wtorek, 12 stycznia 2016

Rozdział 32

                                ***Oczami Nialla***

   Wypaliłem kolejnego papierosa. Sam nie wiedziałem którego, bo przestałem liczyć przy trzecim. Powoli zaczynało zbierać mi się na wymioty od nikotyny, ale byłem tak bardzo wkurwiony, że nie umiałem przestać. Cała złość jaka we mnie siedziała dotyczyła wszystkiego dookoła. Nawet Belli. Jaką trzeba było być idiotką, żeby nie pójść z tym na głupią psiarnię. Tak, była idiotką. Rozumiałem, że to jest jej brat, ale normalny brat nie bije siostry. Przynajmniej tak mi się wydaję. Ale wiedząc teraz co on odpierdala byłem pewny, że nie jest dla niej taki idealny jak udaje przed wszystkimi w około. I ma czelność mówić mi, że ją skrzywdzę. JA człowiek, który ją kocha mimo tego, że jestem takim pieprzonym dupkiem. Może i jeszcze nie dawno zachowywałem się jak gówniarz, ale ta dziewczyna potrafiła mnie zmienić, abym poznał uczucie takie jak miłość.
   Przeczesałem palcami włosy (nie wiem czemu, ale zawsze tak robiłem jak byłem zdenerwowany) i myślałem co mam zrobić. Wiedziałem już, że byłem pojebany, iż zostawiłem Bellę samą na środku ulicy, ale wkurzyłem się na nią i moja złość jeszcze nie przeszła. Ale została sprawa z Jake'iem. Tkwiłem między tym czy skopać mu tyłek tak, aby zapamiętał, że nie podniesie już na nią ręki, czy spróbować z nim porozmawiać, powtarzam spróbować. Byłem kompletnie rozdarty, bowiem nie chciałem, żeby potem przeze mnie czepiał się Belli. Od kiedy w ogóle martwiłem się o drugą osobę? Ale chyba tą osobą była tylko i wyłącznie ona.
   Postanowilem zadzwonić po tego dupka i poważnie przemówić mu do rozsądku. Nie mogłem pozowilić na to, aby nadal ją bił.
   - Słuchaj, nie uśmiecha mi się rozmowa z tobą, ale chodzi o moją dziewczynę, a twoją siostrę, więc z łaski swojej rusz swój tyłek i przyjdź do parku, wiesz którego.
   - Co jest z Bellą?
   Nie zamierzałem dalej kontynuować z nim rozmowy. Już wystarczająco się upokorzam umawiając się z nim, ale dla niej jest to warte. Robiła ze mną niewyobrażalne rzeczy, a ja choć byłem na nią zdenerwowany musiałem ją ochronić przed każdym kto chciał zrobić jej krzywdę. W końcu byłem jej chłopakiem, ale nie tylko o to w tym chodziło. Wiedziałem, że przynajmniej dla mnie nie jest to tylko gówniarskie zakochanie, a zdecydowanie coś więcej.
   - To dziwne, wiesz? Nie odzywasz się od ponad tygodnia, a teraz nagle widzę cię siedzącego na ławce. Myślę, że należą mi się jakieś wyjaśnienia. - Podniosłem głowę i zobaczyłem stojącą nade mną Nathalie. Jeszcze jej brakowało.
   - Nie muszę ci się spowiadać ani nic z tych rzeczy. Zrozum to.
   - To znaczy, że za mną nie tęskniłeś? I za wszystkimi pozostałymi rzeczami, które razem robiliśmy? - Objęła moją twarz w swoje dłonie i popatrzyła mi w oczy.
   - Kurwa, weź te ręce. Nie mam ochoty z tobą gadać. - Zepchnęłem jej ręce z mojej twarzy, ale ona tak łatwo nie odpuszczała. Wepchnęła się na moje kolana i zawiesiła ręce na mojej szyji.
   - I co, mam uwierzyć w to, że nie masz na mnie teraz ochoty? - zaćwierkała radosnym głosem. Nie miałem ani siły ani ochoty, żeby się z nią kłócić czy ją odepchnąć. Ale wkurzało mnie to, że jest taka nachalna.
   - Nathalie...
   - Cii, nic nie mów.
   Przytknęła mi do ust swój palec wskazujący, a potem zachłannie wpiła się w moje usta. Muskała je delikatnie, ale ja nie oddawałem pocałunku, nie było mowy, żebym to zrobił. Jednak byłem za bardzo zdezorientowany, aby to przerwać.
   - Co to kurwa było?! - krzyknąłem na nią i odepchnąłem ją ze swoich kolan tak mocno, że przewróciła się na chodnik. - Dla twojej wiadomości mam dziewczynę i nie będę jej zdradzał.
   - A od kiedy bawisz się w związki? Ostatnio mówiłeś, że liczy się dla ciebie tylko seks. - Uśmiechnęła się do mnie ironicznie jak głupia idiotka. Gdyby nie była kobietą to już dawno dostała by po mordzie.
   - No jak widzisz dużo się zmieniło od tamtego czasu. - Pociągnąłem za końcówki włosów i gwałtownie wstałem. Bella nie mogła się o tym dowiedzieć. Nie było nawet o tym mowy. Znienawidziła by mnie nawet wtedy, gdybym wytłumaczył jej, że to ona mnie pocałowała.
   - To życzę ci powodzenia, bo na pewno się przyda. Długo nie utrzymasz się przy jednej lasce...
   I odeszła ode mnie, a ja mogłem odetchnąć z ulgą. Będę musiał zachowywać się przy Belli normalnie, jakby nic takiego się nie wydarzyło. Zresztą umiem tak, to nie będzie żaden problem. Przecież nie trzeba mówić wszystkiego dziewczynie, bo tak jest czasami lepiej. A jeżeli zacznie mówić się o wszystkim może to skończyć się źle, czyli zerwaniem. Tak jest najczęściej, a ja nie chcę jej stracić. Zresztą nie pozwoliłbym jej odejść. Nie zrobiłaby tego.
   Gdy zobaczyłem stojącego przede mną i śmiejącego się Jake'a zamarłem. Wiedziałem już, że widział całą tę sytuację. Nie pamiętam, żebym kiedykolwiek bał się o to, że ktoś może powiedzieć coś drugiej osobie o moich wybrykach. Ale to było zupełnie co innego, Is była dla mnie najważniejsza i jeżeli bym ją stracił nie miałbym już nikogo. A z tym równało się to, że nie miałbym po co żyć.
   - Zdaję mi się, że rano mówiłeś, że kochasz moją siostrę, a teraz liżesz się z jakąś szmatą. No ładnie. - Na ustach zawitał mu perifidny uśmiech, a ja miałem ochotę mu zajebać.
   - Dobrze widziałeś jak było, więc mi teraz nie pierdol głupot. - Splunąłem na ziemię i przybliżyłem się do niego. - Bella mi wszystko powiedział, to jak ją biljesz. Jesteś zwykłym sukinsynem. Chyba nie zdajesz sobie sprawy, że ona ma dopiero 16 lat, a ty ją katujesz. Widziałeś jak jej plecy wyglądają przez ciebie? Powinieneś się leczyć. - Pchnąłem go lekko, ale miał nadal kamienny wyraz twarzy i patrzył na mnie niezwruszony.
   - To ona robi z siebie dziwkę, nie ja. Bella dobrze wie, że nie panuję nad sobą i to rozumie, a ty nie powinieneś się w to wtrącać.
   Gdy tylko usłyszałem słowa 'dziwka' skierowane do Belli momentalnie się we mnie zagotowało. Nie miał prawa jej wyzywać. Nikt nie miał prawa. Od razu się na niego rzuciłem i złapałem za kołnierzyki od jego koszulki, po czym przyparłem nim do jednego z drzew. Nie dość, że ją bił to miał jeszcze czelność ją obrażać i wyzywać i to przy mnie. A ja mu tego nie podaruję. Byłem już wściekły, kiedy dowiedziałem się o tym całym biciu, ale teraz to się jeszcze podniosło.
   - Jesteś jebanym frajerem, jeżeli robisz to wszystko własnej siostrze! Jesteś ślepy, czy co? Że nie widzisz jak ona chce ci pomóc, a ty wtedy nie robisz nic innego tylko ją napierdzielasz!
   - A ty jesteś lepszy? Nie pamiętasz już jak chciałeś ją przelecieć? - Zamurowało mnie. Nie mógł teraz do tego wracać. Wtedy jeszcze jej nie znałem i byłem głupi, że wpadłem na tak beznadziejny i poroniony pomysł. - Zdziwiłeś się, co? I nie myśl, że uwierzę, że nagle zaczęło ci na niej zależeć.
   - Nie warz się nawet jej tego powiedzieć, bo pożałujesz. - Zagroziłem mu palcem, ale on się tylko zaśmiał. Nie będzie łatwo przekonać go, aby trzymał gębę na kłódkę.
   - To moja siostra, więc zrobię co chcę. A teraz, zabierz te łapy.
   Szarpnął moje ręce i odciągnął mnie od siebie. Byłem tak bardzo zdenerwowany i jednocześnie cholernie rozdarty. Nie miałem zamiaru mówić o tym Belli, ale jeżeli Jake to zrobi to przysięgam, że tego pożałuje do końca życia. Jak to możliwe, że w ciągu dwóch godzin wszystko może się spieprzyć. Do momentu mojej wizyty na komisariacie wszystko między nami było idealne, a teraz? Teraz muszę się modlić, aby ona o niczym się nie dowiedziała z tych dwóch spraw, bo wtedy nie będzie za ciekawie.
   Wiedziałem, że się do niczego nie nadaje i umiem tylko krzywdzić wszystkich wokoło, więc po chuj pakowałem się w ten związek? Mogłem od razu urwać z nią kontakt, gdy tylko spostrzegłem, że zaczynam coś do niej czuć. Tak przynajmniej dla niej było by lepiej, bo nie musiałaby być z narkomanem.
Kurwa.

                                     ***Oczami Belli***

   Jedyna osoba, która mi teraz przyszło do głowy to Jacob. Z nim mogłam porozmawiać o wszystkim i tak naprawdę tylko z nim. Był dla mnie idealnym przyjacielem i w tym momencie potrzebowałam kogoś takiego. Brunet okazał się moją ostoją, kiedy najbardziej kogoś potrzebowałam. W prawdzie zawsze chodziło o Nialla i teraz też tak jest. Bo tylko przez niego płakałam i tylko on potrafił doprowadzić mnie do łez jak nkt inny.
   Czułam się okropnie. Czułam się jak w tamten weekend u Harry'ego. Wtedy też upokorzył i zapomniał o mnie w jednej sekundzie dla tej zdziry. Tak jak dzisiaj. Żałowałam, że akurat przeszłam obok tego cholernego parku, ale gdybym tego nie zobaczyła nadal robiłby ze mnie idiotkę. I pomyśleć, że mu zaufałam. Zrobiłabym dla niego wszystko, a on pewnie śmiał się, że jestem taka naiwna. Nie wiedziałam co mam o tym wszystkim myśleć. Ja zwyczajnie pogubiłam się we własnym życiu.
   Niepewnie zadzwoniłam do drzwi jego domu mając nadzieję, że w nim jest. Czekałam jeszcze kilka sekund, a potem usłyszałam przekręcanie klucza w drzwiach. Pociągnęłam nosem i ujrzałam Jacoba bez koszulki i z idealnie ułożonymi włosami.
   - Coś się stało? - spytał zdezorientowany, widząc mnie całą zapłakaną.
   - Przepraszam, a-ale - jąkałam się, nie potrafiąc sklecić najprostszego zdania. Gdy tylko spytał się mnie co się stało rozkleiłam się i ponownie zaczęłam płakać.
   - Wchodź do środka. - Otworzył szerzej drzwi tak, abym mogła wejść, a ja to zrobiłam. Nie widziałam nigdzie jego rodziców i bardzo dobrze. - Powiesz mi co się stało?
   Usiadł na zagłówku kanapy, po czym złapał mnie za dłonie i przyciągnął do siebie. Powoli układałam sobie w głowie od czego mam zacząć, a Jacob nie odzywał się tylko czekał cierpliwie, aż ja zrobię to pierwsza. Nie miałam zamiaru mówić mu o wszystkim. Przynajmniej nie teraz, kiedy w środku mnie wszystko wołało i prosiło o uścisk Nialla. To było chore po tym co zobaczyłam w parku nadal go kochałam i chciałam, żeby nadal był przy mnie.
   - Posprzeczaliśmy się z Niallem i zostawił mnie na chodniku, a potem jak wracałam do domu zobaczyłam go z tą Nathalie jak się z całują.
   Wybuchłam jeszcze większym płaczem i położyłam głowę w zagłębieniu jego szyji. To było dla mnie zdecydowanie za dużo. Byłam pewna, że przez cały czas, kiedy byliśmy razem mnie zdradzał. To bolało. Nie czułam jeszcze nigdy takiego bólu. Miałam wrażenie, że moje serce pęka jak lustro, które się zbiło. Brunet próbował mnie uspokoić, ale na nic się to zdało.
   - Ale to jest niemożliwe. On by cię nie zdradził. Musi być jakieś wytłumaczenie. - Oderwałam się od niego i odeszłam dwa metry od niego, po czym pokręciłam przecząco głową.
   - Przestań. Wiem co widziałam. Żałuję, że wtedy z tobą pojechałam. - Nie byłam pewna czy na pewno tego żałuję, jedyne czego byłam pewna to, że go kocham.
   - Nie mów tak. On cię kocha i jest szczęśliwy przy tobie. Niall na pewno jej nie pocałował. Uwierz mi. - Jacob próbował mnie pocieszyć, ale za bardzo mu to nie wychodziło. Ja wiem co widziałam i to na pewno nie były żadne przywidzenia.
   - Gdyby mnie kochał nie zrobiłby czegoś takiego. W dodatku powiedział, że się z tobą przespałam... - Ugryzłam się w język, lecz za późno. Brunet wytrzeszczył na mnie oczy. Zawsze powiem coś nieodpowiedniego, ale postanowiłam to jakoś wytłumaczyć. - Przewróciłam się i mam dość sporo przez to siniaków na plecach, a on gdy się o tym dowiedział wpadł w szał, więc powiedział, że pieprzyłam się z tobą nie wiadomo gdzie i stąd one są - skłamałam.
   Nie mogłam inczaczej jak już się wygadałam. On nie mógł już wiedzieć o tym całym bagnie. Wystarczy jak już Niall wie o wszystkim. Więcej osób nie musi. Sama żałowałam, że powiedziałam blondynowi o tym, ale skąd miałam wiedzieć, że kilkadziesiąt minut później zobaczę, że mnie zdradza. Czułam się jak szmata i to poraz kolejny przez niego.
   - Jest większym idiotą niż myślałem, ale myślę, że powinnaś odpocząć od tego wszystkiego. - Kiwnęłam głową i poszliśmy do jego pokoju, gdzie spokojnie porozmawialiśmy o różnych rzeczach.

                                     ***Oczami Nialla***

   Siedziałem w swoim mieszkaniu i gapiłem się w pustą ściane przede mną trzymając w dłoni butelkę z piwem. Wielokrotnie od powrotu do mieszkania próbowałem skontaktować się z Bellą, ale za każdym razem odrzucała połączenie, a po kilkunastu próbach skontaktowania się z nią wyłączyła telefon. Martwiłem się. Nie sądziłem, żeby Jake jej coś powiedział. Byłem przekonany, że nie o to chodziło, ale nawet nie miałem ochoty ani siły, żeby jej poszukać. Czasami zachowywała się jak rozkapryszona księżniczka, której wszystko wolno i której nie można powiedzieć złego słowa. To mnie w niej najbardziej denerwowało, ale jednocześnie przez wszystkie jej wady kochałem ją jeszcze mocniej i chciałbym pokazać jej to na każdym kroku, lecz byłem pewien problem... Nie potrafiłem tego.
   Pamiętam, że w swoim życiu miałem jedną lub dwie dziewczyny już nawet dobrze nie pamiętam, ale czuję jakby to było wieki temu, a reszta to tylko przygodny seks lub tzw. Przyjaciele z przywilejami. Tylko z nią jest inaczej, lepiej. To pojebane, bo jeszcze dwa miesiące temu, gdyby ktoś mi powiedział, że będę po uszy zakochany w 16-latce wyśmiałbym go i powiedział, że to się nigdy w życiu nie stanie. A teraz przyznałbym mu racje, wpadłem jak śliwka w kompot.
   Słysząc dzwonek do drzwi spojrzałem na zegarek i było grubo po pierwszej w nocy. Pomyślałem, że to może Bella przyszła, ale gdyby tak miało być z pewnością by do mnie zadzwoniła. Powlekłem nogę za nogą do drzwi i z wielkim grymasem na twarzy otworzyłem drzwi. Nie wiem kto śmiał przerywać mi moje przemyślenia.
   -  A ty tu czego? - warknąłem, kiedy zobaczyłam w drzwiach Jake'a. Ten to ma tupet.
   - Jest u ciebie Bella?
   - Nie. A co nie ma jej w domu?
   - Chyba jak by była to bym do ciebie nie przychodził.
   Odwróciłem się od niego i poszedłem do sypialni, gdzie szybko się przebrałem w pierwsze lepsze dżinsy i koszulkę, a do tego zarzuciłem na siebie bluzę. Nie zastanawiałem się nad tym długo, bo nie miałem pewności, że nic się jej nie stało. Chociaż nie chciałem, aby coś takiego miało miejsce.
   - Długo będziesz tu stał?! Chodź, poszukamy jej.
   W tej chwili nie obchodziło mnie to czy jestem na niego wkurwiony czy to że go nie lubię. Martwiłem się tylko o nią. To nie jest dla niej naturalne, żeby nie być o tej porze w domu lub u mnie. Musiało być coś nie tak. Znałem ją za dobrze. A każda cząstka w środku mnie cholernie się o nią martwiła. Przez moją głowę przebiegały najgorsze myśli, ale szybko je z niej wyrzucałem, bo nie chciałem, żeby się to sprawdziło. Nie. Na pewno nic jej nie jest. To by było niemożliwe.
   Słysząc od Jake'a, że obdzwonili z ich starymi wszystkich, gdzie mogła ona być jeszcze bardziej zabolało mnie serce. Nie dość, że się z nią dzisiaj kłóciłem, teraz nie było z nią kontaktu. Ten dzień nie mógłby być jeszcze gorszy. Jednocześnie się o nią martwiłem, ale byłem również na nią zły i mogłem przysiądz, że jeżeli ją znajdziemy to wydrę się na nią tak, że to popamięta i nauczy się, żeby nie zniknać bez jakiejkolwiek wiadomości. Jej zachowanie momentami było gorsze od 5-latki i weź tu z nią człowieku wytrzymaj.
   - Ej, to samochód Jacoba i Bella jest w środku - powiedział, a we mnie momentalnie się zagotowało. Jak ona w ogóle mogła z nim rozmawiać po tym co chciał jej zrobić nie tak dawno.
   - Ja pierdole, tak nie będzie - powiedziałem, zaciskając pięści i zacząłem iść w ich kierunku, gdzie zatrzymali samochód. Przed jej domem. - Co to ma znaczyć?! Po chuj z nim tutaj jesteś?!
   Patrzyłem jak oboje wysiadają z auta, ale oboje nie uraczyli mnie nawet jednym krótkim spojrzeniem.
   - Bella, do cholery, gdzieś ty była. Wszyscy cię szukali. - Zmieniłem ton głosu specjalnie na bardziej łagodny, żeby się mnie nie przestraszyła.
   - A co cię to w ogóle obchodzi? Idź do swojej zdziry i oboje zastanówmy się czy ten nasz "związek" ma jakiś sens.

~#~
   Podczas tego rozdziału nie mogłam dogadać się z Bellą, za to bardzo dobrze dogadywałam się z Niallem haha
Jeżeli jeszcze nie zaglądaliście to zapraszamhttp://loveme-likeyou-do-1dff.blogspot.com

6 komentarzy:

  1. Czekam na następny rozdział ��

    OdpowiedzUsuń
  2. O nieeee, było już między nimi tak dobrze, a teraz wrócili do punktu wyjścia - warczą na siebie, obrzucają się winą, cholera. Jake to kawał slurczybyka, tylko Jacob ją wysłuchał. Ale Niall też by to zrobił, bo przecież to jego mała Is, on naprawdę ją kocha. Jestem ciekawa, czy Jake serio niczego nie widzi czy może nie dopuszcza do siebie tej myśli. Czekam na nast3pny i oby coś się między nimi wyjaśniło :)
    third-time-lucky-jbff.blogspot.com
    priest-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Proszę,nigdy nie przestawaj pisać ����

    OdpowiedzUsuń
  4. Rozdział był taki wow :D
    Ale niestety wszystko między nimi musiało się zepsuć. Czekam na next <3

    OdpowiedzUsuń
  5. Super rozdział. Czekam na kolejny <3

    OdpowiedzUsuń