poniedziałek, 10 sierpnia 2015

Rozdział 12

   Nie wiem co się stało z Niall'em, ale przez cały wczorajszy wieczór, a właściwie początek nocy, kiedy pisaliśmy ze sobą sms'y był naprawdę miły. Nie miał już tych swoich głupich komentarzy, jak na początku gdy go poznałam. Może to było tylko chwilowe, ale fajnie się rozmawiało z takim Niall'em. Można tak powiedzieć, że była to jego, prawdopodobnie, lepsza wersja. Mógłby być dobrym kolegą, dla jakiejś dziewczyny gdyby tylko się postarał.
   Siedziałam w samochodzie Jacob'a no i nic nie mogłam poradzić na to, że nie umiem się na niego długo gniewać. Jest jakiś zbyt miły dla mnie w przeciwieństwie do tego jaki jest dla innych. I już nawet dawno zapomniałam tamtą sytuację z klubu, do której nie chcę wracać. Zrozumiałam, że gdyby nie był pijany, nie postąłpił by tak.
   Pewnie jedną z tych rzeczy, za którą go lubiłam było to, że po mimo tego, że obracał się w towarzystwie ludzi, którzy ćpali, on tego nie robił. Jeszcze nigdy nie widziałam, aby on to zażywał. Za co go naprawdę podziwiałam, bo trzeba mieć duże zapracie, żeby tego nie robić, gdy twoi znajomi to robią.
   - Jacob? - zapytałam, siedząc na fotelu pasażera gdy on siedział na drugim fotelu i prowadził auto.
   - Hm? - odpowiedział, spoglądając na mnie przelatującym wzrokiem, bo musiał skupić się na jeździe.
   - Jak to się stało, że nigdy nie brałeś? Nie kusiło cię, żeby spróbować?
- A po co? Żebym miał skończyć jak Niall?! - gdy padło imię blondyna spuściłam wzrok na podłoże samochodu. Wszyscy oceniali go przez pryzmat tego, że ćpał, a on na pewno jest w głębi duszy dobrym człowiekiem, ja w to przynajmniej wierzę. - Przecież on już się tak stoczył, że gorzej chyba się nie da. Naprawdę nie mam zamiaru nawet próbować, bo potym chciałbym kolejny raz i kolejny, aż w końcu byłbym jak on.
   - Ale, przecież się przyjaźnicie - powiedziałam, a on prychnął. No oczywiście.
   - Mylisz się.
   No tak, najlepiej udawać przyjaciela w czyjiś oczach, a do kogoś innego wyśmiewać się z tej osoby. Jak tak w ogóle można? Przecież przyjaciele powierzają sobie sekrety, mówią o wszystkim, doradzają sobie, nie wiem jak jest w przyjaźni męskiej, ale na pewno podobnie. A potem co? Obgadują za plecami, to jest niedorzeczne. Szkoda mi było Niall'a. Nie wiedziałam z kim się przyjaźni, ale za pewne z moim bratem, więc mam nadzieję, że on jest inny. Nie tak jak Jacob.
   Wyszłam z samochodu nic nie mówiąc, ale brunet chyba musiał to zauważyć, bo pospiesznym ruchem wyszedł za mną. Był moim dobrym kolegą i nie chciałam się z nim kłócić i właśnie, dlatego wyszłam szybko z auta, żeby tego uniknąć. Wiem, że to głupie, bo prawie nie znam Niall'a, lecz najzwyczajniej w świecie było mi go żal.
   - Co znowu się stało? - zapytał, a ja przekręciłam oczami. Stał przede mną, a ja nie miałam możliwości go ominąć.
   - Nie chcę się z tobą kłócić, dlatego - powiedziałam, a on popatrzył na mnie zdziwiony, marszcząc brwi.
   - Chodzi ci o to co powiedziałem o Niall'u? - westchnęłam, poprawiając swoją torbę na ramieniu i przytrzymując jej pasek. Jacob nie spuszczał wzroku z mojej twarzy, co mnie irytowało.
   - Pa, Jacob - powiedziałam i go ominęłam.
   Kierowałam się do budynku, który nazywał się szkołą, i którego szczerze nienawidziłam. Od zawsze wiedziałam, że muszę się uczuć, aby coś osiągnąć, ale nigdy za bardzo mi się nie chciało, chociaż po mimo tego zmuszałam się do nauki. Miałam dzisiaj naprawdę dobry humor i nie chciałam, aby to uległo zmianie.
   Od samego rano chciałam, aby lekcję się dzisiaj szybko skończyły, bo po nich idę do Niall'a i będę mogła z nim pogadać, co naprawdę polubiłam. Był szczerze inny, kiedy byliśmy sami, a przecież nawet się tak długo nie znaliśmy. Ja od samego początku widziałam, że on udaje przed znajomymi, a w głębi duszy jest inny.

                                      ***

   Gdy zabrzmiał dzwonek informujący o końcu ostatniej lekcji odetchnęłam z ulgą. Pozbierałam książkę i zeszyty z ławki i wsadziłam je do torby. Wreszcie mogłam wyjść z tej piekielnej klasy. Nie lubiłam mieć lekcji bez Claudie, a tę akurat miałyśmy osobno, a w szczególności, że była nią matematyka. Nie byłam z niej najgorsza, lecz nie byłam też z niej orłem.
   Wyszłam z sali od przedmiotu i przemierzałam korytarz, aby dojść do drzwi od wyjścia ze szkoły. Ten dzień w szkole był naprawdę dziwny, bo ani Claudie ani Jacob się do mnie nie odzywali. W prawdzie tego drugiego mogłam zrozumieć, lecz nie wiedziałam o co chodzi z moją przyjaciołką, może po prostu ma zły dzień i tyle.
   Wychodząc z budynku od razu uderzyło we mnie lekkie zimno. Nie byłam zdziwiona, jest to Londyn i pogoda zmienia się tu dosłownie co 5 minut. Założyłam na siebie bluzę i szłam dalej wprost do szpitala gdzie leżał Niall. Nie zamierzałam mu mówić o słowach Jacob'a, bo mogłyby go tylko jeszcze bardziej zdołować, a tego nie chciałam.
   Szłam szybko, dlatego już po niecałych 15 minutach byłam na miejscu. Weszłam do środka i skierowałam się do windy, która zawiozła mnie na pewno odpowiednie piętro. Gdy byłam na miejscu, poszłam do pokoju pielęgniarek odłożyć swoje rzeczy. Na szczęście nie było w pomieszczeniu żadnej ze złośliwych młodych pielęgniarek. Pozostawiłam rzeczy na swoim stałym miejscu i wyszłam z powrotem z pomieszczenia, kierując się do sali Niall'a.
   - Hej - uśmiechnęłam się do niego. Teraz już nie czułam takiego skrępowania obok jego osoby.
   - Cześć - spojrzał na mnie znad swojego telefonu, a następnie znów wrócił do pisania na nim. Postanowiłam usiąść na krześle koło łóżka. Blondyn ani na moment nie spuszczał wzroku znad swojego iPhone'a i cały czas na nim pisał. Postanowiłam mu nieprzeszkadzać i grzeczne poczekać aż skończy. Boże jak to zabrzmiało, jakby mówiła 5-latka.
   - Jak się czujesz? - spytałam, gdy położył telefon obok siebie, oczywiście wiedziałam, że zrobił to z musu, lecz postanowiłam nic nie mówić.
   - Kurwa, a jak mam się czuć?! Leżę tutaj, ciągle podłączony do tych wszystkich kabli i nawet nie mogę się ruszyć! Ja pierdole, przecież to okropnie tak żyć.
   Mogłam zobaczyć, że trochę mu ulżyło gdy to wszystko powiedział. Nie miałam do niego pretensji o podniesiony ton, kiedy do mnie mówił. Mogłam zrozumieć, że jest mu teraz ciężko. Sama bym nie wytrzymywała, tak ciągle leżeć i nic nie robić. Musiał się w końcu na kimś wyżyć, a ja akurat się natrafiłam, ale nie zamierzałam się na niego obrażać czy coś podobnego.
   - Bella, mam do ciebie prośbę - zaczął, a ja dałam mu znak, aby dokończył - Możesz nikomu nie mówić, że tu leżę? Nie chcę, aby ktokolwiek się dowiedział.
- Jasne.
   Uśmiechnęłam się, ale on tego nieodwzajemnił. Natomiast wrócił do pisania jak przypuszczałam sms'a. Westchnęłam po cichu i wstałam z krzesła, po czym wyszłam z sali. Niall nie odezwał się do mnie ani słowem, w prawdzie się mu nie dziwiłam, bo nawet nie mógł mnie nazwać koleżanką, no ale, on ma swoje sprawy i życie, a ja chcę mu tylko pomóc.
   Wyszłam z sali, zamykając za sobą drzwi i gdy odwróciłam się i szłam w odpowiednią stronę, minęłam bardzo ładną dziewczynę. Na nogach miała wysokie szpilki, a jej długie włosy opadały kaskadami na jej ramiona. Była bardzo ładna, a do tego miała świetną figurę, jakiej mogłaby pozazdrościć jej nie jedna modelka. Szatynka obarczyła mnie ostrym spojrzeniem i poszła dalej, wchodząc do sali Niall'a. Domyśliłam się, że jest to pewne jego dziewczyna, widać, że na byle jaką nie spojrzy.
   Odwróciłam się i zobaczyłam jak dziewczyna wita się z blondynem, siadając na moje wcześniejsze miejsce. Musiała zauważyć, że patrzę, ponieważ odwróciła twarz w moją stronę i perfidnie się do mnie uśmiechnęła, następnie przerzucając wzrok z powrotem na Niall'a. Sama nie wiedziałam czemu tak na mnie reagowała, bo widziałyśmy się pierwszy raz w życiu.
   Postanowiłam się tym nie przejmować i ruszyłam korytarzem, obserwując leżących na szpitalnych łóżkach ludzi. Jakoś przeszła mi dzisiaj ochota na cokolwiek. Nawet nie chciało mi się z żadnym z ów leżących tu osób rozmawiać i w jakiś sposób pomóc, co było do mnie niepodobne.

                    ***Oczami Niall'a***

   Miałem dzisiaj zły humor i było to spowodowane tym wszystkim co się tu działo. A miałem na myśli pielęgniarki, które tu przechodziły co chwile, lekarzy, a w szczególności te kabelki, które były podłączone do mojego ciała. To wszystko strasznie mnie irytowało. Chciałem wstać i pójść na imprezę, a nie leżeć tu całymi dniami na plecach i patrzeć się w sufit.
   Chociaż jedno co było dość fajne, to jedna z pielęgniarek. Była ona blondynką z brązowymi oczami. Była naprawdę ładną dziewczyną, ale jej charakter bardzo mi się podobał. Była dość wyszczekana co było, nawet nie miałem na to określenia. Wyobrażałem sobie, że musi być zajebista w łóżku. Flirtowała ze mną w dość oczywisty sposób, dlatego też specjalnie dosyć często do mnie przychodziła, a mi to wcale nie przeszkadzała.
   Zrobiłem dzisiaj wyjątek i zadzwoniłem do Nathalie. Sam nie wiem po co, chyba po prostu chciałem ją zobaczyć, bo brakowało mi bliskości jakieś dziewczyny, a to było nie do wytrzymania. Miałem nadzieję, że chociaż samym patrzeniem na nią się zaspokoje. Gdy weszła do sali, poczułem w moich bokserkach już duże wybrzusznie. No cóż taka już była ta dziewczyna i tak działała na facetów.
   - Cześć - powiedziała i usiadła obok mojego łóżka.
   - Cześć - odpowiedziałem i popatrzyłem na nią od góry do dołu. Jak zwykle wyglądała fantastycznie. Od samego początku podobała mi się bardzo jako dziewczyna.
   - Chciałeś coś konkretnego, że do mnie zadzwoniłeś?
   Cała Nathalie zawsze myślała tylko o sobie i to mi się w niej chyba najbardziej podobało. Nie namawiała mnie do jakiegokolwiek związku, jakby to zrobiła połowa dziewczyn. Byliśmy takimi przyjaciółmi z przywilejami, chociaż przyjaźnią tego nie można było nawet nazwać. Tak naprawdę, kiedy do niej zadzwoniłem nie wiedziałem co od niej chcę, lecz teraz zaświtał mi pewien pomysł.
   - Co powiesz na to, żebyś mi teraz obciągnęła? - spytałem bez żadnych ogródek. Wiedziałem, że za pewne się na to zgodzi, więc nikt mi tego nie zabroni.
   - Teraz i tu? - spytała, z lekkim uśmiechem na ustach, który próbowała ukryć, ale nie wychodziło jej to za dobrze.
   - Tak. Chcesz?
- Z wielką chęcią.
   Teraz już nie próbowała ukryć uśmiechu, a i na mojej twarzy się on pojawił. Dziewczyna wstała z krzesła i spojrzała przez swoje lewe ramię czy czasami ktoś nie idzie. Gdy już wiedziała, że nikogo nie ma, podeszła bliżej mojego łóżku i kucneła na nim. Podgiąłem kołdrę, którą byłem przykryty, a resztą zajęła się już szatynka. Nathalie sciągnęła trochę ze mnie dresy, które miałem na sobie i popatrzyła przez chwilę na moje wybrzuszenie, a następnie na mnie.
   - Serio? - lekko się zaśmiała, lecz nie było to w żaden sposób złośliwe.
   - No co? Wiń siebie.
   Dziewczyna przekręciła oczami i z powrotem wróciła wzrokiem w to samo miejsce. Złapała w palce gumkę od bokserek i powoli je ściągnęła. Gdy pozbyła się rzeczy z dołu, dotknęła opuszkami palców mojego penisa i przejechała całą dłonią po nim. Już pod wpływem jej dotyku cicho jęknąłem, ale musiałem go stłumić, żeby nikt jej nie przerwał. Już po chwili Nathalie miała go w ustach i przy tym też nadal jeździła po nim dłonią. Była chyba perfekcjonistką w tym wszystkim.
   Jej ruchy były cały czas pewne i dobrze wiedziała co robiła. Wplątałem palce w jej włosy i zacząłem sam dyktować tempo, przez co szatynka się prawie zakrztusiła, lecz żadne z nas nic sobie z tego nie robiło. Po następnych kilkunastu ruchach, doszłem z wielkim jękiem, którego już nie umiałem powstrzymać. I miałem już to w dupie, bo Nathalie zrobiła swoje, więc nikt już nie mógł nam przerwać.
   - To było dobre - powiedziała i wytarła swoje usta swoją zewnętrzną stroną dłoni.

~#~
   Wstyd mi takie coś dodać, bo jest to strasznie chyba nudne. A tak poza tym chciałabym was przeprosić, że musieliście tak długo czekać na rozdział :/
   Chciałam wam podziękować za rekordowe 9 komentarzy! Mam nadzieję, że to się utrzyma, a z czasem będzie rosło :D
Zapraszam na aska:
ask.fm/Juliaa650

8 komentarzy:

  1. Ciekawe dlaczego Claudia nie odzywa się do Belli. Wcale nie nudny :) szkoda tylko, że trzeba było tyle czekać, ale cóż... Ty też masz swoje życie ;)
    Czekam na next i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  2. Rozdział wcale nie jest nudny :)
    Czekam na następny! <3

    OdpowiedzUsuń
  3. zajeee... fajne XD super czekam na next ! <3

    OdpowiedzUsuń
  4. Super hipe..... Market???? Okej A na poważnie WCALE NIE JEST NUDNY!!!!!!
    Super piszesz no i oczywiście nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  5. Super hipe..... Market???? Okej A na poważnie WCALE NIE JEST NUDNY!!!!!!
    Super piszesz no i oczywiście nie mogę się doczekać następnego

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudowny <3
    Dodawaj szybko następny! :*

    OdpowiedzUsuń
  7. Przepraszam, że dopiero teraz komentuję, ale wiesz, wakacje, te sprawy :) Rozdział wcale nie jest nudny! Wręcz przeciwnie, jest wspaniały. Widać Niall nie ma za dużo przyjaciół, takich szczerych i oddanych. Ciekawe, jaki naprawdę jest brat Belli. Święty z pewnością nie jest. A ta Natalie nie przypadła mi do gustu XD Czekam na następny, weny :)
    18th-street-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń