niedziela, 21 lutego 2016

Rozdział 36

Zapraszam do nowej zakładki Pytania oraz mam do was trzy pytania pod rozdziałem :)


   Patrzyłam z lekkim respektem na czarnoskórego mężczyznę, który od samego początku wzbudzał we mnie strach. Nie czułam się dobrze z tym, że stoi on przede mną z założonymi rękami na piersi i patrzy się na mnie w dość obrzydliwy sposób. Przypominał mi typów z wczorajszej imprezy, którzy także wyglądli jak bandyci i za pewne oni jak i on mogli nimi być. Nie miałam co do tego wątpliwości.
   - Byłabym wdzięczna gdybyś nie nazywał mnie "ślicznotką". Nie życzę sobie tego - powiedziałam ostrym tonem, ale nie miałam najmniejszej ochoty z nim rozmawiać, ale on się tylko zaśmiał na moje słowa.
   - Podobno jesteś taką grzeczną dziewczynką, a tu proszę. - Zbliżył się do mnie i zakręcił kosmyk moich włosów na swoim palcu, ale od razu odepchnęłam jego rękę ode mnie.
   - Co? - zapytałam dość zdezorientowana tym co powiedział. Miałam złe przeczucia co do jego osoby lub już naprawdę byłam przewrażliwiona.
   - To twój chłopak nic ci niepowiedział? Ja nie zamierzam ci nic tłumaczyć i wtrącać się w te wasze "sprawy". Jednak przekaż Niallowi, że jeżeli zależy mu na tobie i nie chce, żeby coś ci się stało to niech się ze mną skontakuje. Bo szkoda by było takiej ślicznej buźki, prawda?
   Pogładził mój policzek i perfidnie się do mnie uśmiechnął, po czym odwrócił się i poszedł w swoją stronę. Zrobiło mi się nie dobrze od tego wszystkiego, a w szczególności chciałam wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi, bo powoli zaczynałam się we wszystkim gubić. Słowa tego mężczyzny trochę mnie przestraszyły, bo wyglądało to tak jakby mówił poważnie, a ja chciałam tylko wiedzieć w co on się znowu w pakował. Teraz widzę, że wcale go nie znałam i ma wiele tajemnic przede mną.
   Miałam coraz większe wątpliwości do tego wszystkiego i zaczynałam martwić się o samą siebie przez jego towarzystwo. Zależało mi na nim, ale czasami miałam wrażenie, że jestem dla niego workiem treningowym, a to że zawsze byłam blisko niego ułatwiało mu wyżywanie się na mnie, bo niby czemu, nie? Byłam tylko jego dziewczyną, więc co z tego, że później będę przez niego płakała i to, że momentami chciałabym z nim zerwać. Kogo by to, przecież obchodziło.
   Ruszyłam w końcu z miejsca, bo nie uśmiechało mi się w jakieś nie fortunnej sytuacji spotkać Nialla. Chciałam być teraz jak najdalej od niego i wszystko sobie spokojnie pukładać w głowie. Potrzebowałam tego przez jakiś czas. Przez jego dzisiejsze zachowanie zaczynałam wątpić w cały ten nasz związek po mimo tego, że był dla na mnie najważniejszy i bardzo go kochałam. Jednak jego zmiany nastrojów coraz bardziej mnie męczyły nie mówiąc już o jego podejrzanych znajomych.
   Wybrałam sobie najkrótszą drogę jaką się tylko dało i taką, gdzie chodzi najmniej osób ze względu na mój strój, który nie pasował do tej pory dnia. Miałam wrażenie, że wyglądam jak kobieta lekkich obyczajów z moim wyglądem o 14 po południu jednak nie zwracałam na to większej uwagi. Zaczynałam mieć gdzieś wszystkich dookoła, bez wyjątku.

                                        ***

   Stałam trochę zdezorientowana przed swoimi rodzicami, którzy nie byli zachwyceni tym, że nie było mnie na całą noc w domu i tym jak byłam ubrana. Jednak mi dzisiaj wyjątkowo było wszystko jedno. Mogli robić co tylko chcą, a na mnie nie zrobi to wrażenia. Po nich już mogę się spodziewać wszystkiego, więc nie wiem czy zdołają coś jeszcze wymyślić co mnie zaskoczy. Biorąc pod uwagę to, że nie tak dawno oskarżyli Nialla o to, że mnie bije już wtedy przeszli samych siebie, teraz już nie mogło być gorzej.
   - Mówiliśmy ci już z matką, że nie masz prawa spotykać się z tym chłopakiem. Odkąd go poznałaś stałaś się nie do poznania. Nie jesteś już tą samą naszą córką co przed paroma miesiącami. Powiedz, co ci imponuje w nim? Podoba ci się to jak ćpa i upija się? Chcesz brać z niego przykład i zniszczyć swoje życie?
   Jego gadanina była dosyć nudna i mnie samą nudziła, dlatego oparłam się o ścianę i wysłuchiwałam jego monologu, który w ogóle mnie nie interesował, ale zachowywałam to dla siebie, bo nie chciałam się z nimi kłócić, nie miałam na to siły. Poza tym miałam wrażenie, że wszyscy myślą, że jestem nie wiadomo jak głupia i nie wiem co Niall robi i jak się zachowuje. Zdziwiliby się gdybym im powiedziała, że jest on dla mnie najgorszą osobą jaką do tej pory spotkałam. Mogło mi na nim bardzo mocno zależeć, ale to i tak nie zmieniło by mojego zdania na ten temat.
   - Skończyłeś? Dziękuję. A ty nigdy się nie zakochałeś? Nie wiesz jak to jest za pierwszym razem?  Okej, może i waszym zdaniem popełniam błąd, ale dajcie mi żyć tak jak ja tego chcę, bo nie zrobicie tego za mnie. Fakt, powinnam was się spytać czy mogę wyjść, ale wy nawet nie próbujecie mnie zrozumieć. Nie chcecie spróbować poznać Nialla, który jest moim pierwszym chłopakiem. A dlaczego? Dlatego, że bierze narkotyki? Też jest człowiekiem i potrzebuje wsparcia.
   Może to i była prawda. Zależało mi na tym, żeby moi rodzice chociaż trochę zaczęli dogadywać się z Niallem i na odwrót, chociaż z blondynem mogłoby być ciężej. Zawsze z nim jest trudniej. Nieważne o co chodzi zawsze to z nim jest największy problem. Niall w każdym widzi wroga. Nawet nie wiem jakim cudem udało mi się go przekonać do mojej osoby, gdy na początku, kiedy go poznałam cały czas na mnie warczał. To był nie zły wyczyn z mojej strony.
   - Bella, zrozum my nie chcemy dla ciebie źle. Jesteś jeszcze młoda i wiele rzeczy nie rozumiesz. Nie myślisz o tym, że może stać ci się coś złego przy tym chłopaku, bo jesteś w niego zaopatrzona. Myślisz, że my nigdy nie byliśmy młodzi? Sama pamiętam jakie wtedy robiłam głupie rzeczy i dlatego chcę cię przed nimi ochronić. Nie chcę, żebyś popełniała te same błędy.
   Matka była o wiele spokojniejsza i mówiła łagodniej niż ojciec, ale to i tak nie zmieniało faktu, że oni uważają Nialla za błąd. Jak tak w ogóle można mówić. Dla mnie był zarazem najgorszą i najlepszą rzeczą, a właściwie osobą jaką spotkałam. Najbardziej w nim kochałam to, że czasami potrafi być najukochańaszą osobą na świecie i mogę czuć się przy nim jak księżniczka. Takie chwile z nim są najcenniejsze.
   - Super. Mogę iść do siebie?
   - Nie skończyłem jeszcze. - Zatrzymał mnie ojciec za ramię. - Masz szlaban do odwołania.
   Nie zrobiło to na mnie wrażenie i bez zbędnego słowa poszłam na górę zdejmując po drodze szpilki, bo nie dałabym rady w nich wejść. Nie wiedziałam czy bardziej byłam zmęczona fizycznie czy psychicznie, ale oba te zmęczenia dały mi nieźle w kość. Najbardziej źle czułam się z myślą, że związek z nim zaczynał mnie powoli męczyć i dochodziło do mnie, że byłam traktowana przez niego jak popychadło. Ugh. Kochałam go, ale może lepiej by nam było oddzielnie? Moje myśli samą mnie przerażały.
Nie chciałam, żeby to był koniec. Koniec czegoś co dopiero się zaczęło.

                           ***Oczami Nialla***

   Popieprzona idiotka. To jedyne określenie jakie przychodziło mi na myśl o Belli. Powoli zaczynałem wątpić, że to ja jestem pojebany, bo jej zachowanie było o wiele bardziej nienormalne od mojego. Dzisiaj już nie miałem siły i musiałem się na nią wydrzeć. Innego sposobu nie było. Może w końcu coś do niej dotrze i zacznie się normalnie zachowywać, a nie jak rozwydrzona małolata. Ale zaraz, ona jest jeszcze gówniarą. Miałem wrażenie, że kiedy nie byliśmy razem nie była taka. Nie chciała wtedy wszystkiego wiedzieć. Czułem się wtedy przy niej jak z kumplem. Pięknym kumplem. Co nie zmienia faktu, że czułem się wtedy inaczej. Tak jakby lepiej. Mogłem jej wtedy wszystko powiedzieć, no może prawie wszystko. Fakt, że się w niej zakochałem zmienił wszystko, bo to nie miało tak wyglądać. Chciałem się tylko z nią przespać, a wyszło inaczej. Zależało mi tylko na tym, bo nie chciałem pakować się w żaden związek. Jednak poczułem coś do niej i tak bardzo jak chciałem pozbyć się tego uczucia, tak bardzo i często dawało ono o sobie znać.
   Nie powinienem iść z nią do łóżka. I to był błąd. Jednak to jak się ona zachowywała na wczorajszej imprezie tylko, dlatego że zobaczyła Nathalie wprowadzało mnie w przekonanie, że jest jeszcze głupim dzieciakiem. Nie chciałem jej mówić tego wczoraj, bo zrobiła by niepotrzebne zamieszanie, ale potfornie działało mi to na nerwy. Kto normalny robi wszystko na pokaz? Nie wiem jak trzeba mieć nie po kolei w głowie, żeby myśleć, że niedomyślę się, iż całowała mnie, siadała mi na kolanach na pokaz i wszystko inne. Może to, że jej na mnie zależało też było nieprawdą? Może cały nasz związek to jedna, wielka bujda.
   Z drugiej strony nie chciałem, żeby coś jej się stało, lecz ona nie zrozumię tego, że dla własnego dobra będzie lepiej jeżeli nie będzie wielu rzeczy wiedzieć. Pomijając wszystko jedyną osobą, która się czegoś domyślała był Harry. Wiedział w co się znowu pakuję i że to dla nikogo nie będzie dobre. Nawet jeśli bym nie chciał to i tak musiałbym znowu to robić, bo kochałem tę idiotkę choćby nie wiem co. I każdemu kto powie, że nasz związek jest pojebany przyznam rację. Ja jestem pojebany, bo choćbym nie wiem jak bardzo się starał to i tak prędzej czy później wszystko spieprzę i moje starania idą na marne za każdym razem.
   Moje rozmyślenia o wszystkim i o niczym przerwał dźwięk przychodzącego smsa. Odstawiłem butelkę z piwem na stół i udałem się w poszukiwania swojej komórki. Poszło mi to szybko, bo znalazłem ją w kieszeni od spodni i mogłem odczytać nową wiadomość.
Marcus: Niezła zadziora z tej twojej niuni, a w dodatku jest niczego sobie. Co byś powiedział na to, abym się nią zaopiekował?
Moje mięśnie po przeczytania tej wiadomości od razu się spięły, a telefon został mocno zaciśnięty w dłoni. Gdyby podświadomość mnie od tego nieodciągnęła już w chwili zakończonia czytania tekstu sms'a wylądował by on na ścianie. Czemu mimo 21 lat ja nadal jestem tak głupi i ciągle pakuje się w nowe kłopoty. Nie było by to problemem, gdyby nie to, że mam dziewczynę, która niepotrzebnie może przeze mnie oberwać. Musiałem szybko coś wymyślić, żeby Belli nic się nie stało.
Ja: Nie warz się jej nawet tknąć, rozumiesz? Ona ma dopiero 16 lat. Jeżeli jej coś zrobisz to inaczej się policzymy.
Byłem poddenerwowany choć to mało powiedziane. Byłem wkurzony na samego siebie, że wpakowałem Bellę w to bagno. Musiałem zrobić coś, aby jej się nic nie stało. Chociaż nie byłem do końca pewny czy któryś z nich będzie aż tak wielkim skurwielem, aby "zemścić" się na mnie ruszą specjalnie ją. Mogłem śmiało przyznać się bez bicia, że nie jestem dla niej zbyt dobry, ale na swój sposób mi na niej zależało mimo że nie okazywałem tego zbyt często.
   Nie dostałem żadnej wiadomości zwrotnej od niego i może to dobrze. Przynajmniej myślałem, że mam jeszcze trochę czasu na wymyślenie czegoś co by ją od nich odciągnęło. Wciągam ją w kolejne kłopoty i to nie ulegało żadnej wątpliwości. I ona nie mogła się o niczym dowiedzieć, bo nie byłem pewien jak to się mogło skończyć. Już za dużo razy mi wszystko wybaczała, aby był kolejny raz. Wiele razy powtarzałem sobie, że będę starał się być o wiele lepszy dla niej, ale za każdym razem w końcu byłem idiotą i wszystko szło się jebać.

                                         ***

   Kiedy minęło już parę godzin od całego zamieszania, a ja byłem po ledwo dwóch piwach zadzwoniłem po Harry'ego, który jako jedyny wiedział o wszystkim. Z Bellą nie zamierzałem się na razie kontaktować. Mały odpoczynek powinien nam obojgu dobrze zrobić. Przynajmniej będzie trochę dalej od tego bagna i nie będę miał okazji, żeby pokłócić się z nią o jakąś pierdołe. To wszystko zaczynało być ponad mnie. Związek nie był dla mnie mogłem się o tym przekonać przez ostatnich parenaście dni.
   Harry wszedł za mną do salonu, a ja w pierwszej chwili powróciłem z powrotem na kanpe, na której spędziłem pół dnia. Nie byłem w ogóle podobny do siebie. Kiedyś nie przejmowałem się nigdy problemami, w które się pakuje, a teraz zrozumiałem, że jeżeli zależy ci na drugiej osobie i może stać się jej krzywda właśnie przez swoją głupotę to będziesz próbował ją ochronić mimo tego jaki jesteś.
   - Jesteś pojebany, że parę godzin po tym jak wróciłem z imprezy ty po mnie dzwonisz, abym tu przyjechał, ale myślę, że to coś ważnego. A tak w ogóle to mała już się zmyła?
   Szatyn był o wiele bardziej skacowany i wyglądał gorzej ode mnie, ale to nie miało teraz znaczenia. Teraz trzeba było wymyślić coś, aby wyciągnąć mnie, a przede wszystkim Bellę z tego syfu. I żaden kac czy bóle głowy nie mogły stanąć mi na przeszkodzie, żeby coś wymyślić.
   - A nic nie gadaj. Pokłóciłem się z nią. Czasami naprawdę zachowuje się jak niedojrzały bachor. Ale nie chcę, żeby coś się jej stało, rozumiesz prawda? - spojrzałem na niego niepewnie, bo wiedziałem co zaraz zacznie gadać. Zresztą myślałem tak samo jak on.
   - Mogłeś pomyśleć zanim ponownie się w to wkręciłeś. Ty w ogóle czasami myślisz? Mówisz, że ona jest niedojrzała, a sam nie jesteś lepszy. Nie chcę cię pouczać, bo sam nie jestem lepszy, ale zapomniałeś co było kilka lat temu jak się poznaliśmy? Chcesz tego znowu?
   Miał racje. Mimo wszystkiego nie chciałem być tym samym chłopakiem co kilka lat temu. Za dużo rzeczy wtedy zepsułem, a przede wszystkim skrzywdziłem kilka osób. Od tamtego czasu zacząłem staczać się coraz bardziej i bardziej i nadal to robię, ale kilka tygodni temu pojawiła się Bella i zaczęła powoli mnie zmieniać. Lecz to zmienienie mnie na lepsze szło małymi krokami, bo ja sam do końca tego nie chciałem. Czasami czułem się jak pod kloszem i stąd mogły pochodzić moje wybuchy gniewu.
   - Nie, nie chcę! Nie wiem co mi wtedy strzeliło do głowy. Chciałem mieć więcej pieniędzy, nie wiem. Ale to nie jest najgorsze... - Harry spojrzał na mnie pytająco, więc postanowiłem kontynuować. - Przespałem się z jego siostrą i myślę, że on się o tym dowiedział, a teraz próbuje się zemścić. A Bella... No wiesz...
   Przeczesałem nerwowo włosy palcami, bo myśl, że ona z nim mogłaby się pieprzyć rozwalała doszczętnie moją psychikę. Nie mogłem znieść wszystkiego co siedziało mi w głowie. Nie mogłem dopuścić do tego, żeby ktoś wyrządził jej krzywdę. Chociaż sam nie byłem lepszy, ale mimo wszystko to nikogo nie upoważniało do rujnowania jej życia. Chciałem coś zrobić, aby do niczego złego nie doszło, ale za chuja nie wiedziałem co robić. Byłem tak mocno zły na samego siebie, że byłem w stanie rozwalić wszystko co znajdowało się pod moją ręką bez żadnego wyjątku.
   - Ale chyba nie chcesz przez to powiedzieć, że zdradziłeś ją?
   - Nie, kurwa nie! Nigdy bym jej tego nie zrobił. Za kogo ty mnie w ogóle masz? Wszystko wszystkim, ale bez przesady. - Zacząłem nerwowo chodzić po pokoju, bo nie daleko od zdrady odbiegłem, ale nie zamierzałem jej tego mówić, ani innym osobom. Ten idiotyczny pomysł zostanie ze mną, a ona się o nim nigdy nie dowie.
   - Stary, spokojnie. Nie denerwuj się tak. Zaraz coś wymyślimy. Nie masz, przecież pewności, że on o tym wie. Zresztą sądzisz, że chciałby tylko przez to coś zrobić?
   - Tak, bo ona jest młodsza od Belli, nadal nie rozumiesz? Ona ma 15 lat. Chyba żaden brat nie chciałby, żeby jego siostra spała z 21-latkiem - skłamałem, bo to nie było wszystko.
   Wyciągnąłem z paczki, która leżała na parapecie jednego papierosa i go odpaliłem, po czym mocno się nim zaciągnąłem. Chciałem odseparować się od wszystkiego i wszystkich, ale znowu coś mi nie pozwalało. Nieraz nadchodziły mnie myśli, żeby rzucić to wszystko i wyjechać na drugi koniec świata. Gdzie nie będzie nikt mi mówił co mam robić, a czego nie. Gdzie nikogo nie będę znał. A będę mógł zacząć wszystko od nowa, lecz w moim przypadku jest to niemożliwe. Nie jestem typem człowieka, który lubi zmieniać coś w swoim życiu i to wszystko o czym myślę pewnie nigdy nie dojdzie do skutku, ale zawsze warto pomarzyć.
   - Nigdy nie umiałeś trzymać zapiętego rozporka przy dziewczynach i jak widać to się nie zmieniło, ale mam jedną radę dla ciebie. Porozmawiaj z młodą, a przynajmniej spróbuj, bo ja na jej miejscu nie chciałbym rozmawiać z takim palantem. To jest cud, że ona w ogóle z tobą jest.

                                         ***

   Z włożonymi rękoma w kieszeniach dochodziłem do domu mojej dziewczyny. Moja dziewczyna - to brzmi strasznie dziwnie. Byłem pewny, że nie będę używał tego określenia zbyt często. Jak dla mnie jest przereklamowanie. Głęboko odetchnąłem i wykonałem ostatni krok na schodek i byłem pod samymi drzwiami. Musiałem przyznać, że trochę się denerwowałem, bo powiedziałem naprawdę parę słów za dużo rano, które mogły ją zranić. A ja już swój limit wyżywania się na niej wyczerpałem i nie chcę już tak dalej tego ciągnąć.
   Zadzwoniłem dzwonkiem do drzwi i w głębi duszy chciałem, żeby od razu otworzyła mi Bella. Powoli w głowie układałem sobie co mam jej do końca powiedzieć. Znowu pomyśli sobie o mnie nie wiadomo co. Że zależy mi tylko na jednym i sypiam z każdą dziewczyną, którą popadnie. I wbrew pozorom wolę, żeby dowiedziała się o tym ode mnie, a nie od jakiegoś frajera z boku, który nie ma o niczym pojęcia. Zresztą musi wiedzieć na czym stoi i czego ma się spodziewać przeze mnie.
   - Po co tu przylazłeś? - Były to jej pierwsze słowa po otworzeniu drzwi. Przez jej twarz nie przemknął nawet nikły uśmiech na mój widok, co było nie miłym zaskoczeniem. - Mało było ci raz dostać w policzek?
   Zaśmiałem się po jej ostatnim pytaniu. Podobała mi się jako taka zadziora, dlatego będę musiał ją częściej wkurzać, ale oczywiście nie na poważnie. Wyglądała teraz równocześnie słodko i trochę śmiesznie jak była taka zdenerwowana. Rzadko ją taką widziałem, ale nie pasowało coś to do niej, bo było widać, że nie gniewa się tak bardzo jak to pokazuje. Za dobrze ją znam.
   - Oj, skarbie daj spokój. Wiesz, że nie mówiłem tego wszystkiego na poważnie, a my musimy porozmawiać. - Zamknęła za sobą drzwi i wyszła do mnie na zewnątrz stając z założonymi rękami na piersi.
   - No więc...? Bo mam nadzieję, że to coś ważnego, ponieważ nie uśmiecha mi się przebywanie w twoim towarzystwie po dzisiejszymi ranku.
   Popatrzyłem głęboko w jej oczy, które nie wyrażały żadnego uczucia patrząc się na mnie. Przypominało mi się jak parę dni temu powiedziałem jej, kiedy już spała, że będę starał się być dla niej najlepszy, tak jak na to zasługuje, ale poraz kolejny zawiodłem i byłem dla niej zwykłym gnojkiem. Chociaż ona też nie jest święta, ale za to jest moją najwspanialszą osóbką i nie chciałbym na razie jej stracić, bo nie poradziłbym sobie bez niej. Za dużo dla mnie robi.
   - Tylko proszę cię nie denerwuj się. Pamiętasz tego sms'a co dostałaś w dzień imprezy jak do mnie przyjechałaś z tym idiotą? - spytałem, a ona pokiwała głową, ale jej mina była coraz bardziej niepewna. - Ta dziewczyna jest siostrą człowieka, dla którego pracuję i boję się, że może ci coś zrobić.
   - Czekaj, czekaj. A gdzie ty pracujesz? Bo jakoś nigdy wcześniej mi o tym niewspominałeś. I co jemu do cholery z kim jego siostra chodzi się pieprzyć? - Zaczęła wymachiwać rękoma, a ja wiedziałem jak reaguje na wzmiankę, o któreś dziewczynie, z którą spałem.
   - To nie ma teraz znaczenia, gdzie ja pracuje. Ważne jest to, żebyś na siebie uważała. Proszę cię tylko o to. Bella, kochanie...
   Podszłem do niej i chciałem ją pocałować i prawie mi się to udało, lecz w ostatniej chwili odpechnęła mnie od siebie. Nie lubiłem tego, kiedy chciałem ją pocałować czy dotknąć, a ona stawiała między nami jakąś niewidzialną barierę. To było najgorsze uczucie ze wszystkich jakie można sobie wyobrazić. Czułem się wtedy tak jakbym był na siłę z nią, jakby ona tego nie chciała. Ale sam byłem też winny temu wszystkiemu. Traktowałem ją momentami jak gówno, a potem myślałem, że będzie wpadać mi w ramiona szczęśliwa i zakochana.
   - Przepraszam cię za wszystko. Nie chcę, żeby to tak wyglądało. Chcę się starać być lepszym. Dla ciebie. Wiem, że masz dużo problemów przeze mnie i za to także cię przepraszam. Zmienię się, obiecuję. I nie będę już cię tak traktował.

                              ***Oczami Belli***

   Chciało mi się śmiać z jego słów, ale zachowałam resztki człowieczeństwa i tak nie postąpiłam. Za kogo on mnie miał? Czy on naprawdę myślał, że kilka zdań załatwi wszystko? Za każdym razem jest to samo. Ciągle mówi, że się zmieni, a potem traktuje mnie jak najgorzej. I dlaczego? Bo ma zły humor, a potem mu przechodzi i przeprasza? I dlatego ja mam cierpieć co kilka dni. Chcę być z nim, ale nie chcę, żeby to wyglądało jak teraz. Chciałabym, abyśmy byli normalną parą, ale wątpię czy z Niallem to będzie możliwe.
   - Zamknij się, Niall. Mam dość twoich przeprosin, bo ciągle jest ten sam schemat. Chcę tylko wiedzieć o co w tym wszystkim chodzi i o co chodzi z tą twoją pracą.
   - Powiedziałem ci już, a o reszcie nie mogę ci powiedzieć. Tak będzie dla ciebie lepiej.
   Miałam ochotę rozedrzeć się na cały głos na niego. Czemu nawet w takich chwilach i on nie chce mi powiedzieć wszystkiego?! Domyślałam się, że chodzi mu o tego samego faceta, którego spotkałam jak wyszłam od niego. I nie myliłam się wtedy co do niego.  A czego ja chciałam się spodziewać po jego znajomych? Przecież on potrafił zadawać się tylko z takimi osobami.
   - Kłamiesz. To dla ciebie ma być lepiej, a nie dla mnie. Cholerny hipokryta.

~#~
Więc oto moje pytania do was:
1.  Czy za jakiś czas jak skończę to opowiadanie to mam zamiar zacząć napisać jedno na próbę na wattpadzie, czytalibyście tam? I czy trudno jest się tam "wybić"? Haha
2. Błagam niech mi ktoś powie jaki jest ship Nialla i Jade, bo oni tak cholernie mocno pasują do siebie, że kiedyś na pewno będą razem.
   Wiem, że zawaliłam rozdział :') Nie wiem co ja wykombinowałam i coraz bardziej nie chcę takiego zakończenia jakie wymyśliłam już rok temu :)
Oraz zapraszam:
ask fm/juliaa650
https://mobile.twitter.com/m_julcia

poniedziałek, 8 lutego 2016

Rzdział 35

   Wchodząc do mieszkania Nialla od razu zawisłam mu na szyji i wpiłam się w jego usta. Miałam szalony pomysł, ale o tym będę myślała jutro. Po wszystkich konsekwencjach tego. Blondyn długo nie czekał na zachęte tylko złapał swoimi dłońmi za moje pośladki i podniósł mnie do góry, a ja oplotłam wokół niego nogi.  Nasz pocałunek należał do tych powolnych i leniwych. I chociaż Niall był nieźle pijany i pod wpływem narkotyków to teraz nie było tego po nim widać.
   - Chodź do sypialni - powiedziałam podczas łapania oddechu w przerwie od pocałunku.
   - Ale... - zaczął, ale zamknęłam mu usta.
   Niall już więcej się nie odezwał i zaczął iść w kierunku sypialni. Bez żadnej przerwy cały czas się całowaliśmy. Nie chciałam, żeby do tego doszło, ale bałam się, że mnie zostawi. Że gdy nie będzie między nami dochodziło do czegoś więcej on najzwyczajniej w świecie będzie mnie zdradzał i mydlił mi oczy jak dotychczas. Nie wiem jak to się stało, że zaczęłam tak myśleć, ale to wszystko zaczęło być coraz bardziej niewiarygodne. Nie chciało mi się wierzyć, że nagle Niall się zmienił skoro wokół siebie ma takich znajomych.
   W chwili, gdy otworzyłam na chwilę oczy zobaczyłam, że weszliśmy do pokoju, a raczej Niall wszedł wnosząc mnie. Nie minęła nawet sekunda, a ja poczułam pod swoimi plecami miękki materac. Blondyn zawisł nade mną, a ja poczułam jego oddech, z którego można było wyczuć alkohol. Bez zbędnych słów złapałam za jego koszulkę i ściągnęłam mu przez głowę, po czym zrzuciłam ją na podłogę. Sunęłam dłonią po jego klatce piersiowej, aż doszłam do paska od jego spodni i z powrotem położyłam dłonie na jego klatce piersiowej. Niall nie odrywał ode mnie swojego wzroku, a ja mogłam przysiądz, że nie wie do końca co się dzieje, ale za chwilę się otrząsnął i zaczął rozpinać moją sukienkę. Delikatnie podniósł moje ciało i zdjął przez głowę mój strój przez co zostałam w samej bieliźnie, a dotychczasowe ubranie wylądowało, tak jak wcześniej koszulka Nialla, na podłodze.
   Czułam jego wzrok na całym moim ciele przez co przechodziły mnie dreszcze. Gdy przed chwilą  myślałam, że nie wiedział on do końca co się dzieje to teraz to ja miałam wrażenie, że wszystko dzieje się w niesamowicie szybkim tempie, tak że byłam tym wszystkim mocno zdezorientowana. Nawet nie wiedziałam, w którym momencie zostałam bez stanika, a na moim ciele pozostały już tylko majtki. Mój stres był tak wielki, że wszystkie moje mięśnie były całkowicie spięte, a ja sama nie umiałam się poruszyć. To co się teraz działo zaczęło mnie przerastać.
   - Kocham cię. Całą ciebie - mówił w przerwach między pocałunkami na moim brzuchu. Nie ominął żadnej części, nawet najmniejszej. - Jesteś cała taka wspaniała. Mógłbym cię tak całować godzinami bez żadnej przerwy.
   Spojrzał na mnie i się uśmiechnął, a ja o dziwo byłam w stanie zrobić to samo. Jego niebieskie oczy świeciły w pokoju, który oświetlony był tylko przez lamkę nocną znajdującą się przy łóżku.
   - Niall, ja...
   - Cichutko, mała. - Musnął moje usta, a potem złapał jedną z moich piersi w swoją dłoń i zaczął ją masować.
   Robił to powoli, a mnie to coraz bardziej draźniło. Nie mogłam już wytrzymać i jęknęłam. Usłyszałam, że Niall się zaśmiał, a ja miałam ochotę przyłożyć mu w głowę za to, że mnie tak męczy, a wręcz katuje. To wszystko było dla mnie szalone, ale z każdą mijającą chwilą coraz mniej o tym myślałam. Blondyn przez wszystkie rzeczy jakie robił pozbawiał mnie na razie wątpliwości co do tego co miało się zaraz zdarzyć. Jednego byłam pewna: nie myślałam teraz racjonalnie.
   - Chcesz to ze mną zrobić? - spytał i dotknął przez majtki moją łechteczkę. Nadal się wahałam, ale bez większego zastanowienia odpowiedziałam:
   - Tak. Niall, zróbmy to.
   - Grzeczna dziewczynka.
   Podrażnił jeszcze przez chwilę moje miejsce intymne, a potem zaczął całować mnie po szyji robiąc przy tym dwie malinki. Jego oddech był ciepły, a ja z rozluźnienia zamknęłam na chwilę oczy i starałam się odprężyć. To jednak nie było takie proste, ale byłam już spokojniejsza. Moje dłonie odnalazły pasek od jego spodni i go rozpięły, tak samo jak guziki i zamek od nich. Miałam tę świadomość, że zaraz stracę dziewictwo i to na dodatek z Niallem, ale odpychałam od siebie te i inne myśli. Pozostała tylko ta chwila. Ja i Niall.
   - To jak, jesteś gotowa, mała? - spytał z zadziornym uśmiechem i był już w samych bokserkach. Nie byłam w stanie nic powiedzieć, dlatego kiwnęłam głową. - To co zdejmujemy twoje majteczki.
   Powoli złapał za gumkę od mojej dolnej części bielizny i je szybkim ruchem ze mnie ściągnął. Teraz leżałam pod nim całkowicie nago. Mój dyskomfort nie był tak duży jak za pierwszym razem, bo już mnie tak widział. Jednak dla mnie lepiej by było gdyby w pokoju panowała całkowita ciemność. Blondyn zawisł nade mną i już wiedziałam, że on również był nagi.
   - Jesteś pewna, tak? - spytał, a ja kiwnęłam głową. - Powiedz to. - Wręcz mi nakazał, a ja wzięłam głęboki oddech.
   - Jestem pewna, Niall. Kocham cię.
   Nic mi nie odpowiedział tylko złożył pocałunek na moim czole. Bałam się, ale to chyba było normalne w mojej sytuacji, przecież to miał być mój pierwszy stosunek seksualny z chłopakiem. Mimo moich wątpliwości ufałam mu, tak naprawdę najbardziej na świecie. Nie miałam drugiej takiej osoby, bo on był jednocześnie moim chłopakiem i przyjacielem, któremu mogłam wszystko powiedzieć, lecz jak widać to nie działało w obie strony, ale może z czasem to się zmieni.
  Położyłm dłonie na jego plecach i przymknęłam oczy, gdy miał to zrobić. Nie nieuprzedził mnie, ani nic nie powiedział tylko nagle i gwałtownie we mnie wszedł. Czułam się dziwnie. Nie było to przyjemne uczucie, a wręcz przeciwnie, ale może to wynikało z tego, że jest to pierwszy raz. Niall nie poruszał się we mnie, za co byłam mu cholernie wdzięczna, tylko poczekał, aż się do tego przyzwyczaję.
   - Wszystko w porządku? - spytał, a ja poraz kolejny kiwnęłam głową. - Powiedz jak będziesz chciała, żebym przerwał.
   Prawdę powiedziwszy myślałam, że będzie o wiele gorzej, a jak się okazało czułam tylko lekki ból. Gdy Niall zaczął się we mnie poruszać uczucie bólu  zastąpiła przyjemność. Z początku robił to bardzo powoli i w tym samym czasie odgarniał włosy z mojego czoła. Mój oddech z każdą mijającą chwilą stawał się coraz cięższy. Niall był bardzo delikatny w tym wszystkim i dzięki niemu nie czułam się tak okropnie jak przewidywałam. Tak naprawdę czułam się bardzo dobrze.
   - Tak cholernie dobrze cię czuć. Kurwa - wydyszał w moje ucho, a ja głośno jęknęłam. - Ja pierdole.
   - Niall...
   - O tak mała, jęcz moje imię.
   - Szybciej. Niall, proszę. - Mój głos był zdesperowany, a ja usłyszałam lekki śmiech Nialla.
   - Jak sobie życzysz, kochanie.
   Blondyn zwiększył swoje tempo, a ja mimowolnie zaczęłam wydawać coraz głośniejsze jęki. Czułam się tak cholernie dobrze, że teraz nie żałowałam swojej decyzji, bo tego uczucia nie da się zastąpić ani opisać. To wszystko potęgował fakt, że robię to z Niallem. Z osobą, którą kocham, a to w tym wszystkim jest najważniejsze.
   Po kilku chwilach poczułam ciepło rozchodzące się w dole mojego brzucha, a moje nogi delikatne mi zadrżały. Zaraz po mnie doszedł Niall. A ja nie czułam się jeszcze nigdy przedtem tak dobrze, jak teraz.

                                                   ***

   Budząc się rano poczułam lekki ból w dole brzucha, ale nic sobie z tego nie robiłam, ponieważ zaraz na moją twarz wkradł się uśmiech. Przypomniałam sobie wszystkie chwile z ostatniej nocy. Mimo, że zachowałam się jak desperatka idąc z nim do łóżku to potym wszystkim tego nie żałowałam. Czułam się cudownie przy Niallu. Nie pomyślałam nawet przez sekundę, że może okazać się takim czułym chłopakiem. Miałam zupełnie inne wyobrażenia do tego jak to będzie wyglądało, a już na pewno nie pomyślałabym, że blondyn będzie taki czuły. Sądziłam, że będzie mnie wszystko boleć, ale w Niallu nie będzie ani szczypty delikatności, a zostałam mile zaskoczona.
   Odkręciłam się na drugi bok i zobaczyłam, że na łóżku nie ma blondyna. Może to i dobrze, bo będę miała chwilę, żeby poukładać sobie wszystko w głowie. Jedno nie ulegało wątpliwości wczorajszy wieczór był mocno zakręcony. Chciałam wiedzieć o czym Niall mówił do Harry'ego, ale wyjdę na wścibską, a nie chcę tego. Jednak to co mówił oznaczało, że ma przede mną jakieś tajemnice i miałam nadzieję, że sam mi powie jak będzie chciał, chociaż w to raczej powinnam wątpić.
   Odkryłam z siebie kołdrę i wstałałam z łóżka. Zdałam sobie sprawę, że jestem w samej bieliźnie, a nie miałam ochoty chodzić tak po mieszkaniu. Dlatego  rozejrzałam się po sypialni i zauważyłam, że na podłodze po drugiej stronie łóżka leży koszulka Nialla. Postawiłam stopy na podłodze i znowu poczułam ból w podbrzuszu, który najprawdopodobniej spowodowany był tym co wydarzyło się w nocy. Chwciłam jego białą koszulkę i założyłam ją przez głowę. Sięgała mi mniej więcej do połowy ud, dlatego też teraz czułam się o wiele lepiej.
   Wyszłam z pokoju i od razu usłyszałam głos Nialla dobiegający z innej części mieszkania, którą okazał się być salon. W jego głosie słyszałam wyraźne poddenerwowanie i złość i nie interesowała by mnie jego rozmowa, gdyby nie to co przez przypadek usłyszałam:
   - Kurwa, ale zrozum, że o niczym jej nie mogę powiedzieć. I nie, nie dlatego, że boję się, że mnie zostawi, bo to akurat nie prawda. Ale nie widzę takiej potrzeby. A po chuj ją w to mieszać?
   To były ostatnie słowa jakie padły z ust Nialla, bo blondyn odkręcił się w moją stronę i zobaczył mnie stojącą w progu. Zrobiło mi się naprawdę głupio, bo wyglądało to tak jakbym go podsłuchwała, a wcale tak nie było. To był czysty przypadek, że w ogóle to usłyszałam.
   - Założyłaś moją koszulkę - powiedział z uśmiechem podchodząc do mnie i łapiąc za jej skrawek. - Mówiłem ci, że ślicznie ci w moich ubraniach? Bo jeżeli nie, to teraz to robię.
   - Nie miałam co założyć - odparłam, a on pocałował mnie w szyję. Jego twarz wyglądała na dość zmęczoną, a oczy miał podkrążone.
   - I bardzo dobrze. Chociaż równie dobrze mogłabyś pozostać bez niczego. A tak w ogóle jak się czujesz?
   Niall wziął kosmyk moich włosów i obkręcił je wokół swojego palca, po czym zaczął się nimi bawić. Było po nim widać, że ma mocnego kaca i ledwo się trzymał na nogach. Miałam tylko nadzieję, że niczego nie weźmie albo chociaż postara się to zrobić. Byłam naiwna, bo przecież był narkomanem i nie mógł od pstryknięcia palcem tak po prostu przestać ćpać. Jednak miałam plan, żeby w najbliższym czasie porozmawiać z nim o tym, żeby zaczął się leczyć, bo w jego sytuacji inaczej się na da. To jest dla niego jedyne wyjście z tego wszystkiego.
   - Dobrze. - Uśmiechnęłam się, a on zaczął mnie gilgotać z czego zaczęłam się śmiać.
   - Tylko dobrze? Jesteś tego pewna?
   Zaczęłam się głośno śmiać, a za chwilę wylądowałam na podłodze, a Niall na mnie. Jego śmiech mogłabym porównać do najpiękniejszej melodii na świecie. Kiedy był szczęśliwy ja również byłam. Wyglądaliśmy teraz jak dwoje beztroskich dzieci, które lubią się wygłupiać. To było swoją drogą piękne, bo pomimo wszystkich problemów umieliśmy czasami odłożyć to na bok i cieszyć się daną chwilą. Blondyn po mimo wszystkiego był ciężki, a to dość bardzo utrudniało mi normalne oddychanie.
   - Niall, proszę cię, przestań - powiedziałam przez śmiech i starałam się zakryć miejsca, do których może dotrzeć co wywoływało u mnie śmiech.
   - Daj tu buziaka.
   Pokazał na na swój policzek z wielkm uśmiechem na twarzy. Pokręciłam głową i zbliżyłam usta do jego policzka, ale on to wykorzystał i złączył nasze usta w pocałunku. Całował mnie powoli, a ja potrzebowałam chwili, żeby oddać pocałunek. Należał on do tych z serii leniwych, a mi się to bardzo podobało. Mogłam rozkoszować się jego bliskością. Może podłoga nie była zbyt wygodnym miejscem do leżenia, ale ciepło jakie dawało mi ciało Nialla potrafiło to zastąpić.
   - Żałujesz? - spytał, a ja od razu wiedziałam o co chodzi.
   - Nie - odpowiedziałam dość poważnie. Jego mina wyrażała to samo.
   Leżeliśmy przez chwilę w ciszy, aż do momentu, w którym usłyszeliśmy dzwonek do drzwi. Niall z wielkim westchnięciem podniósł się ze mnie i udał się do wejścia. Ja natomiast podniosłam się z podłogi i oparłam o ścianę. Blondyn otworzył drzwi, a gdy zobaczył kto stoi po drugiej stronie odwrócił się w moją stronę i wyszedł na klatkę schodową. Trochę się zaniepokoiłam i byłam dość zaskoczona. Znowu zrobił coś co utwierdzało mnie w tym, że ma przede mną tajemnice. Najgorsze było to, że nie wiedziałam kto właśnie do niego przyszedł, jednak miałam złe przeczucia.
   Zbliżyłam się kawałek do drzwi, ale nic nie zdołałam usłyszeć, bo ich głosy były bardzo ciche. Może i byłam ciekawską osobą, ale to chodziło o Nialla, a ja się o niego martwiłam. Wiem, że nie musi mi mówić wszystkiego, ale biorąc pod uwagę jego towarzystwo nigdy nie wiedziałam czego mogę się po nim spodziewać. Wszyscy wokół niego wydawali mi się mocno podejrzani i nie byli to ludzie poukładani i mili, a wręcz przeciwnie.
   Nie zdąrzyłam się odsunąć na miejsce, w którym stałam wcześniej, a Niall był już w środku. Jego wzrok był zły, kiedy patrzył na mnie, a pięści mu się zaciskały. W odruchu wykonałam krok w tył, ale moje plecy zderzyły się ze ścianą.
   - Od kiedy jesteś taka ciekawska, że musisz wszystko wiedzieć?! - krzyknął, a ja przez to aż podkoczyłam.
   - J-ja tylko...
   - No co ty, kurwa?! Od wczoraj zachowujesz się jak po pieprzona idiotka! Mam ciebie dość. Myślisz, że nie widziałam, że wczoraj wszystko robiłaś specjalnie, bo zobaczyłaś tamtą idiotkę? Muszę cię rozczarować, bo jesteś tak samo głupia jak ona!
   Przestraszyłam się jego. Nie po raz pierwszy, nie po raz drugi, ale już kolejny raz. Wcześniej byłam przekonana, że nic mi nie zrobi, ale teraz już tej pewności nie miałam. Był zły i to była złość na mnie, dlatego nie wiedziałam jak to może się skończyć. Miałam wrażenie, że jest on nieobliczalny w niektórych momentach i nie może nad sobą zapanować co wprowadzało mnie w nie mały strach.
   - Możesz na mnie niekrzyczeć?
   - Jak mam na ciebie niekrzyczeć skoro zachowujesz się jak nienormlna od wczoraj?! Może przepałaś się ze mną też specjalnie, co? Chociaż nieważne. - Machnął ręką. - Tylko to chyba było dobre.
   - To skoro tak uważasz to czemu poszedłeś ze mną do łóżka? - spytałam, a on się do mnie odwrócił i bezczelnie uśmiechnął, po czym powiedział:
   - A jak myślisz?
   Nie mogłam uwierzyć w to co przed chwilą usłyszałam. Czułam się okropnie. Jak szmata, którą można popychać bez powodu. Nie przypuszczałabym, że Niall będzie zdolny do czegoś takiego. Zabrzmiało to tak jakbym potrzebna mu była tylko do jednego. Chyba wczoraj tylko udawał, że się mną przejmuje, że pierwszy raz będę spała z chłopakiem, a tak naprawdę  myślał tylko o tym, żeby zaspokoić swoje potrzeby. Przypominało mi to niektóre dni na początku naszej znajomości. Wtedy też raz był kochany i miły, a za niedługo zmieniał się nie do poznania i pokazywał się ze swojej prawdziwej strony.
   I wbrew wszystkiemu nie chciało mi się płakać tylko byłam zła sama na siebie, że zapomniałam o wszystkim i zaczęłam traktować go tak jakby się zmienił. Myślałam, że możemy być razem szczęśliwi, ale z każdym kolejnym razem to wydaje się być coraz trudniejsze. Harry miał racje, jesteśmy zupełnie inni.
   Usłyszałam otwieranie butelki od piwa i pokręciłam głową. Dla niego to było jedyne rozwiązanie ze wszystkiego. Najlepiej się napić i mieć gdzieś wszystkich i wszystko dookoła. Po co w ogóle my jesteśmy razem? Skoro ja dla niego jestem dziwką, a ja się o niego martwię na każdym kroku. Taki związek nie ma najmniejszych szans na przetrwanie. Może przez krótki okres czasu było między nami wręcz idealnie, ale potem wszystko zaczęło się psuć i jeden problem ciągnie za sobą następny.
   Weszłam do sypialni i zaczęłam szukać swojej sukienki, aż w końcu znalazłam ją niemalże pod łóżkiem. Przez to przypominało mi się co zaszło między nami w nocy. Może i zbyt pochopnie podjęłam decyzję, aby wykonać ten duży krok, ale odwrotu już nie ma. Co się stało to się nie odstanie. Zdjęłam z siebie koszulkę blondyna i zobaczyłam kątem oka, że stoi on w progu z butelką piwa w ręku i mi się przygląda. Nie zareagowałam na to wcale tylko szybko założyłam sukienkę, którą miałam na sobie podczas imprezy.
   - Mogę cię podwieźć jak chcesz - powiedział bez najmniejszych emocji, wzruszając przy tym ramionami.
   - Obejdzie się - odburknęłam, bo liczyłam na inne słowa z jego strony, ale jak widać przeliczyłam się.
   - Ej, nie obrażaj się teraz na mnie, okej? Poza tym chyba nie zamierzasz iść w tym przez całe miasto? - Pokazał na mój strój i nie było to dla mnie całkiem normalne. Najpierw ma na mnie wyjebane, a teraz przejejmuje się tym jak wyglądam. Nie byłam do końca przekonana czy jest z nim wszystko w porządku.
   - I nagle cię to obchodzi? Niall, daj spokój i nie odstawiaj kolejnej szopki. - Założyłam na nogi swoje wysokie szpilki i od razu chciałam je ściągnąć, bo zdecydowanie nie czułam się na tyle dobrze, aby w nich iść.
   - Jesteś moją dziewczyną, więc nie powinno cię to dziwić.
   - Jakoś tego nie wiedziałam.
   Pozbierałam wszystkie swoje rzeczy, a blondyn podąrzał krok w krok za mną co mnie trochę irytowało, ale nic się nie odzywałam. Nie zamierzałam wdawać się z nim teraz w jakąkolwiek dyskusje.
   - W nocy zachowywałaś się inaczej.
   Słowa, które powiedział usłyszałam, gdy już miałam wychodzić z jego mieszkania, lecz odwróciłam się w jego stronę i uderzyłam go w policzek. Zachowywał się jak największy dupek jakiego znam, a jego perfidny uśmieszek wprowadzał mnie w jeszcze większe zdenerwowanie. Robił ze mnie niewiadomo jaką szmatę, bo inne określenie nie przychodziło mi do głowy. Sama już się przez niego zaczynałam tak czuć.
   Nie zostałam w tym mieszkaniu ani sekundy dłużej i z impetem trzasnęłam drzwiami. Chciałam zapomnieć. Zapomnieć o całym dzisiejszym przed południu, które dla mnie okazało się okropne, bo jego zmiany nastrojów są bardzo męczące, a czasami nawet bolesne. Niall nie zdaje sobie sprawy, że codziennie potrafi zranić osoby wokół niego i jeszcze nie ma z tego powodu żadnych wyrzutów sumienia. Jeszcze nikt w moim życiu mnie tak nietraktował jak on. Może być dla mnie najcudowniejszą osobą na świecie, ale co z tego jeżeli za chwilę mnie tak traktuje.
   Tak szybko jak się tylko dało zbiegłam ze schodów po drodze potrącając jakąś starszą panią za co zostałam skarcona przez nią, ale nie zwróciłam na to uwagi. Wyszłam z klatki najszybciej jak się dało i od razu złapałam świeże powietrze. Czułam się okropnie i nawet miałam zamiar zostać tam z nim i spróbować pogadać, ale powiedział o kilka słów za dużo. W tym momencie chciałam uciec od niego jak najdalej i zaszyć się sama w jakimś miejscu, a on niech radzi sobie sam.
   - Musimy porozmawiać, ślicznotko.
 
~#~
Dobra, sceny erotyczne nie należą do moich mocnych stron, więc proszę mnie nie winić. A Niall to dupek.