poniedziałek, 25 stycznia 2016

Rozdział 33

   W jednej sekundzie załamałem się. Czułem, że ona nie chce już ze mną być. Słyszałem to po jej głosie i widziałem. Jej wzrok był pusty, nie taki jakim patrzyła na mnie zawsze, kiedy rozmawialiśmy ten był o wiele gorszy. Przyzwyczaiłem się do iskierek w jej oczach, a nie do tego, że miała je smutne. Bałem się tego, że mnie zostawi, a to coraz bardziej było prawdopodobne. A to, że przyjechała tu z Jacobem mnie w tym utwierdzało. Od wyjścia z samochodu obdarzyła mnie tylko jednym spojrzeniem i to wtedy, gdy mówiła o Nathalie.
   - Bella, stój! - powiedziałem, ale ona na to nie zareagowała tylko usłyszałem jak prychnęła pod nosem. - Powiedziałem, żebyś poczekała. - Złapałem ją za łokieć i przekręciłem w swoją stronę. W jej oczach zbierały się łzy, a mnie bolało serce, że wyglądała tak przeze mnie.
   - Na co mam czekać? Co? No kurwa powiedz na co! - Zaczęła walić swoimi piąstkami w moją klatkę piersiową, ale ja nie reagowałem. Zasłużyłem na to. Jej ciosy, które nic nie bolały, przeplatały się z głośnym płaczem. To wszystko było przeze mnie. To ja doprowadziłem ją do tego stanu.
   Kiedy nie mogłem znieść tego jak płacze, a wręcz szlocha, przyciągnąłem ją z całej siły do siebie i przytuliłem. Z początku się wyrywała, ale mój uścisk był zbyt mocny, abym jej na to pozwolił. Gdy ją przytuliłem zaczęła płakać w moją koszulkę, a sama mnie objęła. Wiedziałem, że nie zrobiła tego tak jak zawsze to robiła, a z przyzwyczajenia. Jednak w takiej chwili nawet z tego mogłem się cieszyć, przecież stąpałem po cienkim lodzie, gdzie po jednej stronie możemy być znowu razem, a po drugiej ona ode mnie odejdzie. Te sekundy mogłyby być najcenniejsze w całym moim życiu, lecz nie chciałem, żeby tak się stało. Chciałem mieć z nią o wiele więcej pięknych chwil.
   - Cii, proszę cię nie płacz. - Próbowałem uspokoić ją przez gładzenie włosów, ale to nie pomagało.
   - Jak w ogóle możesz powiedzieć coś takiego? Widziałam wszystko. Widziałam jak siada ci na kolana, a następnie się całujecie. To zabawne, wiesz? Bo przez chwilę łudziłam się, że się zmieniłeś. Że nie będziesz traktował mnie przedmioto, ale jak widać myliłam się. Tak bardzo ci zaufałam, mówiłam ci wszystko. Wybrałam ciebie zamiast rodziców, a ty to wszystko perfidnie wykorzystałeś. Bawiłeś się moją naiwnością podczas, kiedy ja coraz bardziej się w tobie zakochuję. I co z tego mam? To, że mnie zdradzasz chwilę potym jak się pokłóciliśmy. - Od początku do samego końca patrzyła mi w oczy tak samo jak ja jej. Chciałem jej jakoś udowodnić, że się myli, ale nie uwierzy mi. Jest święcie przekonana, że cały czas ją oszukuję, a to jest nieprawda. Jej słowo przeciw mojemu. Bez sensu.
   - Dobrze wiesz, że cię kocham i to ani przez chwilę się nie zmieniło. Więc jak możesz mówić takie rzeczy? Jesteś wszystkim. Wiem, że czujesz to samo, więc nie pozwól zepsuć naszego uczucia, Bella. Proszę cię. - Niemalże ją błagałem.
   Wyglądałem jak ostatni frajer. Nigdy się tak nie zachowywałem, ale ona zakręciła mi w głowie i to do końca. Bez niej nie potrafiłem normalnie funkcjonować, tak jak co druga osoba. Gdy jej przy mnie nie było mógłbym cały czas na przemian ćpać, pić, imprezować i sypiać z przypadkowymi dziewczynami. Wszystkie rzeczy, krtóre robiłem zanim jej nie pokochałem. Boże, ja nawet brzmiałem jak idiota.
   - Niall to nie ma sensu. Zostaw ją. - Jake próbował mniej od niej odciągnąć, ale za chuja mu na to nie pozwolę.
   - To ma sens. Powiedz jej jak było! - warknąłem na niego, a wtedy Bella, która szła w stronę domu odwróciła się w naszą stronę.
   - Co? - spytała zaskoczona, a ja zacząłem mieć małą nadzieję.
   - To ona go pocałowała, on ją zaraz odepchnął.
   Brunetka zrobiła wielkie oczy i przeskakiwała wzrokiem raz na mnie, a raz na Jake'a. Modliłem się w duchu, żeby uwierzyła nam w to wszystko. Jeżeli teraz tego nie zrobi nie mam już innych sposobów, aby ją przekonać, że jej nie zdradziłem. Chyba, że w ostateczności skonfrontowałbym ją z Nathalie, ale to by wyglądało tak jakbym przyznał się i próbował za wszelką cenę się wytłumaczyć. Czemu to musiało stać się takie pojebane?
   - Mówię prawdę. Byłem przy tym i wszystko widziałem. On tego nie chciał. - Byłem zaskoczony tym, że Jake staje w pewnym sensie po mojej stronie, ale nie zmieniało to faktu, że byłem szczęśliwy z tego powodu, bo tylko on widział to wszystko, a Bella mogła mu uwierzyć. Był to w końcu jej brat.
   Brunetka odwróciła wzrok w moją stronę i popatrzyła mi głęboko w oczy. Tak mocno jej potrzebowałem. Była mi potrzebna do wszystkiego. To był promyczek w moim życiu, który jest dla mnie zdecydowanie za dobry. Czułem się jak pieprzony egoista, że wciągam ją w to całe bagno, kiedy mogła by być szczęśliwa przy kimś innym i nie zatruwać sobie głowy tymi wszystkimi problemami.
   - Bella, powiedz coś - powiedziałem, łamiącym się głosem bojąc się jej odpowiedzi. Miałem wrażenie, że sekundy, które dzieliły mnie od jej odpowiedzi mijały w nieskończoność, a ja coraz bardziej oddalałem się od bycia z nią.
   - Daj mi spokój, Niall. Mam dość i chcę odpocząć.
   Spodziewałem się wszystkiego, ale nie takiej obojętności z jej strony. Byłem przygotowany na to, że powie, że między nami koniec i także na to, że mi wybaczy, ale to, że była tak obojętna w stosunku do mnie i do tego wszystkiego bolało chyba najbardziej. Ale zasłużyłem na to i nie miałem zamiaru nawet zaprzeczać. Skrzywdziłem ją i musiałem w końcu to kurwa zrozumieć i nie zachowywać się jak pieprzony egoista i dupek, bo to mnie prowadziło do nikąd.
   Patrzyłem jak żegna się z Jacobem, a potem wchodzi do domu. Swoją drogą po chuj on się wtrąca w nasze sprawy?! Jakim trzeba być niedojrzałym dupkiem, żeby potym jak chciał ją zgwałcić w klubowej łazience nadal ma czelność się koło niej kręcić. Ja na jego miejscu wstydziłbym się za swoje kurewsko żenujące zachowanie i nie zbliżał bym się już do tej dziewczyny. W dupie mam to, że pomógł mi się z nią spotkać na mojej imprezie i niech nie myśli, że mam wobec niego jakiś dług wdzięczności. Sam sobie także bym poradził.
   - Zostawisz ją w końcu w spokoju? - zapytałam jego i odpaliłem papierosa, po czym zaciągnąłem się nim.
   - Kurwa nie zabronisz mi się z nią spotykać. To, że jest twoją dziewczyną nie upoważnia cię do tego, abyś zabraniał się komuś z nią spotykać.
   - Nie powiedziałem, żebyś się z nią nie widywał, niech robi co chce. Ale masz się koło niej nie kręcić i nie wykorzystywać okazji, kiedy się pokłócimy czy kiedy mnie nie ma obok Belli, rozumiesz?! - Wyrzuciłem pół papierosa na chodnik i przydeptałem go butem, po czym zbliżyłem się do tej męskiej szmaty.
   - A co, boisz się, że przede mną też rozłoży nogi? - zaśmiał się szyderczo, a ja miałem ochoty wybić mu wszystkie zęby, ale starałem się powstrzymać. - Boisz się, że nie będziesz jedynym, który ją posuwa, co?
   Moja złość kumulowała coraz bardziej z każdym kolejnym jego słowem. Mniej mnie obchodziło jakie on brednie wygaduje, ale niech zrozumie raz na zawsze, że ona jest MOJĄ dziewczyną i że jesteśmy razem. I niech nie myśli, że zdoła nas rozdzielić, bo to jest niemożliwe póki ona sama tego nie będzie chciała. Uderzyłem go z całej siły w szczęke, a potem w nos. Jednak on nie mógł trafić swoimi ciosami we mnie i chwilę później leżał już na chodniku. Jake próbował nas rozdzielić, ale byłem jak w transie. Nie umiałem pogodzić się z tym, że ktoś myśli, że może mi ją odebrać.
   - Przestańcie! Zachowujecie się jak dzieci. Nie można zostawić was na chwile samych, bo już zaczynacie się bić! - Podbiegła do nas Bella, a ja momenatalnie się otrząsnąłem i zeszłem z Jacoba. Brunetka stała z rękoma założonymi na piersi i przypatrywała się mi. Wiedziałem, że nie powinienem się bić pod jej domem, ale ten frajer mnie do tego sprowokował.
   - Bella...
   - Ty już lepiej nic nie mów. I chodź do środka zanim znowu strzeli ci do głowy coś głupiego.
   Złapała mnie za rękę i pociągnęła w stronę domu. Na mojej twarzy od razu namalował się uśmiech. Teraz, gdy prowadzi mnie do środka wiem, że jej nadal na mnie zależy. W końcu gdyby tak nie było nie zabrałaby mnie ze sobą, prawda? Weszliśmy do środka i szczerze zawiodłem się, gdy nie zobaczyłem nigdzie jej rodziców. Miałbym satysfakcję, gdyby widzieli, że będę nocował u ich córki (przynajmniej mam taką nadzieję, że tak się stanie). Ale wszystko jeszcze przed nami.
   Weszliśmy do jej pokoju, który swoją drogą znałem już bardzo dobrze. Z tego powodu, iż wszedłem za nią, to ja zamknąłm drzwi na klucz. Nie chciałem, aby ktoś nie proszony tu wchodził. Gdy Bella popatrzyła na mnie pytająco wzruszyłem ramionami i zbliżyłem się do niej. Zbliżyłem usta do jej ust i zdążyłem jedynie krótko je musnąć, bo potem się ode mnie oddaliła. Jeżeli przez głupią akcję z tą idiotką, nasze relacje mają tak właśnie wyglądać to bardzo dziękuję za takie coś.
   - Co jest, kurwa? Teraz to na tym będzie polegać? Nie będziesz dawała mi się nawet pocałować? - zapytałem dość wkurzony tą całą sytuacją, bo było to dla mnie chore, że robi z tego tak wielką aferę.

                                 ***Oczami Belli***

   - A ty możesz nie krzyczeć na mnie? Zrozum, że trudno jest mi zaakceptować to, że całowała cię jakaś laska...
   Byłam wkurzona na niego za cały dzisiejszy dzień, ale to, że go kochałam umiało zmiękczyć mi serce. Wiem, że byłam naiwna i głupia, że tak łatwo i szybko mu wszystko wybaczam, ale miałam dopiero 16 lat i miałam prawo popełniać błędy, których w przyszłości mogę żałować, a teraz nie chciałam o tym wszystkim myśleć. Moje motto od jakiegoś czasu brzmi "żyj chwilą i nie przejemuj się jakie mogą być konsekwencje". Szkoda mi marnować chwil z życia na kłócenie się z Niallem wolę je przeznaczyć na coś milszego.
   - To przez jej nachalność ma się nam spieprzyć związek? Bella, nie zachowujemy się jak dzieci. Do tej pory, przecież wszystko było dobrze.
   Właśnie. Do tej pory, a to nie jest jakaś pieprzona książka, gdzie wszystko jest zawsze dobrze tylko życie, które na każdym kroku powtarza ci jakie jest cholernie trudne i że trzeba być naprawdę silnym, aby nie zawracać sobie głowy pierdołami. Pocałunek z inną dziewczyną nie był pierdołą, ale cząstka mnie wierzyła, że on tego nie chciał.
Głupia małolata.
   - Skarbie, przepraszam za wszystkie złe słowa dzisiaj  do ciebie ale to, że dowiedziałem się, że Jake pieprzony frajer cię bił i nadal to robi rozsadzało mnie. Nie chciałem, abyś słownie za to oberwała. To wszystko mnie przerasta.
   - Czyli ja ciebie przerastam, tak?
   - Nie. Kurwa nie o to chodzi. Związek, to mnie przerasta. I to, że cię tak cholernie kocham, a nie powinienem.
   Westchnęłam i pogładziłam go po ramieniu. Nie wiedziałam co mam mu mówić, aby w końcu uwierzył w siebie i w to, że jest coś wart. Myślałam, że po tylu razach wreszcie coś do niego dotarło, ale myliłam się. Kiedy go poznałam nie był taki. Więc czy to możliwe, że przeze mnie taki jest? Że przeze mnie nie wierzy w siebie? Nie chciałam, aby tak było. Jest warty więcej niż może sobie wyobrazić.
   - A ile razy mam ci powtarzać, abyś nie mówił, że nie powinieneś mnie kochać, co? To jest wnerwiające, wiesz? Bo wtedy zaczynam właśnie w to wątpić. - Żaśmiałam się, ale on był całkowicie poważny. Nie zmierzałam poraz kolejny wygłaszać mu jakiegoś długiego morału, bo to jest naprawdę bez sensu tylko chciałam obrócić to w żart, co mi się za bardzo nie udało.
   Musnęłam go w policzek, a potem zniknęłam za drzwiami w łazience. Ten chłopak był czasami nie do wytrzymania. Sama sobie się dziwiłam, że jeszcze potrafię z nim wytrzymać. Nie każdy musi mieć wysoką samą ocenę, ale bez przesady, żeby traktować się tak jak to robi Niall. Teraz w pewnym sensie wiem, że przy innych osobach jest zupełnie inny. Nie pokazuje prawdziwego siebie, dopiero przy mnie jest inny. Umie chociaż trochę mówić o swoich uczucia, a nie jest takim dupkiem jak przy pozostałych osobach.
   Nie miałam siły się dzisiaj myć i postanowiłam, że zrobię to rano. Dlatego przebrałam się w majtki i koszulkę, umyłam zęby, zmyłam makijaż i rozczesałam włosy, po czym chwyciłam za klamkę od łazienki i z niej wyszłam. W pokoju zastałam Nialla, który był już w samych bokserkach i kładł się na podłodze. Z nim naprawdę zaczęło się robić coś nie tak.
   - Niall, co ty robisz? Jakbyś nie zauważył jest łóżko, na którym się śpi, a podłoga nie jest od tego. - Blondyn nie zrobił sobie nic z moich słów tylko położył się na dywanie, który znajdował się na środku mojego pokoju.
   - Jest dobrze. Jakbyś mogła mi dać koc i poduszkę to będzie już zupełnie jak na łóżku.
   - Nie! - powiedziałam trochę zbyt głośno, dlatego przytkałam usta dłonią. - Nie będziesz tam spał. Masz tutaj przyjść i się położyć. - Blondyn podparł się na łokciu i spojrzał minw oczy. Jego spojrzenie było przenikliwe i zdawało się, że chce wywiercić dziurę w mojej twarzy.
   - Nie przejmuj się. Tak będzie dzisiaj lepiej.
   To było takie dziwne usłyszeć to z jego ust. Zawsze to on nalegał, abym została albo żeby on został, a teraz? Czułam jak jest cholernie chłodny w stosunku do mnie. Lecz nie mogłam go winić, bo przecież ja pierwsza zaczęłam go od siebie odpychać. Chciałabym, aby ten popieprzony dzień się już skończył i wszystko mogło wrócić do normy. Przynajmniej w pewnym stopniu. Podałam mu poduszkę i koc i wróciłam na łóżko kładąc się przodem do niego.
   Czułam jego wzrok na sobie, kiedy ja również się na niego patrzyłam. To było dziwnie wiedzieć, że całowała go inna dziewczyna. Nie umiałam tak po prostu o tym zapomnieć. Za każdym razem miałam tę scenę przed oczami. Mogłam z nim normalnie rozmawiać, zachowywać się, ale jak dochodziło do pocałunku miałam blokadę, która mi to uniemożliwiała. Na szczęście w pokoju panowała ciemność i nie mógł mnie za dobrze zobaczyć.
   Tak naprawdę bałam się każdego dnia przy nim. Nie wiedziałam co za chwilę może się stać. To był strach o jutro. Bałam się, że może przedawkować i umrzeć. Nie mogłam mu tego pokazać, bo musiałam być silna i go w tym wszystkim wspierać.
   Przekręcając się z boku na bok nie mogłam usnąć. Wielokrotnie chciałam zawołać Nialla, ale za każdym razem się powstrzymywałam. Nie pomagał mi też fakt, że również słyszałam jak blondyn cały czas się kręci, aż w końcu zobaczyłam jak położył się na plecach i wpatrywał się w sufit. Zdecydowanie o czymś myślał, a ja chciałabym wiedzieć o czym. To byłam cała ja, zawsze chciałam wszystko wiedzieć. A w szczególności jeśli chodziło o Nialla.
   - Pójdziesz jutro... To znaczy dzisiaj ze mną na imprezę? - spytał nagle, zaskakując mnie tym pytaniem, ale bez większego namysłu odpowiedziałam:
   - Okej. To obojgu nam się z pewnością przyda - powiedziałam zgodnie z prawdą. Powinniśmy się wyluzować po dzisiejszym dniu.

~#~
Przepraszam, przepraszam i jeszcze raz przepraszam. Teraz rozdziały będą znacznie częściej, tak jak przedtym. Poukładałam sobie wszystko sobie w głowie jeżeli chodzi o FF i jest bardzo dobrze :D
Już 33 rozdział...
https://ask.fm/juliaa650
https://mobile.twitter.com/m_julcia
http://loveme-likeyou-do-1dff.blogspot.com/?m=1

7 komentarzy:

  1. Cudowny rozdział <333
    Ahh ta akcja z Jacobem.Mam nadzieję,że wszystko się ułoży, a Niall się ogarnie. Rozumiem Belle, trudno zaakceptować,że ktoś inny całował twojego faceta.
    Jestem ciekawa tej imprezy imprezy.:D
    Pozdrawiam i życzę weny Kochanie xoxo
    ps. zparaszam na http://newcompany-zaynmalik-ff.blogspot.com bo chyba coś dawno nie wpadałaś :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Cudowny! Oni są tacy idealni ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Jakie szczęście, że się pogodzili. Oni muszą być razem, żeby byli w pełni szczęśliwi. Inaczej ten ich związek który ma swoją drogą więcej zakrętów niż prostych, nie będzie pełny. Oby Jake ani Jakob ani jakieś puste lalki nie mąciły w ich relacji. Czekam na kolejny :-)
    third-time-lucky-jbff.blogspot.com
    priest-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Piekny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Czy mi się wydaje że ktoś będzie chciał ją zgwałcić i Niall ją uratuje?

    OdpowiedzUsuń