piątek, 31 lipca 2015

Rozdział 11

   Przeczytajcie notkę pod rozdziałem, jest bardzo ważna

   Stałam przy skraju łóżka szpitalnego i patrzyłam w twarz chłopaka, która była zakamieniowana. Te całe jego ciało podłączone do aparatury wywoływało u mnie dreszcze. Miał przynajmniej kilka kabelków podłączonych do siebie. Był to okropny widok. Widzieć tak młodego chłopaka w takim stanie. Ja jedynie domyślałam się co może być skutkiem, znalezienia się Niall'a w szpitalu - narkotyki.
   Podeszłam o krok bliżej i chwyciłam jego rękę, po czym delikatnie ją pogładziłam. Nie wiem co wywołało u mnie taki gest, może fakt, że nikt tu przy nim nie siedział, nie był? A przez to, on mimo, że był nieprzytomny, czuł się samotny. Trzymałam jego dłoń w swojej dopóki nie usłyszałam kroków za sobą. Obróciłam się za siebie i ujrzałam lekarza.
   - Wiesz chyba, że nie wolno ci tu przebywać - powiedział, w ogóle nie spoglądając na mnie, tylko notował coś na kartce, którą trzymał na podkładce.
   - Tak, ale ja po prostu... - nie wiedziałam co mam mu powiedzieć, ponieważ byłam w takim szoku po zobaczeniu Niall'a leżącego na tej sali.
   - Jesteś kimś bliskim?
- Słucham?
- Pytałem się czy jesteś kimś bliskim dla niego. Kimś z rodziny lub może nawet dziewczyną - przygrzyzłam dolną wargę na słowa wypowiedziane przez lekarza. Nie wiedziałam czy ktoś z rodziny Niall'a zjawi się u niego, a ja nie chciałam, aby był samotny, dlatego też postanowiłam skłamać.
   - Jestem jego dziewczyną - odparłam, a lekarz smutnie się do mnie uśmiechnął. Miałam zamiar powiedzieć, że jestem jego siostrą, lecz to by nie wypaliło, ponieważ mieli tu wszystkie moje dane.
   - Dobrze, ale teraz byłbym wdzięczny gdybyś zostawiła mnie sam na sam ze swoim chłopakiem - powiedział, a ja skinęłam głową, po czym opuściłam szpitalny ojom.
   Nie miałam pojęcia czy Niall nie wkurzy się jak ktoś mu powie, że jesteśmy "parą", lecz gdyby tak się stało to wszystko mu dokładnie wyjaśnię i miałam taką nadzieję, że mnie zrozumie. Chociaż nie byłam pewna jak zareaguje. Stałam przed salą i patrzyłam w szklane okno, obserwując jak lekarz zapisuje wszystkie parametry na karcie.
   Niall naprawdę musiał ostro przedawkować, jeżeli znalazł się aż w szpitalu. Nie wiem co go do tego skłoniło i zbytnio nie chciałam mieszać się w jego sprawy. Jeżeli będę z nim rozmawiała i sam uzna, że chce mi powiedzieć to wtedy. Chyba sama nie wierzyłam w to co myślę. Prawda była taka, że chciałabym mu pomóc, a do pomocy potrzebne mi jest wiedzieć, co go posunęło aż do takiego stanu.
   To smutne jak ludzie rujnują sobie życie poprzez narkotyki, ale niestety taka była rzeczywista prawda, z którą trzeba było się pogodzić. Każdy wybiera własną drogę, jedynie można starać się pomóc zagubionym osobom. Zobaczyłam jak lekarz odwraca się w moją stronę i przez chwilę na mnie patrzył, po czym wyszedł z sali.
   - Powoli poprawia się jego stan. Są duże szanse, że niedługo odzyska przytomność - powiedział, a ja pokiwałam głową w geście, że rozumiem. Lekarz poklepał lekko moje ramię i odszedł w swoim kierunku. Spojrzałam jeszcze przez szklaną szybę, po czyn również odeszłam.

                    ***Oczami Niall'a***

   Budząc się, otworzyłem  powoli oczy i zamrugałem kilka razy, aby przyzwyczaić się do białego światła jakiś uderzyło mnie w pierwszym momencie. Kiedy otworzyłem wpełni oczy spostrzegłem się, że nie jestem ani w swoim pokoju w domu rodziców ani w moim mieszkaniu. Rozejrzałem się po pomieszczeniu i uświadomiłem sobie, że leżę na szpitalnym łóżku, podłączony do różnych aparatur.
   Nie mogłem przypomnieć sobie, dlaczego się tu znalazłem. Nie pamiętałem nic z tamtego czasu. Nie wiedziałem co się ze mną stało, że tu byłem. Starałem sobie coś przypomnieć, lecz na nic. Wszystko jakby wyparowało z mojego umysłu.
   - Więc już się pan obudził - skomentował ktoś wchodząc do środka, gdy spojrzałem na postać ujrzałem mężczyznę w białym fartuchu, domyśliłem się, że jest to lekarz. Nic mu nie odpowiedziałem, a on podszedł do skraju mojego łóżka i zapisał coś w karcie. - Pana dziewczyna bardzo się martwiła o ciebie.
   Po jego jego słowach zmarszczyłem czoło, bo przecież nie miałem nikogo. Przez chwilę pomyślałem, że może to Nathalie przyjechała, ale skąd by ona wiedziała, że jestem w szpitalu? I wtedy ujrzałem Bellę, która stała przy szklanych drzwiach i chciała wejść, ale zobaczyła lekarza i się cofnęła. Uśmiechnęła się do mnie delikatnie, ale ja tego nieodwzajemniłem, ponieważ byłem za bardzo zdezorientowany tym wszystkim.
   - Pewnie chce z tobą porozmawiać. Zostawię was i wpadnę do ciebie później, aby zobaczyć jak się czujesz.
   Zobaczyłem jak uśmiecha się zachęcająco do Belli i chyba powiedział, że może wejść do środka, bo spojrzała na mnie, a następnie weszła do sali. Przez ten czas już na mnie nie spojrzała, a ja wręcz przeciwnie. Cały czas na nią patrzyłem co zrobi i powie, ale ona nawet nie raczyła tego zrobić. Usiadła tylko na stołku obok łóżka.
   - Możesz kurwa się w końcu na mnie spojrzeć?! - powiedziałem do niej podniesionym tonem, a ona w końcu podniosła swój wzrok na mnie. Wyraźnie było widać, że się mnie przestraszyła, lecz na razie się tym nie przejmowałem. - Dobrze. Więc, może wiesz jak i dlaczego się tu znalazłem?
   - Wczoraj wieczorem przywiązła cię karetka, a ja akurat byłam na swoim wolontariacie i gdy tu leżałeś rozpoznałam cię, Niall. Lekarz powiedział, że przedawkowałeś - skończyła i z powrotem opuściła swój wzrok na podłogę.
   Westchnąłem. Tak, teraz zaczynałem sobie to przypominać i żałowałem, że to się nie stało. Chciałem umrzeć i nikomu kurwa nie pozwoliłem się ratować. Po chuj to zrobili? Byłem tak wściekły, że aż zaciskałem pięści na prześcieradle, aby nie wybuchnąć na nią, bo nie była niczemu winna.
   - Niall, bo jest jeszcze jedna sprawa. Jak wczoraj tu weszłam i lekarz spytał się czy jestem kimś bliskim, więc powiedziałam, że jestem twoją dziewczyną - zaśmiałem się gdy to usłyszałem, a ona spojrzała mnie z poważną miną - Tylko proszę cię, nie bądź zły. Chciałam powiedzieć, że jestem twoją siostrą, ale oni mają moje dane. A ja nie chciałam, żebyś był sam.
   Śmiałem się cały czas pod nosem z tego jak szybko ona mówiła i próbowała się z tego tłumaczyć. Owszem nie chciałem być w związku, ale nie przeszkadzał mi fakt iż Bella udawała moją dziewczynę, bo chciała dobrze. Postanowiłem się trochę z nią podroczyć i śmiać się, lecz brunetka zmierzyła mnie piorunującym spojrzeniem.
   - No przepraszam, ale nie wiem czemu ty tak dramatyzujesz, przecież nic się nie stało - powiedziałem, a po jej minie mogłem zobaczyć, że trochę jej ulżyło.
   Pomiędzy nami się rozluźniło, a ja nadal nie mogłem zrozumieć czemu ktoś mnie uratował. Nie to, żebym był jakimś psycholem albo, że mam depresję, bo ani to ani to nie jest prawdą. Sam do końca nie wiedziałem co mnie podkusiło, aby wziąć tego aż taką ilość. Może nawet nie byłem tego świadomy.
   To było okropne być podłączonym do tych wszystkich kabli na swoim ciele. Chciałem ściągnąć je z siebie i już trzymałem jeden kabelek w dłoni, który chciałem wyrwać, ale malutka dłoń mnie zatrzymała.
   - Nie możesz - powiedziała stanowczo i odciągnęła moją rękę i położyła ją na łóżku. Westchnęłem i spojrzałem na nią, przekręcając oczami.
   - Czemu to robisz? Czemu tu ze mną siedzisz? Czemu jakby się o mnie... Martwisz? - spytałem, bo już mnie to zastanawiało.
   Było to dla mnie trochę dziwne, gdy siostra mojego kumpla siedzi obok mojego szpitalnego łóżka na krześle i się mną w pewien sposób przejmuje. Nie byłem przyzwyczajony do tego, że ktoś się o mnie martwił, nawet rodzice nigdy zbytnio się mną nie przejmowali, ale miałem to w dupie.
   Spojrzałem na Bellę od dołu do góry. Miała na sobie ciasne dżinsy, które opinały się na jej chudej pupie, a u góry miała bluzkę na ramiączka. Chyba nie wiedziała, że sposobem w jaki się porusza, siedzi czy cokolwiek innego może wywołać u mnie erekcję. Pomimo tych jej 16 lat, miała ciało modelki, ze słodką buźką. Słowo daję, gdybym nie był przypięty do tych urządzeń wziąłbym ją tu i teraz, bez żadnego ale.
   - Przecież wiesz, że Jake bierze. To przez to jestem uczulona na to jak inne osoby robią to samo, bo wiem jakie to gówno.

                     ***Oczami Belli***

   Siedząc w szpitalnej sali obok Niall'a czułam się niekomfortowo. Sama do końca nie wiedziałam co spowodowane było tym, że tak myślałam. Może fakt, że był o 5 lat ode mnie starszy? Szczerze mówiąc to myślałam, że inaczej on zareaguje na wieść, że powiedziałam, że jestem jego dziewczyną, lecz on w tamtym momencie był nadzwyczajnie spokojny i nawet nie miał o to pretensji.
   Podczas tej rozmowy dużo lżej mi się z nim rozmawiało niż przy poprzednich. Czułam jakby lekkość mówienia, nie wiedziałam jak to do końca nazwać. Może po prostu, że pomimo tego, że trochę czułam się niekomfortowo to jakoś luźno mi się z nim gadało. Może był on inny z kumplami i inny gdy był sam.
   - No, przecież wiem, ale jestem dla ciebie obcy, to chyba nie powinnaś się mną przejmować.
- Teoretycznie. Ja nie lubię patrzeć na to jak ktoś marnuje sobie życie i zdrowie przez zażywanie tego świństwa.
   Dla niego z pewnością byłam marudną dziewczyną, która gówno wie o tym całym ich świecie no i może tak było, bo nigdy nie brałam tego, ale wystarczająco się na to napatrzyłam, żeby chociaż odrobinkę o tym wiedzieć, lecz wiedziałam, że nigdy nie poczuję tego co oni czują gdy są na głodzie.
   - Lecz nie wiesz jak trudno jest wyjść z uzależnia nawet jeżeli ktoś chce to zrobić, to jest to walka z samym sobą - powiedział i lekko się do mnie uśmiechnął.
- Ale można próbować, iść na odwyk...
- To nie jest takie proste jak ci się wydaje - oznajmił i odwrócił głowę w inną stronę, a następnie widziałam już tylko  jego plecy, przez to jak się położył. - Możesz wyjść, chcę zostać sam.
   Westchnęłam i wstałam z krzesła. Uszanowałam prośbę Niall'a i wyszłam z sali. Rozumiałam, że chce zostać sam, a ja nie zamierzałam mu w tym przeszkadzać. Po wyjściu z pomieszczenia, poszłam jeszcze do pokoju pielęgniarek, aby zabrać swoje rzeczy, które tam zostawiłam. Po chwili już w nim byłam. Spakowałam wszystko do torebki, jeszcze chwytając kurtkę, którą wzięłam, bo nie była dzisiaj zbyt ładna pogoda.
   Gdy już chciałam wyjść, zatrzymała mnie ta sama pielęgniarka, która wczoraj była zachwycona tym, że Niall znalazł się na oddziale. Jak ona mogła się tym cieszyć? No zgoda, może i był przystojny, ale nie upoważnia ją to, aby tak się zachowywać. Gdyby umarł to też by była zadowolona, bo mogłaby się na niego patrzeć? Chore.
   - Tak? - odwróciłam się do niej, siedziała ona sama na kanapie i oglądała jakieś czasopismo, które trzymała w rękach.
   - Twój chłopak to niezłe ciacho. Ja bym na twoim miejscu uważała czy ktoś ci go nie odbierze - powiedziała, a ja prychnęłam pod nosem, przecież można było się po niej tego spodziewać.
   - Jeżelibyś nie zauważyła jest to szpital, a nie burdel. Jeżeli chcesz pokazywać swoje wdzięki każdemu facetowi idź do innego budynku. To miejsce na pewno nie jest odpowiednie - powiedziałam i widziałam z jej miny jaka zaskoczona była. Wykonałam jej na pożegnanie fałszywy uśmiech i wyszłam.

                                     ***

   Leżałam wieczorem na swoim łóżku pod kocem z telefonem w dłoni. Smsowałam z Claudią i wymieniałyśmy się wrażeniami z dzisiejszego dnia. Oczywiście, ona by wszystko oddała, żeby być na moim miejscu i widzieć codziennie Niall'a. Bo, przecież raz go widziała, a to tak dużo i nawet z nim nie rozmawiała. Kiedy czekałam na kolejną wiadomość od przyjaciółki, dostałam jakąś od nieznanego numeru, kliknęłam na nią i wyświetliła mi się jego treść:
Nieznany: Dzięki, że się o mnie martwisz. Kolorowych. Niall
   Gdy przeczytałam sms, postanowiłam zapisać numer Niall'a do kontaktów, aby później czy kiedyś, jeżeli będzie jeszcze taka sytuacja, nie mieć wątpliwości, że jest to jego numer. Wzięłam się za odpisywanie.
Ja: Nie masz za co, nawzajem
Nie musiałam długo czekać, aby blondyn poraz kolejny do mnie napisała.
Niall: U mnie nie będą kolorowe, są one u dobrych ludzi, takich jak ty.
Ja: Ty też jesteś i nawet tak nie mów.
   I tak minął mi wieczór, na pisaniu z Niall'em. Całkowicie zapomniałam o Claudii, bo pisałam tylko z tym idiotą.

~#~
   Na początku chciałabym wam coś powiedzieć i z góry przepraszam, że wam to piszę, po prostu mam potrzebę, abyście o tym wiedzieli. Więc, od paru dniu jestem bliska płaczu i cały czas jestem zdołowana, a to z powodu dwóch moich blogów. Zanim zaczęłam opowiadanie "Wait for you" wyobrażałam sobie, że będę miała ogrom czytelników i około 20 komentarzy pod rozdziałami, oczywiście, że wiedziałam wtedy, że na pewno tak nie będzie, albo są małe szanse na to. Pomimo tego wierzyłam, że to z każdym kolejnym rozdziałem się poprawi i nadal wierzę, choć już mniej. Marzyłam też o tym, że będę pisała z wami na asku, lecz z tego też nici. Moim marzeniem jest wydawać w przyszłości książki, lecz nie wiem teraz czy to ma jakikolwiek sens. Nie chcę, abyście w jakiś sposób czuli się winni, mi po prostu jest przykro jak widzę pod rozdziałami maksymalnie 3 komentarze, chciałabym, aby ta liczba wzrosła, ale nie zmuszę was, przecież do ich komentowania. Komentarze są bardzo ważne dla autora, ponieważ każdy z nic daje szczęście i motywuje do dalszego pisania. Jak czytam niektóre ff, które są takie wspaniałe, to nie wiem czy mam sens pisać moje, które prawdę powiedziawszy do niczego się nie nadają. Mam wielką nadzieję, że kiedyś będzie was tu więcej <3
   Z kolei gdy niedawno zaczęłam pisać moje drugie ff myślałam, że będzie ono bardziej popularniejsze od tego i będzie więcej komentarzy, wyświetleń itp. Lecz także nic. 
   A teraz mam do was prośbę pomyślcie, że to wy piszcie ff i macie po 2 komentarze, co byście czuli? Na pewno chcielibyście, aby was zrozumieno, że chcecie aby komentowano rozdziały. Więc jeżeli zrozumieliście moją sytuacją zacznijcie komentować rozdziały, dla was do tylko kilkanaście sekund, a mi daje kopa w dupe do pisania :') Możecie też zajrzeć na aska ask.fm/Juliaa650

9 komentarzy:

  1. Hej :) Świetnie piszesz :* Napewno zdobędziesz więcej czytelników :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie mi się podoba twoje ff. Nie zrażaj się do braku komentarzy, jestem pewna że za jakiś czas ta liczba się powiększy. :)

    OdpowiedzUsuń
  3. To oopowiadanie jest cudowne :* Pierwszy raz czytam opowiadanie o nialu <3 Czekam na 1 rozdział :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Mam dużą nadzieje ze nie przestaniesz pisać tego ff bo to chyba jedyne które znalazłam i nadal.jest kontynuowanie życzę weny i czekam na następny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  5. kochanie przepraszam, że nie komentowałam poprzednich ale byłam na wyjeździe, piszesz wspaniale i dużo się dzieje, dowiedziałam się kiedyś o nim przez aska kiedy kogoś informowałaś i na prawdę się cieszę, że ruszyłam dupę i weszłam wtedy na tego bloga. Co to komentarzy to rozumiem bo sma piszę razem z siostrą bloga i jak kiedyś zdarzyło się 4/5 kom to pisałyśmy kilka od razu i nam sło cudownie a gdy był 1 to nawet się pisać nie chciło i dltego staram się komentować bo wiem ile to znaczy. Mam nadzieję że nie przestanesz pisać bo masz talent. Życzę weny Tori :D

    OdpowiedzUsuń
  6. To się da nadrobić :)
    Super piszesz :D Next! ♡

    OdpowiedzUsuń
  7. Bardzo się cieszę, że Bella nie zostawiła Nialla, tylko siedziała z nim i zwyczajnie dotrzymywała mu towarzystwa. Niall w głębi duszy jest dobry i ja to wiem, tylko gra takiego niedostępnego, zamkniętego w sobie, by nie zostać zranionym. Oby Bella pokazała mu nie tylko jak zerwać z nałogiem, ale również nauczyła kochać.
    A co do notatki pod rozdziałem, jak już pisałam Ci w mailu, nie możesz się poddawać. Pisz przede wszystkim dla własnej przyjemności, żeby nie stracić chęci i zapału. Czekam na kolejny <3
    18th-street-jbff.blogspot.com
    priest-jbff.blogspot.com
    getting-closer-jbff.blogspot.co.

    OdpowiedzUsuń
  8. Życzę weny i powiem Ci że chyba ważniejsze są wejścia ale ja to się nie znam

    OdpowiedzUsuń
  9. Rozdział jak zwykle cudowny <3
    Nie przejmuj się i pisz dalej! Czekam na next! :*

    OdpowiedzUsuń