czwartek, 31 grudnia 2015

Rozdział 30

                                                                                                     ***Oczami Nialla***

   Kurwa. Mimo, że nie kontaktowałem już zbyt dobrze miałem tę świadomość, że zbyt gwałtowanie zareagowałem przy Belli. Widziałem w jej oczach ból, gdy rzuciłem się na Chrisa. Bałem się, że mogła się mnie przestraszyć, a cholernie za nic tego nie chciałem. Nie mogłem na to pozwolić. To, że była ze mną było już wielkim poświęcemiem z jej strony, ale nie mogła myśleć, że mógłbym ją w jakiś sposób skrzywdzić fizycznie. Chociaż trochę jej się nie dziwiłem. Byłem ćpunem i nie wiedziała co może mi strzelić do głowy. Sam tego nie wiedziałem i tego właśnie się obawiałem.
   Wszedłem do męskiej łazienki w jednym z supemarketów i zamknąłem drzwi na klucz. Klęknąłem przed kiblem i go zamknąłem. Wyjąłem z tylnej kieszeni biały proszek i rozłożyłem go w linii prostej. Czułem, że za chwilę się odprężę i poczuję się o wiele lepiej. Mój głód od rana się powiększał i ledwo powstrzymywałem się, aby nie powiedzieć czegoś głupiego Belli, czego bym później żałował.
   Wciągając kreskę przez nos poczułem jak ogarnia mnie fala rozkoszy. Nie mógłbym czuć się lepiej na tym całym pieprzonym świecie jak w tym momencie. Bycie na głodzie narkotykowym to okropna rzecz i nie życzę temu nikomu. Opadłem na brudną posadzkę i przymknąłem na chwilę powieki. Myślałem, że zdołam wytrzymać dłużej, lecz myliłem się. Zresztą jak zwykle. W głębi duszy walczyłem z tym, aby pewnego dnia wyjść z tego całego bagna, ale za każdym razem przegrywałem tę walkę i na pewno nie przyznam się do tego nikomu.
   Po kilku minutach siedzenia i odprężania się postanowiłem wstać. Do szczęścia brakowało mi już tylko jednego. Wychodząc z łazienki rozejrzałem się dookoła siebie, nikt nie zwracał na mnie uwagi. I dobrze. Wyszedłem z supermarketu i udałem się w stronę sklepu monopolowego. Nie chciałem tu niczego kupywać, było stanowczo za dużo ludzi. Na zewnątrz słońce świeciło jeszcze mocniej niż parę minut temu, co było zaskoczeniem dla miasta takiego jak Londyn. A mnie nic nie obchodziło z wyjątkiem tego, żeby zaraz się upić.

                                                                                                                    ***

   Upijając pierwszy łyk wódki przyszła mnie taka myśl, aby z sobą skończyć w najbardziej idealny sposób dla mnie. Z przedawkowania. Alkohol plus narkotyki mogły zrobić swoje. Ale coś, a raczej ktoś mnie powstrzymywał od tego. Bella. Czułem się jak egoista przez to, że z nią jestem, ale byłem w niej po uszy zakochany i gdyby jej przy mnie nie było na pewno bym z sobą skończył. To właśnie w ten dzień, kiedy uświadomiłem sobie, że ją kocham zrozumiałem, że może mam jeszcze dla kogo żyć. Lecz bałem się, że ją nie chcący zniszczę, tak jak siebie.
   Nim się obejrzałem pierwsza butelka była pusta. Chwyciłem za drugą i ją otworzyłem, po czym zrobiłem dość spory łyk wódki. Smak może nie był zbyt dobry, ale za to wszystko potrafił ukoić i zniweczyć nawet najgorszy ból. Miałem szczęście, że w tych rejonach zbyt często, a nawet prawie w ogóle nie pojawiała się policja. A z resztą? Kogo by to obchodziło, kiedy w swojej kartotece mam już tyle osiągnięć, że na palach dwóch rąk nikt nie zdołał by tego policzyć. Więc, jedno aresztowanie więcej nie robi wielkiej różnicy.
   Czułem jak alkohol w moich żyłach coraz bardziej daje się we znaki, a ja zaczynam odpływać do swojej własnej pdświadomości.

                                                                                                          ***Oczami Belli***

   Jake pociągnął mnie do swojego pokoju. Nie wiedziałam o co mu chodzi? Po jaką cholerę krył mnie przed rodzicami? Jak go o to nie prosiłam. Zwłaszcza, jeżeli ma być na mnie teraz obrażony i wkurzony. To jego całe zachowanie było nie do rzeczne. Czasami się zastanawiałam jak to możliwe, że ja jestem tą młodszą. Skoro ja potrafiłam zachowywać się normlalniej od niego.
   - Co to miało być? - spytał, od razu, kiedy zamknął drzwi. Spojrzałam na niego pytająco, a on przekręcił oczami. - To całe twoje zniknęcie na całą noc. Wiesz jak musiałem cię kryć przed rodzicami?! Masz szczęście, że jakimś cudem mi uwierzyli. - Miałam ochotę roześmiać się mu prosto w twarz. Zachowywał się stanowczo zbyt poważnie jak na siebie.
   - I nic by się nie stało, a ja przynajmniej dobrze się bawiłam. - Uśmiechnęłam się do niergo słodko, a on chyba wyłapał z mojej wypowiedzi, że chodziło mi o jakiegoś chłopaka. Lecz na razie nie chciałam, aby wiedział, że spotykam się z Niallem.
   - Z kim byłaś? - spytał, ostrym spojrzeniem. Na pewno pomyślał o Jacobie jestem tego na sto procent pewna.
   - Nie powinno cię to interesować. Mam 16 lat,  a nie 10, żebyś musiał mnie pilnować.
   - Czyżby? Bo widzę, że od jakiegoś czasu zachowujesz się zupełnie inaczej. Kto cię tak zmienił, co? - Miałam ochotę zakończyć tę niedorzeczną rozmowę i wyjść z pokoju Jake'a, ale musiał zrozumieć, że nie jestem już jego małą siostrzyczką, którą musi przed wszystkimi chronić.
   - Kurwa, Jake to nie jest twoja sprawa! Nie wpieprzaj się w moje życie, ja nie intresuję się twoim, więc będę wdzięczna jeżeli będziesz robił to samo. - Targały mną emocje, które mówiły, że jestem zła na swojego brata, wręcz wściekła. Teraz mam swoje własne życie, w którym jestem z Niallem.
   - Okej! Przepraszam, że martwiłem się o własną siostrę!
   Nie odpowiedziałam mu tylko trzasnęłam drzwiami i wyszłam z jego pokoju. Nikt nie miał prawa się wtrącać w to co robię, a zwłaszcza teraz, kiedy jestem z Niallem. Chcę teraz w pełni poświęcić się pomocy jemu. To dziwne, bo rozstałam się z nim zaledwie kilkadziesiąt minut temu, a ja już za nim tęskniłam. Najgorsze było uczucie, że wiedziałam, iż zaraz potym jak odszedł na pewno wziął to gówno.
   Chciałam do niego podejść i zabrać mu to gówno, ale gdy tylko zorientowałam się, że ma to w kieszeni on zniknął z zasięgu mojego wzroku, a gdy poszłam w jego kierunku, jego już nie było. Miałam ogromne wyrzuty sumienia, ale i tak bym go nie powstrzymała. Byłam przekona, że i tak by mnie nie posłuchał, ale jednak mogłam spróbować go znaleźć. Potrząsnęłam głową, żeby wyrzucić z niej te myśli. Zaczynałam winić siebie za wszystko co się dzieje z Niallem, a tak nie powinno być. Ten związek nie na tym miał polegać.
   Spojrzałam na telefon, aby sprawdzić czy może nie ma nieodebranego połączenia czy wiadomości od Nialla, lecz nic takiego nie zobaczyłam. Myślałam o tym, aby nie zrobił czegoś głupiego. Kochałam go, ale był popieprzony i co do tego nie miałam żadnych wątpliwości.

                                                                                                                      ***

   Będąc już wykąpana położyłam się do łóżka i przykryłam kołdrą. Przypomniał mi się wczorajszy wieczór, kiedy zasnęłam w objęciach Nialla i mogłam czuć jego zapach perfum na kołdrze. Chciałam, aby tak było codziennie to byłaby najlepsza forma zasypiania i budzenia się rano. Nie wiem co ze mną było nie tak, ale jeszcze nigdy czegoś takiego nie czułam. Uczucie do Nialla było dla mnie nowe, ale również przyjemne. Cudowne było to jak można się martwić o drugiego człowieka bez interesownie.
   Kochałam go. Już sama świadomość tego, że on również powiedział, że czuje do mnie to samo sprawia, że w dole mojego brzucha wariuje stado motyli.
Jego czuły dotyk.
Jego oddech na mojej skórze.
Jego delikatne pocałunki.
Sam ON.
To wszystko sprawiało, że chciałam spędzać z nim każdą sekundę. Chciałam przekonać się na samej sobie jakim potrafi być chłopakiem. Chciałam, aby inni również to dostrzegli i nie traktowali go tak przedmiotowo. Jak na razie tylko mi udało się poznać tą bardziej wrażliwą stronę blondyna.
   Nie mogłam go nawet na chwilę wyrzucić ze swoich myśli, aby usnąć. Leżałam na prawym boku i uśmiechałam się do siebie jak idiotka. Ale gdy tylko usłyszałam chwytanie za klamkę podniosłam się do pozycji siedzącej. Przysięgam, że jeżeli to Jake to coś mu zrobię.
   Drzwi się otworzyły, a ja po mimo ciemności jakie panowały dookoła dostrzegłam parę błękitnych tęczówek.
   - Niall, jak ty tu do cholery... - uciszył mnie kładąc palec wskazujący na swoich ustach i po chichu zamknął drzwi, także na klucz. Pochyliłam się do stolika nocnego i włączyłam lampkę, aby lepiej go widzieć.
   Niall ledwo stał na nogach, a na sobie miał to co wcześniej, tylko jego włosy były niemiłosiernie potargarne. Widziałam po nim, że ćpał. Nie miałam co do tego wątpliwości, ale nawet z takiej odległości czułam od niego dość sporą ilość alkoholu.
   - Ile wypiłeś? - odezwałam się w końcu. Chciałam przerwać tę okropną ciszę w moim pokoju.
   - A czy to ważne? Chciałem zapomnieć o tym całym pieprzonym bałaganie, który jest wokół mnie. - Podszedł chwiejnym krokiem do mojego łóżka. To zupełnie nie ten Niall co rano. - Posuniesz się czy mam spać na podłodzę? - spytał, rozgniewanym tonem, a ja zrobiłam dla niego miejsce. Blondyn zdjął z siebie spodenki i koszulkę, przez co pozostał w samych bokserkach i wszedł obok mnnie pod kołdrę, kładąc się na plecach podparty jedną ręką. - Nie chciałem wracać do siebie. Przez to, że wczoraj u mnie nocowałaś zrobiło się tam jakoś inaczej i dlatego bez ciebie nie miałem ochoty tam iść.
   Uśmiechnęłam się na to co usłyszałam z jego ust. Nocowałam u niego zaledwie raz, a już poczuł, że jest tam inaczej. To było kochane z jego strony. Najsłodsze było to, że nie spojrzał mi wtedy w oczy tylko patrzył się w sufit. Wstydził się.
   - Bo chyba się nie gniewasz? - zapytał niepewnie i zaczął na mnie patrzeć.
   - No co ty! Cieszę się, że przyszedłeś. - Uśmiechnęłam się do niego, ale on przekręcił oczami.
   - Jasne. Widzę, że ci to nie odpowiada.
   Przysunęłam się jeszcze bliżej niego i usiadłam na nim okrakiem. Niall był wyraźnie zaskoczony moim gestem i nawet nie wiedział co ma zrobić. Natomiast ja położyłam dłonie na jego policzkach i złączyłam nasze usta. Blondyn złapał mnie za plecy i przyciągnął najbliżej siebie jak się dało. Nie kontrolowałam nawet tego, kiedy zaczęłam się o niego ocierać, a on jęknął wprost w moje usta. Nie wiedziałam do końca co robię, ale nie miałam zamiaru tego przerywać.
   - Połóż się - powiedział, a ja to zrobiłam. Niall chwilę później zawisł nade mną i zaczął całować mnie po szyji. Jego oddech był palący, a ja wyczuwałam, że była to wódka. Jeszcze parę minut temu ledwo stał na nogach, a teraz cały alkohol z niego wyparował.
   - Niall... - jęknęłam, gdy przygryzł skórę ma mojej szyji.
   - Cii, mała. Rozluźnij się.
   Zrobiłam tak ja powiedział. Odprężyłam się i patrzyłam na jego poczynania. Jego usta schodziły coraz niżej, aż dotarł do skrawka mojej nocnej koszulki. Spojrzał przez chwilę na mnie, a gdy kiwnęłam głową zdjął mi ją. Widziałam jak jego oczy się rozszerzają, kiedy zobaczył moje piersi, a ja poczułam się niepewnie. Chociaż już raz widział mnie nago, nic to nie zmieniało. Nadal czułam się inaczej, kiedy na mnie patrzył.
   Blondyn złapał obie piersi i zaczął je masować i ssać jeden sutek. Zaczęłam cicho jęczeć pod wpływem jego dotyku, ale musiałam się pochamować, bo nie byliśmy sami w domu. Przez nawet najmniejszy jego dotyk czułam się o niebo lepiej. Niall robił ze mną niemożliwe rzeczy.
   - I co skarbie, czujesz się już lepiej? - zapytał, swoim bezczelnym uśmiechem, ale takim, którego lubiłam i ten, który był zniewalający.
   - T-tak - jęknęłam się, a on się zaśmiał i strzelił za gumkę w moich spodenkach, przez co przeszły mnie dreszcze. Chyba lubił się ze mną drażnić.
   - Chcesz więcej? Chcesz poczuć się tak jak za pierwszym razem? - Otworzyłam oczy i spojrzałam na niego rozgniewanym wzrokiem. Nienawidziłam tyle czekać na coś czego bardzo pragnęłam.
   - Niall, proszę... - jęknęłam, a on wziął kosmyk moich włosów za ucho i musnął moje czoło.
   - Widzę, że dzisiaj jesteś bardzo chętna - zaśmiał się, a ja mogę wam przysiądz, że ten dźwięk jest najpiękniejszy na świecie.
   Ponownie zniżył swoją głowę na poziom mojego miejsca intymnego, a potem zdjął szybkim ruchem ze mnie spodenki i właśnie w taki sposób zostałam cała naga pod Niallem, który zmierzył mnie dokładnie swoim głodnym wzrokiem, a moje policzki zaczęły płonąć. Był moim chłopakiem, ale od prawie zaledwie dwóch dni, dlatego też jeszcze nie do końca czułam się przy nim komfortowo w takich intymnych sytuacjach.
   Blondyn dmuchnął na moją łechteczkę, a ja musiałam ścisnąć prześcieradło, aby nie jęknąć za głośno, a potem zaczął dotykać o nią okrężnymi ruchami przez co mój oddech przyspieszył. Miałam już w dupie to czy ktoś coś usłyszy czy też nie. Nosiły mną teraz emocje, wywołane przez Nialla. To dziwne, że jeden dotyk drugiej osoby może spowodować to wszysdtko.
   Nie byłam nawet przygotowana na to jak Niall włożył swój język w moje wejście i zaczął nim ruszać. To co wtedy czułam było nie do opisania. Wiedziałam, że był on doświadczony, ale to co robił przerosło moje najśmielsze myśli.
   - Więc jak, skarbie dojdziesz dla mnie? - szpenął do mojego ucha i przygryzł jego płatek, po czym włożył do środka mnie swoje dwa palce.
   - Niall... - wyjęczałam poraz kolejny dzisiejszej nocy jego imię. A on wydawał się być zachwycony tym faktem. - Proszę cię, szybciej.
   - Twoje życzenie jest dla mnie rozkazem, księżniczko. - Pogładził mnie po czole i zwiększył tempo, a ja chwilę potem doszłam dzięki jego palcom. Musiałam chwilę odetchnąć, aby ustabilizować oddech. - I jak było? - spytał, z zadziornym uśmiechem.
   - Dobrze. - Otworzyłam oczy i zobaczyłam ja jego głowa zwisa nad moją. W jego oczach widziałam iskierki, które uwielbiałam, bo wiedziałam, że nie jest wtedy smutny.
   - Kocham cię.
   - Kocham cię - odpowiedziałam i krótko się pocałowaliśmy.
   Niall wstał z łóżka i zebrał moje ubrania z podłogi, po czym mi je podał. Włożyłam na siebie piżamy i z powrotem przykryłam się kołdrą. Nie chciałam dzisiaj już poruszać tematu narkotyków czy tego, że się upił, ale wiedziałam, że jutro z nim o tym porozmawiam. Nie ma mowy, żebym odpuściła. Niall musiał zrozumieć, że to wszystko mu szkodzi.
   - Chodź do mnie - powiedział, a ja przysunęłam się do niego, kładąc głowę na jego ramieniu. Blondyn mnie objął, a ja poczułam znajome ciepło. - Przepraszam, że tak się dzisiaj zachowywałem. Wiesz, że nie chciałem. - W jego głosie słyszałam skruche, a mi było go żal, bo nie miałamj do niego żadnych pretensji.
   - Niall, przestań. Nic się nie stało, naprawdę - uśmiechnęłam się do niego, ale jego wyraz twarzy się nie zmienił. Nadal był poważny.
   - Ale się mnie przestraszyłaś, a to jest gorsze od wszystkiego. - Objął mnie jeszcze mocniej.
   I jak ja miałam go przekonać, że nic się nie stało? Niall miał stanowczo za mało wiary w samego siebie i zauważyłam, że jeżeli chodziło o mnie to obwiniał się za wszystko.
   - Nialluś, uspokój się. Dobrze wiem jak to jest być na głodzie. Przyzwyczaiłam się już do tego, więc błagam cię o nic nie wiń siebie. Zrób to dla mnie i przede wszystkim dla siebie.
   - Nie. Jeżeli już coś, to przede wszystkim i tylko dla ciebie. - Uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.
   Był taki słodki i kochany. Z każdą minutą kochałam go coraz bardziej. To niesamowite jak silne może być uczucie do drugiego człowieka. Niall był dla mnie ważniejszy od wszystkiego na całym świecie. I sam nie doceniał swojej osoby, ale ja obiecałam sobie, że przekonam go do jego wartości. Przez te wszystkie tygodnie, kiedy go znam udało mi się zobaczyć, że ma niską samoocenę przez to, iż bierze narkotyki. Blondyn przed innymi udawał, że go to w ogóle nie rusza, ale ja znałam go lepiej niż ktokolwiek.
   A teraz leżałam wtulona w niego już drugą noc z rzędu. I dziw, że mogłoby tego nie być, gdybym nie poszła na tę głupią imprezę do niego. To było popieprzone. Jednak najbardziej uszczęśliwiało mnie to, że Niall przynajmniej próbuje być dla mnie inny. A to się liczyło. Nie odzywaliśmy się do siebie od parunastu minut i myślałam, że blondyn usnął, kiedy usłyszałam jak wypowiada do mnie słowa:
   - Wiem, że mnie nie słyszysz, ale obiecuję ci, że zrobię dla ciebie wszystko. Będę cię rozpieszczał, dbał o ciebie, bo wiem, że na to zasługujesz. Będę starał się być dla ciebie najlepszy jak tylko potrafię. Kurwa, wiem, że nie jestem ideałem i daleko mi do niego, ale cię kocham. Najbardziej na świecie i zrozumiem jeżeli pewnego dnia ode mnie odejdziesz, chociaż wiem, że tak łatwo się nie poddam. Ja pierdole jesteś taka mała, myślę, że to było wieki temu, kiedy byłem w twoim wieku i zacząłem spieprzać swoje życie. Nie chcę zrobić tego samego tobie,  a wiem, że jestem w stanie ciebie zanić. Może to są tylko puste słowa, ale dla mnie znaczą bardzo dużo. Jesteś wszystkim, aniołku.
   Po moim policzku spłynęła jedna łza. Te słowa były piękniejsze od tych, w których wyznawał, że mnie kocha.

                                                                                                                         ***

   Obudziło mnie rano pukanie do drzwi i gdy tylko przypomniałam sobie, że jest u mnie Niall zaczęłam panikować. Jednak nie miałam serca go budzić, a gdy usłyszałam głos mojego brata mówiący, żebym otworzyła odetchnęłam trochę z ulgą. Może jednak nie wejdzie do mojego pokoju? Zeszłam delikatnie z łóżka, a gdy zobaczyłam jak słodko wygląda przez sen uśmiechnęłam się.
   - Co chcesz? - spytałam, pocierając oczy. Jake stał w progu i za wszelką cenę chciał wejść do środka.
   - Wpuść mnie. - Nie czekał na żadną odpowiedź z mojej strony tylko delikatnie mnie odsunął, aby mieć przejście. - Wstawaj, śmieciu.
   Że co? Czy on naprawdę przed chwilą nazwał Nialla śmieciem? Patrzyłam na niego z wielką złością w oczach. Było to dla mnie najbardziej poniżające wyzwisko w stronę drugiego człowieka. Niall otworzył ze zdezorientowaniem oczy i spojrzał zszokowany na Jake'a, a potem zaczął szukać mnie wzrokiem, a gdy mnie zobaczył odetchnął z ulgą. Tak bardzo chciałabym, aby nie     usłyszał tego co powiedział mój brat do niego.
   - Stary, o co ci chodzi? - spytał blondyn i wstał z łóżka. Teraz stali dokładnie na przeciw siebie.
   - Kurwa, masz czelność pytać o co mi chodzi?! Ja pierdole, jesteś większym idiotą niż myślałem. A kto śpi kurwa z moją siostrą w jednym, jebanym łóżku i na dodatek się z nią pieprzy!
   O nie. Poczułam się zażenowana tym co powiedział przed chwilą Jake. To musiało oznaczać, że wszyatko słyszał co się wydarzyło w nocy tylko źle to odebrał. Jednak to był najmniejszy problem w tej chwili. Najważniejsze było to, aby OBAJ nie zrobili czegoś głupiego.
   - Uspokój się. Nie zachowuj się jak jej ojciec. Gówno mnie obchodzi czy podoba ci się to, że z nią jestem czy...
   - Zaraz, co?! Ty się z nim spotykasz?! Jezu, Bella ogarnij się nim będzie za późno. On cię skrzywdzi i będzie wykorzystywał, zobaczysz.
   On chyba myślał, że swoim gadaniem zmieni coś między mną, a Niallem. Ale tak nie będzie. Nie słuchałam w ogóle tego co do mnie mówił. Jak on w ogóle śmiał mówić coś takiego w obecności Nialla? Jake zachowywał się jakby sprawował nade mną władzę, ale tak, przecież nie było. Decydowałam sama z kim będę się spotykała. Może i brunet tego nie widział, ale Niall był całkiem inny od niego, przede wszystkim był lepszy.
   - Jake, zamknij się! Kurwa, ja go kocham, rozumiesz?! I on mnie też, więc odpieprz się od nas. - Mój brat zaśmiał się, gdy skończyłam mówić, a ja mogłabym przysiądz, że zachowywał się jak psychicznie chory.
   - On cię kocha? Słyszysz co ty mówisz? Jesteś potrzebna mu tylko do łóżka, do niczego więcej. Znam go dłużej i wiem jaki jest. Jeszcze nie widziałem faceta, aby tak wykorzystywał dziewczyny. On...
   - Dobra, skończ już z tymi bzdurami. Tak cię boli to, że zależy mi na twojej siostrze? Może i wcześniej taki byłem, ale się zmieniłem.
   Patrzyłam raz na Nialla, a raz na Jake'a. Blondyn zaciskał pięści jak patrzył na mojego brata i modliłam się, aby nie strzeliło mu coś głupiego do głowy. Po tym jak rzucił się rano na Chrisa mogłam spodziewać się po nim wszystkiego. Ale bardziej bałam się o swojego chłopaka niż o Jake'a. Byłam przyzwyczajona do tego, że brunet rozwiązywał wszystko poprzez agresje.
   I wtedy, kiedy myślałam, że gorszej sytuacji nie może być, do pokoju weszli moi rodzice. Gorzej być już nie mogło. To, że w tej chwili zastali Nialla w samych bokserkach w moim pokoju było czymś najgorszym. Wiedziałam już, że to się dobrze nie skończy. Niall widać było, że się tym wcale nie przejmował, a Jake'a nawet satysfakcjonowało to, że rodzice zobaczyli Nialla w moim pokoju. Co z nim było nie tak?
   - Co tu się dzieje? A przede wszystkim co ten chłopak robi nago w twojej sypialni, Izabello? - spojrzałam na Nialla, ale on wpatrywał się z złością w moich rodziców.
   - Niall nocował u waszej kochanej córeczki, a na dodatek... No wiecie. - Zrobiło mu się głupio na końcu,  więc powiedział to po swojemu, ale oni i tak go bardzo dobrze zrozumieli.
   - Co?! - oboje krzykneli, aż podskoczyłam. Bałam się cokolwiek powiedzieć i w prawdzie liczyłam na to, że może Niall zdoła się odezwać. - W tej chwili proszę nam to wytłumaczyć. Izabello, czy straciłaś z tym chłopakiem dziewictwo? - Przez gardło mojej matki ledwo przeszły te słowa. Nie dziwiłam się, że spytała o moje dziewictwo. Przecież nigdy nie przedstawiłam im żadnego chłopaka, a w dodatku mam 16 lat.
   - A kim ty jesteś, żeby pytać ją o takie rzerczy? To jest chyba sprawa Belli co robi i przede wszystkim czy ze mną śpi.
   - Zapędzasz się chłopcze. A ty moja droga, ubierz coś na siebie. Jedziemy na policję.

~#~
Wszystkiego najlepszego w nowym roku :)
https://ask.fm/juliaa650

piątek, 25 grudnia 2015

Rozdział 29

   Po całym dniu przygód cieszyłam się, że zaraz wreszcie położę się do łóżka. Do łóżka Nialla wraz z nim obok. Blondyn leżał tam już od dobrych parunastu minut i czułam jego wzrok na mnie, a chyba raczej na moim ciele, kiedy krzątałam się po mieszkaniu. To było słodkie, gdy leżał oparty o zagłówek, a jego oczy podąrzały krok w krok za mną. Liczyłam na to, że nie będzie chciał niczego więcej dzisiejszej nocy.
   - Długo będziesz tak jeszcze chodziła? - zawołał, gdy byłam w łazience i rozwiązywałam włosy.
   - Jeszcze chwilę. - Usłyszałam jego poirytowane westchnienie i lekkie uderzenie dłońmi o materac łóżka.
   Cieszyłam się z tego, że nie mógł doczekać się, kiedy przyjdę do niego i wejdę obok pod kołdrę. To mi w jakiś sposób imponowało. Sama chciałabym się teraz do niego przytulić, ale chciałam jeszcze trochę go podenerwować. Dlatego, gdy skończyłam wszystkie czynności ustałam przy lusterku w łazience i czekałam parę chwil. Mój uśmiech rozszerzył się, kiedy usłyszałam kroki dochodzące z sypialnii. W jednej chwili złapałam za szczotkę i zaczęłam ponownie rozczesywać włosy, a gdy blondyn ustał w progu drzwi od łazienki nie mogłam powstrzymać się śmiechu. Niall stał oparty o framugę drzwi z rękoma założonymi na piersi.
   - Chciałem się zapytać czy długo to jeszcze potrwa. Nie, żeby mi to przeszkadzało, ale chyba nie potrzebujesz aż tyle czasu. - Wpatrywał się we mnie swoimi błękitnymi oczyma i widać było, że był trochę zdenerwowany. - Gdzie idziesz? - spytał, kiedy go wyminęłam i szłam do sypialni.
   - Do łóżka? Przecież powiedziałeś, że powinnam się już położyć. - Wzruszyłam ramionami i usłyszałam westchnienie z jego strony, a następnie kroki za mną. Weszłam pod kołdrę na dużym łóżku, a zaraz za mną zrobił to Niall. Gdy już leżał przysunęłam się bliżnej niego i oparłam głowę na jego torsie. Przez chwilę myślałam, że mnie odepchnie, ale on mnie objął.
   - Jesteś cudowna, wiesz? Nie wyobrażam sobie siebie bez ciebie. - Musnął moje czoło, a ja się uśmiechnęłam. Jego osobowość teraz, gdy byliśmy razem podobała mi się o wiele bardziej.
   - A ty jesteś kompletnie inny, wiesz? Takiego wolę cię o wiele bardziej. Mój słodziak. - Uśmiechnęłam się, a on prychnął pod nosem i pogładził mnie po ramieniu.
   - Nie jestem żadnym słodziakiem, jeżeli tak myślisz to mogę wrócić do dawnego siebie.
   - Dla innych możesz być taki jak dawniej, ale dla mnie masz być kochany.
   Zauważyłam, że od dzisiejszego ranka, kiedy zostaliśmy parą stałam się odważniejsza do niego. Nie przejmowałam się nawet tym, że jestem tylko w majtkach i jego koszulce, która sięgała mi mniej więcej kawałek za tyłek. Czułam się dobrze w tym stroju, a lepsze był taki niż bym miała spać jak zakonnica przy Niallu. Moja odwaga samą mnie zadziwiała.
   Było mi tak miło, że nie wiedziałam nawet, kiedy usnęłam na piersi Nialla. Jego oddech był równomierny, a serce biło mu idealnie. Marzyłam o tym, aby każdego wieczoru tak zasypiać. Nie mogłoby być czegoś przyjemniejszego i milszego. Momentami czułam, że zaraz się popłaczę, ale ze szczęścia. Mógł mówić, że nie jest dla mnie wystarczający dobry, bo ćpał, ale tak nie było. Był dla mnie idealny i nie zamieniłabym go na nikogo innego na tym pieprzonym świecie.

                                                      ***

   Budząc się rano nie miałam ochoty otwierać oczu. Było mi zbyt wygodnie na to. Klatka piersiowa Nialla, na której nadal spałam poruszała się równomiernie, a on miał owiniętą rękę wokół mojej talii. Podniosłam delikatnie głowę, aby go nie obudzić i zobaczyłam jak blondyn smacznie śpi. Jego włosy były bardziej roztrzepane niż kiedykolwiek, ale to dodawało mu tylko uroku. Mógł sobie mówić co chciał, ale dla mnie będzie zawsze uroczy i słodki.
   Wstałam najdelikatniej jak tylko potrafiłam i udało mi się nie obudzić Nialla. Postanowiłam przygotować mu, a w zasadzie nam, śniadanie. Dlatego też nie przebierałam się w swoje wczorajsze ubrania tylko od razu pomaszerowałam do kuchni. Chwilę zastanowiłam się co mogłabym zrobić, a po chwili zdecydowałam się na kanapki i jajecznice. Zabrałam się najpierw za kanpki, które przyrządziłam z serem i pomidorem i poukładałam je ładnie na dużym talerzyku. Przygotowanie jajecznicy zajęło mi trochę dłużej rzecz jasna, ale gdy tylko skończyłam byłam z siebie dumna.
   - Mógłbym codziennie wstawać z wielką chęcią jeżeli w kuchni zastawałbym takie widoki. - Objął mnie w talii, gdy nakładałam na dwa talerze jajecznice i pocałował w policzek. - Cześć, skarbie.
   - Hej, Nialluś.
   - Jak tak do mnie mówisz, mam wrażenie, że mam pięć lat. - Zmarszczył czoło i usiadł na krześle przy stole. Wzięłam talerze i postawiłam jeden przy Niallu, a drugi na przeciwko niego, tam gdzie będę siedzieć. - Za daleko - powiedział, kiedy usiadłam na krześle. Jego mina była poważna, a potem nałożył sobie jajecznice na widelec.
   - W sam raz - powiedziałam do niego przekornie, a on przekręcił oczyma i dalej jadł przygotowane przeze mnie śniadanie.
   Żadne z nas nie odzywało się podczas jedzenia posiłku. Tylko od czasu do czasu na siebie zerkaliśmy. Miałam nieodparte wrażenie, że Niall o czymś myśli, lecz nie chciałam być wścibska, dlatego nie pytałam się o co chodzi. Co nie zmieniało faktu, że byłam ciekawa co jest powodem jego rozmyśleń.
   - Co planujesz dzisiaj robić? - spytał, odkładając widelec na już pusty talerz.
   - Nie wiem - odpowiedziałam krótko nie spoglądając na niego. - Najprawdopodobniej niedługo wrócę do domu.
   - Nie możesz. Miałem nadzieję, że pójdziemy na jakiś spacer czy coś - wzruszył ramionami. Chyba nie był dobry w tych sprawach. Byłam o tym przekonana.
   - Jeżeli nalegasz...
   Czułam to. Czułam, że Niallowi zbliża się narkotykowy głód, ale odpychałam te myśli od siebie, lecz szybko one powracały na pierwszy szereg w mojej głowie. Nie wiem czemu, ale bałam się tego. Choć byłam pewna, że Niall nie skrzywdzi mnie w sposób fizycny nie miałam dobrych przeczuć co do tego jaki może być. Ale tak naprawdę nie mogłam być stu procentowa pewna, że nie podniesie on na mnie ręki.
   Po paru minutach rozmowy przy stole. Razem zdecydowaliśmy, że nie długo wyjdziemy na nasz spacer. Wstawiłam naczynia do zmywaki i poszłam po ubrania, w których wczoraj byłam. Trochę nie odpowiadało mi, że drugi dzień pod rząd będę chodziła w tym samym, ale nie miałam w końcu rzadnego wyboru. Rozebrałam się do samych majtek i włożyłam najpierw stanik, a potem bokserkę i spodnki.
   - Mogłabyś mieć parę rzeczy u mnie skoro już jesteśmy razem - oznajmił, stając w progu sypialni, przy okazji przyglądając się mi od dołu do góry. Jego wzrok wywoływał u mnie dreszcze.
   - Nie wiem, zobaczę. A ty lepiej się zacznij ubierać. - Wyminęłam go i weszłam do łazienki.
   Wzięłam tak jak poprzedniego wieczoru szczoteczke, którą dał mi blondyn i zaczęłam myć zęby. Po opłukaniu jamy ustnej rozczesałam moje włosy, które będą dzisiaj rozpuszczone. Będę musiała tego dnia pozostać bez makijażu, ale nie przeszkadzało mi to. Miałam nieodparte wrażenie, że Niall nie chce iść tylko na spacer, ale jeszcze gdzieś zajść. Nie brałam tego jednak do siebie, ponieważ ostanio o wszystkim zdecydowanie za dużo myślę, co doprawdza mnie do szaleństwa. I wiem, że powinnam to zmniejszyć.
   Wychodząc z łazienki zastałam Nialla leżącego w salonie na kanapie, gdzie wysyłał esemsy. Coś kordziło mnie, abym zajrzała przez jego ramię w celu zobaczenia co i do kogo pisze, ale szybko z tego zrezygnowałam. Blondyn zdawał się nie zauważać mojej obecności, bo nadal był pochłonięty ekranem swojego dotykowego telefonu, od którego nie odrywał wzroku nawet na sekundę.
   - Jestem gotowa - odezwałam się w końcu, a on spojrzał przez ramię na mnie, po czym schował telefon do kieszeni od spodni. Dzisiaj wyjątkowo nie miał postawionej grzywki na żelu.
   - To chodźmy - odpowiedział i skierował się do drzwi, a ja zaraz za nim. - Przepraszam, jestem trochę poddenerwowany, ale to nie ma żadnego związku z tobą - powiedział, gdy wyszliśmy z klatki schodowej jego bloku.
   - Przecież nie nie mówię. Rozumiem, że każdy może mieć gorszy dzień.
   - Nie chodzi o gorszy dzień. Dobrze wiesz o co chodzi. Nie chcę na ciebie warczeć, ale nie potrafię nad tym zapanować i będziesz musiała mi to wybczyć. - Słyszałam w jego głosie żal do samego siebie, ale ja do niego nie miałam żadnej złości czy czegoś podobnego.
   - Niall, przestań. Ja to rozumiem jak nikt inny, więc możesz być pewny, że nie będę miała do ciebie żadnego żalu lub pretensji. - Uśmiechnęłam się do niego blado. Chciałabym, aby był przekonany, że ma we mnie wsparcie i nie odwrócę się od niego przy pierwszej kłótni lub problemie.
   - Słońce, nie powinnaś być przy mnie, a co dopiero chodzić ze mną. Jesteś taka młoda, a ja nie chcę cię skrzywdzić, co wiem, że potrafię.
   Przysięgam, że gdybym miała coś pod ręką walnęłabym tym w tę jego pustą głowę. Był niemożliwy w takich momentach.
   - Zamknij się. Ty też jesteś młody, więc weź się w garść, bo nie będzie czego już ratować. I zapamiętaj sobie jedno - ustałam i zagroziłam mu palcem. - Nigdy więcej nie waź się mówić, że nie powinnam z tobą być. Nie sądzisz, że wiem lepiej co jest dla mnie dobre, a co nie?! Chcę być z tobą i przy tobie. Sam nawet nie wiesz ile jesteś wart, więc zamknij tę swoją buźkę na kłódkę na ten temat.
   Wspięłam się na palcach i pocałowałam go w usta. Chciałam się już od niego odsunąć, ale przyciągnął mnie za kark do siebie i zaczął namiętnie całować, jakby był spragniony moich ust. Był wyższy ode mnie co spowodawało, że przez cały pocałunek musiałam stać na palcach, aby móc posmakować jego ust.
   - Kocham cię, Is. - Uwielbiałam gdy mówił do mnie "Is" to on zaczął do mnie tak mówić, dlatego to zdrobnienie należało tylko i wyłącznie do niego.
   - Ja ciebie też.
   Blondyn złapał mnie za rękę na co się ucieszyłam, bo myślałam, że już tego dzisiaj nie zrobi. Szliśmy w ciszy, która była nad wyraz przyjemna. Oboje mogliśmy nacieszyć się obecnością drugiego. Nienawidziłam go za to, że na każdym kroku powtarzał, że nie jest dla mnie. A to mnie bolało, bo był dla mnie najważniejszy na tym całym świecie. I to, że brał narkotyki nie miało dla mnie żadnego znaczenia, ale on tego nie rozumiał.
   Słońce świeciło już mocno, ale byłam przekonana, że dzisiejszego dnia będzie znacznie cieplej. W pewnym momencie Niall się zatrzymał i wziął swoją rękę od mojej. Popatrzyłam na niego zdezorientowana, ale on zdjął swoją białą koszulkę przez głowę, a potem popatrzyłam na mnie i spytał "No co?", lecz ja się tylko uśmiechnęłam i pokręciłam głową.
   Wyglądał tak cholernie seksownie bez koszulki i w spodenkach, że musiałam przygryźć wargę, żeby się nie skompromitować. Ale to nie pomogało, bo co chwilę na niego zerkałam. Blondyn musiał to widzieć, bo uśmiechał się, gdy tylko to robiłam. Wyglądał o wiele mniej poważnie bez grzywki postawionej ku górze, ale ona sprawiała, że był jeszcze bardziej przystojny.
   - Niall, co jest? - spytałam ostrym tonem, kiedy umocnił uścisk naszych dłoni.
   - Nic, muszę coś załatwić - odpowiedział, po czym podszedł do mężczyzny stojącego przy jednym z budynków, pozostawiając mnie w nie małym osłupieniu.
   Nie miałam dobrych przeczuć co do znajomego blondyna. Wydawał mi się nie przyjazny. W dodatku tatuaże, które znajdowały się na jego ciele sprawiały, że nie zamieniłabym z nim nawet słowa. Patrzyłam jak mój chłopak do niego podchodzi, a mu namalował się na twarzy perfidny uśmieszek. Jakaś część mnie bała się o niego, ale wiedziałam, że sobie poradzi jak nikt inny. Patrzyłam jak oboje się ze sobą witają po męsku, a następnie rozmawiają ze sobą. Nie opuszczałam wzroku z tej dwójki nawet na sekundę. Mężczyzna z tatuażami przez chwilę spojrzał na mnie i się uśmiechnął, przez co przeszedł mnie dreszcz.
   Po chwili blondyn wyjął coś z kieszeni i wręczył coś brunetowi. Jak na moje nieszczęście zrobił to tak, abym tego nie widziała. A gdy Niallowi dawał coś w zamian także tego nie zauważyłam. Po tej sytuacji blondyn odszedł w moim kierunku, upychając coś w kieszeni dżinsów. Przez całą drogę od swojego znajomego do mnie, nie spojrzał nawet na moją osobę. Chciał coś przede mną ukryć. Widziałam to.
   - Co masz w kieszeni? - zapytałam, niż zdążyłam o tym pomyśleć.
   - A co masz zamiar mnie teraz kontrolować na każdym kroku? Nie znaczy, że jak jesteśmy razem, to musisz od razu wszystko wiedzieć - wypalił, był zły na mnie. Sama bym się wkurzyła, gdyby ktoś wtrącał się w moje sprawy.
   - Dobra, okej? Po prostu chciałam wiedzieć. Przepraszam, że w ogóle się o ciebie martwię, bo widzę, że nie powinnam. - Zanim Niall miałby szansę coś powiedzieć, podszedł do nas jego kumpel. Ten sam, z którym przed chwilą rozmawiał.
   Zmierzyłam go gniewnym wzrokiem. On też na mnie spojrzał, lecz jego wzrok był inny. Zmierzył całe moje ciało, a potem oblizał wargi patrząc prosto w moje oczy. Zrobiło mi się nie dobrze. Z bliska wyglądał jeszcze bardziej odrażająco niż z daleka. Może i był przystojny, ale jego ciało, które całe było obsmarowane w tatuażach zupełnieto zasłaniało. Na szczęście Niall nie miał ani jednego tatuażu.
   Zauważyłam, że blondynowi było nie na rękę, że ów chłopak do nas podszedł. Zauważyłam, że jego pięści były zaciśnięte odkąd brunet zaczął się na mnie patrzeć. Jego oczy były powiększone od zdenerwowania. Ale nie było to spowodowane tym, że ktoś się na mnie patrzył, tylko on był nas głodzie. I było coraz gorzej. Przestraszyłam się go, gdy widziałam go teraz w takim stanie.
   - Nie przedstawisz mi tej ślicznej panienki, Horan? - W jego głosie było coś takiergo, że nie dało się go lubić.
   - To jest Is, to znaczy Bella... Moja dziewczyna. - Z trudem przechodziły mu przez gardło słowa, aby mnie przedstawić.
   - Miło mi cię poznać, Bello. Jestem Chris, kumpel Nialla. Nie spodziewałbym się, że znajdzie on tak śliczną dziewczynę. - Spuściłam głowę z zażenowmia. Nie podobały mi się wcale jego komplementy. - Powiedz, chyba się z nią już przespałeś? Nie sądzę, żebyś wytrzymał bez pieprzenia jakiejkolwiek laski, to nie dla ciebie. W dodatku jeżeli przy sobie masz pannę z takim ciałem.
   - Z daleka od niej, rozumiesz?! Spróbuj ją tknąć, a pożałujesz, że się w ogóle urodziłeś! - Mogłam spodziewać się,że głód narkotykowy plus zazdrość Nialla nie skończy się dobrze.
   - Stary, ale o co ci chodzi? Mówię ci prawdę, bo gdybym sam miał okazję na pewno bym ją przeleciał.
   Nie mogłam uwierzyć jak można być tak bezczelnym i wygadywać takie rzeczy przy dziewczynie?! Chris najwidoczniej nie miał w ogóle wstydu. W mojej obecności przyznał, że chciałby się ze mną przestać, nie byłam pewna czy był do końca normalny. To była chwila, kiedy Niall wymierzył pierwszy cios w szczękę Chrisa. Pisnęłam z strachu, gdy brunet zachwiał się i nie mal się przewrócił. Nie trzeba było długo czekać, aby oddał mu tym samym. Byłam tak zdezorientowana, że nie umiałam się nawet ruszyć. Widziałam jak oboje lądują na chodniku, Niall na Chrisie i wymierza mu raz po raz ciosy.
   - Niall, upsokój się. Jeszcze mu coś zrobisz! - Złapałam blondyna za ramię i pierwszy raz od początku bójki spojrzał na mnie. Jego wzrok był pusty.
   - Chyba mu się należy, nie uważasz?! Nie będzie mi mówił gnój, że chce ciebie pieprzyć! - Szybko przeniósł ponownie wzrok na Chrisa i wymierzał mu kolejne ciosy.
   - Kurwa, Niall zabijesz go! Przestań. - Wyszarpał moją dłoń ze swojego ramienia. - Proszę. - Kucnęłam przy nim i spojrzałam błagającym wzrokiem na niego.
   - Dobra.
   Blondyn podniósł się z Chrisa i splunął na jego ciało. Brunet wił się z bólu. Mimo, że nie zrobił na mnie dobrego, pierwszego wrażenia współczułam mu. Widziałam co z nim robił Niall, któremu jedynie płynęła krew z nosa i miał powoli opuchnięte oko. Pierwszy raz naprawdę przestraszyłam się Nialla, bo bałam się, że w tym stanie może także mi coś zrobić.
   - Jesteś popieprzony, Horan - powiedział Chris i usiadł na chodniku z jego nosa jak i wargi płynęła krew.
   Niall pociągnął mnie za rękę mocniej niż się spodziewałam i oddaliliśmy się od pobitego mężczyzny. Czułam mocny uścisk blondyna jakim obdarzył mój nadgarstek, ale nie odzywałam się. Bóg wie co mogłoby mu strzelić do głowy. Gdy w końcu się zatrzymuje, puszcza moją dłoń, a ja mimowolnie zaczynam  rozmasowywać bolące miejsce.
   - To bolało. W ogóle co to miało znaczyć, Niall?! Jakim prawem tak go pobiłeś? To mogło się źle skończyć! - Niall podszdł do mnie z gniewnym spojrzeniem.
   - Jakim prawem?! Jesteś głucha czy co, kurwa? Na moich i twoich oczach przyznał, że chciałby się z tobą przespać! Miałem stać z założonymi rękami i się z nim śmiać z tego? - Był zły i to bardzo. Ale nie wiedziałam czemu akurat na mnie? Nic mu, przecież nie zrobiłam, a był oburzony.
   - Mogłeś mu coś zrobić do cholery. Chciałeś mieć problemy przez takiego dupka? Nialll...
   Widziałam, że jego mięśnie powoli się rozluźniają, a jego twarz staje się łagodniejsza. Ulżyło mi na sercu, bo nie chciałam kłócić się z nim już w drugi dzień naszego związku. To by wszystko między nami popsuło, na co było zdecydowanie za wcześnie.
   - Is, muszę już iść. - Oddalił się ode mnie, przed tem całując mnie w policzek. Szedł do mnie tyłem, a ja widziałam w tylnej kieszeni jego dżinsów przezroczystą torebeczkę. Narkotyki.

~#~
Coż chciałam wam życzyć Weosłych Świąt mimo, że został tylko jeden dzień i aby spełniły się wam wszystkie marzenia:)

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Rozdział 28

   Wpatrywałam się w dwie kobiety, które siedziały na kanapie i żadna z nich nie odzywała się ponownie. Bałam się tego jak zareaguje moja matka. Nie chciałam, aby wymyśliła jakąś głupotę, aby rozdzielić mnie z Niallem, a wiedziałam, że ona jak i ojciec byli do tego zdolni. Nie potrafiłam poruszyć się nawet o milimetr, byłam jak sparaliżowana. Tak bardzo nie chciałam, aby zniszczyli to co jest pomiędzy nami.
   - Maura, o czym ty mówisz? - spytała. Starała się być spokojna, ale wiedziałam, że wewnątrz siebie jest zdenerwowana.
   - To ty nic nie wiesz? Niall i twoja córka, prawdopodobnie spotykają się ze sobą. Dzisiaj, gdy do niego poszłam byli razem w sypialni. Nie pochwalan zachowania Nialla, ale jest dorosły. - Matka zmierzyła kobietę ostrym spojrzeniem, a potem wzrok przeniosła na mnie.
   - Możesz mi to jakoś wytłumaczyć? Wiesz dobrze, że nie pochwalam tego jak spotykasz się z tym chłopakiem. Już zdążyłaś wejść mu do łóżka czy jeszcze nie stałaś się jego zabawką? - Czułam jak w moich oczach zbierają się łzy, ale za wszelką cenę starałam się je powstrzymać. Nie mogłam pozwolić na to, aby poczuła satysfakcje. - Na Boga, dziecko on jest dorosłym męźczyzną, ma 21 lat!
   - Jak śmiesz mówić mi takie rzeczy?! Nie znasz go, więc nie oczerniaj. Mnie też nie masz prawa poniżać! Nie zasługujesz w ogóle na to, aby być matką! - wyrzuciłam jej wszystko prosto w twarz co leżało mi na sercu w tym momencie. Niech wie co o niej myślę.
   - Uważasz, że chcę dla ciebie źle? Zastanów się nad tym dobrze, a potem powiedz jeszcze raz. Jestem twoją matką do cholery i lepiej wiem jacy są męźczyźni i jak potrafią wykorzystać naiwność młodych dziewczyn.
   - Niall taki nie jest - powiedziałam, mając zaciśnięte palce. Każda część mojego ciała była napięta i zdenerowana.
   - Owszem jest. Znam swojego syna jak nikt inny i po mimo, że jestem jego matką mam tę świadomość, że Niall bawi się dziewczynami. Nie pamiętam sytuacji, w której przyprowadził do domu dziewczynę, oprócz swojej sypialni.
   Nie wierzyłam jej. Mam głęboko gdzieś co myśli o swoim rodzonym synu, ale jakaś cząstka mnie wierzyła w jej słowa. Wiedziałam jaki jest Niall, ale gdy rano rozmawialiśmy widziałam w jego oczach coś co nie widziałam jeszcze nigdy. To było szczęście. Dlatego też miałam ogromną nadzieję, że się zmieni i nie będzie taki jak dawniej. Nie liczyłam na to, że przestanie chodzić na imprezy, nawet tego nie chciałam, bo to jego życie, ale wierzyłam w to, że nie będzie względem dziewczyn taki jak wcześniej, czyli nie będzie z nimi flirtował.
   - W takim razie w ogóle nie zna pani Nialla. Co ja mówię, on panią w ogóle nie obchodzi. Jest pani okrutną matką dla niego, wie pani chociaż trochę co on przeżywa? Ja pani powiem. Nic pani nie wie, bo skreśliła go pani na samym starcie - skrzyżowałam ręce na piersi i przestawałam to z jednej nogi na drugą. Mogłam śmiało przyznać, że już moi rodzice byli lepsi od rodziców Nialla. Współczułam mu.
   - Jak śmiesz w ogóle tak do mnie mówić? Jakim prawem?! Nie muszę się przed tobą tłumaczyć, ale powiem ci jedno gówniaro, Niall sam sobie zasłużył na swój los. - Pokręciłam głową. Nie miałam pojęcia jak można być tak okrutnym wobec swojego własnego dziecka. Owszem, każdy popełnia błędy, ale uważam, że trzeba pomóc takiej osobie, aby to zrozumiała. Zwłaszcza swojemu dziecku.
   - Bella, posłuchaj - powiedziała, spokojnym tonem moja matka i podeszła do mnie bliżej. Miałam wrażenie, że w ogóle nie obchodziła ją moja wymiana zdań z panią Horan i puściła to mimo uszu. - Nie chcę, żebyś się z nim spotykała, ale to nie dlatego, że go nie lubię, ale jestem przekonana, że on cię zrani. Jesteś moją córką i musisz zrozumieć, że się o ciebie troszczę. Ja chcę dla ciebie jak najlepiej. Więc proszę cię dla twojego dobra, zerwij z tym chłopakiem, bo jak nie to wraz z ojcem będziemy musieli posunąć się do bardziej radykalnych kroków. - Nie wierzyłam w to co słyszałam. To był szantaż z jej strony. Wiedziałam, że będzie chciała zrobić coś takiego.
   - Najlepiej będzie jak dasz mi spokój.
   Nie odpowiadałam matce, która wołała za mną, że mam wrócić z powrotem na dół. Nie miałam ochoty na nią patrzeć. Jak można próbować rozdzielić ze sobą osoby, które się kochają?! To granie na czyiś uczuciach. Nie jestem pełnoletnia, a co za tym stoi muszę się ich słuchać, ale po moim trupie, żebym akurat w tej kwestii się z nimi zgodziła. Mogę nawet uciec z domu, żeby tylko być z Niallem. On za dużo dla mnie znaczy, abym przez nich miała go stracić i zostawić samego.
   Wpadłam do pokoju dość wkurzona, ale spokojnie zamknęłam drzwi. Nie uśmiechała mi się teraz kłótnia z matką. Nie w tym momencie. Usiadłam na łóżku i wzięłam kilka głębokich oddechów. Nie przejmowałam się sobą, bałam się o Nialla. Nie chciałam, żeby przez nasz związek miał kłopoty. On, przecież miał zacząć normalnie funkcjonować i żyć, a nie wpadać w kolejne kłopoty i to w dodatku przeze mnie.
   Wstałam z łóżka i podeszłam do szafy, żeby wyjąć luźniejsze ubrania, z którymi poszłam do łazienki, aby wziąć kąpiel. Wchodąc do pomieszczenia odkręciłam kurek i zaczęłam nalewać wody do wanny. Marzyła mi się długa kąpiel i zapomnienie o tym co robi moja matka. Byłam jego dziewczyną, więc nie mogłam pozwolić na to, aby rodzice wymyślili okropne rzeczy na jego temat. Wiedziałam, że na to nie pozwolę.
   Rozebrałam się z mojej dotychczasowej sukienki, której jak na moje szczęście matka nie skomentowała i weszłam do wanny, która do pełna była nalana wodą. Od razu poczułam rozluźnienie przechodzące przez całe moje ciało i odpręźenie. Woda była taka jaką uwielbiałam, czyli gorąca. Zawsze lubiłam się w takiej kąpać. Tylko w takiej umiałam odpocząć i się zrelaksować. Gdy leżałam już w wannie nie miałam ochoty z niej nawet wyjść i chciałam jak najdłużej w niej leżeć. Przynajmniej podczas kąpieli nie myślałam tyle o wszystkim co się dzieje wokół mnie dzisiaj.
   Po około dwudziestu minutach leniuchowania postawiłam swoje stopy na posadzce, która okazała się bardzo zimna dla mojego rozgrzanego ciała przez kąpiel. Było lato, ale ja go jeszcze tak nie czułam. Być może przez to, że temperatury nie były jeszcze aż tak wysokie. Od razu wytarłam swoje ciało ręcznikiem, a potem włożyłam białą bokserkę, którą włożyłam w dżinsowe spodenki. Teraz o wiele lepiej się czułam niż w obcisłej sukience.
   Nawet po tych kilku godzinach jakie minęły od  rozmowy z Niallem, w której oboje wyznaliśmy swoje uczucia, nie mogłam w to uwierzyć. To było za piękne, żeby było prawdziwe. A jednak była to rzeczywistość. Przepiękna rzeczywstość, którą kochałam coraz mocniej. Lecz Niall zaskoczył mnie dzisiaj bardzo pozytywnie. Wreszcie mogłam odkryć jego twarz, w której nie bał się wyznawać swoich uczuć i umiał się przede mną otworzyć, a ja poznałam prawdę o jego uczuciach, których się nawet nie spodziewałam, ale nie narzekałam. Czułam, że mam najlepszego chłopaka na całym świecie i nikt tego nie zmieni.
   Usiadwszy na kanapie poczułam burczenie w brzuchu, więc postanowiłam zejść na dół tak aby nikt mnie nie zauważył. Kiedy rozejrzałam się nie zobaczyłam żadnej z kobiet co mogło oznaczać, że poszły do ogrodu. Weszłam do kuchni i od razu wyjęłam miske z jednej z szafek, do której wsypałam płatki, a następnie nalałm mleka. Z gotowym jedzeniem usiadłam przy stole i zaczęłam zajadać się moim ulubionym daniem, jeżeli płatki można tak nazwać. Jadłam dosyć szybko, bo nie chciałam znowu natknąć się na matkę, dlatego po niespełna paru minutach miska była już pusta i włożyłam ją do zmywarki, po czym wróciłam na górę do pokoju. Wchodząc z powrotem do pomieszcenia pomyślałam, że napiszę do Nialla. Nie widziałam go od około trzech godzin, a już za nim tęskniłam.
Ja: Niall, musimy pogadać. To naprawdę ważne.
Nie musiałam długo czekać na jego odpowiedź, bo już po chwili ona była.
Niall: To brzmi conajmniej poważnie. Zrozumiałaś jakim jestem dupkiem i chcesz mnie rzucić?
Dopiero po jego wiadomości zrozumiałam jak poważnie musiały zabrzmieć moja słowa napisane do niego.
Ja: Nie, idioto. Nawet o tym nie pomyślałam, ale to naprawdę ważne...
Niall: W takim razie przyjadę po ciebie o 18? Pasuje ci?
Ja: Tak, ale sama przyjdę. Nie gniewaj się :) Muszę kończyć, do zobaczenia.

                                                        ***

   Wyszłam z domu, kiedy rodziców akurat w nim nie było i zaczęłam iść do mieszkania Nialla. Musiałam mu o wszystkim powiedzieć, bo inaczej czułabym się źle, a poza tym on musiał wiedzieć co się święci i jakich mam podłych rodziców. Nie miałam pojęcia jak zareaguje, ale po nim można spodziewać się wszystkiego, dlatego też trochę się bałam, ale nie dziwcie się mi. Potym co przechodziłam przy Jake'u to było wręcz naturalne. Zresztą już na własnych oczach widziałam jego przypływy złości, które nie były miłe. Tak można to ująć.
   Lubiłam ten okres roku, bo mimo późnych godzin na dworze codzinnie było widno w przeciwieństwie do cholernej zimy, w której już o 17 było ciemno jak w lato o 22. I nawet temperartra przed godziną osiemnastą była ciepła, więc mogłam pozwolić sobie zostać w moich dżinsowych spodenkach, które swoją drogą były dość krótkie i mało brakowało, a odsłaniały by moje pośladki. Ale chyba Niallowi to nie będzie przeszkadzać, wręcz przeciwnie.
   - Prowokujesz, skarbie. Oj, prowokujesz. - Uśmiechnęłam się, gdy usłyszałam głos Nialla za sobą, a potem złapał moje pośladki w dłonie. - Stanowczo jesteś za bardzo odkryta. - Złożył pocałunek na moim policzku.
   - A ty co tu robisz? Umawialiśmy się, że do ciebie przyjdę.
   - Wyszedłem po ciebie. Chyba, że umówiłaś się z jakimś frajerem? - Przymrużył oczy, a ja się zaśmiałam. Wiedziałam, że żartuje, widziałam to po nim.
   - Tym frajerem jesteś ty, ewentualnie. - Walnęłam go piąstką w tors, ale on nic nie poczuł.
   Blondyn splątał nasze palce i zaczęliśmy iść razem za rękę. Szczerze mówiąc nie spodziewałam się po nim takiego gestu, który dużo dla mnie znaczył, a on się tylko uśmiechnął. Chciałam, aby już cały czas taki był względem mnie, ale wiedziałam, że jak weźmie narkotyki to od razu zmieni się o 180°. Lecz nie przejmowałam się tym co będzie wtedy, bo wiedziałam, że wtedy nadal będę przy nim. Bez względu na wszystko, ja przy nim będę. Znaczył dla mnie więcej niż wszysto inne na świecie, razem wzięte.
   - Więc o czym chciałaś porozmawiać? - spytał, kiedy szliśmy już dobre pare minut w ciszy, która dla mnie była bardzo miła.
   - A możemy najpierw gdzieś usiąść? - spytałam niepewnym głosem, a Niall spojrzałam na mnie pytającym wzrokiem, lecz o nic nie pytał. - Chodź tutaj.
   Blondyn pociągnął mnie za rękę na jedną z ławek w parku i posadził na swoich kolanach. Od razu poczułam jego perfumy, które od jakiegoś czasu były moimi ulubionymi. Inne dziewczyny mogły mi tylko zazdrościć takiego chłopaka.
   - Niall, moja matka dowiedziała się, że jesteśmy razem i zagroziła, że jeżeli z tobą nie zerwę to posuną się do jakiś obrzydliwych rzeczy względem ciebie. - Patrzyłam w jego błękitne oczy, które były wpatrzone wprost w moje, ale on milczał, a ja chciałam, aby się w końcu odezwał i powiedział, że wszystko będzie dobrze.
   - I czym ty się martwisz? Co ona może nam zrobić? - Jego mina była obojętna. Nie przejmował się tym w ogóle, kiedy ja wręcz przeciwnie.
   - Martwię się o ciebie rozumiesz?! Nie chcę, żebyś miał problemy przeze mnie...
   - Nie rozpędzaj się mała. Nie będę miał przez ciebie żadnych problemów, nawet tak nie myśl. Ja sobie zawsze daję radę, więc nie masz się o co martwić. Jesteś moim skarbem, który jeszcze daje mi powdy do życia.
   - Niall...
   Zamknął moje usta w pocałunku. Smakowały słodko. Nie miałabym nic przeciwko gdyby robił to cały czas. Byłam pewna, że całowł najlepiej z całej okolicy. Zaplątałam palce w jego włosy, a on przyciągnął mnie jeszcze bliżej siebie. W tej pozycji byłam od niego wyższa, co mi bardzo odpowiadało i to on musiał przechylać głowę do góry, aby mnie całować. Pociągnęłam końcówki jego włosów, a on jeknął wprost w moje usta, które przez to się uśmiechnęły. Miałam wrażenie, że zapomnieliśmy, iż jesteśmy w miejscu publicznym, bo blondyn zaczął dotykać mnie coraz niżej, a ja nie kontrolowanie zaczęłam  się o niego ocierać, co spowodowało u obojgu z nas ciche jęki.
   - Mała, musimy się opanować chyba, że chcesz, żebym doszedł przy wszystkich. - Oderwałam się od niego ze zniesmaczoną miną i popatrzyłam na niego rozbawiona.
   - A od kiedy ty jesteś taki wstydliwy?
   - A ty od kiedy taka odważna? - przedrzeźnił mnie i oparł się pomiędzy moimi piersiami. - Będziesz musiała mi je kiedyś pokazać. Jestem przekonany, że wyglądają niesamowicie. - Zrobiłam się bardzo czerwona po jego słowach, a on podniósł głowę z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Robił to specjalnie, abym tylko się zawstydziła.
   - Jesteś nienormalny, ale i tak cię kocham - powiedziałam i musnęłam jego wargi.
   Siedzieliśmy w takiej pozycji i na tej samej ławce z dobrą godzinę. Dzięki Niallowi i jemu wygłupom zapomniałam o wszystkm dookoła. On był niesamowity. Kto by pomyślał jeszcze miesiąc temu, że będziemy razem, a blondyn będzie dla mnie taki inny. Momentami miałam wrażenie, że jest to sen, z którego nie chcę się wybudzić, ale szybko uświadamiałam sobie, że to jest rzeczywistość. Spotkało mnie niewiarygodne szczęście, że mam go i nikt inny. Dlatego też będę mu pomagała jeżeli chodzi o narkotyki, jego rodzinę, a nawet małe pierdoły.
   Wstaliśmy z ławki, a on ponownie złapał mnie za rękę. Przybliżyłam się do niego, a głowę oparłam na jego torsie. Może nie była to najwygodniejsza pozycja, aby iść, ale mi było niewiarygodnie ciepło, będąc tak blisko jego serca, którego słyszałam nawet bicie. I gdybym nie pojechała z Jacobem na wczorajszą imprezę do Nialla najprawdopodobniej nie szlibyśmy w tym momemcie razem. To było przerażające.
   - Możesz dzisiaj nocować u mnie? - spytał, gdy ja dopiero spostrzegłam, że idziemy w kierunku jego bloku.
   - W sumie, czemu nie? I tak co mają zrobić to zrobią - wzruszyłam ramionami, a Niall podszedł do mnie od tyłu i objął w talii.
   - Przestań już o tym myśleć. Wiesz dobrze, że jestem Niall i nie pozwolę, aby ktoś mi ciebie odebrał.
   Mogłam już wtedy się domyślić, że długo to nie potrwa

~#~
Pozwolę sobie nie skomentować tego rozdziału, który jest nudny i mi się nie podoba, ale postaram się, aby następny był lepszy:)
https://ask.fm/juliaa650

środa, 16 grudnia 2015

Rozdział 27

  Pamiętajcie o komentarzach 

   Budząc się rano poczułam nie swój zapach pościeli, ale zapach męski. Powoli otowrzyłam oczy i zauważyłam również, że nie jestem w swoim pokoju. Jedyne czego byłam pewna to, że moja głowa niemiłosiernie boli i czułam się jakby zaraz miała eksplodować. Rozejrzałam się po wnętrzu sypialni i dostrzegłam, że jest to pokój w mieszkaniu Nialla. Nie mogłam sobie niczego na początku przypomnieć dopiero po chwili do mojej głowy powróciły urywki zdarzeń z ostatniej nocy. Ostatnie co pamiętam, to jak Niall przyprowadził mnie tutaj, abym się położyła. Przez chwilę pomyślałam, że może martwił się o mnie, ale przecież to był on. Człowiek, który martwił się tylko o siebie i o nikogo innego.
   Pociągnęłam nosem, abym mogła poczuć jego zapach. Pościel pachniała niesamowicie. Jej zapach przeplatał się z wodą kolońską i męskim dezodorantem. Chciałabym, aby koło mnie leżał blondyn i żebym mogła się do niego przytulić. Tęskniłam za tym jak za niczym innym. Tak bardzo pragnęłam cofnąć się do ostatniego weekendu, gdzie wszystko było prawieże idealne.
   Uświadomiłam sobie, że najlepiej będzie jak zaraz wyjdę z jego mieszkania i wrócę do domu. Odkryłam swoje ciało z pościeli i po mimo bólu głowy postawiłam nogi na panelach. Zobaczyłam, że spałam w koszulce Nialla. Niedość, że mnie tu przyprowadził to jeszcze przebrał. Był kochany, ale zdarzało się to dość rzadko, bo za chwilę powracał stary Niall Horan, który z nikim się nie liczy. Chciałabym móc go zmienić, ale doskonale wiedziałam, że nikogo nie da się zmienić. Wykonałam dosłownie parę kroków w kierunki mojej sukienki, która leżała na krześle, a usłyszałam chwytanie za klamkę. W tym momencie nie miałam ochoty stawać z nim twarzą w twarz. Nie byłam na to gotowa. A w dodatku to jak obściskiwał się z tymi dziewczynami.
   - Wstałaś już. - Nie wiedziałam czy oznajmił czy raczej zapytał, ale myślałam, że stać go na coś więcej. - Zrobiłem ci śniadanie, jest w kuchni.
   - Nie musiałeś się wysilać. Zaraz idę do domu. - Walczyłam sama z sobą. W środku krzyczałam, aby mnie przytulił i pocałował, a na zewnątrz byłam dla niego okropnie oschła.
   - Chciałbym, żebyś została. Brakowało mi ciebie. - Zbliżył się do mnie na tyle szybko, że nie zdążyłam nawet tego zauważyć. Niall ustał kilka centymetrów ode mnie i popatrzył mi głęboko w oczy, a potem założył kosmyk moich włosów za ucho.
   - A gdy pieprzyłeś przedwczoraj tamtą pannę to też o mnie myślałeś? - zapytałam, a on popatrzył mnie pytającym spojrzeniem. - I co tak się na mnie patrzysz?! Pomyliłeś numery, gdy dziękowałeś jakieś szmacie za seks. - Niall zaśmiał się potym co powiedziałam. Czy jego naprawdę to bawiło? Co było śmiesznego w robieniu ze mnie idiotki. To ze mną czy z nim było coś nie tak? Bo sama już nie wiedziałam. On czasami zachowywał się tak nie dojrzale.
   - Jesteś zazdrosna? - powiedział, a ja zrobiłam krok w tył, a moje plecy zderzyły się z parapetem. - Powiedz, Bella jesteś zazdrosna o inne dziewczyny, z którymi flirtuję? - i znowu ten cwaniacki uśmiech na jego twarzy, po czym dodaje: - Ale one nic dla mnie nie znaczą w przeciwieństwie do ciebie.
   Zamarłam, a moje serce zabiło szybciej. Nie miałam pojęcia czy mówi to specjalnie czy może jest to prawda, ale w jego ustach zabrzmiało to idealnie. Znaczę dla niego więcej niż one. To było nie do opisania. Już miałam coś powiedzieć, ale Niall przybliżył swoje wargi do moich i zaczęliśmy się całować. Całował inaczej, nie tak jak zazwyczaj. Ten pocałunek był delikatny i pełen tęskonoty. Tak bardzo mi go brakowało, że teraz chciałabym nigdy się od niego nie odrywać.
   Blondyn, włożył ręce pod koszulkę, którą miałam na sobie i zaczął krążyć rękoma po moim ciele. Przeszedł mnie dreszcz i nie mogłam się nie uśmiechnąć. Niall dotykał mnie delikatnie, bez żadnego pośpiechu, co było najlepszym uczuciem. Ja zatopiłam ręce w jego włosach, które po paru chwilach były kompletnie roztrzepane. Gdy lekko  pociągnęłam jego końcówki, on jęknął wprost w moje usta. Poczułam jak kładzie dłonie na moich pośladkach, nie protestowałam i sadza mnie na parapecie, a sam staje między moimi nogami, które rozchylił, aby mieć gdzie ustać.
   Nie odrywaliśmy się od siebie nawet na sekundę, nie wytrzymałabym gdyby teraz  przerwał pocałunek. W dodatku zaczął dotykać wewnętrzoną stronę mojego uda co spowodowało nową falę przyjemności. Dopiero teraz tak naprawdę zrozumiałam jak bardzo mi go brakowało przez te parę dni, które okazały się wiecznością. Brakowało mi wszystkiego co z nim związane. Jego pocałunków. Jego dotyku. Ale przede wszystkim jego całego. To był prawdziwy dowód na to, że jestem w nim mocno zakochana.
   Potym jak jęździł dłonią po moim udzie, a moje ciało z każdym jego dotykiem miało gęsią skórkę, dotknął mojego miejsca intymnego co spowodowało, że zaczęłam go jeszcze bardziej pragnąć, ale nigdy bym mu o tym nie powiedziała. Przynajmniej na razie. Gdy po dość długim pocałunku Niall oderwał nasze usta od siebie, jęknęłam zawiedziona na co on się zaśmiał. W jego oczach było coś innego. Widziałam to. Były radosne, tak jak jeszcze nigdy.
   - Bella, posłuchaj...
   - Nie to ty posłuchaj - powiedziałam stanowczo, a on grzecznie posłuchał i się nie odzywał. - Nawet nie wiem jak ci to powiedzieć. Mam dość tych twoich zmiennych nastrojów. Jednego i drugiego dnia całujesz mnie, jesteś dla mnie czuły i miły, a potem nagle masz mnie gdzieś i mnie olewasz, przy czym śpisz z innymi dziewczynami. Niall, proszę cię powiedz czego chcesz, a ja to uszanję. Ale mam już dość tego. - Mało się nie rozpłakałam. Blondyn wbijał we mnie wzrok, a ja chciałam się patrzyć wszędzie byle nie prosto w jego oczy. Chciałam, aby coś powiedział, a nie milczał. W dodatkowe poddenerwowanie wprawiały mnie dłonie Nialla, które pocierały moje kolana.
   - Ja... ja nie wiem co powiedzieć. Nie umiem i nie potrafię. To jest dla mnie zbyt trudne, Bella. - Wziął głęboki oddech i popatrzył w sufit. - Skarbie, jesteś dla mnie jedyną osobą, której ufam i na której mogę polegać. Mogę próbować o tobie zapomnieć, ale to mi się nie uda. Kurwa, jesteś dla mnie wszystkim, rozumiesz?! Wszystkim. Na nikim mi nigdy nie zależało naprawdę, a dla ciebie chcę wszystkiego co dobre. Ale wiem, że nie jestem odpowiedni dla cienie. Ćpam, piję, imprezuję...
   - Co ty wygadujesz? Jesteś na sto procent odpowiedni - przerwałam mu, bo nie mogłam słuchać jak gada sam na siebie. Nie miał pojęcia jak silne jest moje uczucie do niego. Położyłam rękę na jego policzku i zaczęłam go gładzić. - Nigdy nie spotkałam takiego chłopaka, jakim jesteś ty. Nie obchodzi mnie czy ćpasz czy też nie. Wiem, że gdy będę przy tobie i będę starała ci się pomóc to dasz radę. Chcę być przy tobie, jeżeli mi na to pozwolisz.
   Słuchał mnie uważnie, a na koniec jego usta utworzyły wielki uśmiech i mnie przytulił. Czułam jak jego serce nierównomiernie bije. Tulił mnie mocno swoimi ramionami, ja też go przytuliłam. Na sobie czułam jego tors, który był gorący pod wpływem emocji jakie tu się dzieją. Mało nie brakowało, a bym się popłakała. To wszystko było dla mnie za dużo. Może byłam zbyt słaba emocjonalnie, albo za bardzo to wszystko przeżywałam. Ale kto by na moim miejscu nie przeżywał tego jak usłyszał by takie słowa?
   - Przepraszam. Przepraszam za wszystko. Nie powinienem cię tak traktować. Po prostu nie potrafiłem sobie z tym poradzić. Próbowałem zapomnieć, ale im bardziej chciałem tym bardziej mnie do ciebie ciągnęło. Nie wiem skarbie co ty ze mną robisz, ale przy tobie jestem inny - powiedział, kładąc głowę w zagłębieniu mojej szyji. Miałam wrażenie, że on tak samo jak ja jest dosyć rozchwiany. To co się w tej chwili między nami działo było nie do opisania.
   - Spokojnie, Niall. Będzie dobrze. Pamiętaj, że masz mnie i będę przy tobie.
   - Kocham cię - po tych słowach musnął delikatnie moje usta, a w dole mojego brzucha wybuchło stado motyli. To uczucie było nie do opisania.

                                      ***

   Po zjedzeniu wspólnego śniadania, które przygotował Niall leżeliśmy na łóżku w jego sypialni. Ja na plecach z  podwiniętą koszulką, aż do moich piersi, a Niall leżał na brzuchu i kreślił niewidzialne wzroki na mojej skórze. Był inny niż zawsze, ten Niall był przeciwieństwem tego, jaki jest na codzień. Blondyn teraz był niezwykle czuły względem mnie. Chciałabym myśleć, że tak może już zostać, ale wiedziałam, że jest to niemożliwe, ale starałam się o tym nie myśleć.
   - Czułem się okropnie, gdy zobaczyłem cię wczoraj z tym idiotą, a jak zaczęliście się całować chciałem podejść i mu zajebać, ale powstrzymałem się. - Niall zaczął składać pojedyncze pocałunki na moim brzuchu, a potem na ustach. - Muszę z ciebie zmyć jego usta, swoimi.
   Zaśmiałam się, tak jak i on, a potem kolejny już dzisiaj raz  zaczęliśmy się całować. Pocałunek był delikatny i leniwy. Blondyn napierał swoim ciałen na mnie, a ja jak prawie zawsze zatopiłam ręce w jego włosach. Natomiast on błądził dłońmi po mojej odkrytej skórze. Czułam się tak dobrze i swobodnie z nim. Jak jeszcze nigdy dotąd. Pomiędzy nami była namiętna atmosfera, dość wyczuwalna. Blondyn nie odrywał by ode mnie ust, gdyby nie czyjeś chrząknięcie w progu drzwi od sypialni.
   - Kurwa. - Niall przeklnął i opadł głową między moje piersi, ale zaraz ją podniósł i odkręcił się. - Po co tu przylazłaś?
   - Jestem w końcu twoją matką i mam prawo odwiedzić syna, wtedy kiedy mam na to ochotę. Zresztą nie po to tu przyszłam - zaczęła, a my z Niallem podnieśliśmy się do pozycji siedzącej. - Sąsiedzi dzwonili do nas i skarżyli się na głośną muzykę.
   - Nie powinno cię to interesować. W jednym mogę przyznać ci rację, masz tak samo doskonałe wyczcie czasu jak ojciec - powiedział Niall, a mi przypominało się jak byłam pierwszy raz w jego mieszkaniu, a jego ojciec tak samo jak teraz matka, przerwał nam.
   - A przypomnieć ci kto kupił to mieszkanie? - zapytała, a Niall prychnął i pokręcił głową. Wydawało mi się, że zarówno jego ojciec jak i matka byli identyczni. Żadnemu z nich nie zależalo na Niallu, ale nigdy bym mu tego nie powiedziała. - W dodatku sprowadzasz sobie tu panienki, które jak widać, są coraz to młodsze. - Obrzuciła mnie spojrzeniem pełnym pogardy.
   - Informuję cię, że ta "panienka" jest moją dziewczyną i zarazem jedyną osobą, której na mnie zależy, więc nie waż się jej więcej razy obrażać.
   Zamarłam po jego słowach. Czy Niall właśnie przed chwilą nazwał mnie swoją dziewczyną? Nie mogłam przestać wpatrywać w niego wzroku. Nie dowierzałam w to co przed chwilą usłyszałam. W jednej chwili zniknęła jego matka i czułam się jakbyś byli tylko my, we dwoje. Chciałam, aby na mnie spojrzał, bo chciałam pokazać mu, że jego słowa wywołały u mnie niesamowitą radość, ale on wpatrywał się w swoją matkę.
   - Synu, dziwię się czasami, że  to właśnie ja cię urodziłam. Spójrz na nią, chcesz z niej zrobić swoją zabawkę do łóżka. Myślisz, że nie wiemy jak przedmiotowo traktujesz dziewczyny, które potrzebne są ci tylko do jednego?! - Byłam w szoku. Jak ona mogła tak traktować Nialla. Miałam wrażenie, że w ogóle go nie znała. To było coś niepojętego. Teraz byłam pewna, dlaczego jest taki oschły dla każdego.
   - Byłbym wdzięczny, gdybyś opuściła to mieszkanie - powiedział, po czym udał się do przedpokoju i otworzył drzwi matce, która obrzuciła mnie jeszcze oschłym spojrzeniem i wyszła. Nie wiedziałam jak mam się zachować w tej sytuacji. To było co najmniej krępujące.
   - Is, przepraszam. Nie chciałem, żeby tak cię potraktowała.
   - Nic się nie stało, ale lepiej będzie jeżeli już pójdę - oznajmiłam i zabrałam swoją sukienkę i pozostałe rzeczy, po czym poszłam do łazienki.
   Nie dbałam o to jak wyglądam na twarzy, tylko ubrałam sukienkę, która teraz była niewygodna i związałam swoje włosy w kitke. Na wczorajszą imprezę ten strój był idelany, ale teraz się w nim męczyłam. Nie miałam pojęcia jak w nim dojdę do domu, a w szczególności na tych wysokich szpilkach. Chciałabym zostać tutaj z Niallem, ale to nie był odpowiedni moment na to. Czułabym się dość skrępowana przy nim po takiej sytuacji.
   - Nie zostaniesz ze mną? - Zrobił skwaszoną minę, kiedy wyszłam z łazienki. Niall tak słodko wyglądał, a słowa 'moja dziewczyna' w jego ustach brzmiały fantastycznie.
   - Nie, naprawdę muszę iść. - Blondyn przybliżył się do mnie i objął mnie w talii. Mimo, że chciałam być blisko niego, nie mogłam w tej chwili.
   - To przez moją matkę,  tak? - spytał, a ja odsunęłam się od niego i zaczęłam zbierać resztę swoich rzeczy. Nie chciałam, aby czuł się winny, kiedy nic nie zrobił. Nie mogłabym sobie tego wybaczyć.
   - Zadzwonię, później - musnęłam przelotnie jego usta i szybko wyszłam z mieszkania.
   Nie chciałam, aby mówił coś do mnie lub mnie zatrzymywał. To, że chciałam już pójść do domu było winą matki Nialla, ale nie miałam zamiaru mu o tym mówić miał za dobry humor. Od momentu, w którym go poznałam nie widziałam w jego oczach takich iskierek jak dzisiaj. To było niesamowite, że za moją sprawą on wreszcie był szczęśliwy. Ale czy to możliwe, żeby nie mogł naprawdę na nikogo liczyć? Przecież miał tylu znajomych, ale jak wiadomo za pewne wszyscy z nich byli obok niego dla swoich korzyści.

                                   ***

   Nie miałam ochoty również wracać do domu, dlatego też szłam do niego bardzo wolno co skutkowało tym, że doszłam do niego po prawie godzinie. Jednak w mojej głowie cały czas siedział Niall. Miałam wrażnie, że to wszystko do mnie jeszcze nie dotarło, albo jest zbyt piękne. To była prawda, to był najpiękniejszy dzień w moim życiu i nic nie mogło go popsuć. Nic, a nic. Weszłam do domu i nie zdejmowałam nawet butów tylko od razu z przed pokoju pragnęłam pójść do swojego pokoju.
   - Chyba musimy znowu pomówić - odezwała się z salonu moja matka. Spojrzałm w jej stronę i zobaczyłam, że siedzi w salonie razem z jedną ze swoich znajomych. Nie widziałam kto to, ale gdy po chwili się odwróciła. Zamarłam.
   - Widzę, że nasze dzieci spotykają się ze sobą.

~#~
Końcówka jest do dupy, bo pisałam ją na szybko, ponieważ chciałam wstawić dzisaj rozdział, który był prawie skończony już w niedzielę :D Miałam ogromnego kopa do pisania:),
ask.fm/Juliaa650
TT - @m_julcia

sobota, 12 grudnia 2015

Rozdział 26

Liczę na komentarz od każdego z was

   Minęło parę dni, dokładnie 4 odkąd wróciłam do domu ze wspólnego weekendu z Niallem. Od tamtej pory nie miałam z nim jakiegokolwiek kontaktu. Parę razy wahałam się czy może nie zadzwonić do niego, ale za każdym razem rezygnowałam. Nie chciałam się mu narzucać, gdyby chciał napisałby czy nawet zadzwonił. Jednak w środku bolało mnie, że po tym wszystkim co się zdarzyło urwał nasz kontakt. Chociaż to nie był seks, ale coś podobnego, czułam się jak szmaciana lalka, którą można wyrzucić jak się zrobi swoje. Sama gubiłam się w jego zachowaniu.
   Starałam się nie pokazywać przy nikim, że jestem w słabszej kondycji. Tylko przez  noce pokazywałam jak jest mi ciężko i popłakiwałam przez chłopaka, z którym nawet nie byłam. Zakończył się rok szkolny co było jedynym powodem, z którego się cieszyłam i rozpoczęły się upragnione wakacje. Co najdziwniejszego to zaczęłam normalnie rozmawiać z Jacobem. Sama nie wiem kiedy to się stało, ale nasze kontakty ponownie są takie jak kiedyś. Może nie idealne, ale lepsze niż ostatnio.
   - Zadzwoń w końcu do niego, a nie męczysz się cały czas - odezwał się brunet, gdy siedzieliśmy u niego w pokoju. W ostatnim czasie prawie cały swój czas wolny spędzałam właśnie z nim, nie licząc wolontariatu, na który chodziłam codziennie od poniedziałku.
   - O czym ty mówisz? - spytałam, kiedy jego słowa wybudziły mnie z transu w myśleniu o blondynie.
   - Chyba raczej o kim. Bella nie mogę patrzeć jak się męczysz i okłamujesz samą siebie. Sama dobrze wiesz, że ci go brakuje, ale jesteś zbyt uparta, żeby zadzwonić pierwsza - uśmiechnął się, kucając przy mnie. Jego uśmiech był szczery mimo tego, że obaj z Niallem mieli zły kontakt między sobą.
   - Jacob, daj spokój, proszę cię.
- Nie dam ci spokoju dopóki nie weźmiesz w rączki telefonu i nie wybierzesz numeru do tego palanta - spojrzałam na niego wzrokiem, który mówił, że przesadził ostatnim słowem. - Dobrze. Jeżeli nie wybierzesz numeru do twojego ukochanego blondyna bez, którego nie potrafisz funkcjonować i do którego wzdychasz jak Julia do Romea.
   Potym co usłyszałam na końcu nie mogłam powstrzymać się od śmiechu i głośno się zaśmiałam. Swoją drogą nawet nie wiedziałam, że on zna tytuły książek literackich i to w dodatku o takiej tematyce, ale pozostawiłam to bez komentarza. Nie uśmiechało mi  się zwierzać się Jacobowi o moich miłosnych sparawach, o których najwięcej wiedziała Claudia, a i tak nie wszystko.
   - Jesteś tak nachalny, że brak mi słów, aby to opisać. Ale proszę cię jak kumpel kumpla...
- Ale ty za bardzo nie wyglądasz na kumpla, więc mogę mówić co chcę - uśmiechnął się, a ja walnęłam się otawartą dłonią w czoło.
   - Jacob zrozum przenośnie. Więc, proszę cię, abyś nie mówił do kogo mam dzwonić, a tym bardziej czy mam dzwonić do Nialla. Nie zrozum mnie źle, ale tak naprawdę nic nie wiesz co jest pomiędzy nami, więc nie możesz mówić czy chcę z nim rozmawiać czy też nie.
   Skłamałam. Ale chciałam skończyć już ten chory temat, który brunet rozpoczął. Jeżeli uznam, że chcę wyjaśnić wszystko z Niallem to z pewnością do niego zadzwonię, a jak na razie nikt nie ma prawa mi mówić co mam robić. Zwłaszcza, że nikt nie wie co czuję i nikt nie przeżyje życia za mnie. Jacob chyba to zrozumiał, bo oddalił się ode mnie i usiadł na swoim łózku, biorąc telefon i pisząc sms'a. Obserwowałam jego mimikę twarzy, która z każdą sekundą zmieniała się w uśmiech na twarzy.
On coś kombinował.
   - Z czego tak się śmiejesz? Coś mnie omija? - spytałam, patrząc na niego, ale on nie odrywał wzroku znad dotykowego ekranu telefonu i ciągle na nim pisał.
   - Mamy plany na wieczór.
- My? - spytałam zaskoczona, bo kompletnie nie wiedziałam o co chodzi. Ja nie miałam zamiaru nigdzie wychodzić, a w szczególności na jakąś impreze zakrapianą w alkohulu, co jest w jego stylu.
   - Tak i nie przyjmuję odmowy. Możesz nawet iść w dresie. Mi to wisi, ale masz tam ze mną iść - powiedział i spojrzał się na mnie stanowczym wzrokiem. Zaśmiałam się z jego rozkazu o tym, że mam gdzieś z nim iść. Mam tylko nadzieję, że niczego nie wymyślił co mogłoby mi się nie spodobać.
   - Jacob, ale gwarantuję ci, że jeżeli jest to coś głupiego to...
- Tym się nawet nie przejmuj. Mogę ci obiecać, że będziesz bardzo zadowolona.
   Uśmiechnęłam się i oparłam się o fotel, po czym odpłynęłam w myślach o Niallu i o tym co planuje wieczorem Jacob. Gdyby to był ktoś inny to mogłabym się domyślać co chce robić, ale z tym chłopakiem nic nie wiadomo, dlatego pozostało mi tylko czekanie w niecierpliwości do wieczora, bo wątpiłam, żeby powiedział mi wcześniej o co chodzi. Cieszyło mnie to, że nasze relacje wróciły do normy, a on nie próbuje mnie podrywać. Chociaż cały czas gdzieś na końcu głowy, wiedziałam, że on coś do mnie czuje, ale nie da się nikogo zmusić do miłości.
   Przez resztę dnia, jakie spędziłam z Jacobem próbowałam namówić go, aby chociaż trochę mi zdradził plany, ale on cały czas stał przy swoim i nie chciał nawet odrobinę mi wyjawić. Powiedział tylko tyle, że muszę ubrać się ładnie i seksownie. Co mogło oznaczać, że chce jechać na jakąś imprezę, ale nie zamierzałam protestować, bo nie wiedziałam do końca czy dobrze myślę.
   Najgorsze z jednej strony było to, że nie miałam zielonego pojęcia co na siebie założyć. Nie chciałam wyglądać wyzywająco, ale jednocześnie chciałam wyglądać ładnie. Dlatego przede mnie był ciężki wybór. Gdy chciałam wstać i podejść do szafy, aby wybrać ubrania na dzisiejszy wieczór, dostałam sms'a na swoją komórkę. Wyjęłam swój telefon z tylenej kieszeni spodni, po czym odblokowałam dotykowy ekran. Na wyświetlaczu pojawiło się imię Nialla, dlatego od razu się uśmiechnęłam.
Niall: Dziękuję za ostatnią noc. Możesz wpadać częściej.
   To ewidentnie nie była wiadomość do mnie, blondyn musiał pomylić numery. Zrobiło mi się przykro tak jak chyba nigdy. To właśnie była oznaka, że nic dla niego nie znaczę, a nasze zbliżenie nic dla niego nie znaczyło. To bolało, ale postanowiłam zebrać się w siebie i podnieść głowę do góry. Tym bardziej to zmotywowało mnie, aby wyglądać dzisiaj olśniewająco i bawić się dzisiaj najlepiej w swoim życiu.
   Wybrałam mini sukienkę, którą nawet nie wiedziałam, kiedy kupiłam w kolorze czerwonym. Do tego wybrałam czerwone szpilki i czarną, koronkową bieliznę. Co do bielizny to był spontan, chciałam dobrze wyglądać. Przed ubraniem stroju poszłam do łazienki, aby wziąć jeszcze prysznic. Zdjęłam z siebie dotychczasowe ubrania i uregulowałam wodę, aby była odpowiednia dla mnie. Weszłam do kabiny i opłukałam swoje ciało, a potem wtarłam w nie żel do mycia, który za chwilę z siebie opłukałam. Wychodząc z pod prysznica owinięta ręcznikiem, który ledwo zakrywał mój tyłek poczułam lekki chłód. Powoli się wytarłam i założyłam przygotowaną wcześniej sukienkę.
   Musiałam przyznać, że wyglądałam w niej bardzo dobrze. Sięgnęłam po lokówkę do włosów, którą zrobiłam leciutkie loki na swoich długich, czarnych włosach. Następnie zrobiłam kreski eyelinerem na powiece, a na usta nałożyłam różową szminke. Końcowy wynik był niesamowity, kiedy spojrzałam w lustro, nie mogłam uwierzyć, że to ja. Byłam nie do poznania, oczywiście w pozytywnym tego słowa znaczeniu. Wróciłam do swojego pokoju i założyłam czerwone szpilki, które idealnie pasowały do góry stroju.
   Wzięłam kopertówkę i napisałam sms'a do Jacoba, że jestem już gotowa. Długo nie musiałam czekać na jego odzew, bo po chwili napisał, że jest kawałek za moim domem. Wyszłam po chichu z pokoju, a następnie zbiegłam jak szybko mogłam po schodach i po chwili zamknęłam za sobą drzwi od domu. Po kilku minutach siedziałam już w samochodzie bruneta, gdzie panował zapach wody kolońskiej Jacoba, którą uwielbiałam.
   - Ślicznie wyglądasz, Belluś - zaczął, obserwując mnie od stóp do głowy.
   - Tobie też niczego nie brakuje - uśmiechnęłam się do niego, zapinając przy tym pas. - Ale jedźmy już. Nie mogę doczekać się, gdzie jedziemy.
   - Wytrzymaj jeszcze chwilę.
   Jacob odpalił silnik samochodu i w końcu ruszył z miejsca. Nie mogłam się doczekać, aby zobaczyć co wymyślił. Chciałam tego wieczoru dobrze się bawić i nie myśleć o Niallu, co mi nie wychodziło, bo co trzecia myśl dotyczyła właśnie jego. Jednak rzeczywistość okazała się okrutna i nie było mowy, aby Niallowi na mnie zależało. Jednak się przeliczyłam. Najważniejsze było to, że miałam przy sobie przyjaciół, którzy potrafili podnieść na duchu w każej sytuacji.
   Obserwowałam drogę, którą jechaliśmy, bo chciałam domyślić się, gdzie się udajemy. Droga przypominała mi tylko okolice, do której jedzie się do mieszkania blondyna, ale nie dopuszczałam do siebie myśli, iż to tam jedziemy. Nie miałam najmniejszej ochoty bawić się w jego towarzystwie, chociaż z drugiej strony chciałabym mu pokazać, że nie zależy mi na nim i potrafię dobrze się bawić bez niego. Najlepszym wyjściem z tego wszystkiego było to, aby nie myślał, że mogę coś do niego czuć. Niech wie, że nie jest pępkiem świata i można bawić się doskonale bez niego.
   Moje przeczucia mnie nie pomyliły i już po chwili Jacob parkował samochód na parkingu przed blokiem Nialla. Widziałam tryumfalny uśmieszek na jego twarzy. Był szczęśliwy, że to uknuł, a ja miałam mieszane uczucia co do tego wszystkiego. Bo gdy go  zobaczę moje kolana od razu zmiękną, a moje myśli, które poukładam sobie wcześniej od razu ulegną zmianie. Nie potrafiłam być dla niego inna, to by było dla mnie zbyt trudne.
   - I jak, zadowolona? W końcu zobaczysz swojego księcia. Czemu, aż ja musiałem się zabierać za to, abyście w końcu porozmawiali ze sobą.
- Nikt cię o to nie prosił - odburknęłam, sama nie wiem, dlaczego, ale czułam się poddenerwowana tym wszystkim.
   - Ej, mała spokojnie. Pamiętaj, że jak coś będzie się działo to będę w pobliżu. Ale moim zdaniem powinnaś się cieszyć, a nie dramatyzować - uśmiechnął się i dotknął mojego policzka w taki sposób w jaki nie lubiłam najbardziej, ale nie wkurzyłam się na niego tylko się zaśmiałam.
   - Dobra, skończmy temat Nialla i chodźmy już tam. - Otworzyłam drzwi od samochodu, po czym postawiłam jedną nogę na chodniku, a następnie drugą. Na moje szczęście nie było zimno, bo w końcu był prawie lipiec. Niedługo po mnie z samochodu wyszedł brunet, na którego poczekałam i razem poszliśmy w kierunku wejścia do klatki. - On w ogóle wie, że przyjdę razem z tobą?
   - Oczywiście. Muszę ci powiedzieć, że próbował ukryć, że się cieszy, ale i tak to po nim poznałem. Znam go nie od dziś i jeszcze nigdy nie widziałem, żeby cieszył na myśl, że zobaczy jakąś dziewczynę, z którą nie będzie spał.
   Poczułam na moich policzkach rumieńce i cieszyłam się, że było ciemno na dworze, bo Jacob ich nie zobaczył. Chciałam prychnąć po tym co powiedział o zachowaniu Nialla, ale się powstrzymałam. Ciekawe czy też o mnie myślał jak pieprzył tamtą pannę. Cholerny hipokryta, który nie panuje nad swoimi emocjami. Brunet otworzył drzwi od klatki schodowej pinem, ale nie wnikałam skąd go zna i przepuścił mnie pierwszą. Już z samego parteru dało się usłyszeć głośną muzykę i aż pokręciłam z irytacją głową.
   - Wnieść cię czy wejdziesz sama? - spytał Jacob, a ja się zaśmiałam i szłam dalej po schodach, aż na właściwie piętro.
   Gdy byliśmy na właściwym piętrze i pod właściwymi drzwiami mieszkania Jacob, który stał prede mną chwycił za klamkę i weszliśmy do środka. Wszystko były takie samo jak wtedy, gdy byłam tu ostatni raz. Jedyne co był inne to o wiele więcej osób, którzy krzątali się po całym mieszkaniu Nialla, którego jeszcze nie dostrzegłam, ale automatycznie zaczęłam wyszukiwać go wzrokiem. Przez czas, w którym weszliśmy do mieszkania Jacob chwycił mnie za talię i przyciągnął do siebie. Nie traktowałam to jak gest podrywu, ale przyjacielski gest. W salonie było jeszcze więcej osób, ale nie była to jakaś wielka impreza.
   - Trzymaj - brunet podał mi plastikowy kubek z piwem, jak się zaraz okazało. Nie zastanawiałam się długo i zaczęłam pić pierwszy alkohol tego wieczoru. I byłam pewna, że nie ostatni. - Nie za szybko? - spytał się, kiedy odstawiłam pusty kubek na stół.
   - Zdecydownie nie - powiedziałam stanowczym tonem i wzięłam kolejne. Nie miałam zamiaru dzisiaj stawiać sobie jakieś granicy. To miał być mój wieczór. Tak szybko jak pochłonęłam pierwsze piwo, równie szybko nie było drugiego.
   I to właśnie wtedy zobaczyłam Nialla. Stał przy jednej ze ścian i wyszukiwał kogoś wzrokiem po całym mieszkaniu. W ręku trzymał piwo, a ubrany był w białą koszulkę i jeansy, jego włosy jak to zwykle bywało były postawione dzięki żelowi. Nie mogłam oderwać od niego wzroku. Nie widziałam go raptem od czterech dni, a w tej chwili czułam jakby to była wieczność. Miałam ochotę do niego podejść i się w niego wtulić, gdy złapaliśmy kontakt wzrokowy. Jego kąciki ust minimalnie powędrowy ku górze, a ja z niedowierzaniem pokręciłam głową. Myślał, że znalazł sobie pierwszą naiwną. Niedoczkanie jego.
   - Co ty robisz? - spytał Jacob, kiedy pociągnęłam go za rękę, aby zatańczyć. - Nie miałaś przypadkiem rozmawiać ze swoim Nialluśem?
   - On może poczekać - machnęłam ręką i ustaliśmy w odpowiednim miejscu.
   Tak. Chciałam, aby Niall był zazdrosny, chociaż nie wiedziałam czy jest to nawet możliwe. Chciałam, aby zobaczył, że nie jest najważniejszy i nie wszystko kręci się wokół niego. Ucieszyłam się, gdy piosenka, która była dotychczas zmieniła się na wolną. Lepiej być nie mogło. Oplątałam rękami szyje Jacoba, a on swoje położył na moich biodrach. Patrzyliśmy cały czas sobie w oczy, gdy zaczęliśmy tańczyć. Byłam przekonanana, że blondyn już na nas patrzy. Niech poczuje się tak samo głupio jak ja przez niego prawie cały czas.
   Nasze ruchy były wolne i idealnie ze sobą współgrały. W tej chwili tańczliśmy tak, że byłam przodem do Nialla, który nadal stał w tym samym miejsciu co na początku, gdy go zauważyłam. Mogłam przez moment zobaczyć jak na nas patrzy, a jego pięść zaciska się na plastkiowym kubku. Mój plan się sprawdzał. Nie miałam wyrzutów sumienia względem Jacoba, bo byliśmy przyjaciółmi, a Niall niech myśli co chce i mieliśmy prawo razem tańczyć.
   Niekontrolowanie zapragnęłam go pocałować. Dzięki moim wysokim szpilkom byłam prawieże równa z Jacobem. W jednym momencie złączyłam nasze usta. Brunet przez chwilę był zaskoczony i nie oddawał pocałunku, ale za chwilę już całowaliśmy się. Nie mogłam porównywać tego do pocałunków z Niallem, które były o niebo lepsze. Sam blondyn całował o wiele lepiej od Jacoba i co do tego nie miałam żadnych wątpliwości.
   - Przepraszam - powiedziałam, gdy się od niego odsunęłam.
   - Nie przepraszaj mnie.
   Odeszłam od niego i udałam się na balkon, gdzie nikogo nie było. Jeszcze odkręciłam się w kierunku, w którym stał Niall, ale już go tam nie było. Miałam wrażenie, że wkurzył się, kiedy zobaczył mnie z Jacobem, ale może w końcu doszło do niego jak ja za każdym razem się czuję, gdy widzę go z jakąś dziewczyną. Na dworzu panowała już totalna ciemność, jedyne co oświetlało okolice były lampy stojące na krawężniku. Podeszłam do barierki i głęboko odetchnęłam. Miałam czasem takie momenty, gdy myślałam, że lepiej by było gdybym nie poznała Nialla, ale wtedy przypominam sobie, że nie znałam nigdy takiego człowieka jakim on jest. Ja w przeciwieństwie do ludzi wokoło nie dostzegam go tylko jako narkomana. Dla mnie jest kimś o wiele ważniejszym.
   Po dwóch godzinwch imprezy byłam już kompletnie pijana. Jacob powtarzał mi, abym przestała już pić, ale ja go nie słuchałam. Odkąd zobaczyłam Nialla z jakąś pierwszą lepszą dziewczyną, z którą tańczył odechciało mi się wszystkiego. Nie mogłam mieć do niego pretensji, bo nie był moim chłopakiem, ale było mi cholernie żal, że tak mnie traktuje. Chciałam podejść do niego i go spoliczkować, ale powstrzymałam się i starałam się ignorować jego zachowanie.
   - Powiedz mi jedno Jacob, czego ja nie mam co mają te wszystkie puste laski, z którymi się obściskuje - powiedziałam, kiedy moje serce mało nie rozleciało się na małe kawałki. Moja gadanina była doskonałym przykładem tego, że już nie kontaktuję, bo w normalnym stanie nie odważyłabym się na powiedzenie tego co czuję.
   - Nic. Uwierz mi nic ci nie brakuje. To one nie są nawet w połowie tak wspniałe jak ty.
- To czemu on woli je? - zapytałam i mało się nie rozpłakałam. Gdy byłm pijana miałam chwiejny nastrój. - Przecież to oczywiste. Jemu zależy tylko na seksie, a z nimi może się przespać.
   - Nie opowiadaj bzdur. Niall jest w tobie zakochany, ale boi się to tobie okazać. Odkąd pamiętam nigdy nie mówił, że kocha jakąś dziewczynę, a znam go naprawdę długo. On nie potrafi okazywać swoich emocji, a co mówić o uczuciach. - Nie słuchałam bruneta. Od początku byłam przekonana, że mówi to tylko, dlatego żeby mnie pocieszyć. Niall we mnie zakochany? Dobre mi żarty.
   - Powinnaś się już położyć. Stanowczo za dużo wypiłaś. - Doskonale znałam ten głos. Był poważny, tak jak wyraz jego twarzy. Spojrzałam na niego spod rzęs stał z rękoma schowanymi w kieszni zaledwie pół metra ode mnie. Jego woda kolońska była idealnym zapachem dla moich nozdrzy.
         
                     ***Oczami Nialla***

   - Oh, doprawdy? Nie wydaję mi się, żebyś był kimś ważnym dla mnie, a co zatym idzie nie masz prawa mówić mi co mam robić.
   Jej słowa zabolały mnie tak jeszcze niczyje. Chciałem dla niej jak najlepiej, a tymczasem ona odbierała to jak atak. Nie umiałem jej tego wszystkiego powiedzieć. To było dla mnie zdecydownie za trudne. Nie planowałem się w niej zakochać. Nie chciałem tego, ale nie żałuję, że to wszystko tak się potoczyło. Mimo, że Bella ma tylko 16 lat jest dojrzalsza od nie jednego gówniarza w jej wieku. Chciałem odpechnąć to uczucie ode mnie, ale nie potrafiłem. Za każdym razem, gdy starałem się o niej zapomnieć przy pomocy innej panny wyobrażałam sobie, że to właśnie ją całuję.
   - Bądź cicho i chodź się położyć, bo nie pojedziesz w takim stanie do domu - oznajmiłem i złapałem ją za ramię, po czym delikatnie objąłem ją w talii i zacząłem prowadzić do swojej sypialni.
   Starałem się być delikatny dla niej, aby nic ją nie zabolało. Bella, co chwilę chwiała się i śmiała z tego, ja tylko starałam się utrzymać ją na nogach. Gdyby ktoś z moich znajomych dowiedział się, że ja, Niall Horan zakochałem się w dziewczynie parsknął by na pewno śmiechem. Zazwyczaj moje przygody z płcią przeciwną były tylko i wyłącznie na jedną noc i nie byłem gotowy na jakiekolwiek uczucie. To pojawiło się nagle i niespodziewanie.
   - Nialluś, pocałuj mnie - powiedziała, gdy zamknąłem za nami drzwi od sypialni.
   - Połóź się. Zaraz coś ci znajdę do spania. - Nie miałem zamiaru jej całować, ponieważ była pijana, a ja nie mogłem i przede wszystkim nie chciałem jej wykorzystać. Może gdyby to była inna dziewczyna to przespałabym się z nią, ale Bella była moją małą kruszynką, której nie chciałam, żeby stało się coś złego.
   Otworzyłem szafkę z koszulkami i wybrałem czarną na krótki rękaw dla brunetki. Wiedziałem, że będzie dla niej za duża, ale będzie lepsza od tej obcisłej sukience, w której jest. Ale musiałem przyznać, że wyglądała w niej cholernie seksownie. Nie mogłem się powstrzymać, żeby trochę na nią nie popatrzeć, dlatego też zatrzymałem się na moment przy łóżku i spojrzałem na tę buźkę anioła. Jednak za chwilę delikatnie zacząłem ściągać z niej sukienkę.
   - Horan, widzę, że zaczynasz w końcu brać się za naszą świętoszkę - zaśmiał się Zayn, kiedy wszedł do pokoju. Na szczęście Bella usnęła i spała jak zabita.
   - Zamknij się, idioto.
- A co ty taki zły? Przecież masz ją zaliczyć. - Prychnąłem na jego słowa, które wypowiedział.
   - To nie jest już aktualne.

~#~
I przychodzę do was z nowym rozdziałem? Jakie macie odczucia w stosunku do niego? Mam nadzieję, że wam się spodoba:)
P.s Zaczęłam czytać książkę "After", która całkowicie mnie od wczoraj pochłonęła i jest wspaniała <3
ask.fm/juliaa650
TT - @m_julcia

sobota, 5 grudnia 2015

Rozdział 25

   Czułam się jak w pięknej, kolorowej bajce przez resztę dnia, w którym to się stało i przez dzisiejszy dzień. Niall, który ukazał się w piątek przy Nathalie zniknął i był tylko ten, kochany i czuły. Cały czas czułam jego pocałunki na sobie i czułe słówka, nie było minuty, aby mnie puścił dalej niż pół metra od siebie. Zachowywał się tak jakbyśmy byli parą, ale nawet w najmniejszym stopniu mi to nie przeszkadzało. Imponowało mi to, że przez taki głupi stosunek do niej on starał się naprawić relację pomiędzy nami.
   Ale jak wiadomo, wszystko co dobre kiedyś się kończy i jest ten dzień, w którym wracamy do rzeczywistości, o której nawet nie chciałam myśleć. Gdybym tylko mogła zostałabym już tu na zawsze. To, że nie było tutaj moich rodziców było tak wspaniałe, bo nikt nie zatruwał mi głowy i mogłam robić co chciałam, a co najważniejsze mogłam spędzać czas z Niall'em bez niczyjej zgody.
   Oboje byliśmy już spakowani, a nasze torby czekały tylko na to, aby wziąć je do bagażnika samochodu. Po zapięciu zamka od mojej torby postanowiłam zejść na dół do chłopaków. Zamknęłam drzwi od pokoju i weszłam na schody, którymi zaczęłam schodzić na dół. W pewnym momencie usłyszłam niepokojące śmiechy dochodzące z dołu, Harry'ego i Nialla. Od razu miałam czarne myśli w głowie i zapaliła mi się czerwona lampka. Kiedy ustałam w progu salonu moje przypuszczenia się potwierdziły. Na szklanym stoliku w salonie była kokaina, która ułożona była w równy prostokącik, a oni obydwaj ją wciągali. Po Harrym nie było widać jeszcze, że ją zażył, ale Niall już kmpletnie odpłynął. Szatyn klepnął go w ramię i pokazał na mnie, dlatego też się odwrócił w moją stronę.
   - Kurwa, Niall. Mówiłeś, że już nie bierzesz - stałam jak wryta w jednym miejscu. Blondyn także patrzył na mnie ze zdziwionym wyrazem twarzy i nie miał odwagi się odezwać.
   - Bella, uspokój się - wstał z podłogi i udał się w moim kierunku, po czym ustał zaraz obok mnie. - To nie jest takie proste jak ci się może wydawać. Nigdy nie ćpałaś i nie wiesz co to znaczy. Nie da się z tym zerwać przez pstryknięcie palca. Do tego potrzeba czasu - patrzyłam na niego, a w jego oczach była pustka, która nie wyrażała niczego.
   - Nie o to chodzi. Nie musisz kłamać. Gdybyś mi powiedział mogłabym ci pomóc i cię wesprzeć. Niall, Boże nie możesz być z tym sam. Pamiętaj, że masz mnie ja ci zawsze pomogę - powiedziałam, ale nie liczyłam na nic wielkiego z jego strony, ponieważ on już coraz bardziej odpływał.
   - Ale ja nie chcę obarczać cię swoimi problemami. Narkotyki to tylko i wyłącznie moja sprawa i nie mieszaj się w to - powiedział, po czym założył kosmyk moich włosów za ucho i poszedł z powrotem na swoje poprzednie miejsce.
   Byłam przyzwyczajona do takich zachowań. Było to dla mnie naturalne zachowanie osoby, która bierze narkotyki. Niall tak samo jak Jake nie chciał od nikogo pomocy i wolał zachowywać się tak jakby nic się nie działo. Nie doceniał tego, że ktoś chce mu pomóc, ale nie miałam do niego o to pretensji. Nawet nie chciałam się z nim kłócić o to, aby nie brał lub starał się przestać. Wtedy na pewno zepsułabym atmosferę pomiędzy nami, która była prawieże idealna.
   - Mieliśmy, przecież zaraz jechać, a ty nie jesteś w stanie prowadzić - założyłam ręce na piersi, a Niall zaśmiał się swoim niewinnym śmiechem. Narkoryki coraz bardziej na niego działały.
   - Przecież możemy jeszcze zostać. Jeden dzień w tą czy w tą nie zrobi nam różnicy - podszedł do mnie i przyciągnął mnie do siebie za talię. Spojrzałam w jego oczy i od razu dostrzegłam powiększone źrenice. Tak bardzo chciałam, aby nie brał i ułożył swoje życie jak normalny 21-latek.
   - Nie, Niall. Muszę wrócić dzisiaj do domu. Jak chcesz to zostań, ja zadzwonię po taksówkę.
   Nic nie powiedział, kiedy wyrwałam się od niego i skierowałam się z powrotem na górę. Nie byłam pewna czy lepiej zostać przy Niallu i go pilnować czy wrócić do domu. Jednak nie widziałam sensu, aby tu zostać. Wchodząc do pokoju sięgnęłam po komórkę i zadzwoniłam po taksówkę. Jeszcze w piątek zobaczyłam adres domu, dlatego też mogłam go podać. Męźczyzna, który odebrał moje zgłoszenie powiedział, że taksówka powinna być za około 40 minut. Wzięłam swoją torbę z ubraniami i pozostałe rzeczy, po czym zeszłam na dół do Nialla i Harry'ego.
   Oboje siedzieli na kanapie, a pozostałości po narkotykach walały się na stole. Popatrzyłam przez chwilę na blondyna i wyglądał tak bardzo niewinnie. On musiał mieć jakiś powód, że zaczął ćpać, nie mogłam przyjąć do siebie wiadomości, że zaczął robić to dla szpanu. Niall był dobrym chłopakiem, ale trzeba umieć z nim rozmaiwać i mieć do niego podejście, a jak wiadomo nie każdy ma cierpliwość. Mimo tego wierzyłam, że nastąpi dzień, w którym wyjdzie na prostą.
   - Taksówka nie długo przyjedzie - powiedziałam siadając na fotelu, a torbę kładąc na brązowych panelach. Pomimo tego, iż pod tym dachem mieszkał tylko facet to było naprawdę czysto, czego nie mogłam powiedzieć o mieszkaniu Nialla.
   - Wieź, że nie musiałaś - zaczął, a ja już po jego minie mogłam uznać, że zacznie marudzić.
   - A ty wiesz, że muszę być dzisiaj w domu? - spytałam, a on przekręcił oczami i szepnął coś do Harry'ego z czego obaj się zaśmiali i spojrzeli na mnie z uśmiechem na twarzach. - Jak chcesz coś powiedzieć to mów to głośno, nie wiesz, że nie szpecze się w towarzystwie?
   - Jesteś nerwowa. Wcześniej byłaś milsza - zrobił minę obrażonego dziecka, gdy mama nie chce dać mu lizaka. Chciałam się uśmiechnąć, ale wolałam trochę podrażnić się z Niallem. - Kotek, więc co ci jest? Masz napięcie przed miesiączkowe?
   Momentalnie parsknęłam wtedy śmiechem. W ustach Nialla zabrzmiało to tak bardzo dziecinnie jak również słodko. Blondyn ogólnie teraz po zarzyciu narkotyków zachowywał się momentami jak pięcio letnie dziecko. Nie wiedziałam czy zawsze tak się zachowywał czy robił to teraz specjalnie, ale podobało mi się to. Blondyn popatrzył na mnie z zaskoczonym jak i zdziwionym wyrazem twarzy. Nawet z takiej odległości zobaczyłam jego powiększone źrenice i zrobiło mi się smutno, co spowodowało, że ze stanu, gdzie się śmiałam przeszłam w przykry.
   Widziałam jak Harry i Niall co jakiś czas na mnie zerkają, ale ja nic się nie odzywałam. Moje słowa nie miałyby najmniejszego sensu, bo skracały by się to próśb w stronę Nialla, aby przestał brać, a on by to wpuszczał jednym uchem, a wypuszczał drugim. Dlatego też siedziałam cicho w oczekiwaniu na taksówkę, która miała przyjechać lada moment.

                                    ***

   Siedząc w taksówce, miałam założne słuchawki do uszu i  słuchałam muzyki z telefonu. Nie mogłam przestać myśleć o całym weekenedzie jaki teraz się wydarzył, a w szczególności o naszym wczorajszym zbliżeniu, a moim pierwszym. Chciałam, aby między nami coś było, ale szczerze w to wątpiłam. Byłam dla Nialla tylko kolejną dziewczyną do zabawy. Wiedziałam o tym, a mimo tego nie przeszkadzało mi to i dalej w to brnęłam. To chore co miłość może zrobić z człowiekiem.
   W słuchwkach zabrzmiała piosenka "Give me love" Eda Sheerana, a na moich ustach wymalował się uśmiech, a to tylko dlatego, że przed oczami miałam Nialla. W ostatnich dniach przypominałam typową dziewczynę z amerykańskich filmów, która wzdychała do chłopaka, który nawet nie pomyślał o niej jak o dziewczynie, z którą mógłby być. Zawsze uważałam takie dziewczyny za płytkie, a jak się okazuje mi samej to się przytrafiło.
   Po około 40 minutach jazdy taksówka zatrzymała się pod moim domem. Dopiero teraz do mnie docierało, że za chwilę będę musiała stanąć twarzą w twarz z rodzicami. Nie miałam ochoty opowiadać im gdzie i z kim byłam, a tym bardziej, dlaczego pojechałam bez ich zgody. Oczywiste było, że gdyby wiedzieli, iż chcę jechać z Niallem, mogłabym zapomnieć o pojechaniu za miasto. Wyjęłam z portfelu należyte pieniądze i zapłaciłam taksówkarzowi. Otworzyłam drzwi od auta uprzednio łapiąc torbę za ramię.
   Wysiadłam z samochodu, mówią wcześniej szybkie 'do widzenia' taksówkarzowi i kierowałam się na posesję domu, w którym mieszkałam. W głowie cały czas układałam co mam powiedzieć rodzicom, gdy otworzą drzwi i staną z rękami założonymi na piersi z tymi swoimi groźnymi wyrazami twarzy. Liczyłam na czysty spontan, który przeważnie mi się udawał, bo jak wiadomo byłam grzeczną córką i rodzice wybaczali mi takie małe wybryki, jakie nie zdarzały się często.
   Otworzyłam leciutko drzwi, aby nie narobić większego hałasu i weszłam do środka. Z początku nie słyszałam nic, ale za chwilę usłyszałam kładzenie talerzy w kuchni. Musiało być już koło 14, bo moja mama zawsze robi obiad punkt 14 w niedzielę. Jeszcze brakowało, żeby dziadkowie byli tutaj jak czasami to bywa na koniec tygodnia, ale na szczęście nie widziałam ich butów w przed pokoju ani kurtek czy czegoś takiego. Natomiast ja swoją zdjęłam, bo dzisiejszego dnia było trochę chłodno.
   - Gdzieś ty byłaś? Wiesz, że się o ciebie martwiliśmy?! - nie zdążyłam się nawet odwrócić, kiedu ojciec zaczął wrzeszczeć na mnie. To był chyba jego sposób na rozwiązanie wszystkich problemów ze swoimi dziećmi.
   - Ale jestem cała i zdrowa, tak? Więc nie potrzebnie się martwiliście - przwróciłam i chciałam iść z torbą do pokoju, ale mogłam się spodziewać, że nie pozowolą mi na to.
   - Nie pójdziesz nigdzie dopóki nie wytłumaczysz nam po co to wszystko było - powiedział stanowczym i ostrym tonem, a potem obok niego pojawiła się moja matka.
   - Jezu, dziecko gdzieś ty była. Mogłaś dać jakiś znak, że żyjesz, a nie znikać nagle i bez żadnego słowa - podeszła do mnie i mocno mnie przytuliła. Mimo tego jacy oboje byli w stosunku do Jake'a, nie mogłam powiedzieć, że byli tacy sami dla mnie. O mnie się martwili, może nie tyle co ojciec, ale mama chociaż nie okazaywała tego często.
   - Zostawiłam kartkę w pokoju. Wiedzieliście, że dzisiaj wrócę, a telefon wyłączyłam, bo wiedziałam, że byście marudzili gdybym tylko odebrała.
- A nie uważasz, że powinnaś nas spytać o zgodę? I przede wszystkim powinnaś powiedzieć z kim tam się wybierasz, bo chyba nie chcesz na powiedzieć, że byłaś z tym chłopkiem - gdyby wzrok ojca zabijał leżałabym już martwa. Patrzył na mnie jakby chciał wywiercić jakąś dziurę w mojej twarzy.
   - To nie wasza sprawa - powiedziałam, ale po ich twarzach mogłam wyczuć, że domyślają się, że byłam z Niallem. Prawie zawsze, kiedy starałam się coś ukryć robiłam się nerwowa i to mnie często demaskowało.
   - Izabella, powiedz prawdę. Lepiej będzie jeżeli zrobisz to teraz niż, żebyśmy dowiedzieli się później - matka nic się nie odzywała, ale za to ojciec nadrabiał za ich dwóch, w szczególności tonem.
   - Tak, byłam z Niallem. Zadowoleni? - odwróciłam się od nich napięcie i ruszyłam po schodach do swojego pokoju.
   - Możesz być pewna, że tak tego nie zostawimy!
   Nie przejmowałam się słowami ojca tylko impetem trzasnęłam drzwiami od swojego pokoju i upadłam na łóżko z głową w poduszce, która zagłuszyła mój krzyk. Po tej krótkiej jakże rozmowie miałam już ich dosyć i chciałam wrócić do Nialla, a co najważniejsze chciałabym wtulić się w jego ramiona. Jego uścisk potrafił ukoić wszystko i złagodzić wszystkie rany. Dosłownie.
   Przyzwyczaiłam się do tego, że moi rodzice zawsze robią burze o byle co i przestało mnie to ruszsć od pewnego czasu. Dla nich idealne było by to, abyśmy razem z Jake'iem w ogóle nie wychodzili z domu i żadne z nas nie sprawiało problemu, nawet najmniejszego. Czasami miałam wrażenie, że odpuścili sobie wychowywanie Jake'a, bo jest już dorosły i po prostu nie mają do niego siły, dlatego też coraz bardziej wtrącają się w moje życie, nie zważając na nic. I właśnie, dlatego ich zachowanie czasami było śmieszne.
   Zastanawiałam się w jaki sposób mogę pomóc Niallowi, aby zrobił chociaż krok do tego, aby przestać brać narkotyki. Potym co zdążyłam już zauważyć on ćpał już od kilku dobrych lat i wtedy jest trudniej z tym skończyć niż gdyby brał tylko od kilku miesięcy. Cały czas byłam świadoma tego, że nie da się tego zrobić od pstryknięcia palcem, ale to nie znaczy, że jak ktoś będzie chciał to nie da rady, a ja głęboko w sobie wierzyłam, że w końcu mu się uda.
   Jedno co mnie w tej chwili cieszyło to, to że za dwa dni jest koniec roku szkolnego. Nic tak nie może podtrzymać na dachu jak myśl, że za chwilę rozpocznie się dwu miesięczny odpoczynek bez żadnej szkoły i nauki. To brzmi wspaniale i jest to coraz bliżej. W duchu mam nadzieję, że uda mi się jak najdłużej czasu spędzić z Niallem o ile będzie to możliwe. Po sobotniej sytuacji momentami czułam się przy nim skrępowana, ale nie było to takie mocne jak myślałam. Wtedy myślałam, że będę wstydziła się mu spojrzeć w oczy, ale jak się później okazało nie jest to takie straszne.
   - Ja wiem i szanuję to, że może nie chcesz mi czegoś powiedzieć, ale na Boga, jestem twoją przyjaciółką i chyba mam prawo wiedzieć co dzieje się w twoim życiu, z którego coraz mniej rozumiem - nawet nie zorientowałam się, w którym momencie do mojego pokoju weszła Claudia, a od razu usłyszałam z jej ust krótki monolog.
   - O czym konkretnie mówisz? - mimo, że dobrze wiedziałam o czym mówi nie mogłam powstrzymać się od tego pytania.
   - Jesteś tak omotana czy co się z tobą dzieje? Już cię nie poznaję, nie jesteś tą samą Bellą sprzed miesiąca chociażby. Ale pomińmy to. Nie trać zbędnego czasu tylko opowiadaj o co dokładnie chodziło z tym wyjazdem i ogólnie jak tam było - od razu się uśmiechnęłam, kiedy Claudia przypomniała mi o wyjeździe. Szatynka nawet nie wyobrażała sobie ile to dla mnie wszystko znaczyło.
   - To było spontaniczne. Niall zaproponował to nagle i pojechaliśmy do jego kumpla kawałek za Londynem. Myślałam, że będzie źle, bo tak zapowiedziało się w piątek, ale nie chcę o tym mówić. Lecz wszystko zmieniło się w sobote - wtedy schyliłam głowę, bo poczułam na policzkach rumieńce. - Coś się pomiędzy nami wydarzyło.
   - O Boże. Mówisz serio?! Opowiadaj więcej, bo zaraz zemdleję z ciekawości.
   Po szatynce było widać wyraźne zaciekawienie, a ja nie umiałam tak od razu powiedzieć o tym co się stało. Dlatego najpierw ułożyłam sobie wszystko w głowie ze znicierpliwionym wzrokiem Claudii na sobie. Nie był to dla mnie łatwy temat do rozmowy, ale była to moja przyjaciółka, którą traktowałam jak siostę, więc to ułatwiało sprawę.
   - Mieliśmy zbliżenie między sobą. I uprzedzę twoje pytanie. Nie, nie spaliśmy ze sobą, ale...
   - Niall, zrobił ci minetkę, tak? Mam rację? - schyliłam ponownie głowę, tym razem z uśmiechem na ustach, dlatego też nie musiałam nic więcej mówić, aby znała odpowiedź. W zamian usłyszałam jej radosny pisk. Zachowywała się czasami jak matka, która cieszy się z sukcesów swojego dziecka.

~#~
Chciałabym was przeprosić za to, że tyle czasu nie było rozdziału, ale nie chciało mi się jakoś ostatnio pisać, ale już się to zmieniło. Chciałabym też prosić was, bardzo, ale to bardzo mocno, abyście komentowali każdy rozdział. Wtedy o wiele jeszcze większego będę miała kopa do pisania. Trzecia sprawa to taka, że wiem, iż nie każdy ma aska, więc jakbyście chcieli mieć ze mną jeszcze inny kontakt oprócz aska, to możecie na TT, oto on: m_julcia
P.s Niedługo zacznę nowe opowiadanie:)
ask.fm/juliaa650
TT - m.julcia