niedziela, 18 października 2015

Rozdział 19

   Kiedy się rano obudziłam zobaczyłam, że obok mnie nadal śpi Jacob. Wyglądał tak słodko. Włosy miał poroztrzepywane i był bez koszulki. Nie mogłam oderwać od niego wzroku, na dodatek jego ręka owinięta była wokół mojej talii. Nawet nie wiedziałam, kiedy zbliżyłam rękę do jego policzka i pogładziłam go opuszkami palców. On miał tak nieskazitekną cerę, że nie jedna dojrzewająca dziewczyna by mu pozazdrościła.
   Nie chciałam, aby robił sobie złudnych nadzieji, ale tak bardzo chciałam się do niego przytulić. Mimo, że nie wiedział o tym co zaszło pomiędzy mną, a Niall'em był w jakiś sposób dla mnie wsparciem. Wystarczyło, że był, a ja już czułam się lepiej. Czasami wystarcza nam czyjaś obecność, abyśmy czuli się lepiej. Nie chciałam w żaden sposób go wykorzystywać, ale byłam pewna, że i ja i on czujemy się lepiej.
   - Jeżeli będziesz tak się na mnie cały czas patrzyła to nigdy nie będę potrafił normalnie spać - zaśmiał się, a po chwili otworzył oczy i spojrzał na mnie.
   - Przepraszam, ale... tak słodko spałeś i nie mogłam oderwać od ciebie oczu - uśmiechnęłam się do niego najładniej jak potrafiłam, a on tylko pokręcił głową i przekręcił się na plecy. Cały czas patrzył się na sufit i nierównomiernie oddychał. Mogłabym nawet rzec, że był lekko poddenerwowany.
   - Nie powinienem zostawać tu na noc.
- Nie opowiadaj głupstw. To ja chciałam, żebyś został. Twoje towarszysto jest najlepszym lekarstwem na wszystko - zanim się spostrzegłam powiedziałam o kilka wyrazów za dużo co spowodowało to, że Jacob odwrócił się do mnie przodem, podpierając się na łokciu i popatrzył na mnie podejrzliwie.
   - Co się stało? I nie próbuj kłamać, Bella.
   Nie chciałam mówić o niczym Jacob'owi, nie była to jego sprawa, a znając jego zaczął by mówić jakieś kazania nie mające w ogóle sensu. Nie lubił Niall'a, a gdybym powiedziała co między nami zaszło za wszelką cenę próbował by mnie do niego zniechęcić i nie zdziwiłabym się jeżeli nawymyślał by swoje niestworzone historie, aby tylko postawić na swoim. Znałam go aż za dobrze i wiedziałam doskonale jaki może być.
   - Tylko nie popełnij żadnej głupoty. Niall nie jest...
- Nie kończ. Zanim postanowisz na kogoś gadać, najpierw spójrz na siebie i sprawdź czy rzeczywiście jesteś taki święty jak myślisz. Każdy popełnia błędy, ale nikt nie powinien nikomu ich wytykać, a ty to robisz coraz częściej od jakiegoś czasu.
   Nie wiedziałam co mi się stało. Gdy tylko usłyszałam wzmiankę o blondynie zaczęłam reagować inaczej. Nie wiedziałam jeszcze do końca czym to się objawiało, ale to w ogóle nie miało prawa mieć miejsca. Przed innymi go broniłam jak nie wiadomo kogo, mimo tego, że chciał się ze mną przespać, a tymczasaem jest on strasznie chamski i irytujący. Moim największym problemem jest to, że w głębi duszy wiedziałam jaki on jest, ale gdy ktoś na niego najeżdżał od razu go broniłam.
   - Mogę ci coś powiedzieć? - spytał, a ja kiwnęłam głową. - Od pewnego czasu strasznie się zmieniłaś i tu już nie chodzi o charakter, ale o sam twój sposób bycia. Zachowujesz się jakbyś miała wszystko gdzieś, a istniał tylko Niall. Przy tobie nie można powiedzieć złego słowa na jego temat, bo od razu robisz niepotrzebną awanturę. Czy naprawdę nie może wrócić stara Bella? Aż tak bardzo zależy ci na tym, aby być taka jak teraz? Pomyśl czy to wszystko jest tego warte.
   Biłam się z własnymi myślami, a każda podpowiadała coś innego. Czy naprawdę Jacob miał racje? Ze swojej strony nie zauważyłam, abym zachowywała się inaczej, albo była inna. To wszystko było zbyt wyolbrzymione z jego strony. Patrzyłam jak brunet wstaje i ubiera się w dość szybkim tempie. Nie zatrzymywałam go, nie miałam po co, bo i tak miał swoje zdanie, które mijało się z prawdą.
   - Tak, przyjaźń jest tego warta - powiedziałam, a on się ironicznie zaśmiał.
   - Tylko nie przychodź później z płaczem, że cię zranił albo potrzebna mu byłaś tylko do łóżka - Jacob ustał na chwilę i wziął głęboki oddech, po czym już ze spokojem spojrzał na mnie. - Bella, ty go wcale nie znasz. Nie wiesz jaki on jest. Czy to źle, że się o ciebie martwię? Ja nie chcę dla ciebie źle. Ja cię tylko ostrzegam, bo znam go o wiele dłużej. Myślisz, że dlaczego Jake nigdy nie przyprowadzał go do domu jak przychodził z resztą kumpli? Jak myślisz, co? Bo wie, że to jest pies na baby i jak jakaś mu się spodoba to prędzej czy później zaciągnie ją do łóżka.
   Patrzyłam na niego, mając nadzieję, że niczego nie zauważy. Połowa tego co powiedział sprawdziła się, ale zanic w świecie bym o tym mu nie powiedziała. Jacob nie czekałał na żadną odpowiedź z mojej strony tylko wyszedł, przy tym trzaskając lekko drzwiami. Westchnęłam głośno i opadłam na poduszki. To jest bardziej skomplikowane niż mogło się wydawać. Jeżeli pomyślę o wczorajzym dniu na moją twarz wkrada się uśmiech. Było tak fajnie spędzić kilka chwil z normalnym Niall'em. Bez jego głupich docinek i aroganckiego zachwania, ale życie to nie bajka i nic nie trwa wiecznie.

                      ***Oczami Niall'a***
 
   Wyszedłem ze swojego mieszkania, a następnie z klatki schodowej. Ręce włożyłem do kieszeni swoich jeansów. Miałem zamiar pójść do jednego ze swoich kumpli, który był we wszystko wtajemniczony i miałem zamiar mu o wszystkim opowiedzieć. Sam się śmiałem z całej tej sytuacji, ale nic już na to nie poradzę. I tak prędzej czy później jej przejdzie, dobrze wiedziałem jak działam na dziewczyny, a ona była w szczególności nawina i głupiotka.
   Poszedłem na parking i automatycznym kluczykiem otworzyłem samochód. Wsiadłem do środka i odpaliłem silinik, poczym wyjechałem z parkingu. Przez drogę do domu Willi'ego utrzymywałem dozwoloną prędkość, nie miałem ochoty szubko jechać, a na dodatek był środek dnia. Cały czas w głowie miałem tę chorą sytuację z wczorajszego dnia. To nie była moja wina, przecież Bella nawet się nie wzbraniała przed całowaniem ani podobnych rzeczy, więc nie powinna mieć do mnie pretensji o to, że myślałem, że jest chętna. W ogóle jej nie rozumiałem.
   Zaparkowałem pod domem mojego przyjaciela i wysiadłem z samochodu. Po chwili byłem już pod drzwiami jego domu. Nie pukałem, nigdy tego nie robiłem, on zresztą też nie i przez to nie jeden raz przeszkodziliśmy sobie w jednoznacznej sytuacji. Wszedłem do środka, ale nigdzie nie zobaczyłem Willi'ego, lecz za chwilę blondyn wyszedł z łazienki.
   - Siema, stary - przywitaliśmy się po męsku. - I jak sprawy się mają? - zapytał, znacząco poruszając brwiami.
   - Nic nie mów - machnąłem ręką, a w zamian usłyszałem śmiech Willi'ego. Wszedłem do salonu i usiadłem na kanapie. Zauważyłem, że chłopak zniknął, ale zaraz przyszedł z dwoma butelkami piwa.
   - Poszło coś nie tak? Młoda nie dała się zaliczyć? - upiłem dużego łyka piwa i rozłożyłem się na kanapie.
   - Uciekła, gdy tylko zorientowała się, że do czegoś dążę - zaśmiałem się i pokręciłem głową.
   - Czyli, co? Jest aż tak wielką cnotką? Jeżeli uda ci się z nią przespać, to będzie to święto.
   Pokręciłem, poraz kolejny głową, z łobuzerskim uśmiechem na twarzy. Czy miałem wyrzuty sumienia? Ani trochę. Zrobię wszystko, aby udało mi się zaciągnąć ją do łóżka i wiem, że prędzej czy później tak się stanie. Bella musi jeszcze dorosnąć, bo na razie jest zbyt bardzo naiwną dziewczynką i wierzy w każde słowo jakie ktoś jej powie. Musi się jeszcze wiele nauczyć.
   - Bez przesady, nie znasz mnie? Komu jak komu, ale mnie się nie uda? Stary, bez przesady. Daj mi dwa tygodnie, a będzie mi już kompletnie jadła z ręki.
   - Nie uwierzę, aż nie zobaczę. Powodzenia z naszą cnotką niewydymką.
   Wznieśliśmy toast i odstawiłem już pustą butelkę na stół. Widziałem jak kumpel podśmiwewuje się ze mnie. Uważał, że nie uda mi się, no to zdziwi się jak na drugi dzień przyjdę z tryumfem, bo nie odpuszczę. Tylko najpierw muszę ją jakoś udobruchać i szczerze mówiąc to mam nadzieję, że nie będzie to trudne, bo nie mam zamiaru wiecznie za nią latać i udawać dobrego chłopca. To nie dla mnie.

                       ***Oczami Belli***

   Wyszłam do domu i zaczęłam iść do szkoły, do której dojdę za pewne gdzieś na trzecią lekcję. Najlepiej jeszcze dziś zostałabym w domu, ale mam zbyt sztywnych rodziców, żeby się zgodzili. Jeszcze jak na nieszczęście nie wybierają dzisiaj do pracy. Jak na razie nic nie wspominali o Niall'u i chciałabym, aby tak pozostało, lecz jak nasi rodzice naprawdę się znają to mogę o tym zapomnieć. Ale nic takiego się nie stanie, nie umrę, przecież od tego tylko będę musiała ich głupiej gadki słuchać, do której już przywykłam.
   Weszłam do budynku, gdy na korytarzach świeciły pustki. Spojrzałam na zegar wiszący na ścianie. 5 minut po dzwonku. Świetnie. Ruszyłam w kierunku klasy, w której miałam lekcję historii z najokropniejszą nauczycielką na świecie. Weszłam na pierwsze piętro i zapukałam w drzwi od historii. Nie czkekałam na proszę tylko od razu weszłam do środka. Gdy tylko przekroczyłam próg sali, mogłam zobaczyć ostry wzrok pani Jones na mnie. Nawet nie wyobrażacie sobie jak się cieszę, że za 2 tygodnie wakacje i nie będę musiała na nią patrzeć.
   - Zjawiłaś się wreszcie, nie to co wczoraj. Wolałaś obściskiwać się z Horan'em niż raczyć przyjść na lekcję. Nie wstyd ci, dziewczyno? Masz 16 lat, a zachowujesz się jak szmata. Zrób coś ze sobą, chyba, że chcesz za kilka miesięcy chodzić z wózkiem. A teraz siadaj, nie będziesz stała tak całą lekcję.
   Ledwo ruszyłam w kierunku ławki, w której siedziałam. Jeszcze nigdy tak mnie nie nazwał ani nie potraktował. A na dodatek jest to nauczycielka, a oni mają być wzorcem dla wszystkich. Czułam na sobie wzrok całej klasy i szepty, które były o mojej o sobie. Mogkan wyjść z klasy, ale nie chciałam dać jej tej chorej satysfakcji. Usiadłam na krzesełku i pociągnęłam po cichu nosem, musiałam powstrzymać łzy przez najbliższe 35 minut, a potem niech się dzieje co chce.

~#~
   Czyta ktoś jeszcze to opowiadanie? Proszę, komentujcie
ask.fm/Juliaa650

6 komentarzy:

  1. Super czekam na następny rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  2. O kurde, czyli Niallowy rzeczywiście zalezy tylko na seksie? A ja głupia myślałam, ze cos poczuł do Belli i zalezy mu na niej. A jemu zalezy tylko na tym, by sie do niej dobrać. Cholera, mam nadzieje, ze w najbliższym czasie cos w nim pęknie, ze się zmieni, ze przeprosi tak szczerze, z głębi serca, na poważnie. Musze Ci powiedziec, ze ten rozdział jest niebywale dobry. Naprawde widac ogromne postępy jakie robisz w pisaniu i tego Ci z całego serca gratuluję! ♥
    priest-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń