wtorek, 28 czerwca 2016

Rozdział 44

                                      Bella

   Leżałam z głową na klatce piersiowej Nialla przez co czułam jego równe bicie serca. Blondyn obejmował mnie całą i co kilka sekund całował w czoło. Miałam ochotę się na niego wydrzeć za to, że znowu jest pijany, ale się powstrzymałam, bo nie chciałam kolejnej kłótni między nami. Poza tym czułam, że coś jest nie tak, widziałam to po nim, ale nie chciałam drążyć tego tematu.
   - Ty naprawdę gdzieś pracujesz czy to było dla zmyłki? - spytałam, bo od kilku godzin mnie to ciekawiło.
   - Zaczynam od następnego tygodnia.
   Byłam zdziwiona. Nie przypuszczałam, że zacznie od pracować. Wielokrotnie, przecież powtarzał, że odpowiada mu takie życie jakie teraz prowadzi i nie chcę niczego zmieniać. Nie wiem skąd nagle u niego taka zmiana ze wszystkim. To mnie trochę przerażało, bo w ogóle go nie poznawałam i nie wiadomo co niedługo wymyśli. Ale lepiej dla niego, że się tak zmienił.
   - Czemu dzisiaj znowu wypiłeś? Myślałam, że już będzie wszystko okej i nie będziesz się upijał. - Blondyn westchnął i podniósł się do pozycji siedzącej, po czym rozczochrał swoje włosy.
   - Musiałem odetchnąć. Alkohol to moja jedyna ucieczka. Obiecuję, że wieczorem ci wszystko wyjaśnię, ale teraz nie mogę.
   Również się podniosłam i pocałowałam go w bark po czym objęłam od tyłu jak to on zawsze robił. Mimo, że było lato i to było naturalne Niall był cały gorący. Musiał się czymś denerwować i to bardzo. Chciałam mu pomóc, ale nie miałam kompletnie pojęcia jak. On zawsze starał się mi pomóc, gdy ja nawet tego nie potrafiłam w odwrotną stronę. Czułam wyrzuty sumienia.
   - Kocham cię najbardziej na świecie. Jesteś całym moim światem. Nie mogę znieść tego jak cię wcześniej traktowałem. I jeszcze to co chciałem ci zrobić. Przepraszam, skarbie.
   - Nie przepraszaj mnie już za to. Wybaczyłam ci już dawno. Teraz mamy inne problemy i nie wracajmy już do tego, dobrze? - Musnęłam płatek jego ucha i jeszcze mocniej go objęłam, po czym położyłam głowę na jego plecach. Jak zwykle pachniał dobrze. Kochałam go ponad wszystko.
   Siedzieliśmy tak w ciszy przez dobre kilkanaście minut i cieszyliśmy się swoją obecnością. Nie było nic lepszego niż być w towarzystwie ukochanej osoby, gdy się nic nie mówi. To nie była niezręczna cisza tylko wręcz przeciwnie; ta była bardzo przyjemna. Mogłabym tak siedzieć godzinami i nic się nie odzywać. Było między nami pięć lat różnicy, ale ja tego nie odczuwałam w przeciwieństwie do niektórych ludzi, ale ich zdanie miałam głęboko gdzieś.
   - Chodź spać. Powinnaś już się położyć. Tylko nie spoliczkuj mnie znowu, bo ten policzek już i tak mnie wystarczająco boli. - Zaśmiał się, po czym położyłam się, a on zaraz za mną.
   Blondyn objął mnie ramieniem i patrzył w sufit chciałam mu zadać jedno pytanie, ale nie wiedziałam czy to nie jest za wcześnie. Zresztą nie byłam  przekonana do takiej rozmowy. Było mi tak przyjemnie przy nim, że ledwo zdąrzyłam zamknąć oczy i odpłynęłam w swoją krainę snu, w której śniłam o swoich marzeniach, które nie mają prawa się spełnić.

                                        Niall

   Nie przespałem całej nocy. Cały czas myślałem i patrzyłem na Bellę. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Była taka piękna i niewinna. Nie zasłużyła na to wszystko. Chciałabym do niej tu wrócić po południu i powiedzieć, że od teraz będzie już wszystko dobrze i nic nam nie zagraża, jednak coraz bardziej w to wątpiłem. Bądź co bądź i tak musiałem stawić temu czoła.
   Kiedy wybiła godzina ósma wstałem delikatnie z łóżka, tak aby nie obudzić Belli i podeszłem do jej biurka. Chwyciłem za długopis, który leżał na wierzchu, a potem wyjąłem kartkę z jednej szuflady i zacząłem pisać:

Chciałbym ci dużo powiedzieć, ale nie mam na to czasu. Gdyby coś się stało pamiętaj, że kocham cię najmocniej na świecie i tego brzdąca też. Jesteś moim największym skarbem dzięki któremu żyję. Robię to dla ciebie, żebyś była bezpieczna, bo inaczej grozi wam niebezpieczeństwo. Gdybyś chciała pobyć sama, a mnie by już nie było zostawiam ci tutaj klucze do swojego mieszkania na wszelki wypadek. Proszę cię tylko o dwie rzeczy; miej w dupie, że ja kiedyś istniałem i że tak bardzo cię kochałem - ponad wszystko. Zapomnij o mnie wraz z jutrzejszym dniem i żyj swoim życiem wychowując naszego dzidziusia. I jeszcze jedna mała prośba; jeżeli to będzie dziewczynka nazwij ją Hope. Proszę.
Zawsze będę przy tobie.

   Dopiero po przeanalizowaniu treści tego listu zdałem sobie sprawę, że pisałem o sobie jakbym szedł na skazaną śmierć, a przecież nic nie było jeszcze wiadome. Ale chyba chciałem oszukać samego siebie. Wszystko było pewne. Pamiętam jak powiedziała mi o ciąży moją pierwszą myślą było to, że będę miał małego mnie i byłem szczęśliwy co mnie samego dziwiło. To byłoby piękne patrzeć jak mała istotka dorasta, która dodatkowo powstała dzięki tobie.
   Wstałem z krzesła i zostawiłem list na biurku. Popatrzyłem na Bellę, która gdy spała wyglądała jak niewinna dziewczynka. Gdybym miał taką możliwość zostałbym tu z nią i nigdy nie puścił jej ze swoich ramion. Pocałowałem ją w czoło i odgarnąłem włosy, które spadły jej na twarz. Ostatni raz obdarzyłem ją jakimkolwiek spojrzeniem i wyszedłem z jej pokoju. Jeżeli ktoś z jej rodziny jest na dole to trudno, mam to już gdzieś i tak nic nie zrobią Belli.
Mogły to być moje ostatnie odwiedziny w tym domu.
 
                                        Bella

   Budząc się rano od razu się uśmiechnęłam na myśl, że Niall leży obok mnie. Gdybym była pełnoletnia tak mogłoby być codziennie, ale niestety jeszcze trochę mi do tego brakuję. Otworzyłam oczy i się rozczarowałam, gdy obok mnie nie zobaczyłam Nialla. Miałam nadzieję, że zastanę go jeszcze ze mną w łóżku, ale jak prawie zawsze się rozczarowałam, bo jak zawsze znikał rano. To mnie trochę irytowało.
   Nie dość, że go nie ma to nie wiem o co mu chodziło, gdy mówił w nocy, że coś ma się dzisiaj wydarzyć, ale nie może mi powiedzieć na razie o co chodzi tylko zrobi to dopiero po południu, a mnie coraz bardziej to ciekawiło i nie dawało spokoju. Rozglądając się po pokoju zauważyłam kartkę leżącą na biurku, która wyraźnie była do przeczytania. Sięgnęłam po nią ręką, po czym przetarłam oczy i zaczęłam czytać tekst, który już po pierwszych słowach zmroził mi krew w żyłach.
"Gdyby coś się stało pamiętaj, że kocham cię najmocniej na świecie i tego brzdąca też." - Po tych słowach miałam już łzy w oczach. Miałam wrażenie, że znowu chce zrobić coś nieodpowiedzialnego, a coś mu się stanie.
"Proszę cię tylko o dwie rzeczy; miej w dupie, że ja kiedyś istniałem i że tak bardzo cię kochałem - ponad wszystko." - To zdanie wywołało u mnie falę histerii. Zaczęłam wyć jak małe dziecko, które upadło na ziemię. Pisał o sobie w czasie przyszłym i nie mogłam tego przeżyć.
"Zawsze będę przy tobie." - "Oczywiście, że będziesz zawsze tutaj przy mnie, bo nigdzie się nie wybierasz." - Pomyślałam, gdy przeczytałam cały tekst.
   Chciało mi się wyć jeszcze bardziej najgorsze było to, że czułam się bezsilna, gdyż nie wiedziałam gdzie jest i co mu chodzi po głowie. Postanowiłam, że stanę na rzęsach, powstrzymam go przed tym czymś co chce zrobić. On nie może mnie zostawić. Mnie i tego nienarodzonego dziecka. W dupie mam, że twierdzi, iż nie byłabym bezpieczna; jak zawsze byśmy coś razem wymyślili i byłoby dobrze. Jednak musiałam przestać myśleć, bo myśleniem nic nie zdziałam. Odszukałam wzrokiem swój telefon, otarłam łzy i w liście kontaktów odszukałam Harry'ego. On musiał wiedzieć.
   - Halo? - Usłyszałam jego głos na co odetchnęłam z ulgą, że odebrał.
   - Masz mi w tej chwili powiedzieć gdzie jest ten idiota! Zostawił mi list, w którym pisze, żebym zapomniała, że kiedyś istniał. Harry co on kombinuje?
   Szatyn westchnął i przez chwilę się nie odzywał, a ja miałam wrażenie, że ta chwila jest wiecznością i nigdy nie dowiem się tego co chcę usłyszeć.
   - Jezu Bella to jest skomplikowane. On to robi dla ciebie. Ktoś zagroził mu, że cię skrzywdzi jak wtedy nie byliście razem. Doszedł do wniosku, że jak nie będziecie razem to będziesz bezpieczna i zerwał z tobą, ale potem wszystko się skomplikowało i nie chciał ciebie zostawić. Nie miej do niego pretensji on...
   Musiałam mu przerwać, bo miałam dosyć tego jego mówienia o gównie, kiedy Niallowi mogło się teraz coś stać.
   - Zamknij się! Gdzie on jest? Proszę powiedz. Musisz mi pomóc go powstrzymać, bo to się źle skończy. Harry proszę... - Mój głos coraz bardziej się załamywał i nie miałam na to wpływu. Musiałam coś zrobić, żeby nic mu się nie stało.
   - Kurwa on mnie za to zabije, ale okej. Będę u ciebie najszybciej jak się da.
   Ucieszyłam się, że zgodził się mi pomóc chociaż i tak było mi daleko chociaż do małego uśmiechu. Musi być kurwa dobrze i będzie. Niall chce zrobić dobrze, ale tak nie będzie jeżeli coś mu się stanie i myślę o czymś naprawdę poważnym, a nie o byle czym. Bałam się jak chyba nigdy dotąd.

                                          Niall

   Siedziałem w samochodzie i parę razy natknęła mnie myśl czy może nie zawrócić, olać to i zabrać Bellę gdzieś daleko, ale z drugiej strony byśmy musieli się przez dłuższy czas się ukrywać, a to nie jestem dobry pomysł, więc zmierzę się z tym. Byłem tak bardzo zdenerwowany, że jadąc samochodem paliłem papierosa i popijałem piwo. Wyładowywałem tak w pewien sposób swój stres albo pogarszałem swoją sytuację. Sam już nie wiedziałem. Miałem tak pomieszane w głowie, że mało co do mnie docierało i nie umiałem normalnie myśleć.
   Wyrzuciłem peta przez szybę, gdy dotarłem do opuszczonej fabryki na obrzeżach Londynu. Nie stał przed nią jeszcze samochód Michaela, więc jeszcze go nie było co oznaczało, że miałem jeszcze chwilę, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Byłem tak mocno poddenerwowany, że nie poznawałem własnego zachowania. Nigdy, ale to nigdy się niczego nie bałem, ale teraz czułem jakbym zaraz miał narobić w gacie.
   Wyjąłem z tylnej kieszeni spodni telefon i przejechałem kciukiem po dotykowym ekranie, żeby go odblokować. Wszedłem w galerię, w której tak naprawdę nie miałem dużo zdjęć. Bardzo dużo robiłem zdjęć z Belli w ukryciu przez co to prawie tylko jej zdjęcia zapełniały pustki w telefonie. Zawsze starała się być radosna nawet jak wszystko się waliło to ona szukała jakieś szczęśliwej opcji i tego najbardziej się od niej nauczyłem. Nie pojmowałem jak ja mogłem w ogóle się w kimś zakochać, ale ją pokochałem ponad wszystko. Miałem żal sam do siebie. Jakbym nie wrócił do niej to ta sytuacja mogłaby być nie potrzebna, ale nie chciałem, żeby cierpiała. Odwdzięczę się teraz jej za wszystko co dla mnie kiedykolwiek zrobiła.
"Mój mały aniołek" - pomyślałem i dotknąłem delikatnie dotykowy ekran tam gdzie była wyświetlona Bella.
   Już wcześniej zdawałem sobie sprawę, że mam przy sobie skarba, ale teraz zacząłem ją jeszcze bardziej doceniać. Była zawsze, gdy coś odwaliłem i miała gdzieś co mówią o mnie inni, a ja ją tak podle traktowałem przez większość czasu, ale chuj. Nie zmienię tego co było.
   Nie zauważyłem nawet, kiedy pod fabrykę podjechało czarne BMW. Zdziwiłem się, bo Michael nie siedział sam, ale obok niego na fotelu pasażera była jego siostra. Nie wiem co on kombinuje, ale to nie wróży niczego dobrego. Będzie gorzej niż przypuszczałem. Ta mała zdzira jak zwykle ubrała się jak dziwka z burdelu; wysokie szpilki, krótkie spodenki takie, że było jej widać połowę pośladków. Nie wiem gdzie miałem głowę, gdy z nią szedłem do łóżka. Może i była ładna, ale inteligencją nie świeciła ani trochę.
   Gdy tylko mężczyzna wyszedł z auta, podszedł do mnie i przywalił mi kolanem w brzuch. Nie zdążyłem nawet się obronić, a gdy czarnoskóry od razu ode mnie odszedł. Upadłem na kolana i przez chwilę zwijałem się z bólu, bo jego cios był naprawdę mocny. Jednak musiałem wziąć się w garść. Dla Belli i dla dziecka.
   - Pieprzony śmieć. Zasługujesz na wszystko co najgorsze. Zniszczyłeś mi życie, rozumiesz? Zaciągnąłeś mnie do łóżka i wykorzystałeś moją naiwność, bo chciałeś zapomnieć o tej swojej dziuni. I co się tak patrzysz? Jakbyś nie pamiętał, że cały czas o niej gadałeś. I wiesz co ci jeszcze powiem? Byłam w tobie zakochana, ale kurwa teraz widzę jakim jesteś dupkiem. Ta twoja ciężarna suka musi być tak samo popierdolona jak ty.
   Nie wytrzymałem i skoczyło mi ciśnienie. Nikomu nie pozwolę jej tak nazywać. Nigdy nie podniosłem ręki na dziewczynę, ale ta dziwka będzie wyjątkiem. Skorzystałem z okazji, że stała obok mnie i walnąłem ją w policzek. Michael od razu pojawił się przy niej i popchnął mnie na mój samochód.
   - Jeszcze raz ją tkniesz, a przysięgam, że rozwalę ci ten twój popieprzony łeb.
   - Taki jesteś mądry? To chyba nie wiesz jak twoja siostrzyczka się pieprzyła. Swoją drogą to niezła jest w łóżku jak na swój wiek, nie sądzisz, że ma nie małe doświadczenie? I kurwa nigdy więcej nie waż się powiedzieć na moją dziewczynę, że jest popierdoloną suką, bo nie jest psem. Ewentualnie ty możesz nim być.
   - Stul pysk, Horan, bo...
   - Bo co? A może chcesz zobaczyć filmik z twoją siostrą w roli głównej? Poza tym mieliśmy niezłą bekę z niej. Sprawdź swój telefon.
   Zaśmiałem się mu prostu w twarz. Tak, nagrałem ją, bo miałem z niej niezły ubaw jak biegała za mną, a później jak tylko kiwnąłem palcem rozłożyła przede mną nogi. Największa kurwa z jaką się pieprzyłem i niby ona ma piętnaście lat. Może i ma, ale chyba pierdoli się od kilku lat.
   Michael zrobił krok w tył i włączył telefon. Musiał wcześniej nie przeglądać komórki, że tego jeszcze nie obejrzał lub olał przychodzące wiadomości. Obserwowałem jego reakcję, gdy oglądał z dużym zaciekawieniem film porno z jego ukochaną siostrzyczką; zresztą kto by nie chciał się patrzeć na taką małą dupę.
   - Jesteś większym sukinsynem niż przypuszczałem. Jak kurwa mogłeś zrobić to mojej siostrze? Ona ma dopiero piętnaście lat.
   - A jak ty kurwa mogłeś grozić mojej dziewczynie i mojemu nienarodzonemu dziecku?! Oni nic ci nie zrobili, może ja, ale nie oni. A co do twojej siostry to chyba powinieneś mieć do niej pretensje, że tak szybko rozkłada przez każdym nogi, a nie do mnie. Ja tylko wykorzystałem okazję.
   I znowu chciał mnie uderzyć, ale tym razem byłem szybszy i to on dostał po mordzie. Powaliłem go na kolana i zacząłem walić w jego nos i szczękę. Nawet ta mała zdzira nie potrafiła mnie powstrzymać. Dopiero jak Michael odzyskał lekką świadomość popchnął mnie na ziemię przez co walnąłem się w głowę i to dosyć mocno. Teraz to on robił ze mną co chciał, ale ja powiedziałem, że nie dam za wygraną. I słowa dotrzymam.

                                        Bella

   - Po co ci to? - spytałam, gdy Harry zatrzymał samochód i wyjął ze schowka pistolet.
   - A myślisz, że Horan tego nie ma? Gdy jest się w narkotykowym środowisku to jest niezbędne, a on ma talent do pakowania się w kłopoty.
   Chciałam zacząć krzyczeć, bo miało być dobrze i lepiej, a nie jest. Dowiaduję się coraz to gorszych rzeczy o nim, ale mam to gdzieś. On tyle dla mnie  teraz, w tym momencie poświęca, że nie chcę i nie będę mu niczego wypominać.
   - Bella, nie denerwuj się. Będzie dobrze. On nie da sobie niczego zrobić. Ma teraz dla kogo żyć. - Harry przyjaźnie się do mnie uśmiechnął, a ja oddałam uśmiech. Chcę wierzyć, że będzie tak jak powiedział. - On cię naprawdę kocha. Jesteś dla niego wszystkim. Nawet nie wiesz jak on dużo gada o tobie, gdy ciebie nie ma w pobliżu.
   - Ja też go bardzo kocham. Jest dla mnie najważniejszą osobą i gdy coś mu się stanie to ja nie wybaczę sobie tego.
   Rozpłakałam się, bo sama myśl o tym, że coś by mu się stało rozrywała mnie od środka.
   - Nie płacz, skarbie. Musisz być teraz silna. Dla niego i dla tego waszego bobasa. Obiecuję ci, że zrobię wszystko, aby Niall wyszedł z tego bez szwanku, ale teraz weź się w garść, okej?
   Pokiwałam głową, wytarłam łzy i wróciłam na swoje siedzenie. Harry miał rację, musiałem wziąć się w garść. Płaczem niczego nie zdziałam. Sama boję się jak to zaraz będzie, gdy dojdziemy za kilkanaście sekund na miejsce.

                                        Niall

   Wytarłem krew, która leciała mi z nosa i podniosłem się z ziemi. Moje całe dresy były brudne od ziemi, a ja byłem w chuj wkurwiony. Wyglądałem gorzej od tego skurwysyna. Trzeba to zakończyć raz na zawsze. To koniec. Albo ja albo on wyjdziemy z tego żywi i będę to ja. Nie pozwolę narażać na niebezpieczeństwo Belli i naszego dziecka.
   - Czy ciebie pojebało Horan? - krzyknął, gdy wyjąłem broń. Muszę to zrobić zrobić. Muszę. - Zanim zrobisz coś czego będziesz żałował to spójrz w tył.
   Nie ufałem mu, gdy powiedział, żebym się odwrócił, ale mimo wszystko to zrobiłem stając bezpiecznie, aby nie miał pola manewru. Gdy spojrzałem - nie mogłem uwierzyć. Nie wiem na kogo byłem bardziej zły na nią czy na niego. Głupi pojebany chuj dobrze wie co chcę zrobić, ale mimo wszystko przywiózł tu Bellę. Chciałem podejść i na ich oboje nakrzyczeć. Zobaczyłem jak Bella wychodzi z samochodu i biegnie w moją stronę, a Harry niespodziewanie strzelił w moją stronę, lecz to nie był strzał we mnie tylko w kogoś za mną. Ja już czułem ból. Dotknąłem swojej klatki piersiowej, z której płynęła krew.
Ostatni raz spojrzałem na brunetkę i upadłem na ziemię.
Czułem niesamowity ból, a przed oczami stanęły mi wszystkie wspomnienia ze swojego życia.
Czułem, że to koniec.
Koniec wszystkiego.

sobota, 11 czerwca 2016

Rozdział 43

   Gdy kilka godzin później Niall odwiózł mnie do domu od samego progu zaatakowali mnie rodzice. Próbowałam ich jakoś szybko zbyć, ale nic nie skutkowało. Domagali się szczegółowego wyjaśnienia mojego pobytu w szpitalu. Oznajmili również, że miałam szczęście, że nie było ich w mieście i nie mogli tam przyjechać, bo Niall z pewnością by tego pożałował, ponieważ to na pewno z jego winy tam leżałam. W innej sytuacji pokłóciłabym się z nimi za to, ale obecnie byłam wykończona psychicznie przez wiadomość o ciąży.
   Wymyśliłam na szybko historyjkę dlaczego się tam znalazłam, a oni jak zwykle mi uwierzyli. Zresztą czego ja oczekiwałam skoro zawsze, ale to zawsze mają gdzieś co robimy. Są tego jakieś plusy, ale też potrzebuję czasami jakiegoś zainteresowania z ich strony lub porozmawiania z własną matką o różnych rzeczach, bo w końcu jestem nastolatką i przydało by mi się to czasami.
   Gdy tylko zamknęłam drzewi od pokoju od razu usłyszałam dźwięk z mojej komórki, który sygnalizował nową wiadomość. Uśmiechnęłam się, bo byłam przekonana, że to Niall, który powiedział, że jakby mógł to by mnie nie wypuszczał ze swoich ramion i słowo daję, że nie słyszałam dawno niczego tak pięknego z jego ust. Mój humor uległ znacznej zmianie, gdy kciukiem odblokowałam dotykowy ekran i zobaczyłam imię nadawcy.
Jacob: Proszę, spotkaj się ze mną za godzinę. Przyjdę do ciebie albo jak będziesz wolała to spotkamy się u mnie, ale błagam zgódź się. Wszystko ci wyjaśnię.
   Biłam się z własnymi myślami. Nadal pamiętałam sytuację sprzed prawie dwóch tygodnii i byłam nią totalnie zażenowana. Nie powinnam w ogóle do tego dopuścić, a wyszło inaczej. Zraniłam jego uczucia i z tego powodu najbardziej cierpiałam. Byłam tak w pewien sposób szczęśliwa, że w końcu do mnie napisał, że bez chwili namysłu napisałam, żeby do mnie przyszedł i wcisnęłam 'wyślij'. Potrzebowałam go jako przyjaciela. Wiem była egoistką, ale nie umiałam inaczej.

                                         ***

   Nie musiałam długo czekać, żeby usłyszeć głos Jacoba wchodzącego do mojego pokoju. Miałam wrażenie jakbym nie widziała go milion lat, a w rzeczywistości minęło kilkanaście dni. Nadal wyglądał bardzo dobrze i nie mogłam się na niego napatrzeć. Może mnie pociągał w sposób fizyczny; mogę się do tego przyznać bez bicia, ale nie kochałam go tak jak kocham Nialla.
   - Cześć. - Przerewał niezręczną ciszę jaka między nami panowała. - Bella, ja... Ja chcę cię przeprosić. Wiem, że zachowałem się jak palant, ale chcę teraz to naprawić. Wiesz, że jesteś dla mnie ważna... Chodzi mi o ważność jako przyjaciółka, spokojnie. - Szybko dodał, gdy zobaczył moje speszenie. - Teraz, gdy nie jesteś z Horanem to...
   - Wróciliśmy do siebie. - Wtrąciłam się mu w słowo.
   Jacob popatrzył na mnie z wielkimi oczami, które aż płonęły ze zdenerwowania jak przypuszczałam, jednak nic się nie odezwał. Nie obchodzi mnie już czy mu to będzie przeszkodzało czy nie lub komukolwiek innemu. Teraz chcę być tylko z nim i nie chciałabym, żeby ktoś wtrącał się w nasz związek. Teraz chcę, żeby było lepiej jak wcześniej.
   - Aha. Nie chcę o nim mówić, bo i tak będziesz tego żałowała, ale nie po to tu przyszedłem.
   Chciałam mu już powiedzieć o ciąży, ale powstrzymałam się, bo nie wiedziałam czy byłoby to fair w stosunku do Nialla. Najlepiej będzie jeżeli pozostanie to na razie naszą tajemnicą.
   - Wiem, że moje przeprosiny są gówno warte, ale żałuję tego co się wtedy stało. Gdybym mógł to bym cofnął czas, żeby to się nie wydarzyło. Kurwa, chciałem się z tobą przespać nadal chcę, ale ja pierdole nie bierz tak bardzo tego do siebie. Jesteś kurewsko seksowną dziewczyną i musiałbym być gejem, żeby tego nie chcieć.
   Patrzyłam jak jego frustracja rośnie coraz bardziej z każdą minutą i nie wynikało to z tego, że powiedziałam mu, że wróciłam do Nialla, ale przez jego słowa, które używał w moją stronę. Nie umiał sobie z tym poradzić, a ja nie mogłam i nie chciałam patrzeć jak cierpi, bo nie umie pokazywać swoich uczuć i emocji. Dlatego podeszłam do niego i go tak po prostu przytuliłam. Stanowczo miałam za dobre serce, bo wszystko każdemu potrafiłam wybaczyć, ale inaczej nie potrafiłam.
   - Uspokój się, Jacob. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i nic tego nie zmieni. Zapamiętaj to sobie. Nieważne co zrobisz, zawsze będę twoją przyjaciółką, bo na tym polega przyjaźń.
   Odsunęłam się od niego i widziałam jak delikatnie się uśmiechnął. Zależało mi na tym, abyśmy się kiedyś  pogodzili. Był gorszym dupkiem od Nialla, ale miałam to gdzieś. Byłam mu wdzięczna za to, że na każdym kroku mnie wspierał, gdy była taka potrzeba, dlatego nie oleję go tylko dlatego, że popełnia błędy jak każdy człowiek.
   - To jak jest między tobą, a tym twoim? - spytał, siadając obok mnie na łóżku, a ja przekręciłam oczami przez jego dwa ostatnie słowa. Niall by mnie chyba zabił, gdyby dowiedział się, że siedzę tu i rozmawiam z Jacobem.
   - Czemu cię to w ogóle interesuje? Nie lubisz go, on nie lubi ciebie, więc?
   - Ale lubię ciebie i muszę wiedzieć czy cię nie zrani, bo jest dupkiem.
   Zawsze jest to samo. On gada na Nialla, a Niall na niego i tak w kółko. Nie mają tego dosyć tylko obaj nawzajem się oczerniają. Już powoli mi się rzygać na to chciało. Na obu mi zależało i nie chciałam, żeby była między nimi jakaś wojna.
   Sama nie wiem ile czasu nam zajęła ta rozmowa. Wiem tyle, że bardzo długo, ale potrzebowałam tego. Przynajmniej mogłam odetchnąć od tego wszystkiego. Potrzebowałam, żeby ktoś mnie wysłuchał mimo, że o niczym mu prawie nie powiedziałam. Poczułam się o wiele lepiej.
   Właśnie odprowadzałam Jacoba do drzwi, kiedy ustałam wpatrując się w troje osób stojących w salonie. Nigdy nie pomyślałabym, że to się stanie, a teraz stoję i nie mogę w to uwierzyć. Spojrzałam na Jacoba i on tak samo był w nie małym szoku. W salonie stali moi rodzice i... Niall, który był ubrany w garnitur, a w ręku trzymał bukiet kwiatów. Pomyślałam, że muszą być one dla mnie, ponieważ moja matka trzymała w rękach podobny. Musiałam poświęcić parę sekund na przeanalizowanie całej tej sytuacji, bo myślałam, że to jest sen.
   Po około dwóch minutach złapałam kontakt wzrokowy z Niallem, który o dziwo nie wpadł w szał jak zobaczył obok mnie Jacoba, ale widziałam jak jego pięści się mocno się zaciskają i próbuję powstrzymać swój gniew. Moi rodzice nawet na niego nie krzyczeli, a wręcz przeciwnie byli uśmiechnięci. Coś tu nie grało.
   - Ja już pójdę. - Odezwał się brunet, a ja jedyne co mogłam wydusić to krótkie "okej".
   Rodzice odwrócili się w na chwilę w moją stronę, a potem coś szepneli do siebie, gdy Niall do mnie podszedł. Byłam tak bardzo zdziwiona, że nie wiedziałam jak mam się zachować. Nigdy jeszcze nie widziałam go w garniturze, a teraz jak stoimy blisko siebie musiałam aż przygryźć wargę, bo tak cholerne dobrze wyglądał, lecz to i tak nie zmieniało faktu, że nie wiedziałam co się tutaj wyprawia.
   - To dla ciebie. - Wręczył mi kwiaty, które były najpiękniejsze na świecie, przysięgam.
   Kurwa tak bardzo go podziwiałam za to, że przyszedł tu do moich rodziców na dodatek w garniturze. Wiedziałam, że ich nie lubi, a robi to tylko, dlatego że próbuje zacząć żyć z nimi w zgodzie. Chociaż i tak mój ojciec go zabije jak dowie się o mojej ciąży to jest wręcz pewne. Blondyn podszedł do mnie bliżej, gdy moi rodzice zniknęli i spytał się mnie po cichu:
   - Jak tam moje dwa skarby? - spytał z uśmiechem, a ja przysięgam, że te parę słów prawie wywołały u mnie płacz.
   - Co ty kombinujesz? Po co tu przychodziłeś, do moich rodziców? - spytałam zmieniając temat, bo ciekawiło mnie co go nakłoniło do przyjścia tutaj.
   - Zanim twój najukochańszy tatuś zechce mnie zastrzelić za to, że zrobiłem dzieciaka jego ukochanej córce to chcę u nich trochę zapunktować. No wiesz, nie chcę, żebyś musiała się wymykać, aby się ze mną spotkać. Teraz, gdy wszystko się tak pokomplikowało chciałbym, żeby chociaż to było łatwiejsze.
   Sputł nasze dłonie i delikatnie pocałował moją. Nie poznawałam go. Zachowywał się tak jak nie on. Był miły mimo, że zobaczył mnie z Jacobem i postarał się nie wybuchnąć, chociaż i tak za pewne będzie wygłaszał swoje morały. Jednak, gdy teraz patrzyłam w jego błękitne oczy widziałam w nich dobrego chłopaka, kóry pogubił się we własnym życiu.
   - I nie myśl sobie, że zapomniałem o tym dupku przy tobie - powiedział i pociągnął mnie za rękę za sobą.
   Wkurzył mnie z tym. Nie dał mi nawet nawet nic powiedzieć tylko zachował się jak jakiś władca, ale teraz przy rodzicach nie chciałam się z nim kłócić i szczerze to nawet nie mam na to siły. Teraz muszę mieć w sobie siłę, żeby znosić fałszywe uśmiechy moich rodziców i Nialla. To jak wojna między dwoma armiami i tylko czekać aż wybuchnie bomba, w którąś ze stron.
   Weszliśmy do kuchni, a moja matka jak gdyby nigdy nic zaprosiła nas do stołu, gdzie już siedział ojciec. Czułam się bardziej niż nieswojo. To wszystko było tak bardzo sztuczne, chociaż nie wiem jaki cel mają w tym moi rodzice. Może naprawdę chcą się przekonać do niego, gdyby to okazało się prawdą byłabym szczęśliwa. Mogłabym wtedy się z nim normalnie spotykać.
   - Niall, może powiesz nam czym się zajmujesz? - spytał ojciec, a ja pogładziłam blondyna po udzie pod stołem, żeby był spokojny.
   - Pracuję w agencji reklamowej - odpowiedział, a ja byłam zdziwiona, że wymyślił tak szybko kłamstwo.
   - Oh, a długo? Bo Maura mi nic nie wspominała.
  Niall złapał mnie za dłoń i położył je na swoim udzie. Był zdenerwowany, bo chciał, żeby wszystko wypaliło, a ja wiedziałam ile go to kosztowało, ponieważ nienawidził moich rodziców.
   - Niedawno zacząłem - odparł, ściskając jeszcze mocniej moją dłoń. Pierwszy raz widziałam, że był zestresowany. To było do niego nie podobne.
   Wiedziałem, że chciał przed nimi dobrze wypaść, żeby mógł się teraz ze mną normalnie spotykać. Byłam myśli, że jeżeli teraz chociaż w małym stopniu się do niego przekonają to jak dowiedzą się o ciąży nie będą tak bardzo wściekli na niego, ale chyba wierzyłam w cuda, a one zdarzają się rzadko.
   Rodzice co chwila zadawali pytania, a ja czułam się jakbym była na jakimś przesłuchaniu, chociaż to nie mnie przepytywali. Niall też już coraz bardziej się denerwował widziałam to po nim, ale starał się opanować. Gdy tylko moi rodzice nie patrzyli szeptał mi, że robi to dla mnie. Ceniłam to i gdybym miała taką możliwość wynagrodziłam bym mu to jakoś.

I gdybym wiedziała o tym małym szczególe, który ma się wydarzyć.

   Od czasu do czasu coś powiedziałam przy stole, ale były to tylko pojedyncze słowa. Bardziej przysłuciwałam się rozmowie Nialla z moim ojcem o sporcie, która mnie trochę interesowała, bo sama to lubiłam. Jedynie moja matka była nadal trochę oschła w stosunku do blondyna i czasami coś dopowiedziała, ale to była ona, więc można było się tego spodziewać.
   Miło było widzieć swojego chłopaka rozmawiającego z moim ojcem. Pamiętam jak zabraniał mi się z nim spotykać i wyzywał go od ćpunów, a teraz wystarczył jeden dobry gest z jego strony, żeby zmienił do niego nastawienie. To wiele dla mnie znaczyło, bo miałam już dość kłótni o to czy mogę spotykać się z Niallem czy też nie. Teraz miałam inne zmartwienia, poważniejsze, niż to.
   - Bella, a ty co jesteś taka smętna? - spytała matka i wszystkie pary oczu skupiły się na mnie. Spojrzałam tylko na Nialla, który słabo się do mnie uśmiechnął. Musiał zrozumieć o co mi chodziło. Okropnie się źle czułam. Miałam wrażenie jakbym w każdej chwili mogła zwymiotować. Już odczuwałam skutki ciąży.
   - Przepraszam - powiedziałam stając na równe nogi i biegnąc do łazienki.
   Wpadłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz. Od razu kucnęłam i zwymiotowałam. Jeżeli tak ma to wyglądać przez kilka następnych miesięcy to nie wiem czy to wytrzymam. Nienawidzę wymiotować, a teraz mam tę świadomość, że będzie to zdarzało się znacznie częściej. Miałam nadzieję, że Niall nie poszedł za mną, bo nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie. Czułam się teraz okropnie. Nie wiem jak te wszystkie kobiety to znoszą, a niektóre nawet po kilka razy.
   Popłukałam jamę ustną i chwilę poczekałałam, żebym wyglądała w miarę normalnie. Wracając do kuchni panowała tam napięta atmosfera i nikt się nie odzywał. Dopiero jak weszłam trzy pary oczu skierowały się w moją stronę.
   - Co się dzieje? - Podszedł od razu do mnie Niall, a ja wzruszyłam ramionami i odpowiedziałam:
   - Rzygałam. - Ominęłam go i zwróciłam się do rodziców: - Chyba złapałam jakąś grypę żołądkową.
   Usiadłam przy stole i oparłam się łokciami o stół. Nie czułam się dobrze i odczuwałam to psychicznie i fizycznie. Miałam teraz zmienne nastroju. W tej chwili miałam ochotę wszystkich pozabijać z tej kuchni i samej się ukryć w jakimś koncie.
   - To chyba ja już pójdę - oznajmił Niall, a ja miałam ochotę go za to trzepnąć. Zachowywał się tak jakby chował głowę w piasek, a to mnie najbardziej wkurzało.
   Spojrzał na mnie z wyraźnym znakiem, żebym go odprowadziła, a ja wstałam z wielkim westchnięciem. Pożegnał się grzecznie z moim rodzicami i dołączył do mnie poza kuchnią.
   - Jezu Bella, wiem że jest ci ciężko, ale kurwa to nie moja wina... Znaczy to ja też zawiniłem, ale przestań mieć takie zmiany nastrojów. Czy to ty kurwa wysilasz się i przypodobujesz się swoim rodzicom? Nie. To ja to robię ja pierdole, żebyśmy tylko mogli normalnie być ze sobą.
   - Gówno wiesz. To ja mam 16 lat i będę chodziła z brzuchem, więc nie mów, że to ty się najbardziej wysilasz - wydarłam się na niego w szepcie tak, aby nikt tego nie słyszał.
   - Trzeba było nie wskakiwać mi do łóżka.
   Nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Przegiął. Dobrze o tym wiedział, ale mimo tego to powiedział. Miał w dupie to co czuję tylko najważniejsze, żeby u niego było wszystko dobrze i nikt na niego nienaskakiwał. Nie wytrzymałam i uderzyłam go w policzek. Zobaczyłam złość w jego oczach, gdy tylko pojął co się stało. Złapał mnie mocno za nadgarstki i popatrzył gniewnym wzrokiem.
   - Nigdy więcej tak kurwa nie rób.
   I znowu powrócił stary Niall, a ja głupia się łudziłam, że może zaczął powoli się zmieniać. Głupia mała nawina dziewczynka. Co ja sobie wyobrażałam.
   - Jesteś popieprzony, Niall.
   Odwróciłam się i pobiegłam na górę po schodach. Miałam go dość. Pierdolony dupek. Nie powinnam go obwiniać, ale gdyby nie on nie zaszłabym w ciążę. Gdybym go nie poznała nadal byłabym tą samą spokojną dziewczyną. Chciałabym cofnąć czas...

                           ***Oczami Nialla***

   Nie żałowałem, że tak zachowałem się w stosunku do niej. Co parę minut zmieniał jej się nastrój to było nie do wytrzymania. Robiłem wszystko, żeby żyło nam się teraz lepiej, ale ona i tak ma na to wyjebane i martwi się, że będzie ciężarną szesnastolatką. Nie zmuszałem jej do seksku, a swój mózg też ma, więc mogła pomyśleć o tabletach. Mimo wszystko i tak jej nie zostawię. Postaram się jakoś wytrzymać, ale nie sądzę, że będzie to łatwe.
   Siadając na siedzeniu kierowcy w swoim samochodzie musiałem przez chwilę się uspokoić. Przyjechałem tutaj, żeby załagodzić stosunki między mną, a jej rodzicami, a co zastaję? Ją i tego palanta w świetnych nastrojach. Jestem na nią za to wkurwiony, ale przecież mi także wszystko wybacza, lecz z drugiej strony kurwa ja nigdy takiego czegoś nie odwaliłem i nie zrobiłbym jej tego. Nadal pamiętam jak się go bała, gdy wpadłem do łazienki. Miałem ochotę rozjebać mu wtedy łeb, ale ona mnie powstrzymała.
   Mam nadzieję, że jutro wszystko wypali i już będzie wszystko, ale to wszystkie dobrze. Pierwszy raz się bałem. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jeden zły krok i stracę ją już na zawsze. Byłem pieprzonym gówniarzem, że się w to wpakowałem, a teraz muszę wszystko odkręcać. Ale gdyby nie ta ciąża nie podjął bym tej decyzji, więc to dzięki niej mam szansę oderwać się od tego świata, lecz istnieje także opcja, że wszystko odwróci się przeciwko mnie i tego boję się najbardziej.
   Gdy się zorientowałem, że zamyśliłem się i nie wyjechałem jeszcze z podjazdu państwa McKinley od razu odpaliłem silnik i ruszyłem. Wiedziałem, że nie chcę być tej nocy sam, dlatego postanowiłem, że pojadę do domu się przebrać i wrócę do niej.

                                          ***

   Podjechałem pod swój blok i zobaczyłem, że u mnie w mieszkaniu palą się światła. Harry. Na pewno zrobił imprezę, ale myślałem, że wie iż dzisiejszego wieczoru nie mam ochoty na żadne picie i imprezowanie. Jednak teraz będzie mi ciężko wygonić tych wszystkich ludzi z mojego mieszkania.
   Od samego wejścia na piętro, gdzie było mieszkanie dobiegła z niego głośna muzyka. Nie byłem do końca przekonany czy chcę się dzisiaj bawić, ale musiałem w jakiś sposób się odstresować, bo jak będę cały czas aż do jutra myślał tylko o tym to może być większe prawdopodobieństwo, że mój plan nie wypali.
   Wchodząc do mieszkania od razu zobaczyłem pierwsze twarze osób znajdujących się w moim mieszkaniu na imprezie, którą nawet nie ja zorganizowałem. Popaprane, ale czasami tak właśnie robiliśmy.
   - Witam przyszłego tatusia! - Zaskoczył mnie Harry krzycząc te słowa do mojego ucha. Musiałem przyznać śmierdział alkoholem.
   - Skończ z tym tatusiem. Wiesz dobrze co jest jutro, ale mimo wszystko postanowiłeś zrobić u mnie w mieszkaniu imprezę. Nie łatwiej byłoby u ciebie?
   - Czekaj, czekaj. - Zatrzymał się, a ja zaraz za nim. - Ty nie chcesz imprezy? Chory jesteś czy od tego bycia tatusiem tak szybko spowarzniałeś?
   Jego żarty wcale mnie teraz nie śmieszyły. Byłem bardziej poddenerwowany przed jutrzejszym dniem niż mogłem sobie wyobrazić. Bałem się, ale kto by się nie bał na moim miejsce. Każdego dnia byłem twardy i  to ja innych straszyłem, a nie ja bałem się innych ludzi.
   - Zamknij się. Muszę trochę wyluzować.
   Zostawiłem bruneta za sobą, a sam poszedłem do swojej kuchni po coś do picia. Po coś mocnego, bo to się przyda. Może to mi pozwoli się lekko odstresować. Wziąłem butelkę wódki i poszedłem na taras. Oparłem się o barierki i zrobiłem pierwszy łyk przezroczystego alkoholu. Lubiłem pić wódkę z tego względu, że szybko zaczynała działać.
   - Dobrze dziś wyglądasz. - Usłyszałem damski głos za sobą. Odwróciwszy się, uśmiechnąłem się. Za mną stała wysoka blondynka o smukłych i długich nogach. Była piękna.
   - A my się znamy? - zapytałem, kiedy ustała obok mnie.
   - Nie, ale z chęcią mogłabym cię lepiej poznać.
   Zakręciła kosmyk swoich włosów na palcu i spojrzała na mnie uwodzicielskim wzorkiem. Popatrzyłem na nią przez chwilę i nie mogłem oderwać wzroku od jej uwodzicielskich oczu. Widziałem, że mnie pragnęła, a ja lubiłem owijać dziewczyny wokół palca. Robią dla mnie co tylko zechcę, żeby tylko dostać się do mojego łóżka. Nawine idiotki.
   - Jak masz na imię słońce? - Podeszłem do niej bliżej i pogladziłem ją po policzku. Wyglądała na dwadzieścia lat. Była cholernie seksowna w każdej części swojego ciała.
   - Jennifer. A ty Niall, wiem. - Uśmiechnąłem się. - Wiesz, podobasz mi się i widzę, że ja tobie także, więc...
   Przerwałem jej w połowie zdania i głośno się zaśmiałem, gdy zaczęła odpinać guziki od mojej marynarki. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jest impreza, a ja sterczę w garniturze.
   - Nie, nie. Ja mam dziewczynę, którą kocham i nie myśl sobie, że zdradziłbym ją z tobą. - Przygryzłem wargę i spojrzałem na nią od góry do dołu. - Ciebie najwyżej mógłbym zerżnać jak dziwkę. Z twoim wyglądem na pewno byś się na nią nadawała.
   Zaśmiałem się do niej prosto w twarz i wszedłem do mieszkania. Jej oczy płonęły ze złości i zażenowania, gdy mówiłem te słowa wprost w jej twarz.
   Po wejściu do mieszkania od razu poszedłem do sypialni, bo nie mogłem wytrzymać już w tych spodniach i marynarce, które w ogóle nie były wygodne. Nigdy niezakładałem takich ubrań i byłem powien, że długo czegoś takiego nie założę. Wyjąłem z szafy biały t-shirt na ramiączka i szare dresy. Od razu poczułem się lepiej. Usiadłem na łóżku i zacząłem myśleć o Belli i naszym nienarodzonym dziecku. Nie mogłem sobie wyobrazić jak to będzie. O ile wytrzymamy ze sobą, bo to jest też wyzywanie.
   Wziąłem kolejnego łyka wódki, którą przeniosłem ze sobą, potem następnego i następnego. Przestałem dopiero jak zorientowałem się, że wypiłem już połowę. Musiałem zachować trzeźwy umysł. Nie chciałem zostawać tu na noc, a dojść jakoś do niej musiałem. I tak nie będzie się już na mnie gniewała. Taka była. Zawsze mi wszystko wybaczyła i nie musiałem nigdy dużo się wysilać.

                                          ***

   Dochodziła pierwsza w nocy, kiedy szedłem do domu Belli. Byłem już obrobinę pijany, ale nie na tyle, żebym nie potrafił myśleć. Zachowywałem się całkiem normalnie, nawet prawie się nie chwiałem tylko czasami mi się zdarzyło. Po czterdziestu minutach mojej wolnej drogi w końcu stanęłem przed drzwiami jej domu. Ostatnim razem jak miałem okazję zwinąłem jej klucze nic jej o tym nie mówiąc. Starałem się otworzyć cicho zamek i w miarę mi się to udało.
   Gdy byłem na górze otworzyłem po cichu drzwi od jej pokoju, bo byłem pewien, że już spała. Jednak nawet to mi się nie udało, bo gdy tylko przekroczyłem próg pomieszczenia o mały włos się nie przewróciłem przez co wywołałem mały hałas, ale i tak to wystarczyło, żeby brunetka się obudziła.
   - Czy ciebie już naprawdę pojebało? Wiesz, która jest godzina?
   - Cii, musimy pogadać. - Podeszłem do niej do łóżka i chciałem ją pocałować, ale się odsunęła.
   - Nie dotykaj mnie nawet. Po pierwsze śmierdzisz alkoholem zresztą jak zawsze; można przywyknąć, a po drugie nie zapomniałam jak mnie potraktowałeś kilka godzin temu.
   Westchnąłem, bo prawdę mówiąc myślałem, że od razu się nade mną zlituje, a tak będę musiał ją jakoś udobruchać.
   - Sorry... To znaczy przepraszam. Nie powinienem tak mówić. Wiesz, że czasami palnę jakąś głupotę, ale w złości. Nie miałem tego nigdy na myśli. Jest mi tak samo ciężko jak tobie, a nawet może z paroma rzeczami ciężej. Nie przyszedłbym tutaj tak od razu potym jak się pokłóciliśmy, ale potrzebuję ciebie. Dzisiaj. Nie mogę ci powiedzieć o co chodzi, bo nie chcę, żebyś się martwiła, ale proszę cię nie gniewaj się na mnie. Jutro możesz, ale dzisiaj proszę cię potrzebuję ciebie jak nikogo innego jeszcze nigdy.
   Nie brałem jej na litość. Naprawdę jej potrzebowałem. Byłem teraz jak małe dziecko, które musiało przytulić się do matki, bo przyśnił mu się koszmar. To była moja moja oaza spokoju, gdy tego potrzebowałem. Zawsze mi pomagała, a teraz chciałabym, żeby tylko była przy mnie.
   - Co się stało? Wiesz, że możesz mi powiedzieć. Niall?
   Podniosła moją głowę, gdy opuściłem ją w dół, bo nie miałem ochoty patrzeć jej w oczy. Alkohol już zaczynał robić swoje.
   - Zależy ci jeszcze na mnie? Bo ja cię kocham jak nikogo innego jeszcze, ale nie mogę patrzeć jak ciągle spotkasz się z tym napalonym sukinsynem. Przez to jak powiedziałaś, że prawie cię pieprzył nie mogę znieść myśli, że wtedy cię dotykał i całował tam gdzie tylko mi wolno. I jeszcze jak dzisiaj to znaczy już wczoraj, zobaczyłem was razem uśmiechniętych. Może i byłabyś z nim szczęśliwsza i bezpieczniejsza, ale nie kochałby cię tak jak ja.
   Nie wiem czy to już standard, że kiedy wypiłem zachowywałem przy niej jak ciota, ale robiłem to zbyt często. Po prostu się przy niej za każdym razem rozklejałem i mówiłem jak bardzo ważna jest dla mnie, chociaż i bez alkoholu to słyszała. Gdy wypiłem bałem się jeszcze bardziej, że ją stracę i mówiłem to na głos. To nie byłem ja sprzed kilku miesięcy. Teraz poznałem słowo miłość i jak kogoś kochać.
   - Jezu, zamknij się. Zachowujesz się jak baba. A to ja chyba powinnam mieć takie zmiany nastrojów. Kocham ciebie i tylko ciebie. Jesteś dla mnie najważniejszy i myślisz, że mogłabym cię zdradzić? Biorąc nawet pod uwagę to, że jestem w ciąży z tobą, idioto i nie przeszło mi nawet przez myśl, żeby przespać się z Jacobem. To jest przyjaciel. Przyjaciel, Niall.

~#~
   Zostały dwa rozdziały. Macie jakieś pomysły jak skończy się to ff? Bo ja mam już wszystkp dopracowane na ostatni guzik oprócz epilogu, za który nie wiem jak się zebrać. Więc jakie będzie zakończenie waszym zdaniem?
Ostatnio jest bardzo dużo komentarzy pod rozdziałami, więc niech pod tym też tak będzie ze względu na to, że to już prawie koniec.