piątek, 23 października 2015

Rozdział 20

   Wraz z dzwonkiem na przerwę, wstałam z ławki, spakowałam książki do torebki i jako jedna z pierwszych wyszłam z sali. Nie patrzyłam się czy na kogoś wpadam czy też nie. Chciałam tylko pobyć sama w cichym miejscu. Nie chciałam uciekać, nie miałam ochoty zrywać się z lekcji, potrzebowałam tylko chwili spokoju. Kobieta, która nazywa się nauczycielką w ogóle nie powinna nią być. Nie miała prawa mnie tak potraktować. To był szczyt chamstwa i tacy ludzie mają nas w szkołach wychowywać i uczyć.
   Pędziłam przez szkolny korytarz i za to dostawałam ostre spojrzenia ze strony uczniów, na których nie zwracałam nawet uwagi. Przez tą całą moją nie uważność nie zauważyłam nawet jak przeszłam obok znajomej mi postaci. Nie zobaczyłam, dlatego zbiegłam ze schodów i usiadłam w jednym z rogów ściany, na korytarzu, gdzie nikt praktycznie nie przebywał. Osunęłam się po ścianie na zimną posadzkę, a po mojej twarzy spłynęła łza. Miałam dość traktowania mnie jak szmatę, którą nie jestem. Nie wiem czym ja sobie zasłużyłam na takie traktowanie.
   Na mojej twarzy widniał już rozmazany makijaż, a ja sama nie umiałam powstrzymać się od płaczu. I nie chodziło tu tylko o panią Jones, ale o wszystko i o każdego. Nie tylko ona mnie tak potraktowała, coraz częściej spotykam się z takimi opiniami na mój temat, a przecież nikomu nie wchodzę w drogę, z nikim się nie kłócę, ale to jednak osoba Niall'a stoi za tym wszystkim, lecz nie mam do niego żadnych pretensji. W żadnym wypadku nie jest to jego wina, że ludzie mają o nim taką opinię, bo mają zbyt nudne życie i muszą zajmować się jego.
   Przez zaszklone oczy i mój cichy szloch nie zauważyłam, kiedy obok mnie pojawiła się ów osoba, przez którą w ostatnim czasie mam mnóstwo kłopotów. Dziwnym trafem nawet się nie zdenerwowałam, a wręcz przeciwnie. Gdy zobaczyłam te niebieskie tęczówki moje serce zabiło szybciej, ale za chwilę z powrotem schowałam twarz w skulonych nogach.
   - Malutka, co się stało? Czemu płaczesz? - pogładził delikatnie moje kolano. Mogłam przysiąść, że patrzy się prosto na mnie. - Powiedz mi przez kogo, a przysięgam, że ta osoba tego pożałuje - po jego słowach zaśmiałam się i podniosłam głowę, opierając ją o ścianę.
   - Niall, daj spokój - odparłam krótko i zwięźle. Nie mogłam dać po sobie poznać, że się ucieszyłam na jego widok. Nie mógł o tym wiedzieć.
   - O co chodzi? Chociaż powinienem spytać o to ciebie.
- Nic nadzwyczajnego. Nauczycielka wyzywała mnie, a przez całą lekcję musiałam wysłuchiwać podśmiewania się ze mnie - zobaczyłam jak Niall rozszerzył oczy ze zdziwienia. Nie patrzyłam na niego, ale w jakiś punkt na ścianie, chociaż bardzo kusiło mnie to, aby patrzeć na niego wprost w jego tęczówki.
   - Dlaczego ciebie wyzywała? Jakim w ogóle prawem?! - podskoczyłam na ton jego głosu i jak uderzył pięścią w ściane. Czy Niall właśnie przed chwilą wkurzył się z mojego względu?
Nie wiedziałam w ogóle co się ze mną dzieje. Dlaczego tak mnie do niego ciągnie. Dlaczego chciałabym być blisko niego. Prawda była taka, że najbardziej teraz chciałam się przytulić do Niall'a, ale tego nie zrobię, bo wyszłabym na głupią małolatę. Dlatego nic nie zrobiłam tylko czekałam aż blondyn coś zrobi lub powie.
   - Bella słyszysz mnie?! Jak ona się nazywa i powiedz dokładnie co się stało - wzięłam głęboki oddech i od niechcenia spojrzałan na niego.
   - Spóźniłam się na lekcje i poszłam na drugą, na którą weszłam trochę po dzwonku. Wtedy ona zaczęła mówić, że zamiast przyjść wczoraj na lekcję wolałam obściskiwać się z tobą i że zachowuje się jak szmata. Potem jeszcze powiedziała, że jak nadal będę się tak zachowywała to za kilka miesięcy będę chodziła z wózkiem. To była babka od historii - powiedziałam to bez żadnego wzruszenia. Udawałam twardą i nie chciałam pokazywać jak jest naprawdę.
   - O nie. Nie popuszczę jej tego.
   Niall gwałtowanie wstał i ruszył w kierunku schodów. Szybko wytarłam policzki z rozmazanego makijażu i pobiegłam za Niall'em. Próbowałam go przed tym powstrzymać, ale na nic się to zdało, bo on nawet mnie nie słuchał tylko szedł korytarzem i szukał nauczycielki historii. Każda osoba, która znajdowała się na korytarzu patrzyła się na nas głębokim zaciekawieniem. Za pewne niektórzy z nich znali Niall'a, dlatego też jeszcze bardziej przyglądali się tej sytuacji.
   Bałam się tego co on zrobi, ale czegoś bardzo głupiego na pewno nie zrobi w końcu była to nadal nauczycielka. Zobaczyłam, że na końcu korytarzu stoi szukana przez Niall' osoba i pełni dyżur na tej właśnie przerwie. W tym samym momencie jak Niall zbliżał się do niej, ona odwróciła się w jego stronę z wymalowanym zdziwieniem na twarzy. Możliwe, że blondyn się tu uczył, za nim ja zaczęłam naukę w tym budynku.
   - Horan, a co ty tu robisz? O ile się nie mylę skończyłeś szkołę 2/3 lata temu - powiedziała, jak zwykle swoim wrednym głosem.
   - Jeżeli jesteś nauczycielką to powinnaś dawać przykład uczniom, a nie ich poniżać i wyzywać. Sądzisz, że dyrektor będzie zadowolony jak się o tym dowie?
   - Nie przypominam sobie chłopcze, żebyśmy byli na "ty".
   - A masz prawo ją wyzywać od szmat i poniżać?! - Niall wskazał na mnie palcem. Cały korytarz słyszał i przyglądał się tej całej sytuacji. Blondyn głosno krzyczał i nie zaprzeczyłabym temu, że nawet górny korytarz go słyszał.
   - Masz 21 lat i nie będziesz mi mówił jak mam uczyć swoich uczniów to jest niedorzeczne.
   Niall nie zdążył jej odpowiedzieć, ponieważ na korytarzu pojawił dyrektor placówki. Bałam się co może się zaraz stać. Nie chciałam, aby Niall'owi puściły nerwy, bo to mogłoby się źle skończyć, poraz kolejny. Nim się obejrzałam pan Johnson stanął obok blondyna i pani Jones. W duchu tylko się modliłam, aby Niall nie zrobił czegos głupiego. A jeżeli będzie potrzeba to powstrzymam go od wszystkiego, aby tylko nie narobił sobie kolejnych kłopotów.
   - Może mi pani powiedzieć co się tu dzieje? - spytał zwracając się do kobiety.
   - No właśnie próbuję wyjaśnić tę niedorzeczną sytuację z tym chłopakiem. Otóż twierdzi, że na ostatniej lekcji wyzywałam jedną z uczennic. Nie wiem skąd ma on takie informację, ale mogę zapewnić iż nie są one prawdziwe. Możliwe, że panna McKinely chciała zwrócić na siebie uwagę pana Horana.
   Wiedziałam, że tak to się skończy. Pani Jones miała dobrą opinię wśród rady pedagogicznej i nikt nigdy nie chciał uwierzyć w to, że jest opryskliwa w stosunku do uczniów. Inni zaś uczniowie, ci mniej odważni, bali się jej przeciwstawić, bo każdy wiedział do czego jest ona zdolna. Tylko Niall najbardziej dał jej popalić w pewnym sensie.
   - Niall po pierwsze chciałbym wiedzieć co robisz na terenie szkoły, jeżeli już nie jesteś jej uczniem, a po drugie, dlaczego oczerniasz panią Jones o takie rzeczy?
- Ja oczerniam?! To ONA zrobiła szmatę z Belli i jeszcze ma czelność kłamać! - czułam jak każdy skupia na mnie swój wzrok, dlatego czułam się trochę oszacona. Chciałam już stamtąd zniknąć i pobyć sama z Niall'em, tego potrzebowałam. - Ale jak widać pan nigdy nie uwierzy, że ta baba jest wredną suką.
   Niall odwrócił się od dyrektora i nauczycielki. Podszedł do mnie, po czym złapał mnie za rękę i pociągnął w kierunku wyjścia. Byłam bardzo zaskoczona jego zachowaniem, ale nie zabierałam ręki, bo podobał mi się jego gest. Nasze dłonie idelanie do siebie pasowały, jego duża męska, a moja mniejsza. To było cudowne uczucie i chwile. Prawie każda dziewczyna, która stała na wąskim korytarzu zabijała mnie wzrokiem, ale to właśnie ja byłam tą którą Niall trzyma przy swoim boku. Nie wiem czemu tak się zachowywałam, ale gdy on był w pobliżu od razu czułam się lepiej.
   Wyszliśmy z budynku nic się nie odzywjąc. Niall nadal mnie nie puszczał, ale jeszcze mocniej zacisnął moją dłoń w swojej. Ukradkiem spojrzałam na nasze splecione palce i uśmiechnęłam się na ten widok. Blondyn ustał kilkanaście metrów od szkoły i  na przeciwko mnie ze splecionymi w obu dłoniach naszymi palcami. Jego niebieskie oczy dzisiaj wyjątkowo mocno świciły w blasku słońca.
   - Bella, posłuchaj - zaczął. - To co wczoraj zaszło pomiędzy nami nie powinno mieć miejsca. Domyślam się jak musiałaś się wtedy poczuć. I dlatego bardzo mocno cię za to przepraszam...
   - Cii - przysunęłm wskazujący palec do jego ust. - Nie mów już o tym. Nie mam ci tego za złe, ale nie wracajmy do tego.
   Jednego byłam pewna, nie myślałam racjonalnie, a zwłaszcza potym co się zaraz wydarzyło. Ustałam na palcach, a dłonie położyłam na jego policzkach, powoli zbliżyłam moje usta do jego. Nie pamiętam, kiedy zrobiłam się taka odważna względem niego. Delikatnie je musnęłam, a po chwili blondyn zaczął robić to samo. Gestem ust powiedział, abym rozszerzyła wargi co też zrobiłam. Nasze języki zaczęły walkę o dominację. Ten pocałunek był leniwy, ale bardzo namiętny. Najlepiej było by nie przerywać tego pocałunku, który dawał tyle przyjemności. Mogłabym nigdy nie odrywać się od jego ust.
   - Słodkie jak zawsze - powiedział, oblizując przy tym wargi. Nasze twarze nadal znajdowały się w małej odległości, dlatego też mogłam poczuć jego przyśpieszony oddech na skórze.
   - A twoje najlepsze jak zawsze - powiedziałam z uśmiechem na twarzy, a Niall się delikatnie zaśmiał.
   - Są nie tylko dobre w całowaniu, może kiedyś się przekonasz - i znowu ten jego bezczelny uśmiech na twarzy, który najchętniej bym mu zdjęła.
   - Proszę cię, Niall! Uspokój się chociaż raz.
- Ale co ja ci takiego robię? To ty masz jakieś skojrzenia, a nie ja. Jedno ci powiem, faceci lubią zboczone dziewczyny.
   Przyciągnął mnie za biodra bliżej siebie, a ja ze śmiechem położyłam twarz na jego klatce piersiowej. Od razu poczułam piękne męskie perfumy, które musiały kosztować fortunę. Wylał na siebie chyba pół butelki, ale mi to nie przeszkadzało, odkąd pamiętam lubiłam męskie perfumy i do końca nie wiedziałam czym się to objawiało, ale był to zawsze piękny zapach. A te Niall'a w szczególności.
   - Nie powinnam wychodzić ze szkoły, będę miała teraz u niej przerąbane.
- Oj, daj spokój. Jest czerwiec jeszcze parę dni i koniec roku. Nie masz się czym przejmować - no właśnie cały Niall, niczym się nie przejmował i do wszystkiego podchodził na luźno. Ja tak nie potrafiłam. - Gdzie idziesz? - spytał, gdy ruszyłam w przeciwnym kierunku do budynku szkoły.
   - Przed siebie. Nie będę tu wiecznie stała - odpowiedziałam i usłyszałam jak Niall rusza się z miejsca i idzie za mną.

                                      ***

   Prawdę mówiąc nie byłam pewna co mnie czeka w domu po dzisiejszym dniu i najchętniej bym nie chciała się dowiedzieć, ale niestety taki los, z którym muszę się zmierzyć. A jeszcze na to wszystko może się złożyć rozmowa ojca Niall'a z moimi rodzicami i wielki wybuch gotowy. Oni byli za bardzo wymagający dla wszystkiego i zauważyłam to już wcześniej. Chcieliby, abyśmy ja z Jake'iem byli idealni, a prawda była taka, że ideały nie istnieją, ale do nich to nadal niestety nie docierało.
   Dochodziłam do domu, bo nie chciałam, aby Niall mnie odprowadzał i przed sobą widziałam piękny zachód słońca taki jaki widzi się na romantycznych filmach. Był strasznie piękny i filmowy, aż nie do opisania. Można było się na niego patrzeć i patrzeć. Złapałam za klamkę od drzwi i weszłam do środka od samego przekroczenia progu domu dało się słyszeć głośno grający telewizor. Zdjęłam ze stóp conversy, poniosłam torebkę, którą następnię zawiesiłam na ramieniu i wyszłam z przed pokoju.
   - Dobrze, że jesteś Bella. Musimy porozmawiać, chodź usiądź - odezwała się mama, która była bardziej opanowana od ojca, z którego kipiała czysta wściekłość.
   - Tak? O co chodzi? - spytałam, siadając na kanpie.
   - Musisz nam wyjaśnić parę spraw. Co łączy cię z Niall'em? Kiedy tak bardzo się zmieniłaś, że nawet my cię nie poznajemy. Dlaczego odstawiłaś takie przedstawienie w szkole i jakim prawem przebywasz w mieszkaniu dorosłego męźczyzny skoro masz dopiero 16 lat - wzięłam duży wdech. Nie będzie łatwym zadaniem wytłumaczenie tego wszystkiego rozdzicom. Oni z pewnością mają już swoją wersję wydarzeń, nieco podkoloryzowaną.
   - To wszystko nie jest tak jak myślicie. Niall jest moim znajomym, a nawet przyjacielem, lubię spędzać z nim czas, a to, że byłam raz czy dwa w jego mieszkaniu o niczym nie świadczy. Co do dzisiejszej sytuacji ze szkoły, to było tak, że pani Jones zaczęła mnie wyzywać jak tylko weszłam do klasy. Na przerwie przyszedł Niall i opowiedziałam mu o tym, on się wkurzył i poszedł do niej i zrobik jej awanturę - wzruszyłam na koniec ramionami. Nie miałam zamiaru mówić tego wszystkiego ze szczegółami, dlatego powiedziałam wszystko ogólnie mając nadzieję, że mi uwierzą i nie będą robić żadnych problemów.
   - I my mamy ci w to uwierzyć? Ty słyszysz jak to brzmi? Bobby mówił zupełnie coś innego i twierdził, że się całowaliście i siedziałaś mu na kolanach. Wiesz, że my z mamą nie pochwalamy takiego zachowania - przekręciłam oczami na jego słowa. To wszystko nie szło zdecydowanie w dobrą stronę.
   - Ale o co wam w ogóle chodzi?! Nie znacie Niall'a i nie wiecie jaki on jest, więc nie macie prawa mieć do mnie pretensji o to, że się z nim spotykam.
- Dziewczyno, my wiemy dokładnie jaki on jest, lepiej niż ci się zdaje. I nie życzymy sobie, żebyś się z nim widywała, rozumiesz? - byłam w głębokim szoku po słowach jakie powiedział mój ojciec.
   - Możecie sobie chcieć czy też nie, ale nie zabronicie mi tego!
- Mieszkasz pod naszym dachem, więc my podejmujemy decyzję związame z tobą i od dzisiaj masz szlaban! Zero wychodzenia i żadnego kontaktu z tym chłopakiem.
   Pokręciłam głową i pobiegłam na górę. Nie chciałam zrywać z nim kontaktu, był dla mnie ważną osobą. Weszłam do pokoju i poczułam jak z moich oczy wypływają pojedyncze łzy. To nie mogła być prawda...

~#~
   Skomentujecie rozdział? Każdy jeden komentarz daje jeszcze bardziej chęć do pisania.
   Czy tylko ja umierałam i nadal umieram jak oglądam teledysk do Perfect? Oni są zdecydowanie zbyt perfekcyjni i to nie ulega wątpliwości
ask.fm/Juliaa650

niedziela, 18 października 2015

Rozdział 19

   Kiedy się rano obudziłam zobaczyłam, że obok mnie nadal śpi Jacob. Wyglądał tak słodko. Włosy miał poroztrzepywane i był bez koszulki. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, na dodatek jego ręka owinięta była wokół mojej talii. Nawet nie wiedziałam, kiedy zbliżyłam rękę do jego policzka i pogładziłam go opuszkami palców. On miał tak nieskazitekną cerę, że nie jedna dojrzewająca dziewczyna by mu pozazdrościła.
   Nie chciałam, aby robił sobie złudnych nadzieji, ale tak bardzo chciałam się do niego przytulić. Mimo, że nie wiedział o tym co zaszło pomiędzy mną, a Niall'em był w jakiś sposób dla mnie wsparciem. Wystarczyło, że był, a ja już czułam się lepiej. Czasami wystarcza nam czyjaś obecność, abyśmy czuli się lepiej. Nie chciałam w żaden sposób go wykorzystywać, ale byłam pewna, że i ja i on czujemy się lepiej.
   - Jeżeli będziesz tak się na mnie cały czas patrzyła to nigdy nie będę potrafił normalnie spać - zaśmiał się, a po chwili otworzył oczy i spojrzał na mnie.
   - Przepraszam, ale... tak słodko spałeś i nie mogłam oderwać od ciebie oczu - uśmiechnęłam się do niego najładniej jak potrafiłam, a on tylko pokręcił głową i przekręcił się na plecy. Cały czas patrzył się na sufit i nierównomiernie oddychał. Mogłabym nawet rzec, że był lekko poddenerwowany.
   - Nie powinienem zostawać tu na noc.
- Nie opowiadaj głupstw. To ja chciałam, żebyś został. Twoje towarszysto jest najlepszym lekarstwem na wszystko - zanim się spostrzegłam powiedziałam o kilka wyrazów za dużo co spowodowało to, że Jacob odwrócił się do mnie przodem, podpierając się na łokciu i popatrzył na mnie podejrzliwie.
   - Co się stało? I nie próbuj kłamać, Bella.
   Nie chciałam mówić o niczym Jacob'owi, nie była to jego sprawa, a znając jego zaczął by mówić jakieś kazania nie mające w ogóle sensu. Nie lubił Niall'a, a gdybym powiedziała co między nami zaszło za wszelką cenę próbował by mnie do niego zniechęcić i nie zdziwiłabym się jeżeli nawymyślał by swoje niestworzone historie, aby tylko postawić na swoim. Znałam go aż za dobrze i wiedziałam doskonale jaki może być.
   - Tylko nie popełnij żadnej głupoty. Niall nie jest...
- Nie kończ. Zanim postanowisz na kogoś gadać, najpierw spójrz na siebie i sprawdź czy rzeczywiście jesteś taki święty jak myślisz. Każdy popełnia błędy, ale nikt nie powinien nikomu ich wytykać, a ty to robisz coraz częściej od jakiegoś czasu.
   Nie wiedziałam co mi się stało. Gdy tylko usłyszałam wzmiankę o blondynie zaczęłam reagować inaczej. Nie wiedziałam jeszcze do końca czym to się objawiało, ale to w ogóle nie miało prawa mieć miejsca. Przed innymi go broniłam jak nie wiadomo kogo, mimo tego, że chciał się ze mną przespać, a tymczasaem jest on strasznie chamski i irytujący. Moim największym problemem jest to, że w głębi duszy wiedziałam jaki on jest, ale gdy ktoś na niego najeżdżał od razu go broniłam.
   - Mogę ci coś powiedzieć? - spytał, a ja kiwnęłam głową. - Od pewnego czasu strasznie się zmieniłaś i tu już nie chodzi o charakter, ale o sam twój sposób bycia. Zachowujesz się jakbyś miała wszystko gdzieś, a istniał tylko Niall. Przy tobie nie można powiedzieć złego słowa na jego temat, bo od razu robisz niepotrzebną awanturę. Czy naprawdę nie może wrócić stara Bella? Aż tak bardzo zależy ci na tym, aby być taka jak teraz? Pomyśl czy to wszystko jest tego warte.
   Biłam się z własnymi myślami, a każda podpowiadała coś innego. Czy naprawdę Jacob miał racje? Ze swojej strony nie zauważyłam, abym zachowywała się inaczej, albo była inna. To wszystko było zbyt wyolbrzymione z jego strony. Patrzyłam jak brunet wstaje i ubiera się w dość szybkim tempie. Nie zatrzymywałam go, nie miałam po co, bo i tak miał swoje zdanie, które mijało się z prawdą.
   - Tak, przyjaźń jest tego warta - powiedziałam, a on się ironicznie zaśmiał.
   - Tylko nie przychodź później z płaczem, że cię zranił albo potrzebna mu byłaś tylko do łóżka - Jacob ustał na chwilę i wziął głęboki oddech, po czym już ze spokojem spojrzał na mnie. - Bella, ty go wcale nie znasz. Nie wiesz jaki on jest. Czy to źle, że się o ciebie martwię? Ja nie chcę dla ciebie źle. Ja cię tylko ostrzegam, bo znam go o wiele dłużej. Myślisz, że dlaczego Jake nigdy nie przyprowadzał go do domu jak przychodził z resztą kumpli? Jak myślisz, co? Bo wie, że to jest pies na baby i jak jakaś mu się spodoba to prędzej czy później zaciągnie ją do łóżka.
   Patrzyłam na niego, mając nadzieję, że niczego nie zauważy. Połowa tego co powiedział sprawdziła się, ale zanic w świecie bym o tym mu nie powiedziała. Jacob nie czekałał na żadną odpowiedź z mojej strony tylko wyszedł, przy tym trzaskając lekko drzwiami. Westchnęłam głośno i opadłam na poduszki. To jest bardziej skomplikowane niż mogło się wydawać. Jeżeli pomyślę o wczorajzym dniu na moją twarz wkrada się uśmiech. Było tak fajnie spędzić kilka chwil z normalnym Niall'em. Bez jego głupich docinek i aroganckiego zachwania, ale życie to nie bajka i nic nie trwa wiecznie.

                      ***Oczami Niall'a***
 
   Wyszedłem ze swojego mieszkania, a następnie z klatki schodowej. Ręce włożyłem do kieszeni swoich jeansów. Miałem zamiar pójść do jednego ze swoich kumpli, który był we wszystko wtajemniczony i miałem zamiar mu o wszystkim opowiedzieć. Sam się śmiałem z całej tej sytuacji, ale nic już na to nie poradzę. I tak prędzej czy później jej przejdzie, dobrze wiedziałem jak działam na dziewczyny, a ona była w szczególności nawina i głupiotka.
   Poszedłem na parking i automatycznym kluczykiem otworzyłem samochód. Wsiadłem do środka i odpaliłem silinik, poczym wyjechałem z parkingu. Przez drogę do domu Willi'ego utrzymywałem dozwoloną prędkość, nie miałem ochoty szubko jechać, a na dodatek był środek dnia. Cały czas w głowie miałem tę chorą sytuację z wczorajszego dnia. To nie była moja wina, przecież Bella nawet się nie wzbraniała przed całowaniem ani podobnych rzeczy, więc nie powinna mieć do mnie pretensji o to, że myślałem, że jest chętna. W ogóle jej nie rozumiałem.
   Zaparkowałem pod domem mojego przyjaciela i wysiadłem z samochodu. Po chwili byłem już pod drzwiami jego domu. Nie pukałem, nigdy tego nie robiłem, on zresztą też nie i przez to nie jeden raz przeszkodziliśmy sobie w jednoznacznej sytuacji. Wszedłem do środka, ale nigdzie nie zobaczyłem Willi'ego, lecz za chwilę blondyn wyszedł z łazienki.
   - Siema, stary - przywitaliśmy się po męsku. - I jak sprawy się mają? - zapytał, znacząco poruszając brwiami.
   - Nic nie mów - machnąłem ręką, a w zamian usłyszałem śmiech Willi'ego. Wszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Zauważyłem, że chłopak zniknął, ale zaraz przyszedł z dwoma butelkami piwa.
   - Poszło coś nie tak? Młoda nie dała się zaliczyć? - upiłem dużego łyka piwa i rozłożyłem się na kanapie.
   - Uciekła, gdy tylko zorientowała się, że do czegoś dążę - zaśmiałem się i pokręciłem głową.
   - Czyli, co? Jest aż tak wielką cnotką? Jeżeli uda ci się z nią przespać, to będzie to święto.
   Pokręciłem, poraz kolejny głową, z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Czy miałem wyrzuty sumienia? Ani trochę. Zrobię wszystko, aby udało mi się zaciągnąć ją do łóżka i wiem, że prędzej czy później tak się stanie. Bella musi jeszcze dorosnąć, bo na razie jest zbyt bardzo naiwną dziewczynką i wierzy w każde słowo jakie ktoś jej powie. Musi się jeszcze wiele nauczyć.
   - Bez przesady, nie znasz mnie? Komu jak komu, ale mnie się nie uda? Stary, bez przesady. Daj mi dwa tygodnie, a będzie mi już kompletnie jadła z ręki.
   - Nie uwierzę, aż nie zobaczę. Powodzenia z naszą cnotką niewydymką.
   Wznieśliśmy toast i odstawiłem już pustą butelkę na stół. Widziałem jak kumpel podśmiwewuje się ze mnie. Uważał, że nie uda mi się, no to zdziwi się jak na drugi dzień przyjdę z tryumfem, bo nie odpuszczę. Tylko najpierw muszę ją jakoś udobruchać i szczerze mówiąc to mam nadzieję, że nie będzie to trudne, bo nie mam zamiaru wiecznie za nią latać i udawać dobrego chłopca. To nie dla mnie.

                       ***Oczami Belli***

   Wyszłam do domu i zaczęłam iść do szkoły, do której dojdę za pewne gdzieś na trzecią lekcję. Najlepiej jeszcze dziś zostałabym w domu, ale mam zbyt sztywnych rodziców, żeby się zgodzili. Jeszcze jak na nieszczęście nie wybierają dzisiaj do pracy. Jak na razie nic nie wspominali o Niall'u i chciałabym, aby tak pozostało, lecz jak nasi rodzice naprawdę się znają to mogę o tym zapomnieć. Ale nic takiego się nie stanie, nie umrę, przecież od tego tylko będę musiała ich głupiej gadki słuchać, do której już przywykłam.
   Weszłam do budynku, gdy na korytarzach świeciły pustki. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. 5 minut po dzwonku. Świetnie. Ruszyłam w kierunku klasy, w której miałam lekcję historii z najokropniejszą nauczycielką na świecie. Weszłam na pierwsze piętro i zapukałam w drzwi od historii. Nie czkekałam na proszę tylko od razu weszłam do środka. Gdy tylko przekroczyłam próg sali, mogłam zobaczyć ostry wzrok pani Jones na mnie. Nawet nie wyobrażacie sobie jak się cieszę, że za 2 tygodnie wakacje i nie będę musiała na nią patrzeć.
   - Zjawiłaś się wreszcie, nie to co wczoraj. Wolałaś obściskiwać się z Horan'em niż raczyć przyjść na lekcję. Nie wstyd ci, dziewczyno? Masz 16 lat, a zachowujesz się jak szmata. Zrób coś ze sobą, chyba, że chcesz za kilka miesięcy chodzić z wózkiem. A teraz siadaj, nie będziesz stała tak całą lekcję.
   Ledwo ruszyłam w kierunku ławki, w której siedziałam. Jeszcze nigdy tak mnie nie nazwał ani nie potraktował. A na dodatek jest to nauczycielka, a oni mają być wzorcem dla wszystkich. Czułam na sobie wzrok całej klasy i szepty, które były o mojej o sobie. Mogkan wyjść z klasy, ale nie chciałam dać jej tej chorej satysfakcji. Usiadłam na krzesełku i pociągnęłam po cichu nosem, musiałam powstrzymać łzy przez najbliższe 35 minut, a potem niech się dzieje co chce.

~#~
   Czyta ktoś jeszcze to opowiadanie? Proszę, komentujcie
ask.fm/Juliaa650

poniedziałek, 12 października 2015

Rozdział 18

   Niall wszedł do pokoju przy tym wypuszczając głośno powietrze z ust, a następnie przenosząc swój wzrok na mnie. Ja sama byłam zmieszana co do całej tej sytuacji. Nie było mi na rękę, żeby rodzice dowiedzieli się o tym. Z drugiej strony dziwiło mnie zachowanie ojca Niall'a, który nie miał żadnego interesu w tym, aby informować ich o tym, ale widziałam, że w ogóle mu na blondynie nie zależało.
   - Przepraszam cię za niego - powiedział, opierając się o ściane przy drzwiach i chowając ręcę do kieszeni szarych dresów.
   - Nic nie szkodzi - odparłam i wstałam z kanapy. - Ale jeżeli on będzie rozmowawiał z moimi rodzicami, będę miała w domu okropną awanturę, Niall.
   Ustałam na środku salonu i spojrzałam na chłopaka, który tylko westchnął. Może dla niego wydawało się to abstrakcyjne, ale ja nie lubiłam kłócić się z rodzicami, a w szczególności z mamą, z którą od zawsze miałam dobry kontakt, ale od jakiegoś czasu to się zmieniło. Może, dlatego że nie spędzam w domu teraz dużo czasu, a wręcz przeciwnie, bardzo mało. Przez ten okres przywiązałam się także do Niall'a, a to też na to oddziaływuje.
   - No to wtedy przyjedziesz do mnie, żeby ich nie słuchać - uśmiechnął się, a ja na jego słowa przekręciłam oczami.
   - Czy zawsze musisz mieć na wszystko odpowiedź? - spytałm, z lekką ironią głosu. Niall odepchnął się od ściany i podszedł do mnie, znów na niebezpieczną odległość. Blondyn chyba lubiał, kiedy czułam się niekomfortowo w jego sytuacji.
   - A czy ty zawsze musisz pyskować? - spytał, wprost do mojego ucha. Czułam jego oddech na moim ciele, po którym przeszły mnie dreszcze, gdy przegryzł jego płatek.
   Zastanawiałam się jaki on ma w tym cel, aby tak mną kręcić. Niall sprawiał, że chwilami nie wiedziałam co mam robić, a to u mnie nie zdarzało się często, bo na ogół byłam pewną siebie osobą, lecz z nim nie było już tak samo. Po tych kilku tygodniach on przejrzał mnie na wylot i wiedział co zrobić, aby mnie zawstydzić lub aby mnie przekonać do swojej racji. I to nie było zbyt dobre, ponieważ czasami czułam się jak w klatce, z której nie mogę uciec ani się z niej wydostać. Przeciwnie było z nim, bo blondyn nadal pozostawał dla mnie zagadką.
   - Ja? Przecież ja jestem grzeczna, o co ci chodzi? - spytałam, udając zaskoczoną. Niall uśmiechnął się, chyba swoim najpiękniejszym uśmiechem, który był zniewalający.
   - Skarbie, nie kłóć się ze mną, bo nie wygrasz - powiedział i złapał mnie na swoje ręce.
   - Co ty...? - zaczęłam, ale nie dał mi skończyć, bo położył palec na moich ustach.
   - Cii, nic nie mów.
   Jego niebieskie oczy wpatrzone były w moje, a nasze twarze prawie się stykały. Mogłam śmiało przyznać, że mój oddech był zdecydowanie przyspieszony. Jego jedna ręka była pod moimi udami i delikatnie dotykała mojej pupy. Nie wiem co mi się stało, ale nagle zapragnęłam go pocałować, dlatego moje oczy spoczęły na jego ustach. On jak na zawołanie wpił się w nie z ogromną zachłannością. Po chwili oddałam pocałunek, który był bardzo zachłanny i namiętny. Wplątałam palce w jego włosy i zaczęłam je gładzić, a po chwili były one roztrzepane. Blondyn całował niesamowicie. To jak jego wargi dotykały moje były olśniewające i bardzo przyjemne.
   Byłam taka pochłonięta całowniem się z Niall'em, że nawet nie zorientowałam się, kiedy zaczął on iść. Spostrzegłam się dopiero wtedy, gdy poczułam pod plecami materac. Otworzyłam na chwilę oczy i zobaczyłam zwisającego nade mną Niall'a. Chciałam się go spytać, dlaczego przyszliśmy do jego sypialni, ale nie zdążyłam, bo Niall zamknął mi usta swoimi. Teraz całował mnie znacznie delikatniej i powolniej. Wydałam z siebie cichy jęk, kiedy przestał to robić, ale za chwilę poczułam jego ciepły oddech i usta na szyji. Było to przyjemne uczucie, ale wtedy zapaliła mi się czerwona lampka. Nie chciałam rzucać bez podstawnych oskarżeń, ale ja nie chciałam, żeby do czegoś doszło. Nic do niego nie czułam.
   - Niall, stop -powiedziałam i skutecznie go od siebie odciągnęłam. Chłopak miał na twarzy wymalowane zdziwienie i oczekiwał ode mnie odpowiedzi, ale ja się do tego nie kwapiłam.
   - Coś się stało? Zrobiłem coś nie tak? - spytał, a ja się we wnętrzu zaśmiałam. Czemu on udawał takiego idiotę? A może naprawdę nim był?
   - Jezu, naprawdę Niall? Ile jeszcze razy mam ci powtarzać, że nie jestem panienką do łóżka. Nie chcę spać z kimś, do kogo nic nie czuję. Nie jestem taka. Jeżeli zależy ci tylko na tym, żebym się z tobą przespała to możesz się do mnie nie odzywać - czekałam z niecierpliwością na to co powie mi Niall. Jednak on nie mówił, a nawet nie patrzył na mnie. Uznałam to za jednoznaczną odpowiedź. -Rozumiem.
   Wstałam z łóżka, które znajdowało się w sypialni Niall'a i poszłam na korytarz, aby założyć swoje czarne conversy na nogi. Czułam jak w oczach zbierają mi się łzy, ale nie chciałam tego przy nim pokazać. Nie chciałam, aby widział, że to mnie zabolało. Jacob, miał racje był nic nie wartym śmieciem. Cały czas tylko czekał na okazję, aby mnie zaliczyć, a ja głupia myślałam, że jest on naprawdę w porządku chłopakiem i broniłam go przed wszystkimi. Okazało się, że ci wszyscy mieli racje.
   - Is, czekaj - powiedział, kiedy już miałam złapać za klamkę i wyjść na pomalowaną na biało i wypolerowaną klatkę schodową. - To nie miało tak wyjść. Ja po prostu myślałem...
- Co myślałeś, co?! Że tego chcę? Że chcę pójść z byle jakim facetem pierwszy raz do łóżka? Że chcę się z tobą pieprzyć? Z kimś do kogo nic nie czuję?! - wyrwałam z jego rąk moją torebkę i jeszcze raz na niego popatrzyłam. - Jesteś pieprzonym dupkiem, Niall.
   To było ostanie zdanie jakie powiedziałam do blondyna, po czym wyszłam z jego mieszkania zatrzaskując mocno drzwi. Niech wszyscy wiedzą jakim jest idiotą i hipokrytą. Zeszłam z piątego piętra i wyszłam na świerze powietrze, jakie teraz panowało, a niebo było bez skazy, calutkie błękitne, tak jak oczy Niall'a, ale z nim nie chcę już mieć więcej doczynienia. Nie po dzisiejszym zdarzeniu. To co zrobił było chamskie, ale to mało powiedziane. Czułam się jak szmata, najpierw Jacob chciał to zrobić, a teraz Niall. Co jest ze mną nie tak? Bruneta mogę usprawiedliwić, bo był pijany, ale Niall miał trzeźwą głowę i z pełną świaomością chciał pójść ze mną do łóżka.

                                       ***

   Było już ciemno gdy doszłam do domu i otworzyłam kluczem wejściowe drzwi. Na podjeźdźie nie było samochodu, więc moich rodziców nie było w domu, z czego się ucieszyłam. Weszłam do środka i zapaliłam światło, po czym zdjęłam buty i poszłam do kuchni, aby nalać sobie soku. Wzięłam już pełną szklankę i usiadłam przy stole. Myślałam o tym wszystkim co się dzisiaj wydarzyło. Byłam naiwna, że za każdym razem obstawałam za Niall'em, a Jacob'a uważałam za najgorszego. Chciałabym odpocząć od tego wszystkiego, ale wiedziałam, że jest to niemożliwe.
   Niall w tym momencie stracił wszystko w moich oczach i nie wiem co musiałby zrobić, abym mu wybaczyła, chociaż i tak pewnie będzie miał to gdzieś. Najgorsze było to, że miałam do niego głupią słabość, której nie mogłam powstrzymać, kiedy patrzył się na mnie. Była to czysta głupota, ale tak właśnie działał na mnie i nie potrafiłam tego zmienić. Wiedziałam, że gdy tylko ustanie obok mnie i zacznie mówić do mnie, ulegne mu, dlatego też będę musiała go unikać.
   Wzięłam szklankę z powrotem do ręki i poszłam do salonu. Włączyłam telewizor,  a sama przykryłam się kocem, bo dzisiejszy wieczór był dosyć chłodny. Zaczęłam szukać jakiegoś odpowiednigo programu, aż natknęłam się na film pod tytułem ,,Percy Jackson i Bogowie Olimpijscy". Od pierwszego momentu zauważyłam, że główny bohater ma prawieże identyczne oczy jak Niall. Tylko, że ten w filmie miał bardziej wyraziste i ciemniejsze od blondyna. To było potworne uczucie, ale nie mogłam też tylko winić jego, ale nie chciałam już dzisiaj o tym myśleć.

                                     ***

   Poczułam dwie ręce pod swoim ciałem. Nie wiem, dlaczego, ale w głębi duszy miałam nadzieję, że jest to Niall. Nawet nie wiedziałam co się do końca dzieję, ale mimo tego pierwsza myśl była taka, że jest to Niall. Chyba nadal nie mogłam pogodzić się z tym, że chciał się ze mną przespać. Mimo, że nie miałam otwartych oczu, oplotłam swoje ręce wokół osoby, która, jak przypuszczałam, mnie niosła. Twarz natomiast przytuliłam do torsu.
   - Niall - powiedziałam i mlasnęłam jak małe dziecko, w zamian za to usłyszłam ciche westchnienie od ów osoby.
   - To niestety nie twój książe, księżniczko - usłyszałam i otworzyłam oczy. Rzeczywiście nie był to Niall, a Jacob. Zrobiło mi się strasznie głupio, ponieważ palnęłam takie głupstwo do bruneta, kiedy on przed paroma godzinami wyznał mi, że mnie kocha.
   - Jacob... Co tu robisz? - spytałam, gdy zauważyłam, że zbliżamy się do drzwi od mojego pokoju.
   - Przyszedłem odprowadzić twojego braciszka, bo się uchlał w trzy dupy, a zobaczyłem, ze usnęłaś na  kanapie, więc postanowiłem cię zanieść, bo na pewno tam jest niewygodnie spać.
   Brunet ostrożnie otworzył drzwi i wniósł mnie delikatnie do środka tak, aby nie zachaczyć mną o żadną krawędź. Nie znałam go od tej  strony, nigdy bym się nie domyśliła, że może być on tak delikatny w stosunku do dziewczyny. Naprawdę źle się czułam z tym wszystkim, a jeszcze przed chwilą palnęłm taką głupotę. Nie miałam pojęcia jak Jacob musi się przeze mnie czuć to musiało być okropne. Położył mnie na moim łóżku, a ja otworzyłam oczy i zobaczyłam sufit, który w tym momencie był bardzo interesujący. I co ja mam mu powiedzieć?
   - Posiedziesz ze mną? Nie chcę być sama - mówiłam prawdę. Nie robiłam tego, aby pocieszyć Jacob'a. Chciałam z kimś pobyć, bo inaczej biła bym się cały czas ze swoimi myślami.
   - Jeżeli chcesz - wzruszył ramionami, był obojętny w stosunku do mnie.
   Przesunęłam się na łóżku, żeby zrobić miejsce dla chłopaka. Jacob zaraz potym położył się obok mnie na łóżku, ale zachował odpowiednią odległość między nami. Już teraz było widać inną atmosferę pomiędzy nami, a ja tak bardzo chciałam, żeby było jak dawniej.
   - Proszę cię, zachowuj się w stosunku do mnie jak kiedyś. Wiem, że to może nie być łatwe potym co mi powiedziałeś, ale chociaż spróbuj. Nie chcę, żeby to cokolwiek zmieniło pomiędzy nami - Jacob położył się na bok, twarzą w moją stronę i podparł się na łokciu. Wpatrywał się we mnie jak w obrazek, nie mogłam tego znieść to było zbyt trudne.
   - Bella, nie wracjamy do naszej rozmowy sprzed po południa. Czuję się jak wielki idiota przez to co ci powiedziałem. Nie powinienem.
   On nie miał racji, było zupełnie na odwrót to ja byłam największą idiotką na świecie. Jacob był wspaniałym chłopakiem, a ja z pewnością nie zasługiwałam nawet na to, aby się we mnie zakochał. Chciałabym, aby znalazł sobie jakąś wspaniałą dziewczynę, z którą będzie naprawdę szczęśliwy. Może to i dziwne, że dopiero teraz zauważyłam te wszystkie cechy u niego, ale wcześniej był dla mnie tylko i wyłącznie przyjacielem, a po jego wyznaniu zaczęłam na niego patrzeć inaczej. Zobaczyłm w nim fajnego chłopaka.
   - Mój głuptas. Jesteś taki kochany, wiesz? Tak naprawdę nie wiem co mam ci powiedzieć. Chociaż ty pewnie doskonale to czujesz, ale gdybym była na twoim miejscu na pewno nie powiedziała bym wprost co do tej osoby czuję i za to cię podziwiam. Chyba trzeba mieć cholerną odwagę, żeby coś takiego wyznać.
   Przez chwilę była między nami bardzo krępująca cisza, w której nie wiedziałam jak mam się do końca zachować. Czułam na sobie wzrok bruneta, ale nie umiałam na niego spojrzeć. W jego oczach było coś takiego innego i nie chodziło tu o uczucia tylko ogólnie. Zawsze było w nich coś nietypowego, co sprawiało, że były w pewien sposób wyjątkowe. Jednak gdy spoglądałam w tej chwili  czasami na Jacob'a widziałm Niall'a. Może to, dlatego, że w jakiś sposób chciałam, aby to on właśnie teraz leżał na miejscu bruneta, mimo tego jak mnie potraktował.

~#~
   Wiem, że jestem beznadziejna, bo przez tyle dni nie dodałam rozdziału. Wiem o tym...

ask.fm/Juliaa650