sobota, 11 czerwca 2016

Rozdział 43

   Gdy kilka godzin później Niall odwiózł mnie do domu od samego progu zaatakowali mnie rodzice. Próbowałam ich jakoś szybko zbyć, ale nic nie skutkowało. Domagali się szczegółowego wyjaśnienia mojego pobytu w szpitalu. Oznajmili również, że miałam szczęście, że nie było ich w mieście i nie mogli tam przyjechać, bo Niall z pewnością by tego pożałował, ponieważ to na pewno z jego winy tam leżałam. W innej sytuacji pokłóciłabym się z nimi za to, ale obecnie byłam wykończona psychicznie przez wiadomość o ciąży.
   Wymyśliłam na szybko historyjkę dlaczego się tam znalazłam, a oni jak zwykle mi uwierzyli. Zresztą czego ja oczekiwałam skoro zawsze, ale to zawsze mają gdzieś co robimy. Są tego jakieś plusy, ale też potrzebuję czasami jakiegoś zainteresowania z ich strony lub porozmawiania z własną matką o różnych rzeczach, bo w końcu jestem nastolatką i przydało by mi się to czasami.
   Gdy tylko zamknęłam drzewi od pokoju od razu usłyszałam dźwięk z mojej komórki, który sygnalizował nową wiadomość. Uśmiechnęłam się, bo byłam przekonana, że to Niall, który powiedział, że jakby mógł to by mnie nie wypuszczał ze swoich ramion i słowo daję, że nie słyszałam dawno niczego tak pięknego z jego ust. Mój humor uległ znacznej zmianie, gdy kciukiem odblokowałam dotykowy ekran i zobaczyłam imię nadawcy.
Jacob: Proszę, spotkaj się ze mną za godzinę. Przyjdę do ciebie albo jak będziesz wolała to spotkamy się u mnie, ale błagam zgódź się. Wszystko ci wyjaśnię.
   Biłam się z własnymi myślami. Nadal pamiętałam sytuację sprzed prawie dwóch tygodnii i byłam nią totalnie zażenowana. Nie powinnam w ogóle do tego dopuścić, a wyszło inaczej. Zraniłam jego uczucia i z tego powodu najbardziej cierpiałam. Byłam tak w pewien sposób szczęśliwa, że w końcu do mnie napisał, że bez chwili namysłu napisałam, żeby do mnie przyszedł i wcisnęłam 'wyślij'. Potrzebowałam go jako przyjaciela. Wiem była egoistką, ale nie umiałam inaczej.

                                         ***

   Nie musiałam długo czekać, żeby usłyszeć głos Jacoba wchodzącego do mojego pokoju. Miałam wrażenie jakbym nie widziała go milion lat, a w rzeczywistości minęło kilkanaście dni. Nadal wyglądał bardzo dobrze i nie mogłam się na niego napatrzeć. Może mnie pociągał w sposób fizyczny; mogę się do tego przyznać bez bicia, ale nie kochałam go tak jak kocham Nialla.
   - Cześć. - Przerewał niezręczną ciszę jaka między nami panowała. - Bella, ja... Ja chcę cię przeprosić. Wiem, że zachowałem się jak palant, ale chcę teraz to naprawić. Wiesz, że jesteś dla mnie ważna... Chodzi mi o ważność jako przyjaciółka, spokojnie. - Szybko dodał, gdy zobaczył moje speszenie. - Teraz, gdy nie jesteś z Horanem to...
   - Wróciliśmy do siebie. - Wtrąciłam się mu w słowo.
   Jacob popatrzył na mnie z wielkimi oczami, które aż płonęły ze zdenerwowania jak przypuszczałam, jednak nic się nie odezwał. Nie obchodzi mnie już czy mu to będzie przeszkodzało czy nie lub komukolwiek innemu. Teraz chcę być tylko z nim i nie chciałabym, żeby ktoś wtrącał się w nasz związek. Teraz chcę, żeby było lepiej jak wcześniej.
   - Aha. Nie chcę o nim mówić, bo i tak będziesz tego żałowała, ale nie po to tu przyszedłem.
   Chciałam mu już powiedzieć o ciąży, ale powstrzymałam się, bo nie wiedziałam czy byłoby to fair w stosunku do Nialla. Najlepiej będzie jeżeli pozostanie to na razie naszą tajemnicą.
   - Wiem, że moje przeprosiny są gówno warte, ale żałuję tego co się wtedy stało. Gdybym mógł to bym cofnął czas, żeby to się nie wydarzyło. Kurwa, chciałem się z tobą przespać nadal chcę, ale ja pierdole nie bierz tak bardzo tego do siebie. Jesteś kurewsko seksowną dziewczyną i musiałbym być gejem, żeby tego nie chcieć.
   Patrzyłam jak jego frustracja rośnie coraz bardziej z każdą minutą i nie wynikało to z tego, że powiedziałam mu, że wróciłam do Nialla, ale przez jego słowa, które używał w moją stronę. Nie umiał sobie z tym poradzić, a ja nie mogłam i nie chciałam patrzeć jak cierpi, bo nie umie pokazywać swoich uczuć i emocji. Dlatego podeszłam do niego i go tak po prostu przytuliłam. Stanowczo miałam za dobre serce, bo wszystko każdemu potrafiłam wybaczyć, ale inaczej nie potrafiłam.
   - Uspokój się, Jacob. Jesteś moim najlepszym przyjacielem i nic tego nie zmieni. Zapamiętaj to sobie. Nieważne co zrobisz, zawsze będę twoją przyjaciółką, bo na tym polega przyjaźń.
   Odsunęłam się od niego i widziałam jak delikatnie się uśmiechnął. Zależało mi na tym, abyśmy się kiedyś  pogodzili. Był gorszym dupkiem od Nialla, ale miałam to gdzieś. Byłam mu wdzięczna za to, że na każdym kroku mnie wspierał, gdy była taka potrzeba, dlatego nie oleję go tylko dlatego, że popełnia błędy jak każdy człowiek.
   - To jak jest między tobą, a tym twoim? - spytał, siadając obok mnie na łóżku, a ja przekręciłam oczami przez jego dwa ostatnie słowa. Niall by mnie chyba zabił, gdyby dowiedział się, że siedzę tu i rozmawiam z Jacobem.
   - Czemu cię to w ogóle interesuje? Nie lubisz go, on nie lubi ciebie, więc?
   - Ale lubię ciebie i muszę wiedzieć czy cię nie zrani, bo jest dupkiem.
   Zawsze jest to samo. On gada na Nialla, a Niall na niego i tak w kółko. Nie mają tego dosyć tylko obaj nawzajem się oczerniają. Już powoli mi się rzygać na to chciało. Na obu mi zależało i nie chciałam, żeby była między nimi jakaś wojna.
   Sama nie wiem ile czasu nam zajęła ta rozmowa. Wiem tyle, że bardzo długo, ale potrzebowałam tego. Przynajmniej mogłam odetchnąć od tego wszystkiego. Potrzebowałam, żeby ktoś mnie wysłuchał mimo, że o niczym mu prawie nie powiedziałam. Poczułam się o wiele lepiej.
   Właśnie odprowadzałam Jacoba do drzwi, kiedy ustałam wpatrując się w troje osób stojących w salonie. Nigdy nie pomyślałabym, że to się stanie, a teraz stoję i nie mogę w to uwierzyć. Spojrzałam na Jacoba i on tak samo był w nie małym szoku. W salonie stali moi rodzice i... Niall, który był ubrany w garnitur, a w ręku trzymał bukiet kwiatów. Pomyślałam, że muszą być one dla mnie, ponieważ moja matka trzymała w rękach podobny. Musiałam poświęcić parę sekund na przeanalizowanie całej tej sytuacji, bo myślałam, że to jest sen.
   Po około dwóch minutach złapałam kontakt wzrokowy z Niallem, który o dziwo nie wpadł w szał jak zobaczył obok mnie Jacoba, ale widziałam jak jego pięści się mocno się zaciskają i próbuję powstrzymać swój gniew. Moi rodzice nawet na niego nie krzyczeli, a wręcz przeciwnie byli uśmiechnięci. Coś tu nie grało.
   - Ja już pójdę. - Odezwał się brunet, a ja jedyne co mogłam wydusić to krótkie "okej".
   Rodzice odwrócili się w na chwilę w moją stronę, a potem coś szepneli do siebie, gdy Niall do mnie podszedł. Byłam tak bardzo zdziwiona, że nie wiedziałam jak mam się zachować. Nigdy jeszcze nie widziałam go w garniturze, a teraz jak stoimy blisko siebie musiałam aż przygryźć wargę, bo tak cholerne dobrze wyglądał, lecz to i tak nie zmieniało faktu, że nie wiedziałam co się tutaj wyprawia.
   - To dla ciebie. - Wręczył mi kwiaty, które były najpiękniejsze na świecie, przysięgam.
   Kurwa tak bardzo go podziwiałam za to, że przyszedł tu do moich rodziców na dodatek w garniturze. Wiedziałam, że ich nie lubi, a robi to tylko, dlatego że próbuje zacząć żyć z nimi w zgodzie. Chociaż i tak mój ojciec go zabije jak dowie się o mojej ciąży to jest wręcz pewne. Blondyn podszedł do mnie bliżej, gdy moi rodzice zniknęli i spytał się mnie po cichu:
   - Jak tam moje dwa skarby? - spytał z uśmiechem, a ja przysięgam, że te parę słów prawie wywołały u mnie płacz.
   - Co ty kombinujesz? Po co tu przychodziłeś, do moich rodziców? - spytałam zmieniając temat, bo ciekawiło mnie co go nakłoniło do przyjścia tutaj.
   - Zanim twój najukochańszy tatuś zechce mnie zastrzelić za to, że zrobiłem dzieciaka jego ukochanej córce to chcę u nich trochę zapunktować. No wiesz, nie chcę, żebyś musiała się wymykać, aby się ze mną spotkać. Teraz, gdy wszystko się tak pokomplikowało chciałbym, żeby chociaż to było łatwiejsze.
   Sputł nasze dłonie i delikatnie pocałował moją. Nie poznawałam go. Zachowywał się tak jak nie on. Był miły mimo, że zobaczył mnie z Jacobem i postarał się nie wybuchnąć, chociaż i tak za pewne będzie wygłaszał swoje morały. Jednak, gdy teraz patrzyłam w jego błękitne oczy widziałam w nich dobrego chłopaka, kóry pogubił się we własnym życiu.
   - I nie myśl sobie, że zapomniałem o tym dupku przy tobie - powiedział i pociągnął mnie za rękę za sobą.
   Wkurzył mnie z tym. Nie dał mi nawet nawet nic powiedzieć tylko zachował się jak jakiś władca, ale teraz przy rodzicach nie chciałam się z nim kłócić i szczerze to nawet nie mam na to siły. Teraz muszę mieć w sobie siłę, żeby znosić fałszywe uśmiechy moich rodziców i Nialla. To jak wojna między dwoma armiami i tylko czekać aż wybuchnie bomba, w którąś ze stron.
   Weszliśmy do kuchni, a moja matka jak gdyby nigdy nic zaprosiła nas do stołu, gdzie już siedział ojciec. Czułam się bardziej niż nieswojo. To wszystko było tak bardzo sztuczne, chociaż nie wiem jaki cel mają w tym moi rodzice. Może naprawdę chcą się przekonać do niego, gdyby to okazało się prawdą byłabym szczęśliwa. Mogłabym wtedy się z nim normalnie spotykać.
   - Niall, może powiesz nam czym się zajmujesz? - spytał ojciec, a ja pogładziłam blondyna po udzie pod stołem, żeby był spokojny.
   - Pracuję w agencji reklamowej - odpowiedział, a ja byłam zdziwiona, że wymyślił tak szybko kłamstwo.
   - Oh, a długo? Bo Maura mi nic nie wspominała.
  Niall złapał mnie za dłoń i położył je na swoim udzie. Był zdenerwowany, bo chciał, żeby wszystko wypaliło, a ja wiedziałam ile go to kosztowało, ponieważ nienawidził moich rodziców.
   - Niedawno zacząłem - odparł, ściskając jeszcze mocniej moją dłoń. Pierwszy raz widziałam, że był zestresowany. To było do niego nie podobne.
   Wiedziałem, że chciał przed nimi dobrze wypaść, żeby mógł się teraz ze mną normalnie spotykać. Byłam myśli, że jeżeli teraz chociaż w małym stopniu się do niego przekonają to jak dowiedzą się o ciąży nie będą tak bardzo wściekli na niego, ale chyba wierzyłam w cuda, a one zdarzają się rzadko.
   Rodzice co chwila zadawali pytania, a ja czułam się jakbym była na jakimś przesłuchaniu, chociaż to nie mnie przepytywali. Niall też już coraz bardziej się denerwował widziałam to po nim, ale starał się opanować. Gdy tylko moi rodzice nie patrzyli szeptał mi, że robi to dla mnie. Ceniłam to i gdybym miała taką możliwość wynagrodziłam bym mu to jakoś.

I gdybym wiedziała o tym małym szczególe, który ma się wydarzyć.

   Od czasu do czasu coś powiedziałam przy stole, ale były to tylko pojedyncze słowa. Bardziej przysłuciwałam się rozmowie Nialla z moim ojcem o sporcie, która mnie trochę interesowała, bo sama to lubiłam. Jedynie moja matka była nadal trochę oschła w stosunku do blondyna i czasami coś dopowiedziała, ale to była ona, więc można było się tego spodziewać.
   Miło było widzieć swojego chłopaka rozmawiającego z moim ojcem. Pamiętam jak zabraniał mi się z nim spotykać i wyzywał go od ćpunów, a teraz wystarczył jeden dobry gest z jego strony, żeby zmienił do niego nastawienie. To wiele dla mnie znaczyło, bo miałam już dość kłótni o to czy mogę spotykać się z Niallem czy też nie. Teraz miałam inne zmartwienia, poważniejsze, niż to.
   - Bella, a ty co jesteś taka smętna? - spytała matka i wszystkie pary oczu skupiły się na mnie. Spojrzałam tylko na Nialla, który słabo się do mnie uśmiechnął. Musiał zrozumieć o co mi chodziło. Okropnie się źle czułam. Miałam wrażenie jakbym w każdej chwili mogła zwymiotować. Już odczuwałam skutki ciąży.
   - Przepraszam - powiedziałam stając na równe nogi i biegnąc do łazienki.
   Wpadłam do łazienki, zamykając za sobą drzwi na klucz. Od razu kucnęłam i zwymiotowałam. Jeżeli tak ma to wyglądać przez kilka następnych miesięcy to nie wiem czy to wytrzymam. Nienawidzę wymiotować, a teraz mam tę świadomość, że będzie to zdarzało się znacznie częściej. Miałam nadzieję, że Niall nie poszedł za mną, bo nie chciałam, żeby widział mnie w takim stanie. Czułam się teraz okropnie. Nie wiem jak te wszystkie kobiety to znoszą, a niektóre nawet po kilka razy.
   Popłukałam jamę ustną i chwilę poczekałałam, żebym wyglądała w miarę normalnie. Wracając do kuchni panowała tam napięta atmosfera i nikt się nie odzywał. Dopiero jak weszłam trzy pary oczu skierowały się w moją stronę.
   - Co się dzieje? - Podszedł od razu do mnie Niall, a ja wzruszyłam ramionami i odpowiedziałam:
   - Rzygałam. - Ominęłam go i zwróciłam się do rodziców: - Chyba złapałam jakąś grypę żołądkową.
   Usiadłam przy stole i oparłam się łokciami o stół. Nie czułam się dobrze i odczuwałam to psychicznie i fizycznie. Miałam teraz zmienne nastroju. W tej chwili miałam ochotę wszystkich pozabijać z tej kuchni i samej się ukryć w jakimś koncie.
   - To chyba ja już pójdę - oznajmił Niall, a ja miałam ochotę go za to trzepnąć. Zachowywał się tak jakby chował głowę w piasek, a to mnie najbardziej wkurzało.
   Spojrzał na mnie z wyraźnym znakiem, żebym go odprowadziła, a ja wstałam z wielkim westchnięciem. Pożegnał się grzecznie z moim rodzicami i dołączył do mnie poza kuchnią.
   - Jezu Bella, wiem że jest ci ciężko, ale kurwa to nie moja wina... Znaczy to ja też zawiniłem, ale przestań mieć takie zmiany nastrojów. Czy to ty kurwa wysilasz się i przypodobujesz się swoim rodzicom? Nie. To ja to robię ja pierdole, żebyśmy tylko mogli normalnie być ze sobą.
   - Gówno wiesz. To ja mam 16 lat i będę chodziła z brzuchem, więc nie mów, że to ty się najbardziej wysilasz - wydarłam się na niego w szepcie tak, aby nikt tego nie słyszał.
   - Trzeba było nie wskakiwać mi do łóżka.
   Nie mogłam uwierzyć w jego słowa. Przegiął. Dobrze o tym wiedział, ale mimo tego to powiedział. Miał w dupie to co czuję tylko najważniejsze, żeby u niego było wszystko dobrze i nikt na niego nienaskakiwał. Nie wytrzymałam i uderzyłam go w policzek. Zobaczyłam złość w jego oczach, gdy tylko pojął co się stało. Złapał mnie mocno za nadgarstki i popatrzył gniewnym wzrokiem.
   - Nigdy więcej tak kurwa nie rób.
   I znowu powrócił stary Niall, a ja głupia się łudziłam, że może zaczął powoli się zmieniać. Głupia mała nawina dziewczynka. Co ja sobie wyobrażałam.
   - Jesteś popieprzony, Niall.
   Odwróciłam się i pobiegłam na górę po schodach. Miałam go dość. Pierdolony dupek. Nie powinnam go obwiniać, ale gdyby nie on nie zaszłabym w ciążę. Gdybym go nie poznała nadal byłabym tą samą spokojną dziewczyną. Chciałabym cofnąć czas...

                           ***Oczami Nialla***

   Nie żałowałem, że tak zachowałem się w stosunku do niej. Co parę minut zmieniał jej się nastrój to było nie do wytrzymania. Robiłem wszystko, żeby żyło nam się teraz lepiej, ale ona i tak ma na to wyjebane i martwi się, że będzie ciężarną szesnastolatką. Nie zmuszałem jej do seksku, a swój mózg też ma, więc mogła pomyśleć o tabletach. Mimo wszystko i tak jej nie zostawię. Postaram się jakoś wytrzymać, ale nie sądzę, że będzie to łatwe.
   Siadając na siedzeniu kierowcy w swoim samochodzie musiałem przez chwilę się uspokoić. Przyjechałem tutaj, żeby załagodzić stosunki między mną, a jej rodzicami, a co zastaję? Ją i tego palanta w świetnych nastrojach. Jestem na nią za to wkurwiony, ale przecież mi także wszystko wybacza, lecz z drugiej strony kurwa ja nigdy takiego czegoś nie odwaliłem i nie zrobiłbym jej tego. Nadal pamiętam jak się go bała, gdy wpadłem do łazienki. Miałem ochotę rozjebać mu wtedy łeb, ale ona mnie powstrzymała.
   Mam nadzieję, że jutro wszystko wypali i już będzie wszystko, ale to wszystkie dobrze. Pierwszy raz się bałem. Zdawałem sobie sprawę z tego, że jeden zły krok i stracę ją już na zawsze. Byłem pieprzonym gówniarzem, że się w to wpakowałem, a teraz muszę wszystko odkręcać. Ale gdyby nie ta ciąża nie podjął bym tej decyzji, więc to dzięki niej mam szansę oderwać się od tego świata, lecz istnieje także opcja, że wszystko odwróci się przeciwko mnie i tego boję się najbardziej.
   Gdy się zorientowałem, że zamyśliłem się i nie wyjechałem jeszcze z podjazdu państwa McKinley od razu odpaliłem silnik i ruszyłem. Wiedziałem, że nie chcę być tej nocy sam, dlatego postanowiłem, że pojadę do domu się przebrać i wrócę do niej.

                                          ***

   Podjechałem pod swój blok i zobaczyłem, że u mnie w mieszkaniu palą się światła. Harry. Na pewno zrobił imprezę, ale myślałem, że wie iż dzisiejszego wieczoru nie mam ochoty na żadne picie i imprezowanie. Jednak teraz będzie mi ciężko wygonić tych wszystkich ludzi z mojego mieszkania.
   Od samego wejścia na piętro, gdzie było mieszkanie dobiegła z niego głośna muzyka. Nie byłem do końca przekonany czy chcę się dzisiaj bawić, ale musiałem w jakiś sposób się odstresować, bo jak będę cały czas aż do jutra myślał tylko o tym to może być większe prawdopodobieństwo, że mój plan nie wypali.
   Wchodząc do mieszkania od razu zobaczyłem pierwsze twarze osób znajdujących się w moim mieszkaniu na imprezie, którą nawet nie ja zorganizowałem. Popaprane, ale czasami tak właśnie robiliśmy.
   - Witam przyszłego tatusia! - Zaskoczył mnie Harry krzycząc te słowa do mojego ucha. Musiałem przyznać śmierdział alkoholem.
   - Skończ z tym tatusiem. Wiesz dobrze co jest jutro, ale mimo wszystko postanowiłeś zrobić u mnie w mieszkaniu imprezę. Nie łatwiej byłoby u ciebie?
   - Czekaj, czekaj. - Zatrzymał się, a ja zaraz za nim. - Ty nie chcesz imprezy? Chory jesteś czy od tego bycia tatusiem tak szybko spowarzniałeś?
   Jego żarty wcale mnie teraz nie śmieszyły. Byłem bardziej poddenerwowany przed jutrzejszym dniem niż mogłem sobie wyobrazić. Bałem się, ale kto by się nie bał na moim miejsce. Każdego dnia byłem twardy i  to ja innych straszyłem, a nie ja bałem się innych ludzi.
   - Zamknij się. Muszę trochę wyluzować.
   Zostawiłem bruneta za sobą, a sam poszedłem do swojej kuchni po coś do picia. Po coś mocnego, bo to się przyda. Może to mi pozwoli się lekko odstresować. Wziąłem butelkę wódki i poszedłem na taras. Oparłem się o barierki i zrobiłem pierwszy łyk przezroczystego alkoholu. Lubiłem pić wódkę z tego względu, że szybko zaczynała działać.
   - Dobrze dziś wyglądasz. - Usłyszałem damski głos za sobą. Odwróciwszy się, uśmiechnąłem się. Za mną stała wysoka blondynka o smukłych i długich nogach. Była piękna.
   - A my się znamy? - zapytałem, kiedy ustała obok mnie.
   - Nie, ale z chęcią mogłabym cię lepiej poznać.
   Zakręciła kosmyk swoich włosów na palcu i spojrzała na mnie uwodzicielskim wzorkiem. Popatrzyłem na nią przez chwilę i nie mogłem oderwać wzroku od jej uwodzicielskich oczu. Widziałem, że mnie pragnęła, a ja lubiłem owijać dziewczyny wokół palca. Robią dla mnie co tylko zechcę, żeby tylko dostać się do mojego łóżka. Nawine idiotki.
   - Jak masz na imię słońce? - Podeszłem do niej bliżej i pogladziłem ją po policzku. Wyglądała na dwadzieścia lat. Była cholernie seksowna w każdej części swojego ciała.
   - Jennifer. A ty Niall, wiem. - Uśmiechnąłem się. - Wiesz, podobasz mi się i widzę, że ja tobie także, więc...
   Przerwałem jej w połowie zdania i głośno się zaśmiałem, gdy zaczęła odpinać guziki od mojej marynarki. Dopiero wtedy zdałem sobie sprawę, że jest impreza, a ja sterczę w garniturze.
   - Nie, nie. Ja mam dziewczynę, którą kocham i nie myśl sobie, że zdradziłbym ją z tobą. - Przygryzłem wargę i spojrzałem na nią od góry do dołu. - Ciebie najwyżej mógłbym zerżnać jak dziwkę. Z twoim wyglądem na pewno byś się na nią nadawała.
   Zaśmiałem się do niej prosto w twarz i wszedłem do mieszkania. Jej oczy płonęły ze złości i zażenowania, gdy mówiłem te słowa wprost w jej twarz.
   Po wejściu do mieszkania od razu poszedłem do sypialni, bo nie mogłem wytrzymać już w tych spodniach i marynarce, które w ogóle nie były wygodne. Nigdy niezakładałem takich ubrań i byłem powien, że długo czegoś takiego nie założę. Wyjąłem z szafy biały t-shirt na ramiączka i szare dresy. Od razu poczułem się lepiej. Usiadłem na łóżku i zacząłem myśleć o Belli i naszym nienarodzonym dziecku. Nie mogłem sobie wyobrazić jak to będzie. O ile wytrzymamy ze sobą, bo to jest też wyzywanie.
   Wziąłem kolejnego łyka wódki, którą przeniosłem ze sobą, potem następnego i następnego. Przestałem dopiero jak zorientowałem się, że wypiłem już połowę. Musiałem zachować trzeźwy umysł. Nie chciałem zostawać tu na noc, a dojść jakoś do niej musiałem. I tak nie będzie się już na mnie gniewała. Taka była. Zawsze mi wszystko wybaczyła i nie musiałem nigdy dużo się wysilać.

                                          ***

   Dochodziła pierwsza w nocy, kiedy szedłem do domu Belli. Byłem już obrobinę pijany, ale nie na tyle, żebym nie potrafił myśleć. Zachowywałem się całkiem normalnie, nawet prawie się nie chwiałem tylko czasami mi się zdarzyło. Po czterdziestu minutach mojej wolnej drogi w końcu stanęłem przed drzwiami jej domu. Ostatnim razem jak miałem okazję zwinąłem jej klucze nic jej o tym nie mówiąc. Starałem się otworzyć cicho zamek i w miarę mi się to udało.
   Gdy byłem na górze otworzyłem po cichu drzwi od jej pokoju, bo byłem pewien, że już spała. Jednak nawet to mi się nie udało, bo gdy tylko przekroczyłem próg pomieszczenia o mały włos się nie przewróciłem przez co wywołałem mały hałas, ale i tak to wystarczyło, żeby brunetka się obudziła.
   - Czy ciebie już naprawdę pojebało? Wiesz, która jest godzina?
   - Cii, musimy pogadać. - Podeszłem do niej do łóżka i chciałem ją pocałować, ale się odsunęła.
   - Nie dotykaj mnie nawet. Po pierwsze śmierdzisz alkoholem zresztą jak zawsze; można przywyknąć, a po drugie nie zapomniałam jak mnie potraktowałeś kilka godzin temu.
   Westchnąłem, bo prawdę mówiąc myślałem, że od razu się nade mną zlituje, a tak będę musiał ją jakoś udobruchać.
   - Sorry... To znaczy przepraszam. Nie powinienem tak mówić. Wiesz, że czasami palnę jakąś głupotę, ale w złości. Nie miałem tego nigdy na myśli. Jest mi tak samo ciężko jak tobie, a nawet może z paroma rzeczami ciężej. Nie przyszedłbym tutaj tak od razu potym jak się pokłóciliśmy, ale potrzebuję ciebie. Dzisiaj. Nie mogę ci powiedzieć o co chodzi, bo nie chcę, żebyś się martwiła, ale proszę cię nie gniewaj się na mnie. Jutro możesz, ale dzisiaj proszę cię potrzebuję ciebie jak nikogo innego jeszcze nigdy.
   Nie brałem jej na litość. Naprawdę jej potrzebowałem. Byłem teraz jak małe dziecko, które musiało przytulić się do matki, bo przyśnił mu się koszmar. To była moja moja oaza spokoju, gdy tego potrzebowałem. Zawsze mi pomagała, a teraz chciałabym, żeby tylko była przy mnie.
   - Co się stało? Wiesz, że możesz mi powiedzieć. Niall?
   Podniosła moją głowę, gdy opuściłem ją w dół, bo nie miałem ochoty patrzeć jej w oczy. Alkohol już zaczynał robić swoje.
   - Zależy ci jeszcze na mnie? Bo ja cię kocham jak nikogo innego jeszcze, ale nie mogę patrzeć jak ciągle spotkasz się z tym napalonym sukinsynem. Przez to jak powiedziałaś, że prawie cię pieprzył nie mogę znieść myśli, że wtedy cię dotykał i całował tam gdzie tylko mi wolno. I jeszcze jak dzisiaj to znaczy już wczoraj, zobaczyłem was razem uśmiechniętych. Może i byłabyś z nim szczęśliwsza i bezpieczniejsza, ale nie kochałby cię tak jak ja.
   Nie wiem czy to już standard, że kiedy wypiłem zachowywałem przy niej jak ciota, ale robiłem to zbyt często. Po prostu się przy niej za każdym razem rozklejałem i mówiłem jak bardzo ważna jest dla mnie, chociaż i bez alkoholu to słyszała. Gdy wypiłem bałem się jeszcze bardziej, że ją stracę i mówiłem to na głos. To nie byłem ja sprzed kilku miesięcy. Teraz poznałem słowo miłość i jak kogoś kochać.
   - Jezu, zamknij się. Zachowujesz się jak baba. A to ja chyba powinnam mieć takie zmiany nastrojów. Kocham ciebie i tylko ciebie. Jesteś dla mnie najważniejszy i myślisz, że mogłabym cię zdradzić? Biorąc nawet pod uwagę to, że jestem w ciąży z tobą, idioto i nie przeszło mi nawet przez myśl, żeby przespać się z Jacobem. To jest przyjaciel. Przyjaciel, Niall.

~#~
   Zostały dwa rozdziały. Macie jakieś pomysły jak skończy się to ff? Bo ja mam już wszystkp dopracowane na ostatni guzik oprócz epilogu, za który nie wiem jak się zebrać. Więc jakie będzie zakończenie waszym zdaniem?
Ostatnio jest bardzo dużo komentarzy pod rozdziałami, więc niech pod tym też tak będzie ze względu na to, że to już prawie koniec.

4 komentarze:

  1. Zakończenie niech bedzie szczęśliwe. Czekam na next

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja mam takie wrażenie, że oni się jednak rozstaną przy końcówce, choć bardzo bym tego nie chciała. Ale widać, że te kłótnie u nich są na porządku dziennym i coś czuję, że nie przetrwają tej próby, tylko wtedy co z dzieciekiem? Niall będzie musiał płacić alimenty haha. Czekam na następny :)
    rush-hour-jbff.blogspot.com
    third-time-lucky-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. hej czy zaginelas czy cos nic nie piszesz:) ,a poza tym swiatny rozdzial :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Jeny Julcia aaaa >>>> Twoje opowiadanie jest cudowne, jeny już dawno nie czytałam czegoś takiego, żeby przeżywała emocje z bohaterami 😂.Historia jest ciekawa i wciągająca.Najbardziej jednak mnie zachwyciła relacja Nialla i Belli.To jak opisujesz ich uczucia, emocje ich rozterki bchdijsaz jeny >>>>> Niall u Ciebie w opowiadaniu jest świetny.Podoba mi się zmiana mamy Nialla do Belli, niech tylko jeszcze mama Isabelle zmieni podejście do Ni.Strasznie się cieszę, że Horan zaakceptował dziecko i będzie wspierałał swoją dziewczynę.To opowiadanie jest naprawdę świetne, widać, że wkładasz w nie swoje całe serce i starasz się nad rozdziałami.Szkoda, że masz tak mało komentujących bo zasługujesz na o wiele więcej.Nie mogę się doczekać dalszych rozdziałów!Piszesz świetnie Julcia, pamiętaj o tym.
    Pozdrawiam, Ola 💞💞

    OdpowiedzUsuń