niedziela, 24 maja 2015

Rozdział 2

Proszę o przeczytanie notki pod rozdziałem 

       ***Oczami Belli***

   Rano obudziły mnie promienie słoneczne, które wdzierały się przez zasłony w moim pokoju. Niechętnie podniosłam powieki, ale szybko zasłoniłam oczy ręką, nie mogąc utrzymać ich przez jasne słońce. Przez chwilę przyzwyczaiałam oczy do światła i je odsłoniłam. Mogłam zobaczyć jak na dworzu kształtuje się ładna pogoda, chociaż było dopiero rano.
   Leżałam na łóżku, nie mając ochoty wstać, a w szczególności do szkoły. Nie chodziło o to, że nie lubiłam do niej chodzić, ale miałam dość niektórych ludzi, którzy tam chodzili. Ich zachowanie było po prostu żałosne, zachowywali się jakby byli lepsi od innych, a to tylko, dlatego, że byli bardziej popularni, a takich ludzi nienawidziłam.
   Moje rozmyślenia przerwało otwieranie drzwi od mojego pokoju. Skierowałam głowę w stronę tego miejsca, a za chwilę moim oczom ukazał się mój brat, wchodzący do środka. Nie wyglądał on za dobrze, a ja wiedziałam, że za kilka godzin będzie on na głodzie, lecz na razie nie chciałam o tym myśleć. Moją uwagę przykuł wygląd Jake'a, wyglądał on jednym słowem - okropnie.
   - Cześć, maluchu - przywitał się i usiadł obok mnie na łóżku. Cały czas mu się przeglądałam i aż po cichu zachichotałam pod nosem, ale tak, żeby nie usłyszał. - Musimy pogadać.
   Naprawdę nie chciałam, abyśmy rozmawiali wtedy, kiedy jest on w takim stanie i chodziło mi o to, że chciałabym, aby odpoczął, a potem byśmy mogli dyskutować, bo prawdę mówiąc przyzwyczaiłam się do tych jego gatek.
   - Ale możemy to chyba przełożyć na później...
- Nie i nawet nie próbuj się od tego wykręcić - zaczął, a ja już wiedziałam, że nie mam z nim szans, dlatego też odpuściłam. - Więc może mi powiesz co robiłaś o tej porze w takim miejscu? - powiedział, a ja przekręciłam oczami.
- Dobrze wiesz, że wracałam do domu, a chciałam być szybciej, dlatego też wybrałam drogę na skróty - uśmiechnęłam się do niego słodko, wiedziałam, że byłam jego oczkiem w głowie, co często wykorzystywałam.
- Dobrze. Ale obiecaj mi, że nigdy więcej nie będziesz chodziła tamtędy o tej porze, zgoda? Nie wyobrażasz sobie ilu napalonych skurwieli czeka właśnie na taką niewinną dziewczynę, aby.... ją zgwałcić.
   To wspaniałe uczucie mieć takiego wspaniałego, starszego brata, który zawsze się o ciebie troszczy, nie ważne co by się zrobiło on zawsze będzie nas wspierał. Bardzo kochałam Jake'a i czasami był on dla mnie ważniejsi niż rodzice, którzy prawie zawsze byli w pracy, a on się mną opiekował. Do pełni szczęścia brakowało mi tylko jednego, aby rzucił on ten nałóg, który go tak strasznie niszczy. Najbardziej bolało mnie to, że za każdym razem staram się mu uświadamiać, że w końcu może go to zabić, ale to jakby odbijało się o mur. Nic do niego nie docierało.
   Właśnie, dlatego chcę iść na ten wolontariat, aby pomagać takim ludziom jak mój brat i pragnę, aby wyszli oni z nałogu i nie byli już uzależnieni. Wiem co to znaczy być uzależnionym od tego świństwa i co się robi gdy jest się na głodzie.
   - Jeżeli ja mam ci coś obiecać, to ty także musisz to zrobić - mogłam zobaczyć jak Jake od razu po moich słowach spuszcza głowę, nie chciał mi patrzeć w oczy, to oczywiste. Zawsze tak było jak zaczęłam poruszać ten temat, o którym nigdy nie chciał ze mną mówić.
- Nie, Bella. Nie będę kolejny raz ci tego obiecywał, bo nie chcę cię okłamywać. Wiem, że chcesz, abym z tym skończył, ale ja nie potrafię. Ja jestem uzależniony i nie zmienisz tego, mała. Choćbyś nie wiem jak chciała - nigdy nie widziałam, żeby był on tak poważny przy rozmowie, jak teraz. Był moim kochanym starszym bratem, którego bardzo mocno kochałam.
   Było mi go żal, tak okropnie żal. Chciałam, żeby był taki jak kiedyś radosny, cieszący się z życia, może teraz też tak jest, ale tylko gdy weźmie narkotyki. Czułam jak w moich oczach zbierają się łzy, a nie chciałam, aby Jake je widział. Dlatego też wsparłam się na kolanach i wtulilłam głowę w zagłębienie jego szyi, a zaraz potem z moich oczu poleciały pierwsze łzy.
   Brunet gładził mnie ręką po plecach, ale to jeszcze bardziej mnie rozczulało i sprawiało, że bardziej płakałam. Chciałam mu pomóc, ale nie miałam pojęcia jak.
   - Bella, nie przejmuj się mną, ja sobie poradzę, najważniejsze, abyś ty była szczęśliwa - powiedział i objął moją twarz swoimi dłońmi. - Czemu płaczesz?
- A jak myślisz? Jesteś moim bratem i chcę, abyś był zdrowy i co najważniejsze żył, a kiedy bierzesz to gówno, możesz w każdej chwili przedawkować.
   Wszystko co powiedziałam było czystą prawdą. Za każdym razem, myślałam czy Jake wróci do domu. Był on po prostu ważną dla mnie osobą i byłam z nim bardzo związana jako z bratem. Nigdy bym sobie nie wybaczyła gdyby coś mu się stało, a ja bym miała świadomość, że prawie nic nie zrobiłam.
   Brunet nie patrzył na mnie, swój wzrok miał wbity w podłogę. Wyraźnie nie miał odwagi na mnie patrzeć, a ja cały czas patrzyłam na niego i czekałam co tym razem mi powie.
   - Siostrzyczko wiesz, że cię bardzo kocham i zrobię dla ciebie wszystko, ale nie wiesz jak to jest być uzależnionym od narkotyków. One dają ci rozluźnienie tylko na kilkanaście godzin, a potem wszystko powraca i jest się na głodzie. W pewnym stopniu wiesz co to oznacza. Musisz zrozumieć, że jest cholernie ciężko wyjść z tego, a jeszcze gorzej jest to zrobić... Gdy się nie chce z tym skończyć.
   Kiedy usłyszałam ostanie zdanie zrozumiałam, że on tak naprawdę nie chce skończyć z ćpaniem, tylko cały czas mnie okłamywał, a ja jeszcze głupia mu współczułam, że jest mu ciężko. Nie wiedziałam jak mam teraz postąpić, wiedziałam, że nie mogę się od niego odsunąć, bo byłam jedyną osobą, która mu pomagała, ale też byłam na niego trochę zła.
   Jake siedział oparty o swoje łokcie z głową w dół. Wiele razy powtarzał mi, abym nie zawracała sobie głowy jego problemami, bo to ja jestem jego młodszą siostrą i to on ma się o mnie martwić i troszczyć, a nie na odwrót.
   Oboje róźniliśmy się od siebie, Jake'a kręciły imprezy i zaliczenie dziewczyny w nocy, był on też wybuchowy, lecz nigdy nie podniósł na mnie głosu, ja natomiast byłam spokojna, a za imprezami nieprzeadałam. Pomimo tego, bardzo dobrze się dogadywaliśmy, byliśmy wręcz idealnym rodzeństwem. No może nie zawsze, ale naprawdę była do rzadkość.

                         ***

   Wchodząc do szkoły, od razu zobaczyłam grupki osób, które o czymś dyskutowały. Chodziłam do tej szkoły, ale jakoś za bardzo się w niej nie udzielałam, nie miałam takiej potrzeby. Ludzie w niej też nie byli jacyś super fajni, ale mnie to nie obchodziło. Był to budynek, w którym mieściło się liceum i gimnazjum, do którego ja uczęszczałam, do ostatniej klasy.
   Kiedy weszłam na dziedziniec szkoły, ponieważ było dzisiaj dość ciepło, ujrzałam Jacob'a, kumpla mojego brata. Tak, tego samego co wczoraj wieczorem. Z ich wszystkich, z którymi zadawał się mój brat, on jeden wydawał mi się być najnormalniejsi, chociaż i tak nie był jakiś super. Był on młodszy od mojego brata, miał 20 lat, z czego wynikało, że poprawiał ostatnią klasę.
   Postanowiłam podejść do niego, gdyż stał on sam, na szczęście. Byłam pewna, że jest w podobnym stanie do mojego brata, z małym wyjątkiem, Jacob nie brał narkotyków. Nigdy. Podchodząc bliżej do niego, mogłam zobaczyć, że jest on zamyślony i byłam pewna, że nawet nie zauważył jak do niego podeszłam.
   - Hej - powiedziałam, po chwili i dopiero wtedy brunet odwrócił w moją stronę głowę.
- Cześć, mała - uśmiechnął się, a następnie mnie przytulił. Zawsze tak robił, gdy się witaliśmy. - Jak tam braciszek? - zaśmiał się co uczyniłam zaraz po nim.
- A jak myślisz? Jest przeraźliwiony na moim punkcie, myśli, że na każdym kroku może mi się coś stać, albo jak będę przechodziła w nocy przez opuszczone miejsce to jakiś napalony facet mnie zgwałci.
   Pokręcił z rozbawieniem głową. Zawsze docinał Jake'owi o tym jaki jest troskliwy wobec mnie, a mnie za każdym razem to śmieszyło. Byłam pewna, że to właśnie jego najbardziej lubiłam ze wszystkich kumpli mojego brata. Był inny niż pozostali. Pomimo tego, że nie był on grzecznym chłopcem, kiedy tylko chciałam mogłam z nim porozmawiać, ale i tak do rozmów pomiędzy nami nie dochodziło zbyt często. Byłam takim typem człowieka, który nie lubił zwierzać się innym ze swoich problemów, wolałam to dusić w sobie niż następnie wysłuchiwać plotek na swój temat.
   Staliśmy oboje w ciszy, czasami zerkałam na chłopaka i widziałam, że coś go trapiło, ale nie wiedziałam czy powinnam się wtrącać, nie byłam w końcu jego jakąś przyjaciółką, której mógłby się zwierzać.
   - Młoda, wiesz co ci powiem... - zaczął, a ja dałam mu znak, aby kontynuował. - Braciszek ma racje - powiedział, a ja zupełnie nie wiedziałam o co mu chodzi.
- Co masz na myśli? - spytałam z niepewnością w głosie, sama nie wiedząc, czemu. Jacob tylko na mnie spojrzał i zwilżył swoje wargi, przyglądając mi się też w tym samym czasie.
- No wiesz, nigdy nie wiadomo co może się przytrafić...
   I odszedł, pozostawiając mnie w osłupienie.
Co on miał na myśli?
   Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. Czy on chciał mnie nastraszyć? Ale szybko wyrzuciłam tę myśl z głowy, przecież był on przyjacielem mojego brata i nigdy by mi nic nie zrobił. Chyba. W mojej głowie powstał mętlik, ale tak szybko jak się pojawił, tak szybko go wyrzuciłam.
   Ruszyłam się z miejsca, gdzie jeszcze przed chwilą rozmawiałam z Jacob'em i skierowałam się w stronę wejścia do szkoły, gdzie za chwilę zabrzmiał dzwonek informujący o zaczynającej się pierwszej lekcji, jaką dla mnie była matematyka, niestety. Ale cóż, co poradzić.

~#~
   Uff, napisałam drugi rozdział. Końcówka szła mi maskarycznie, kompletny brak weny :/ Wiem, że mój styl pisania jak i ogół pozostawiają dużo do życzenia, ale musicie mi wybaczyć, dopiero zaczynam :D
   Chcę wam powiedzieć, że na blogu znajduje się zakładka 'Informowani', gdzie możecie podawać swoje aski, aby być powiadomionym o rozdziale. Ale to dotyczy tylko aska, niczego więcej.
   Chciałabym was prosić o komentowanie rozdziałów. Wiem, że nie każdy lubi to robić, sama nie lubię, ale to robię, bo wiem jakie to ważne dla autorki. Wam to zajmie tylko kilka sekund, a mnie bardzo uszczęśliwi i zmotywuje jeszcze bardziej do pisania :) Również pragnę jeżeli nie widzieliście jeszcze zwiastunu, abyście go obejrzeli. Zakładka 'Zwiastun'
   No to tyle. Zapraszam was na mojego aska. Możecie zadawać mi przeróżne pytania, a ja na wszystkie z chęcią odpowiem :D
ask.fm/Juliaa650
P.s Przepraszam za długość, następny będzie dłuższy

7 komentarzy:

  1. GE-NIAL-NE *-* Swietny jest ten rozdzial!! ^^ Czekam na kolejny ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Styl pisania nie pozostawia nic do życzenia, bo naprawdę piszesz bardzo fajnie, a rozdziały czyta się przyjemnie. Rozdziałami umilasz mi przerwy w szkole haha :) To słodkie, że Jake tak się o Bellę troszczy. Z jednej strony potrafię go zrozumieć, ale z drugiej mógłby dać siostrze odrobinę swobody. Weny <3
    18th-street-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Super. Czekam na dalsze losy Belli no i Nialla :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo fajny, przyjemny rozdział. Twój styl pisania jest lekki i taki swobodny, że w ogóle nie odczuwa się jakichkolwiek niedociągnięć. Zazdroszcze Belli brata, no może bez tego uzależnienia. Widać, że mają świetne relacje. Co do komentowania, sama mam z tym problem, czasem nie mam czasu, czasem ochoty, a jak zostawiam na później, to zapominam:') ale mimo wszystko zawsze staram się komentować wszystko, bo wiem ile komentarze znaczą dla autora:)
    three-months.blogspot.com
    shy-boy-jb.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  5. Piszesz naprawdę super :D weny

    OdpowiedzUsuń