niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 39

   Rano obudziły mnie mocne promienie słoneczne wdzierające się przez okno w moim pokoju. Nie miałam ochoty otwierać oczu, ani też wstawać. Chciałabym zostać cały dzień w łóżku. Mogłabym tu nawet cały czas leżeć z Jacobem. Przynajmniej będę miała towarzystwo, a spędzać czas z nim było naprawdę przyjemne. Czułam się przy nim inaczej niż przy Niallu. Nie chciałam dopuszczać do siebie tej  myśli, ale miałam wrażenie, że momentami czułam się przy nim lepiej traktowana niż przez blondyna. Jednak nie chciałam tak myśleć. To Nialla kochałam, a nie Jacoba.
   - I jak się spało? - spytał brunet, a ja się delikatnie uśmiechnęłam. Stał przy oknie i odsłaniał zasłony i uśmiechał się do mnie szeroko.
   - Dobrze, chociaż trochę boli mnie głowa - powiedziałam z lekkim grymasem na twarzy.
   - A dziwisz się? Mało wczoraj niewypiłaś, skarbie.
   Zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy usłyszałam jego pieszczotliwe słowo skierowane w moją stronę. Był taki kochany względem mnie, że gdybym mogła to podeszłabym do niego i mocno przytuliła, jednak nie mogłam tego zrobić. Mógłby wtedy zrobić sobie niepotrzebne nadzieje, a ja nie chciałam, aby takowych miał. Ja czułam coś do Nialla, a do niego nigdy czegoś takiego nie poczuję. Od zawsze traktowałam go jak przyjaciela.
   - Oh, zamknij się, bo cię czymś walnę zaraz, idioto. - Przekręciłam się na plecy i złapałam się za głowę. Coraz bardziej odczuwałam moją migrenę spowodowaną wypiciem dużej ilości alkoholu poprzedniego wieczoru.
   - Powiem ci, że spałaś jak zabita. Nic nie słyszałaś.
   Usiadł obok mnie i patrzył na mnie z uśmiechem. To dziwne, bo dopiero teraz dostrzegłam, że ma on bardzo ładny uśmiech, a jego brązowe oczy świeciły, gdy patrzył w moim kierunku. Zaczynałam wierzyć w to, że on może nadal coś do mnie czuć. Gdyby okazało się to prawdą to nie wiem jakim cudem on robił dla mnie te wszystkie rzeczy związane z Niallem. Jakbym ja była w kimś zakochana nie potrafiłabym tego robić. Nie umiałabym patrzeć jak ten ktoś jest szczęśliwy z kimś innym. To by mnie rozrywało od środka.
   - Jest ktoś w domu? - zapytałam zaspanym głosem, a on pokręcił głową. - Przyniesiesz mi coś od głowy? Proszę? - Przedłużyłam specjalnie ostatnie słowo i zrobiłam słodką minę, bo byłam pewna, że teraz mi nieodmówi.
   Wstał z lekkim uśmiechem na twarzy i westchnięciem, po czym wyszedł z pokoju. Nie zamykał drzwi, dlatego też słyszałam każde stuknięcie dobiegające z dołu. Jacob, wyraźnie krzątał się po pomieszczeniu i nie mógł tam znaleźć tego o co go prosiłam. A trudne to na pewno nie było, bo wszystko było niemalże na wierzchu i wystarczyło otworzyć jedną szafkę, żeby wyjąć tabletki, a potem wlać do szklanki wody. Filozofia? Nie sądzę. Jednak to typowy facet. Choćby się coś położyło na wierzchu on i tak tego nie zobaczy. Brak słów.
   Po kilku minutach jednak usłyszałam jego kroki wchodzące po schodach. Wszedł do pokoju trzymając w jednej ręce tabletki, a w drugiej wodę. Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam ma łóżku. Brunet podał mi najpierw tabletkę, a potem wodę, którą całą wypiłam. Dopiero teraz coraz bardziej zaczęłam odczuwać picie wczorajszego wieczoru i dawało mi się to co coraz bardziej we znaki.
   - Dziękuję. - Podałam mu już pustą szklankę, a on odstawił ją na moje biurko, po czym wrócił obok mnie na łóżko.
   - Masz jakieś plany na dzisiaj? - spytał i obkręcił kawałek moich włosów wokół swojego palca.
   - Nie i szczerze mówiąc chciałabym przez cały dzień wylegiwać się tutaj. A ty jeśli miałbys ochotę mógłbyś zostać ze mną - powiedziałam trochę niepewnie, bo to była dość dziwna propozycja. Jednak Jacob od razu się uśmiechnął i położył na łóżku.
   - To jak, leniuchujemy? - przyciągnął mnie do siebie za biodra, a ja się głośno roześmiałam.
   Wylądowałam tuż przy jego głowie, a on miał ręce na moim brzuchu i wydawało mi się, że nie raczył ich nawet stamtąd ściągnąć. Jego ręce były przyjemne w dotyku, a ja sama czułam się dobrze tak przy nim. Czułam jego ciepły oddech na mojej szyji, co powodowało lekki dreszcz na mojej skórze, lecz przyjemny. Brunet delikatnie musnął płatek mojego ucha, przez co przez moje ciało przeszła fala rozkoszy.  Nie skończył na tym tylko przeniósł usta na moją szyję. Świadomie lub nieświadomie odchyliłam większą część szyji dla niego. To co robiłam to było szaleństwo. W ogóle nie powinnam tego robić, ale coś mnie do niego ciągnęło. Chyba czułam się przy nim tak, jak czuć się chciałam.
   Jego pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, a w jednym miejscu zostawił charakterystyczny ślad. Do tej pory na mojej szyji takie ślady zostawiał tylko i wyłącznie Niall, a w tej minucie uległo to zmianie. Ale czy to dobrze, czy źle. Tego nie wiedziałam. Tak samo jak nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę. Co chwilę myślałam co innego i już sama za sobą nie mogłam nadarząrzyć. Zachowywałam się jak najgorsza, niecałe  trzy dni temu zerwał ze mną Niall, a teraz całował mnie inny chłopak, przy czym ja jak było widać nie miałam nic przeciwko.
   - Jacob, nie możemy - powiedziałam, ale on nie miał zamiaru przestać i nadal mnie całował.
   - Czemu niby? Oboje jesteśmy wolni, więc co stoi na przeszkodzie? Pozwól mi się z tobą kochać. - Spojrzał mi w oczy, ale ja nie potrafiłam powiedzieć "tak", a z drugiej strony tak bardzo chciałam poczuć czyjeś ciepło w moją stronę, że byłabym zdolna do wszystkiego. - Nie chcę niczego więcej, bo wiem że nadal kochasz Nialla. Proszę, chcę być najbliżej ciebie jak to możliwe.
   Dla niego to było łatwe, dla mnie nie. Gdy patrzyłam na niego chciałam widzieć Nialla. Zastanawiało mnie co teraz robi, czy w tej chwili bierze narkotyki, czy może pije, a może jest z inną panienką i się z nią zabawia. Tak bardzo chciałam to wiedzieć. Minęło trzy dni i to nie jest dużo, aby o kimś zapomnieć, ale ja nie zrobiłam tego nawet w 1%. Co więcej, ja czułam jakbym przez to rozstanie jeszcze bardziej go kochała. I chciałabym, aby było jak kilkanaście dni temu, żebym mogła się do niego bez niczego przytulić. Próbowałam się łudzić, że on również myśli co u mnie, lecz za dobrze go znałam, żeby nie wiedzieć, że jest teraz z kolejną laską.
   - Nie chcę. On jest, jest... Dla mnie najważniejszy.
   - Wiem, przecież nie chcę zajmować jego miejsca. Nawet nie próbuję, bo to nie miałoby najmniejszego sensu. Chcę tylko tego. Bella...
   Manipulował mną jak małym dzieckiem, a ja coraz bardziej się łamałam. Miał na mnie trochę za duży wpływ, co było teraz widać. Albo to ja tak szybko ulegałam. Sama nie wiem. Nie chciałabym być dziewczynką do łóżka, gdzie tylko do tego będę potrzebna. Chcę być dla kogoś potrzebna, a nie być tak traktowana jak do tej pory. Może zwyczajnie chciałam czuć, że ktoś mnie chce, potrzebuje z płci przeciwnej. To było bezsensu, bo on przed chwilą otwarcie przyznał, że chce tylko tego. A ja ciągle myślałam o swoim byłym. To było błędne koło, z którego nie było wyjścia.
   Brunet nadal całował mnie i zszedł już na dekolt, ale ja zachowałam jeszcze trzeźwy umysł i mimo wszystko potrafiłam to wszystko powstrzymać. Nie byłam taka. Nie potrafiłabym z pierwszym lepszym facetem pójść do łóżka nawet, gdybym go znała. Nie wiem kim musiałabym być, żeby tak postąpić. Dla mnie to byłaby zdrada, choć wcale nią by nie była, bo nie jesteśmy już z Niallem razem, jednak wciąż go kocham.
   - Nie jestem dziwką, żeby chodzić z każdym do łóżka. Nie zrozumiałeś słów, że nie chcę tego? Sypia się z kimś kogo się kocha, a osobą, którą kocham jest Niall, nie ty. Nie wiem co sobie wyobrażałeś, ale między nami nic nie będzie.
   To też była moja wina, gdybym nie zadzwoniła po niego to nic takiego nie miałoby miejsca, a ja nie chciałam stracić przyjaciela przez jeden taki wybryk. Błędem było również to, że spał razem ze mną w jednym łóżku. Powinnam być taka jak wcześniej, a nie jak teraz najpierw robię potem myślę. Moje zachowanie było w każdym stopniu niedorzeczne i nie chciałam żadnego usprawiedliwiania. Powinnam odciąć się kompletnie od facetów, a nie robić nadzieje innemu. A najlepszym rozwiązaniem byłoby dla mnie spędzenie czasu sama, żebym mogła sobie wszystko przemyśleć.
   - A on jest niby lepszy ode mnie, tak? Założę się, że teraz obraca jakąś pannę, a ciebie ma głęboko gdzieś! Może i cię kocha, ale pewnie już mu się znudziłaś i chce teraz mieć kolejną. Przejżyj na oczy, a nie cały czas łudzisz się, że w końcu się zmieni. Muszę cię zmartwić, bo tacy ludzie jak on nie zmieniają się. On jest takim wyrachowanym dupkiem z charakteru. Ale nie, niech dalej wciska ci te wszystkie bajeczki. Ja od tego umywam już ręce, bo żal mi na to patrzeć.
   Stałam i patrzyłam jak Jacob się ubiera, a następnie zbiera wszystkie swoje rzeczy i chowa do plecaka. Chciałam, żeby wyszedł już, a ja wtedy mogłabym zostać sama ze swoimi myślami. Bo wszystko za bardzo się pokręciło jak do tej pory i czas najwyższy, żeby sobie wszystko po układać.
   - I nie dzwoń do mnie więcej. Oboje jesteście siebie warci.
   Męska duma. Czego innego mogłabym się spodziewać. Najlepiej napięcie wyjść i się obrazić nie próbując w najmniejszym stopniu zrozumieć drugiej osoby. Tacy właśnie są. Obrażają się na wszystko i na wszystkich dookoła jak małe dzieci. A to niby kobiety są skomplikowane. Ktoś kto tak stwierdził musiał mieć nieźle pochrzanione w głowie.
   Zamknęłam drzwi, gdyby ktoś z rodzinki nagle zapragnął wrócić do domu, a potem zasłoniłam zasłony w oknie, po czym położyłam się do łóżka i przykryłam, aż do twarzy kołdrą. Co z tego, że było lato, w tym momencie wszystko było mi jedno, bo chociaż relacje moje i Jacoba juz dawno uległy pogorszeniu to kilka minut temu nasza przyjaźń została definitywnie skreślona. Zarówno ja, jak i on nie będziemy chcieli utrzymywać ze sobą kontaktu po tym co się wydarzyło. Jednak było mi źle z tym, że coraz więcej osób traciłam. I to przez co? Przez swoje samolubne zachowanie, jakich cały czas przybywało.
   I nasuwało mi się pytanie czy brunet miał rzeczywiście rację z tym co przed chwilą powiedział o Niallu. Coraz bardziej chciałam dowiedzieć się co u niego. A miało być, przecież wszystko inaczej. Miałam o nim stopniowo zapominać. Ale przecież nic na siłę. Nie powiem do siebie "Chcę o nim zapomnieć" i to się nagle stanie. To tak nie działa. To jest moja pierwsza miłość i wątpię, żebym o nim zapomniała. To było łatwiejsze, kiedy nie byliśmy razem. Teoretycznie nikt z nas nie ranił siebie nawzajem, a praktycznie tak już nie było. Myślałam, że miłość jest mniej skomplikowana, a wychodzi na to, że więcej w tym umartwienia się niż cieszenia się z bycia z drugą osobą.
   Miałam już na wszystko wyjebane i tak dużo osób straciłam przez swoje momentami żałosne zachowanie. Żal mi było samej siebie. Może to i prawda, że byłam jeszcze nie dojrzałą gówniarą, która sama nie wie czego chce.

                             ***Oczami Nialla***

   W jednej sekundzie nie wytrzymałem i przywaliłem mu w szczekę, z której za chwilę zaczęła płynąć krew. Miałem zamiar mu przywalić tak samo jeszcze kilka razy, aby zrozumiał na drugi raz, że przy mnie takich rzeczy się nie mówi. Miałem ochotę rozwalić mu tę nic nie wartą głowę. Zwykły śmieć. Nie miał prawa tego mówić, dlatego teraz tego pożałuje. Jakim trzeba być gnojkiem, żeby powiedzieć takie coś. Może kiedyś też taki byłem, ale teraz jestem trochę inny i widzę jakim dupkiem byłem.
   - Kurwa, Horan jesteś pojebany? Zostaw mnie. - Zakrztusił się krwią, ale na mnie nie zrobiło to żadnego wrażenia i nie powstrzymywałem się przed dalszymi ciosami. Popchnąłem go na ścianę i wymierzyłem kopa w miejsce intymne, a przez ból jaki poczuł zgiął się w pół. - I to przez tę małą dziwkę?! I tak cię kopnęła w dupę, więc o co ci kurwa chodzi?
   - Jesteś tego taki pewny? To, że z nią nie jestem nie upoważnia cię do mówienia takich rzeczy o niej! I pamiętaj, że jak jeszcze raz usłyszę jak mówisz, że chciałabyś ją zerżnąć to już nie będę taki miły.
   - Pierdol się - powiedział, gdy juz miałem odchodzić, ale zawróciłem i wymierzyłem mu ostatni cios, tym razem w brzuch i splunąłem na niego.
   Nie sądziłem, że to się skończy dobrze, dlatego że ta bójka wydarzyła się w barze i za pewne, któryś z pracowników już zawiadomił policję. I było mi wszystko jedno. Za pobicie tego śmiecia Danny'ego było warto. Nikt, kurwa nikt, nie będzie mówił takich rzeczy. Chuj mnie obchodzi, że jest kumplem Chrisa. W tej chwili może się pocałować w dupę co najwyżej. Wisi mi to czy będę musiał za to odpowiedzieć. Skończy się tak jak zawsze, że ojciec wszystko załatwi, bo nie będzie chciał mieć zszarganej opinii przeze mnie. Chociaż i tak już wiele razy słyszałem, że nie pasuję do idealnego obrazu naszej rodziny.
   Kiedy chciałem wyjść z baru jeden z ochroniarzy mnie zatrzymał i posadził na kanapie stojąc obok mnie. Miałem ochotę wyjebać każdemu kto teraz stoi i się gapi, gdyby to było nie wiadomo jakie widowisko. Najlepiej stać i się kurwa patrzeć, a nie zająć się swoim życiem. Jakim trzeba być idiotą, żeby chcieć wiedzieć wszystko co się dzieje wokoło. Wkurwiało mnie takie coś. Facet zasłużył to dostał i nikogo więcej nie powinno to interesować.
   Po chyba 15 minutach do środka weszło dwóch funkcjonariuszy. Od razu ochroniarz doprowadził ich do mnie, a oni na nic nie czekali tylko skuli mnie w kajdanki i wyprowadzili z lokalu. Dzisiaj wyjątkowo nie próbowałem się wyrywać, dlatego zajęło to chwilę gdy usiadłem w radiowozie.
   - I co Horan tym razem? Kolejna bójka. Nie szkoda ci życia? - zapytał ten za kierownicą, a ja prychnąłem pod nosem i wzruszyłem ramionami.
   - Nie powinno cię to obchodzić. Z psami nie gadam. - Odkręciłem głowę i zacząłem z niecierpliwością wpatrywsć się za okno. Mogliby już odjechać i posadzić mnie na ten pieprzony dołek. Nie zrobi to na mnie większej różnicy.
   Gdy w końcu samochód ruszył spod baru uśmiechnąłem się pod nosem. Miałem niewyobrażalną satysfakcję, gdy Danny tak ode mnie dostawał cios za ciosem. Za kogo on się w ogóle miał, żeby przy kilku osobach wypowiadać takie bzdury. Gdy sobie pomyślę, że kiedyś sam byłem takim chujem rzygać chciało mi się na samego siebie. Dopiero teraz widziałem jakie idiotyzmy robiłem. To było nie do pomyślenia. To był największy błąd, że wciągnąłem Ją w całe to towarzystwo, teraz widzę tego efekty, a to jeszcze nie koniec. Może jakimś wielkim cudem odwalą się od niej i tylko ja im zostanę, ale sam nie wierzyłem w to co myślałem.
   Przez te trzy dni sam do końca nie wiedziałem co robiłem: ile wypiłem, ile już się naćpałem czy ile lasek zaliczyłem. Nie wiem kim byłem myśląc, że gdy pójdę z kilkoma przypadkowymi dziewczynami do łóżka do zapomnę o Niej. Ja nawet nie wiem czy kiedykolwiek o niej zapomnę, a co dopiero po tak krótkim okresie. Fakt, nie chciałem z nią być, bo widziałem jak się przy mnie męczy, ale to nie zmienia tego, że się w niej zakochałem i to bardzo mocno. W ogóle jaka przeciętna dziewczyna po tym jakby usłyszała, że chciałem ją tylko pieprzyć by nadal przy mnie została? Żadna, oprócz niej. I to wszystko robiło z niej wyjątkową osobę. Jej przyszły chłopak będzie szczęściarzem to nie ulega żadnej wątpliwości.
   Miałem tylko nadzieję, że nie spotkam jej gdzieś przypadkowo, bo wtedy bym się złamał. Nie byłem pewny czy już wcześniej byłem taki słaby psychicznie w niektórych momentach czy ona ze mnie zrobiła takiego kolesia. To wszystko tak działało na mnie, dlatego że od zawsze każdy mną pomiatał, a teraz nagle ktoś zaczął się o mnie przejmować i "walczyć", żebym stanął na nogi. Najzwyczajniej się w tym wszystkim pogubiłem i bałem się tego. Może też dlatego ją tak traktowałem, ale nie chciałem się teraz usprawiedliwiać, bo i tak byłem dupkiem dla niej.
   Niedługo potym zatrzymaliśmy się pod jednym z londyńskich komisariatów. Te idiotyczne kajdanki cały czas mnie uwierały w ręce i przysięgam, że jeśli miałbym wolne ręce im też bym wyjebał. Wchodząc do środka nie uwierzyłem w to co zobaczyłem. Mój ojciec stał i rozmawiał z jednym z policjantów. Chciałem, żeby mnie stąd wyciągnął, ale teraz będę musiał słuchać jego popierdolonych gadek mimo iż byłem już dorosły i z nimi nie mieszkałem.
   - Nie wierzę, że znowu cię tu widzę. Wydoroślejesz kiedyś czy już zawsze będziesz takim dzieciakiem? - Rzucił słowami w moją stronę od razu, gdy mnie zobaczył. Mogłem się tego spodziewać.
   - Pański syn został zatrzymany za bójkę w barze - odezwał się jeden z tych psów co mnie przywiózł, a ojciec poprosił go gestem ręki do siebie. No oczywiście, a jakby inaczej.
   Rozmawiali chwilę z dala od wszystkich i nie byłem taki głupi, żeby nie zauważyć, że daje mu coś do ręki, a tym czymś z pewnością były pieniądze. Każdy idiota by się domyślił. Już po kilku minutach razem wrócili do mnie i tego drugiego policjanta. Zostały rozpięte mi kajdanki i jeden z nich powiedział coś w stylu, że mają już wystarczająco dużo osób na dołku i nie potrzebują poraz kolejny męczyć się ze mną. Mi to w sumie było na rękę, bo już wiele razy siedziałem w tych celach i nie są to przyjemne miejsca.
   Wyszedłem wraz z ojcem z budynku i zaczynał mnie on denerwować, bo traktował mnie jak małego chłopca przez to jak ciągnął mnie za ramię wprost do swojego samochodu. Nie pozwolę na to, żeby tak mnie traktował.
   - Zostaw mnie, okej? Jestem dorosły, jakbyś zapomniał - burknąłem na niego i poprawiłem swoją skórzaną kurtkę w tym miejsce co mnie trzymał.
   - Uważasz się za dorosłego, a kto przepraszam bardzo płaci za twoje rachunki, kupił ci mieszanie i daje ci pieniądze na konto? Ty czy ja? Bo jakoś nie zauważyłem, żebyś pracował tylko ode mnie bierzesz pieniądze na swoje zachcianki, gdy masz 21 lat! - Zostawiłem to bez komentarza i grzecznie poszedłem za nim do jego samochodu.
   Jakby chciał wiedzieć to pracowałem, ale nie o wszystkim musi wiedzieć i miałem z tego całkiem spore pieniądze, lecz jak chciał to mógł mi płacić za rachunki ja mu tego nie kazałem robić. I tak ma wystarczająco dużo pieniędzy, więc nie zbawi go wydanie na swojego jednego z synów trochę kasy.
   - To może łaskawie powiesz mi co skłoniło cię do tej bójki? - spytał, gdy już odjechał spod komendy, a ja siedziałam na fotelu pasażera z rękoma założonymi na piersi.
   - A co w ogóle cię to obchodzi? Ale jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć to poszło o dziewczynę, moją dziewczynę. - Dwa ostatnie słowa powiedziałem już ciszej, ale wątpiłem, że w tak małym pomieszczeniu jakim jest samochód on tego nie usłyszał. Nie wiedziałem czemu to powiedziałem, poczułem taką  potrzebę.
   - A od kiedy ty masz dziewczynę? W sumie matka coś mi mówiła, ale sądziłem, że to taka sama jak poprzednie. To ta córka moich znajomych, tak? - spytał, a ja kiwnąłem głową. - Długo już jesteście razem?
   - Już nie jesteśmy razem i skończ te przesłuchanie, bo nie mam zamiaru tłumaczyć ci się ze swojego życia.
   Opuściłem się jeszcze bardziej w fotelu i czekałem aż ten samochód się w końcu zatrzyma, bo dusiłem się gdy byłem w jednym pomieszczeniu tak małym jak samochód ze swoim ojcem. To było nie do wytrzymania. Na szczęście ich dom nie mieścił się daleko i już po niecałych dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Nie miałem ochoty w ogóle tu przyjeżdżać, ale nie uśmiechało mi się teraz iść na drugi koniec Londynu do swojego mieszkania.
   - Pobędziesz tu sobie parę dni i przemyślisz sobie co w związku z twoim życiem - powiedział uprzednio zamykając drzwi od domu.
   - Bobby, co się znowu stało? - spytała matka wchodząc na przedpokój. Nie wyśliłem się i nawet nie próbowałem zdjąć butów.
   - A jak myślisz? Znowu wdał się w szczeniacką bójkę i wylądował na policji. Dzięki mnie go tam nie wsadzili. Zresztą jak zawsze.

niedziela, 20 marca 2016

Rozdział 38

   Pieprzony dupek. Mam go gdzieś. Jak tak postępuje to okej. Nie będę wiecznie przez niego płakać. Niech żyje swoim życiem, a ode mnie raz na zawsze się odpierdoli. Jeszcze przyjdzie do mnie po pomoc. Jestem tego pewna, ale wtedy to ja mu powiem, aby spieprzał. Nie zamierzam być już dłużej na każde jego skinięcie i bać się co nastąpi jutrzejszego dnia. Powiedziałam już sobie: dość. Dość poniżania mnie i wyżywania się na mnie. Po boli przez chwilę i przestanie. Jakoś będę musiała przez to przejść. W końcu nie umrę od tego. Jedynie moje serce może boleć przez chwilę.
   Postanowiłam wykorzystać dwa miesiące przerwy od szkoły w jak najlepszy sposób i przede wszystkim zapomnieć o Niallu. Przepłakałam resztę dnia, kiedy oznajmił mi, że między nami jest koniec. Ale pomyślałam, że po co mam płakać skoro jestem dla niego nikim. Nic nie znaczącą dziewczyną. Kolejną dziewczyną. Co to za różnica jedna więcej, jedna mniej. Dla niego nikt nic nie znaczył, a ja głupia łudziłam się, że może jednak ja jestem dla niego ważna. Uwierzyłam we wszystkie jego słowa. Wszystko co mi mówił było kłamstwem. Teraz już nie wierzyłam w nic nawet wtedy, gdy już byliśmy razem. Kłamał mnie prosto w twarz, a ja łykałam to jak głupie dziecko. Było mi wstyd za samą siebie.
   Niech zobaczy teraz kogo stracił. Byłam dla niego stanowczo za dobra. Broniłam go przed wszystkimi i potrafiłam pokłócić się z nabliższymi, bo stawałam po jego stronie. I wyszło tak jak każdy przypuszczał. Każdy mnie przed nim ostrzegał, a ja głupia miałam to wszystko gdzieś i latałam za nim. Ale skończyłam już z tym. Przepłakałam cały wczorajszy dzień, ale koniec z płakaniem za nim. Zależało mi na nim, a nawet nadal zależy. Wszystko bym oddała za to, aby okazał się inny i nie skrzywdził mnie. Ja też nie byłam święta, ale za każdym razem, gdy się razem spotykaliśmy to ja potem płakałam albo prawie to robiłam.
Ja: Przyjedź do mnie. Proszę. I weź coś ze sobą do wypicia.
   Może to i głupie, że napisałam do Jacoba, ale szczerze było mi teraz wszystko jedno. Lubiłam jego towarzystwo w takich sytuacjach. Nie był żadnym chłopcykiem na pocieszenie, a może był. Nie obchodziło mnie to. Chciałam tylko poczuć się lepiej. Zapomnieć chociaż na moment o wszystkim i zachlać się w trzy dupy. Najlepszą opcją było by teraz wykasowanie wszystkich wspomnień związanych z Niallem, jednak tak się niestety nie da. Zapomnieć jego osobę było by najlepszym rozwiązaniem. Kochałam go, ale to już nie miało żadnego znaczenie. Niedługo te uczucie przestanie istnieć.
   Była godzina 21, a ja patrzyłam co chwilę na zegarek w oczekiwaniu na przyjście bruneta. Nie będę przy nim płakać, nawet nie mam takiego zamiaru. Chcę mieć towarzystwo to wypicia i kumpla, który przez chwilę nie będzie traktował mnie jak dziewczynę tylko jak swojego kolegę. Do Claudii nie miałam absolutnego zamiaru dzwonić, nie przyznam jej racji. Dzięki Jacobowi tak naprawdę byłam z Niallem. To on to wszystko wtedy wymyślił i byłam mu wtedy za to wdzięczna.
   Po 20 minutach usłyszałam głos Jacoba dobiegający z dołu, a rozmawiał on z moimi rodzicami. Nie mieli oni do niego nigdy żadnych zastrzeżeń, dlatego też teraz im nie przeszkadzało, że tu przyszedł. Już po chwili słyszałam jego kroki na schodach i zaraz wszedł do mojego pokoju.
   - Hej, mała. Co się stało, że zadzwoniłaś? Znudził ci się już twój książę? - zaśmiał się, ale moja mina w ogóle nie wskazywała na uśmiech. - Aha, widzę że to coś poważniejszego. Pokłóciliście się? - Ukucnął obok mnie, bo siedziałam na podłodze oparta o ścianę. Spojrzałam na niego pustym wzrokiem, bo wbrew pozorom nie było to wcale łatwe mówić o tym.
   - Zerwał ze mną. Rozumiesz?! Tak bez niczego przyszedł do mnie wczoraj pijany w nocy i po jakimś czasie powiedział, że między nami wszystko skończone. A wiesz co wcześniej wyznał? Że z początku zależało mu tylko na seksie ze mną i gdyby nie to, że po jakimś czasie się we mnie zakochał to w ogóle nie bylibyśmy razem. Kurwa, ty to rozumiesz? A potem bez żadnych emocji powiedział, że to koniec. Pieprzony hupokryta. Daj mi coś do wypicia.
   Wyjął z plecaka piwo i wręczył mi już otworzoną butelkę. Od razu zrobiłam sporego łyka i od razu także zrobiło mi się lepiej. To było prawdą, że alkohol pomagał na wszystko i leczył wszystkie rany. Jacob nic nie powiedział tylko usiadł obok mnie. Tak było lepiej, gdy nic nie mówił. Nie potrzebowałam żadnych słow wsparcia. To by mnie jeszcze bardziej zdołowało, a tego nie chciałam. Chciałam, przecież zapomnieć.
   - Kurwa, mała nie wiem co ci powiedzieć. Przysięgam, że nic nie wiedziałem, gdybym tylko wiedział nie pomógł bym ci wtedy, chociaż sam nie jestem lepszy, ale to nie jest ważne. Ale on zachowywał się jakby się zakochał. Naprawdę nigdy go takiego nie widziałem. Bella, może porozmawiaj z nim, wyjaśnijcie to sobie.
   - Ja pierdole, nie! Nie chcę słuchać o nim ani o nim rozmawiać, rozumiesz? I nie waż się nawet mówić, że jest ci przykro czy coś w tym stylu, bo nie potrzebuję tego. - Przerwałam i położyłam głowę na jego ramieniu. - Chcę tylko przestać go kochać. Czy to tak wiele?
   Mówiłam, że nie chcę o nim rozmawiać, a sama zaczynałam cały czas temat o nim. To chore, ale w głębi duszy tęskniłam za nim i chciałam to zapić alkoholem i to tym najmocniejszym, ale wszystko po kolei dzisiejszego wieczoru. Zastanawiało mnie tylko to czy teraz siedzi i zabawia się z jakąś pierwszą lepszą laską nie myśląc w ogóle o mnie. Czy chociaż przez chwilę o mni pomyślał. Czy te wszystkie jego słowa kocham cię były kłamstwem wyssanym z palcem. Czy naprawdę mnie kochał tak jak mówił. Czy byłby w stanie coś dla mnie zrobić i już mnie nieoszukiwać. Nawet ze swojej pieprzonej głowy nie byłam w stanie go wyrzucić. To nie będzie takie łatwe jak tego chcę.
   - Nie przestaniesz tak z dnia na dzień. Potrzeba do tego czasu. Widzę jak bardzo jesteś w nim zakochana i nie będzie ci łatwo z tym wszystkim dookoła... Przepraszam nie powinienem.
   - Nie. To nie twoja wina. A teraz: zdrowie. - Wznieśliśmy toast i zrobiłam kolejnego dużego łyka, a potem znowu oparłam się o Jacoba. Pachniał bardzo dobrze. Jego perfumy jak zwykle były ładne, ale nie mogły dorównać perfumom Nialla. I znowu to samo, zawsze wszystkie myśli, które kręciły mi się w głowie miały swój koniec na osobie Nialla.
   Piwo, które zaczęłam pić ledwo kilka minut temu było już nie mal puste. Ostatni raz mocno się napiłam na pamiętnej imprezie u Nialla, a teraz to powtórzę. Może uda mi się zapomnieć o świecie dookoła mnie. Brunet siedząc obok mnie cały czas żartował mi do ucha, a ja śmiałam się na cały głos. Uwielbiałam jego poczucia humoru. Zawsze potrafił mnie rozweselić, nieważne jak bardzo miałabym zjebany humor. Był dla mnie czasami jak drugi brat.
   - A pamiętasz jak pierwszy raz poszliśmy razem na imprezę? - zapytał i się zaśmiał, gdy byliśmy już przy kolejnym piwie.
   - Nie przypominaj mi nawet o tym! Nie tknęłam wtedy nic i pilnowałam ciebie jak małego dziecka, bo bałam się, że coś ci się stanie. - Chciało mi się śmiać, gdy wspominałam tamten czas. Byłam takim głupim dzieciakiem. To cud, że ktoś chciał się ze mną kumplować.
   - Cały czas mówiłaś mi, żebym tyle nie pił i żebyśmy już wracali. Miałem ciebie dosyć i chciałem już wtedy powiedzieć ci, żebyś się ode mnie odwaliła.
   - Ile ja miałam lat? 15? Co z tego, że to było rok temu, dla mnie to było wieki temu. Do niedawna w ogóle nie lubiłam imprez, a alkoholu bym nie tknęła.
   Moja głowa przez prawie cały czas była oparta o jego ramię, a on obejmował mnie w talii. Czułam się tak bardzo dobrze, że mogłabym nie ruszać się w ogóle z tego miejsca. Znalazłam swoją oazę spokoju. Mogę siedzieć z nim tak godzinami i nic nie robić. Nawet nie potrzebowałam rozmowy. Wystarczyło z nim tylko tak siedzieć, nic więcej. Nic nie robić przez całe życie to by było coś. Każdy chyba o tym marzy.
   - Jesteś głupią małolatą, ale za to cię kocham. - Cmoknął mnie w policzek i mocno przytulił. Było już czuć od niego alkohol. Oboje byliśmy już podpici i dawało się to trochę nam we znaki. Przy Niallu prawie nigdy nie czułam się tak na luzie. Zawsze o czymś wtedy myślałam. Teraz było inaczej, czułam się dobrze. - To co, jeszcze jedno? Czy masz już dość?
   Zaśmiałam się z jego słów i sama otworzyłam plecak, gdzie miał zapas alkoholu na dzisiejszą noc. Bez zawahania złapałam za wódkę. Nie była ona przyjemna w smaku, lecz była o wiele mocniejsza. Zrobiłam, a raczej chciałam zrobić sporego łyka, lecz skończyło się to na moim zakrztuszeniu przez co Jacob zaczął się śmiać, ale nie odstawiłam tego co chciał zrobić za mnie brunet. Nikt nie będzie mi rozkazywać. Teraz czułam się jak nigdy dotąd. W mojej głowie zero myśli, a czułam się jak beztroskie 5-letnie dziecko. Na mojej twarzy widniał uśmiech i zachowywałam się jak nienormalna z moim śmiechem bez powodu.
   Osunąłem się lekko po ścianie i odciągnęłam rękę Jacoba ode mnie. Co jak co, ale nie czułam się dobrze, ani komfortowo, gdy tak długo mnie obejmował. Zrobiłam drugi łyk wódki i teraz smakowało już lepiej. Wszystko wydawało się piękniejsze. Moja głowa jutro będzie pękała z bólu, ale czemu miałabym sobie żałować?
   - Zaraz bęsziez leciała w podskokach do łazienki tyle pijesz. Swoją drogą to musisz mieć mocną głową skoro jeszcze nie odjechałaś.
   - Uczę się od najlepszych - oznajmiłam i sama do końca nie wiedziałam kogo mam na myśli. Może i po alkoholu czułam się lepiej, ale on nie wymarze wspomnień, które siedzą w mojej głowie nieustannie. - A propo, co myślisz o fecatach, którzy są kompletnymi frajerami? Ja wiem, że jesteś jednym z nich, ale... Czy może wszyscy są tacy? Bo nie sądzę, że wszyscy dojrzewają z wiekiem. Są tacy, którzy jak mają nawet po 21 lat są istnymi dupkami tak jak na przykład twój kolega Niall, zwany też moim byłem chłopakiem. Udają opiekuńczych, a taj naprawdę chcą tylko jednego od dziewczyny, czyż nie? Oj, Jacob zapamiętaj sobie jedno: nigdy nie baw się uczuciami dziewczyny, która cię mocno kocha.
   - A jeżeli ci powiem, że to dziewczyna się mną bawi? - Popatrzył na mnie z poważnym wyrazem twarzy, a ja z zakłopotania zapmniałam, że trzymam w ręku butelkę wódki.
   - O czym ty mówisz? - spytałam i w tej samej sekundzie poczułam na swoim biuście coś mokrego. Alkohol, który był w moich żyłach od razu ze mnie wyparował.
   Podniosłam się jak oparzona z podłogi i przez to wylałam resztę zawartości wódki, która znajdowała się w butelce. Przez to, że miałam na sobie bokserkę zaczął prześwitywać mi stanik. Lekko się zachwiałam i poukładałam sobie w głowie co mam zrobić. Przez alkohol mój mózg nie funkcjonował tak jak zawsze i potrzebowałam odrobiny więcej czasu, żeby coś załapać. Moja bluzka była biała, a stanik jak na złość czarny. Idealne dopasowanie, ale skąd miałam wiedzieć, że przydarzy mi się takie coś.
   - Czekaj, pomogę ci. - Jacob wstał, ale jedyne co chciałam mu powiedzieć to co on kurwa sobie ubzdurał. Chyba nie sądził, że pomoże mi się przebrać. - Przepraszam, to nie tak miało zabrzmieć.
   - Dobra, poczekaj tu. Pójdę się przebrać.
   Złapałam z szafy przelotnie pierwsza koszulkę i weszłam do łazienki. Zdjęłam z siebie bokserkę i założyłam jak to się okazało koszulkę Nialla. Nawet nie miałam pojęcia, że zostawił u mnie jakieś swoje ubrania. Nadal pachniała jego perfumami. Zaciągnęłam się jej zapachem i momentalnie zapragnęłam, żeby wtulić się w jego ramię. Nawet piwo czy wódka nie pomagały, żeby wyrzucić go z mojej głowy. Zaczynałam wątpić czy cokolwiek pomoże. Wszystko mi o nim przypominało. Nawet ta głupia koszulka, za którą musiałam złapać pachniała nadal nim.
   Wyszłam z łazienki, a koszulka którą miałam na sobie sięgała mi za krótkie dżinsowe spodenki co dawało efekt jakbym była w samej koszulce. Jacob stał przy parapecie i wpatrywał się w drzwi od łazkenki, a gdy weszłam z powrotem do pokoju jego oczy się rozświetliły. Nie byłam pewna czy to ze względu na moją osobę czy przez alkohol, który nadal był w nim. Jedynym facetem, który widział mnie nago był właśnie Niall, a teraz stałam bez stanika przed Jacobem i czułam się z tym trochę źle.
   - Mam już chyba dość na dzisiaj. To mi w niczym nie pomoże. - Opadłam na łóżku na plecy i złapałam się za głowę. Niech ktoś wymyśli sposób, żeby wyrzucić z głowy wspomnienia.
   - Jego koszulka... - Skomentował mój teraźniejszy strój, a ja ponownie spojrzałam na koszulkę.
   - Tak, i co? Nie zapomnę o nim tak z dnia na dzień nawet gdy wyrzucę wszystkie jego rzeczy, a nie ma ich prawie wcale u mnie, to on nie przestanie być w moim sercu. Kurwa, nawet nie wyobrażazsz sobie jak mocno go kocham. Nawet po tym wszystkim co mi powiedział nadal coś do niego czuję. To popieprzone, ale jednocześnie chcę go znienawidzić i o nim zapomnieć, a z drugiej strony potrzebuję go jak nikogo innego. Powiedz mi co ja mam zrobić? Zerwał ze mną, a ja nadal jak idiotka o nim myślę. Proszę cię, pomóż mi...
   Jacob podszedł do mnie i położył ręce na moich kolanach delikatnie je przy tym gładząc. Spojrzałam na niego, a on pocałował kawałek mojej nogi. Zrobiło mi się dziwnie przyjemnie, ale nie tak jak za każdym razem dotykał mnie Niall. I znowu jego imię. Wszystko porównywałam do niego. Nawet jakąś najmniejszą rzecz. Czułam się jakbym była chora psychiczna. Mam nadzieję, że każda dziewczyna, która przeżywa swoje pierwsze niespełnione zakochanie tak się czuje.
   - Pomogę ci. Tak jak to potrafię najlepiej. - Oparł się łokciami po obu stronach mojej głowy i spojrzał mi głęboko w oczu. Do czegokolwiek on dążył, ja na pewno tego nie chciałam. - A teraz cicho, skarbie.
   Mocno wpił się w moje usta i zaczął mnie całować. Nie chciałam tego. Od początku tego nie chciałam. Nie zamierzałam nic z nim robić. Był tylko moim przyjacielem. Nic nie zamierzałam zmieniać. Lecz on nadal mnie całował, ale ja nie potrafiłam oddać tego pocałunku. Nawet gdybym chciała dzięki niemu zapomnieć o swoim ex, wątpię, żebym to zrobiła. Mało tego, ja kompletnie zaniemówiłam. Nie potrafiłam się od niego oderwać. Lekko gubiłam się w tym wszystkim. Jednocześnie tego nie chciałam i nie umiałam tego przerwać.
   - Przestań i nie rób tego nigdy więcej. - Odepchnęłam go od siebie i usiadłam na skraju łóżka. Poprawiłam uprzednio swoje ubrania, które zdąrzyły się trochę podwinąć i wzięłam kilka głębokich oddechów. - Jesteś moim przyjacielem, ja nie chcę niczego więcej. Jeżeli myślałeś, że my...
   - Nie, nie myślałem. Przepraszam. Po prostu nie mogłem się powstrzymać. - Spojrzałam na niego spod rzęs, bo coś nie byłam przekonana do jego słów i powiedziałam:
   - Na pewno? Bo to jakoś nie brzmi za dobrze, Jacob.
   - Tak, na pewno. Gdy będę chciał cię przelecieć to, zrobię to.
   Wytrzeszczyłam  na niego oczy, ale on uraczył mnie swoim śmiechem i uznałam to jako żart, ale czy aby na pewno nie miałam żadnych powodów do obaw? Nie twierdzę, że chciałby zrobić to samo co przed paroma tygodniami, lecz chodzi mi o to, żeby nie myślał, że między nami może coś być, bo to jest absolutnie niemożliwe nawet w jednym procencie. Nadal pamiętałam co mi nie tak dawno powiedział, lecz myślę, że on już nic do mnie nie czuje. W końcu pomagał mi nawet wtedy, żebyśmy zeszli się z Niallem. Stanowczo czasami za dużo wyolbrzymiam i mam za wybujałą wyobraźnię.
   Weszłam pod kołdrę, bo już moje dzisiejsze picie się zakończyło. Nadal bym pewnie wlewała w siebie alkohol, gdybym nie wylała zawartości wódki na siebie i straciłam wtedy cały zapał do tego. Powiedziałam brunetowi, żeby położył się razem ze mną, ale ma trzymać ręce przy sobie na co on powiedział, że będzie między nami bezpieczna odległość i nie mam się o co martwić. Po chwili po mojej jednej stronie ugiął się materac, a Jacob w samych bokserkach wszedł pod kołdrę. To dziwne, ale teraz czułam się tak jakbym w ogólne nic nie piła. Alkohol ze mnie wyparował.
   - Jakim cudem ty możesz być taka dobra dla wszystkich? - spytał, gdy leżeliśmy przodem do siebie, a ja przekręciłam oczami.
   - Bo już taka jestem. A ty lepiej mi tyle nie słódź. - Przesłałam mu w powietrzu całusa i odwróciłam się tyłem. Po zamknięciu oczu poczułam nagłe zmęcznie i nie wiedzieć czemu od razu usnęłam.

                              ***Oczami Nialla***

   Zerwanie. Zerwanie z Nią było moim pierwszym w życiu. Jeszcze nikogo nie rzuciłem. Szczerze, to nawet nie wiedziałem co teraz czuję. Moja uczucia co do tego rozstania było dość dziwnie, ale może, dlatego że miało ono dwa oblicza. Najbardziej bałem się momentu, kiedy Ją zobaczę. Tak niespodziewanie, przypadkiem. Nie byłem przekonany do tego czy będę wstanie wtedy nad sobą zapanować, żeby nie podejść do Niej i Jej nie pocałować i przytulić. To może być silniejsze ode mnie, a nie chcę tego. Nie chcę znowu pakować się w ten związek. Byłem tak rozchwiany emocjonalnie, że za chwilę najdzie mnie chęć, żeby być przy Niej. Jak na razie to rozstanie nie wychodzi mi tak jak myślałem, ale może Jej dobrze to zrobi.
   Wydawało mi się, że to byłoby łatwiejsze, gdyby chodziło o to, że przestałem Ją kochać, lecz tak nie było. To głupie, bo ja mam 21 lat, a Ona 16. Lecz jak to się mówi, wiek nie gra roli. I moje uczucie do niej byłoby takie same nawet gdyby była w moim wieku. Teraz chciałem się Nią zaopiekować, bo była młoda i głupia. Zresztą ja nie grzeszyłem rozumem, ale była ode mnie młodsza i to mnie w jakiś sposób do niej pchało. Jednak teraz już nie jest to możliwe. Nasz związek dobiegł końca i już tego nie cofnę. Musiałem to zrobić. I w pewnym stopniu tego nie żałuję. Było minęło. Za jakiś czas mi przejdzie. A teraz nadszedł czas, żeby żyć tak jak przedtem. Prawdę mówiąc to trochę za tym tęskniłam, ale teraz wszystko wróci do normy.
   Już dzisiaj byłem na mojej pierwszej imprezie bez Niej. I było lepiej, nie było żadnych scen i robienia czegoś na pokaz. Było tak jak być powinno. A teraz wchodziłem do swojego mieszkania z nowo poznaną dziewczyną na jedną noc. Była piękna, lecz coś mi w niej brakowało. Może wyglądała tak przez mocny makijaż jaki miała na sobie i bez którego z pewnością nie byłaby taką piękność. Ale jednak nie była taka jak ONA. Ta była wyrachowaną suką nawet z wyglądu, a Ona była i nadal jest delikatną, bezbronną dziewczyną.
   Zaczęliśmy się całować, ale to także nie było to samo. Nie smakowały tak samo jak te, do których przywykłem. Również ona nie całowała z taką samą czułością jak Be... Jak dziewczyna, która skardła moja serce i to naprawdę wielki wyczyn biorąc pod uwagę, że z nikim nigdy nie chciałem być.
Ale musiałem zapamiętać, że tak będzie lepiej.
Nie chcę z Nią być.
   Wbijałem cały czas to sobie do głowy, ale na razie nie przynosiło to skutku. Lecz gdy znaczne bywać z różnymi dziewczynam mam nadzieję na całkowite wyrzucenie Jej z mojej głowy. Lecz teraz nie ma sensu oszukiwać samego siebie. Madison, dziewczyna na której aktualnie leżałem, nawet dotyk miała inny. ONA momentami bała się mnie dotknąć i to mnie w niej pociągało, a ta robiła wszystko z wyrachowaniem i pewnie.
To nie było to samo.

~#~
Rozdział o dziwo mi się podoba, a wy pewnie mnie za niego zlinczujecie :D
Przez przypadek znalazłam moje jedno słoneczko na TT, które czyta to opowiadanie i jest mega kochana, więc jak to czytasz to się odzwij :*
Zostawcie po sobie komentarz :)
https://ask.fm/juliaa650
https://mobile.twitter.com/m_julcia

sobota, 5 marca 2016

Rozdział 37

    Minęły dwa dni odkąd ostatni raz widziałam się z Niallem. Od tamtej pory nie dostałam ani jednej wiadomości ani też nie zadzwonił. Nie miałam z nim jakiegokolwiek kontaktu. Nigdy się tak nie zachowywał. Pamiętałam, że zawsze próbował się ze mną skontaktować, a teraz nic. Po każdej kłótni próbował się do mnie dodzwonić. Chociaż był tego plus, mogliśmy od siebie odpocząć, a co ważniejsze przemyśleć parę rzeczy. Być może oboje pogubiliśmy się w tym wszystkim. A ja w szczególności ostatnim razem na imprezie, gdzie zachowałam się żałośnie, chociaż to mało powiedziane. Przypominałam rozkapryszoną 10-latkę, która musi pokazać, gdzie jest jej miejsce.
   Przez ostatnie 48 godzin myślałam także o tym co powiedział mi ostatnim razem blondyn. Nie sądzę, aby kłamał mnie o tym, żebym na siebie uważała, dlatego zaczęłam się bać biorąc pod uwagę, że prawdopodobne spotkałam wtedy tego faceta i nie wyglądał on nawet w 1% na sympatycznego. Nie chciałam, aby mi czy Niallowi coś się stało. To doszło stanowczo za daleko. Nie wiem co skłoniło go do wejścia w takie towarzystwo, ale chciałabym, żeby nie zadawał się już więcej z takimi ludźmi, bo to prowadziło go do nikąd. To wszystko wyobrażałam sobie inaczej, ale nie wiem na co liczyłam, że będzie jak w bajce? Jednak do tego jest stanowczo za daleko. Sama już nie wiedziałam czego chcę albo bałam się to przyznać przed samą sobą. Może te wszystkie problemy jak na moje 16 lat zaczęły mnie powoli przerastać.
   Miałam tak wiele pretensji i wyrzutów do Nialla, że nikt nie mógłby sobie tego wyobrazić, ale nadal coś mnie przy nim trzymało i nie potrafiłabym od niego odejsć. Nie miałam juz pomysłów do czego ten nasz związek mogłabym porównywać. Jednak nie był on taki jak przykładowo innych nastolatek w moim wieku, lecz mimo, że miałam momenty zwątpienia, ale to wszystko potrafiło mnie dużo nauczyć jeżeli chodzi o całokształt życia. Do tej pory wiedziałam tylko co narkotyki robią z Jake'iem, a wiadomo, że z bratem nie jest się tak blisko co z chłopakiem, z którym się jest. Teraz przekonałam się na własnej skórze jak może być ciężko być z taką osobą jeżeli w grę nie wchodzą tylko narkotyki, ale i różne inne problemy.
   Gdy pozna się Nialla to nie jest on złym człowiekiem, ale na początku naszej znajomości mogłam przekonać się o tym, że nie lubi on dopuszczać do siebie innych ludzi i że sprawia mu to trudność, chociaż i tak się zdziwiłam, że zaczął się otwierać przede mną, a w związku z tym zostaliśmy przyjaciółmi.
   Siedząc dzisiejszego wiczoru na balkonie rozmyślałam o wszystkim co wydarzyło się od niecałych dwóch miesięcy i to był prawdziwy szok. Może ktoś pomyśli, że przesadzam, ale to nieprawda. Moje życie przez jedną osobę mocno się zmieniło, ale nie sądzę, że pod każdym względem na gorsze. Zakochałam się, a to chyba najlepsze uczucie na świecie, nie biorąc po uwagę tego jak ten związek miałby wyglądać. A w szczególności, że zakochałam się pierwszy raz. Nie sądzę, żeby był to związek na całe życie, a gdybym nawet tak pomyślała to wyśmiałabym samą siebie.
   Zaniepokiłam się, kiedy usłyszałam szelest liści dobiegający z dołu. Wstałam z kafelków na balkonie i delikatnie wychyliłam głowę w dół, lecz przez ciemność jaka już panowała nie mogłam zobaczyć czy naprawdę ktoś włamał się do naszego ogrodu, a przez głowę przebiegało mi stado złych myśli. Przywykłam do tego, że zawsze potrafiłam spanikować z byle powodu i jak widać nie zmieniło się to do dzisiaj.
   - Kurwa - usłyszałam i już nie miałam wątpliwości. - Ja pierdole - powiedział i zobaczyłam jak się przewrócił. Był pijany. Gdy ostatnim razem go widziałam był podpity.
   - Co ty tu robisz? - krzyknęłam najciszej jak potrafiłam mając nadzieję, że nikt nie usłyszy tego w domu.
   - O kochanie, dobrze że cię widzę. Przyszedłem tu, bo... - Przerwał i zaczął się jąkać, ale mi nie było wcale do śmiechu. Nienawidziłam, kiedy pił. Nie był to wtedy ten sam człowiek, a alkohol nie jest ucieczką od problemów czy własnych błędów.
   - Zamknij się, bo wszystkich obudzisz i właź tutaj.
   Spojrzał na mnie jak na idiotkę i chwilę zajęło mu spostrzeżenie się, że jest drabina opierająca się o mój balkon. Gdy zaczął po niej wchodzić jedyne co robiłam to modliłam się, aby przypadkiem nie spadł, bo w jego stanie nic nie było pewne. W dodatku  jego kroki na niej były bardzo chwiejne i przynajmniej dwa razy brakowało, żeby z niej spadł, ale za każdym razem odetchnęłam z ulgą. Ten idiota kiedyś doprowadzi mnie do zawału, prezysięgam.
   - Jakbyś nie mogła mieć pokoju na dole. Było by o wiele łatwiej. - Zsunął się po ścianie domu i usiadł na balkonie na moim wcześniejszym miejscu. Popatrzyłam przez kilkanaście sekund na niego i uświadomiłam sobie, że wyglądał gorzej niż sobie wyobrażałam. Nie dosć, że był pijany to jeszcze naćpany, czy mogło być gorzej? Odpowiedź brzmiała: nie.
   - Co się stało, że nagle po dwóch dniach do mnie przyszedłeś? - Spojrzał na mnie i w jednej sekundzie złapał mnie za rękę. Nie potrafiłam lub nie chciałam go od siebie odpechnąć. Brakowało mi go. Nie sprzeciwiłam się także wtedy, gdy przyciągnął mnie do siebie i usiadłam na jego kolanach. Prawieże zapomniałam jak to jest być blisko niego.
   - Tęskniłem. Chciałem pobyć sam, dlatego się nie odzywłem. - Między nami nastała grobowa cisza, a mi pierwszy raz nie była ona na rękę, gdy byłam w obecności Nialla. - I przemyślałem sobie kilka rzeczy, ale najpierw to...
   I łapczywie wpił się w moje usta. Teraz jego usta smakowały jeszcze lepiej niż ostatnim razem. Mogłabym trwać w tym pocałunku godzinami gdyby to tylko było możliwe. Blonyn złapał za moje pośladki i ścisnął je w swoich dłoniach. Natomiast ja złapałam za jego kark i przyciągnęłam go jeszcze bliżej siebie. Ten pocałunek zdecydowanie należał do tych zachłannych i spragnionych. Jego oddech palił od nadmiaru alkoholu, ale nie mogłam już nic na to poradzić, bo moje paplaniny zdawały się na nic.
   - Nienawidzę cię - zaśmiałam się, kiedy oderwał swoje usta od moich, ale on tylko się na to uśmiechnął i oparł głowę o mur domu.
   - Może i teraz jestem pijany i chuj wie co jeszcze, ale wiem co chciałem ci powiedzieć, a na trzeźwo by to nie przeszło. Właśnie, a propo. - Przerwał i wyciągnął z wewnętrznej kieszeni swojej kurtki puszkę piwa, po czym ją otworzył i zrobił dość sporego łyka. - Nie patrz się tak, bo i tak nie dam ci się napić. Za młoda jesteś. A wracając do mojej gadaniny to wiem, że mówiłem to już chyba tysiące razy, ale powtórzę to poraz kolejny. Nie jestem dla ciebie. Musisz w końcu uwolnić się ode mnie. Chcę, żebyś znalazła jakiegoś fajnego faceta, a nie takiego jakim jestem ja. Spójrz na mnie, przeze mnie masz same problemy. Nie chcę, żebyś również zniszczyła swoje życie. Proszę cię tylko o to. Wiesz dobrze ile razy obiecywałem ci, że się zmienię i jak to zawsze się kończy? Traktuję cię tak, że gorzej już chyba nie można. Może myślisz, że tego nie widzę albo że robię to specjalnie, ale ja już jestem taki pojebany.
   Patrzyłam na niego z niedowierzeniem, bo wyglądał na niewiarygodnie poważnego tak jak nigdy jeszcze. Przekonywałam się w myślach, że mówi to, dlatego, iż jest pijany, ale sama w to wątpiłam. Jego błękitne oczy patrzyły się prosto w moje, a on sam nie wyglądał na takiego, jakby miał mi się roześmiać prosto w twarz. Może mówić sobie, że jest zły dla mnie, ale ja wiem, że teraz nikt nie będzie dla mnie tak idealny jak on po mimo wszystkich jego wad. To dzięki niemu taka jestem, silniejsza. Przyznaję, że traktował mnie jak szmatę, ale jestem w stanie mu to wybaczyć.
   - Niall, idioto. Nie wygłupiaj się. Wiem, że nie mówisz poważnie. - Klępnęłam go lekko w ramię ze śmiechem, ale on ani drgnął.
   - Gdybyś wszystko wiedziała to gwarantuję ci, że byś mnie znienawidziła i nie chciała znać.
   - To pozwól, abym ja o tym zdecydowała, a nie zakładasz z góry jak będzie. Niall...
   Wziął ostatni łyk piwa i ostatni raz musnął moje usta. Miałam wrażenie, że jest to jakieś pożegnanie czy coś w tym stylu, a ja tego nie chciałam, ale jeżeli będzie trzeba to zaraz wybiję mu ten nie stworzony pomysł z głowy.
   - Ale pamiętaj, że cię kocham... Pamiętasz nasz pierwszy pocałunek? Już wtedy zaczynałem realizować swój popieprzony plan. A gdy pobiłem się tu z Jacobem? To też zrobiłem częściowo specjalnie, abyś miała do mnie coraz większe zaufanie. Albo jak byłaś u mnie pierwszy raz i o mało co nie wylądowaliśy w łóżku to wtedy nie mówiłem prawdy. Nie myślałem, że ty tego chcesz. Chciałem po prostu się z tobą przespać. Wszystkie moje przeprosiny były z dupy wzięte, aż do naszego wyjazdu do Harry'ego. Wtedy, kiedy nie widzieliśmy się trzy dni próbowałem o tobie zapomnieć, ale za chuja nie potrafiłem, dlatego właśnie zaprosiłem cię do Harry'ego. Chociaż i tam zachowałem się jak dupek. Wtedy, gdy się napierdoliłem przyszedłem do ciebie, ale już spałaś i powiedziałem ci wtedy coś czego bym się po sobie nie spodziewał, a...
   - Słyszałam to - powiedziałam, a ja przymknęłam na chwilę powieki. Nie zamierzałam przy nim płakać. Już wystarczająco cierpiałam przez wysłuchiwanie tego wszystkiego co miał mi do powiedzenia.
   - To, że chciałem cię zaliczyć było najgorszym moim pomysłem w życiu. Nie zasłużyłaś na to i za to cię przepraszam. Wiem, że przeprosiny nie zmienią tego jak się teraz czujesz. Ale nie jesteś dla mnie kolejną dziewczyną do łożku, lecz kimś znacznie więcej, jednak to i tak nie zmienia faktu, iż nie powinniśmy być razem. Nie wyobrażasz sobie - spojrzałam na niego, bo jego głos zaczął się łamać, a po policzku spłynęła jedna łza. To nie mogła być prawda. - Jak dużo dla mnie zrobiłaś. Sama twoja obecność wystarcza, abym czuł się lepiej. Jesteś głupia, to fakt, ale nie spotkałem w życiu takiej dobrej osoby dla takiego śmiecia jakim jestem.  Mówię, że dobrze by było gdybyśmy nie byli razem, ale prawda jest taka, że wtedy walczyłbym o ciebie ze wszystkich stron. Nie potrafię teraz bez ciebie normalnie żyć, bo wtedy staczam się jeszcze bardziej.
   To, że wymyślił takie coś, żeby się ze mną przespać przechodziło ludzkie pojęcie, ale gdy patrzyłam teraz na niego nie mogłam uwierzyć, że jest w takim stanie. Nigdy nie widziałam go płaczącego aż do tej chwili. Teraz już nawet tego nie powstrzymywał. A ja nie potrafiłam ruszyć się z miejsca i zejść z jego kolan po tym co usłyszałam. Byłam tak bardzo tym zszokowana. Prawie wszystko okazało się jedną, wielką bujdą. Wszystkie jego słowa jakimi mnie karmił były kłamstwem. A jaką mam pewność, że nie jest ze mną dla jakiegoś zakładu czy coś podobnego? Skoro "zaprzyjaźnił" się ze mną tylko po to, aby móc się ze mną przespać to mogę teraz wszystkiego się spodziewać.
   Nie spojrzał na mnie ani razu, gdy skończył mówić, a jego łzy cały czas się lały, bo inaczej nie można było tego nazwać. Ale czy naprawdę były one przez wyrzuty sumienia czy przez alkohol? Nie oszukujmy się, przez wypicie dużej ilości ludzie czasami nie panują nad swoimi emocjami w różne strony tego okazywania. W obecnej sytuacji nie umiałam wydusić z siebie nawet słowa. Czułam się jak dziwka z burdelu.
   - Przepraszam cię... Ja naprawdę cię pokochałem. -  On płakał. Z oczu Nialla spływały prawdziwe łzy, a on sam był w okropnym stanie.
   Miałam cholerny żal do niego i najchętniej wykrzyczałabym mu prosto w twarz co o tym wszystkim myślę, ale gdy patrzyłam na niego samej chciało mi się płakać. Wyglądał jak małe zagubione dziecko, gdy siedział cały zapłakany z twarzą schowaną w dłoniach. Odciągnęłam jego ręce od twarzy, a on popatrzył na mnie dosyć zdezorientowany, ale ja nic nie powiedziałam tylko go przytuliłam. Tak po prostu obdarzyłam go uściskiem potym wszystkim co usłyszałam. Nie musiałam długo czekać, aby położył swoje dłonie na moich plecach i mocno ścisnął mnie w swoim uścisku. Płakał teraz jeszcze mocniej wprost w moje ramię.
   Byłam na niego mocno zła, ale nie zmienia to faktu, że nie potrafiłem patrzeć na niego, gdy był cały taki wręcz roztrzęsiony i płakał w moje ramię. Próbowałam go uspokoić przez gładzenie jego pleców, ale to nic nie dawało. Nigdy nie widziałam, aby jakikolwiek chłopak płakał, ale to, że są mężczyznami nie zabrania im pokazywania uczuć i emocji.
   - Jak możesz po tym co ci powiedziałem wciąż ze mną siedzieć? - Spojrzał w moje oczy, a ja zobaczyłam jego zapłakane oczy i policzki całe we łzach.
   - Nie chcę teraz o tym rozmawiać. Jak chcesz to możesz zostać na noc.
   Wstałam z jego kolan i udałam się do łazienki, która była połączona z moim pokojem. Gdy do niej weszłam przekręciłam klucz w drzwiach, bo nie chciałam, aby Niall czasami tu wszedł. Udawałam przed nim, że jestem twarda, ale prawda, którą usłyszałam z jego usta bardzo mnie zabolała. Gdybym mu się fizycznie nie spodobała i nie zapragnął się ze mną przespać nigdy pewnie bym się do niego nie zbliżyła. Początek naszej znajomości okazał się wielką bujdą, a co za tym idzie nasz związek też jest kłamstwem.
   Pozwoliłam łzom spłynąć po moich policzkach. Jak mogłam być tak głupia i uwierzyć, że zrobił się dla mnie tak miły bez niczego, a tak naprawdę chciał się mną przespać. To było jego jedynym celem w tym wszystkim. Czułam obrzyd do samej siebie przez to, że dałam się tak omamić. W mojej głowie panował ogromny zamęt. Nie mogłam mieć pewności, że teraz jest między nami wszystko okej i nie ma między nami żadnych kłamstw. Zresztą o czym ja myślę, przecież ja nadal nie wiem nic o tej jego całej pracy i nie wiadomo o czym jeszcze.
   Usłyszałam kroki dobiegające z pokoju i szlochanie nosem. Tkwiłam między młotem, a kowadłem. Z jednej strony widziałam zachowanie Nialla jak o tym wszystkim mówił, a z drugiej nie potrafiłam się do końca przełamać, aby z nim rozmawiać. Świadomość tego, że na początku chciał się tylko ze mną przespać wprawiała mnie w obrzydzenie do niego. Nie mogłam o tym myśleć. Najchętniej chciałabym nie brać tak tego do siebie, ale nie potrafiłam.

                                         ***

   Otwierając rano oczy wszystko zaczęło mnie boleć. Dopiero po chwili zobaczyłam, że usnęłam na podłodze nie wiedząc nawet kiedy. Przez natłok myśli musiałam niepostrzeżenie zasnąć, a teraz byłam cała obolała. Ledwo podniosłam się z podłogi i przetarłam oczy. Zapomniałam nawet, że Niall jest w moim pokoju, ale jednak nie zapomniałam o tym co mi powiedział, choć bym bardzo chciała. Przekręciłam klucz w drzwiach i weszłam po cichu do pokoju. Zobaczyłam blondyna siedzącego na moim łóżku z głową spuszczoną w dół. Jeżeli nie przespał on całej nocy to naprawdę musi być z nim źle.
   - Niall... - Wystarczyło, abym wypowiedziała jego imię, żeby od razu podniósł głowę do góry i spojrzał na mnie. - Co ci jest? - Podeszłam do łóżka i usiadłam obok niego, ale na bezpieczną odległość. Coś mnie powstrzymywało.
   - Przestań. Dobrze wiesz o co chodzi. Chciałem cię tylko zaliczyć, nie rozumiesz? Gdyby nie to, nie siedziałbym tu teraz.
   To, że myślał o tym samym nie wiele mnie obchodziło. Ale co się stało, że dopiero teraz zaczęły go ruszać wyrzuty sumienia? Przecież minęło tyle czasu od tego, a widywaliśmy się naprawdę często. A ja byłam przez tyle czasu okłamywana przez osobę, na której zależało mi najbardziej na świecie. To wszystko zabolało mnie naprawdę mocno i nie umiałam sobie z tym poradzić.
   - A myślisz, że jak ja się czuję?! Mam cieszyć się z tego wszystkiego? Ile jeszcze rzeczy przede mną ukrywasz? Skąd mam mieć pewność, że jutro czy za kilka dni nie dowiem się czegoś nowego, Niall? Co? Dasz mi tą pewność? - zapytałam, ale on nic nie powiedział, a ja uznałam to za jednoznaczną odpowiedź. - Nie chodzi o to, że masz mi mówić wszystko, ale ja chcę czuć się przy tobie bezpiecznie. Niall, boli mnie to co mi powiedziałeś i potrzebuję trochę czasu, żeby to sobie przemyśleć.
   - To koniec. Kocham cię, ale nie potrafię z tobą być. - Nie mogłam uwierzyć w to co usłyszałam. Ja się wysilam i mówię mu co mi leży na sercu, a on mówi, że między nami koniec?!
   - Co...?
   - Między nami wszystko skończone.
   Myślałam, że w takiej sytuacji to ja bardziej powinnam z nim zerwać, a nie on ze mną. Czy on w ogóle miał powód, żeby skończyć nasz związek?
Bez żadnego powodu.
Bez niczego.
Powiedział, że to koniec.

wtorek, 1 marca 2016

!

Nie ma to jak się tłumaczyć.... Uznałam, że należy się wam wyjaśnienie w związku z blogami. Przepraszam, ale moją rodzinę spotkała tragedia. W poprzednim tygodniu mieliśmy pogrzeb i sami rozumiecie, że w takiej sytuacji nie potrafiłam pisać, lecz dzisiaj się już za to biorę.