Niecierpliwie wyczekiwałam reakcji Nialla na moją wiadmość. Bałam się, że zostanę z tym sama. Od początku, gdy lekarz powiedział mi, że jestem w ciąży. Mimo, że minęło kilka godzin od tej wiadomości to nadal się z tego nieotrząsnęłam. Miałam jedynie szesnaście lat, a już spodziewałam się dziecka i to przez własną niedojrzałość. Jak głupia nie naciskałam go, żeby się zabezpieczył tylko lekko przyjęłam to, że tego nie zrobi. Miałam tak cholerny mętlik w głowie i strach, że sama nie wiedziałam co z tym wszystkim będzie. To było za wcześnie, żeby podejmować jakiekolwiek decyzje.
- Boję się Niall, słyszysz? Boję się, nie chcę tego dziecka. Jestem za młoda. - Opuściłam głowę w dół i zaczęłam płakać. Chciałabym cofnąć czas i mimo wszystko nie przespać się tak szybko z Niallem. Wtedy bynajmniej nie było by tego problemu.
- Is, nie mów tak - zaczął i kucnął przy mnie, biorąc moje dłonie w swoje. - Przecież cię nie zostawię. Nie będziesz z tym sama. Zajmę się tobą i dzieckiem, ale nie mów, że go nie chcesz. To tak jakby twoja matka powiedziała, że ciebie nie chce, jakbyś się z tym czuła, co?
Nie spodziewałem się takiej jego reakcji. Myślałam, że będzie wściekały i będzie krzyczał, a to ja boję się bardziej od niego i to on mnie uspokaja, żebym się nie martwiła. To było niepojęte jak ten człowiek tak szybko się zmienił na lepsze, chociaż nadal dużo mu do tego brakowało, ale i tak to jest inny chłopak niż na początku. Jego charakter wtedy był nie do zniesienia, a teraz jest właśnie inny i to ceniłam w nim najbardziej potrafił się zmienić, jeżeli tego chciał.
- Ale rozumiesz, że ja mam szesnaście lat, a ty dwadzieścia jeden? To jest komedia i niby my mamy być rodzicami, tak?
- Przestań się tym przejmować. Kochasz mnie, ja to wiem i ja kocham ciebie, dlatego damy sobie radę. Obiecałałem ci, że z tym skończę i teraz mam do tego jeszcze większą motywację, bo będziemy mieli dziecko.
W ułamku sekundy przytuliłam się do niego i zaczęłam płakać w jego ramię. Blondyn od razu odwzajemnił mój uścisk i mocno mnie przytulił. Bardzo mi tego brakowało. Jego dłonie mocno obejmowały mnie w talii, a ja cały czas szlochałam przez co miał mocno zmoczoną koszulkę w tym miejscu. Próbował mnie uspokoić, lecz ja byłam za bardzo rozchwiana emocjonalnie. Jednocześnie chciałam sobie coś zrobić przez to, że jestem w ciąży, a z drugiej byłam szczęśliwa tak jak kilka tygodni temu, że on jest znowu przy mnie.
- Proszę cię, nie płacz. Mała, to nie jest koniec świata. Ej, uśmiechnij się. - Wziął moje policzki w swoje dłonie i otarł mi łzy, po czym powiedział: - Lepiej pomyśl, że jak to będzie chłopak to w przyszłości będzie podrywał takie śliczne dziewczyny jak swój tatuś, dzięki czemu przyszedł na świat.
Nie mogłabym się nie uśmiechnąć, gdy usłyszałam jego słowa. W ogóle nie poznawałam go jeżeli chodzi o zachowanie. Takiego chciałam go zawsze bez względu na wszystko. Kochałam go takim jakim jest, ale był wcześniej za bardzo aroganckim chłopakiem i widział tylko czubek własnego nosa. Teraz był inny, przejmował się mną i naszym dzieckiem. "Nasze dziecko" niewyobrażałam sobie jak w moim brzuchu za pare miesięcy zmieści się trzy kilogramowa istotka. To było dla mnie nie pojęte.
- Jesteś głupi, ale właśnie na takim tobie mi zależy, dlatego nie chcę, żebyś był ze mną tylko ze względu na to, że jestem w ciąży. Jeżeli tak ma to wyglądać nie chcę się w to znowu pakować to byłoby tak, jakbyś był ze mną tylko z litości. Więc powiedz, jesteś taki tylko ze względu na ciążę, mam rację?
- Co?! Oczywiście, że nie! Cały czas mi na tobie zależało, ale teraz gdy wiem, że będziemy rodzicami uświadomiłem sobie, że to dziecko będzie częścią nas dwojga już na zawsze. Gdy za kilka lat będziesz miała mknie już dosyć i zostawisz mnie to spojrzysz na tego maluszka i przypomnisz sobie, żs kiedyś byłaś głupią nastolatką, która straciła dla mnie głowę.
Jego śmiech był szczery jak jeszcze nigdy dotąd, a ja uwielbiałam ten dźwięk. Był najprzyjemniejszą melodią na całym świecie. Dodatkowo jego słowa, które naprawdę ruszyły moje serce. W końcu mogłam patrzeć na niego i widzieć jego szczęśliwe oczy i uśmiech. Tak bardzo rzadko to widziałam, dlatego jeżeli to już następowało byłam najszczęśliwszą osobą na świecie. Gdyby było to możliwe to zatrzymałabym go już na zawsze blisko siebie.
- Więc jak? W takim małym brzuchu zmieści się nasz mały człowieczek? - Podgiął moją bluzkę i położył rękę na brzuchu. Jego zachowanie było dla mnie nie małym szokiem. Widziałam, że on się cieszył z tego, że będzie ojcem i dlatego nie czułam aż tak wielkiego obciążenia całą tą sytuacją.
- Dziękuję. - Nagle wypaliłam, a Niall spojrzał na mnie zdziwiony i zarazem z uśmiechem na twarzy.
- Za co?
- Za to, że mnie nie odtrąciłeś jak dowiedziałeś się, że jestem w ciąży. Jestem ci za to cholernie wdzięczna, bo wtedy zostałabym z tym sama.
Blondyn pogładził mnie po policzku i zaczął delikatnie całować. Od razu zamknęłam oczy i poddałam się chwili. Jego usta smakowały tak jak zawsze, a on sam jeszcze nigdy nie był taki delikatny w stosunku do mnie. Niall złapał za moje biodra i posadził na swoich kolanach. Nie przerywaliśmy nawet na chwilę pocałunku. Byłam tak bardzo spragniona jego ust, że miałam wrażenie, że minęła wieczność odkąd ostatni raz się całowaliśmy. Nie chciałam przyznać tego wcześniej przed samą sobą, ale przez cały czas marzyłam o tym, że znowu będziemy razem.
- Gdybym to zrobił byłbym największym chujem na świecie. Kocham cię najmocniej na świecie, a tego malucha od razu pokochałem. To będzie moje, nasze dziecko i nie pozwolę na to, żeby wam stało się coś złego, rozumiesz? Damy radę, zobaczysz. - Musnął płatek mojego ucha i chwycił moje dłonie w swoje. Moje samopoczucie wracało powoli do normy, ale nadal nie mogłam oswoić się z myślą, że jestem w ciąży.
- Nie rozmawiajmy już o tym, proszę.
Oparłam głowę o jego klatkę piersiową, a on mnie objął. W tej chwili tylko tego potrzebowałam. Nie chciałam żadnych wyrazów współczuć chciałam tylko jego. Niall zastępował wszystko i wszystkich. Gdy on był przy mnie nie potrzebowałam już niczego więcej. Najchętniej chciałabym mu powiedzieć jak bardzo jest dla mnie ważny i że potrzebuję go jak nikogo innego, ale nie potrafiłam tego ugrać w słowach.
Nie obchodzi mnie to ile już razy się kłóciliśmy i że się rozstaliśmy nadal byłam wdzięczna, że go poznałam i z nim byłam. Nie licząc tego, że ćpa to jest on naprawdę dobrym człowiekiem. Pokazała to nawet dzisiejsza sytuacja, kiedy powiedziałam mu że jestem w ciąży. Nie wiem czy jakikolwiek inny facet tak by się zachował. Miałam szesnaście lat i byłam w ciąży, ale miałam oparcie w swoim chłopaku i to chyba było najważniejsze, bo gdyby nie to z pewnością bym się załamała.
- Więc... Jak to z nami będzie? Wrócisz do mnie? Jeżeli nie będziesz chciał to ja to zrozumiem, bo wiem jak bardzo okropnie cię potraktowałam.
- Nie musisz się nawet pytać. Chcę tego. Chcę być z tobą ponownie. Kolejny dzień bez ciebie byłby dniem do dupy.
Miałam wrażenie, że to co się teraz dzieje jest za piękne i niedługo to pęknie jak bańka mydlana. Chciałam być optymistką, ale byłam realistką i wiedziałam, że jeżeli teraz jest u nas tak przesadnie słodko to niedługo i tak pewnie to się skończy i będzie jak dawniej. Oddalałam od siebie te myśli, bo chciałam żyć tym co jest teraz, a nie martwić się co będzie jutro lub pojutrze. Zawsze tak ze mną było. Zawsze za dużo myślałam o wszystkim, a potem tego żałowałam.
Blondyn spytał się mnie czy nie chcę czasami się położyć na co mu przytaknęłam, bo w nocy nie zmrużyłam nawet na chwilę oczu. Wstałam z jego kolan i sama poszłam do sypialni, w której od razu się położyłam.
***Oczami Nialla***
Kiedy tylko Bella zamknęła za sobą drzwi ja wybiłem numer do Harry'ego. Przed nią pokazywałem, że niczym się nie martwię, ale wcale tak nie było i tak naprawdę moja głowa prawie eksplodowała od natłoku myśli. Cieszyłem się, że będę ojcem, bo już czasu nie cofniemy, ale ona miała dopiero szesnaście lat i już miała zostać matką to było niepojęte. Było mi jej szkoda, gdy na nią patrzyłem, ale postanowiłem, że za wszelką cenę pomogę jej i będę przy niej. Drugą sprawą było to, że nikt nie może dowiedzieć się, że znowu jesteśmy razem, a w szczególności Chris.
Denerwowałem się, gdy ten debil nie odbierał, a ja musiałem z niecierpliwością czekać, aż łaskawie to zrobi. Harry był dla mnie najlepszym przyjacielem i zawsze mi we wszystkim pomagał. Był drugą osobą obok Belli, której na mnie zależało. Odkąd z nią byłem to zawsze dzwoniłem albo jechałem do niego, żeby doradził mi co mam zrobić. Teraz też tak było. Byłem między młotem, a kowadłem i nie chodziło o dziecko. Gdy przyjdzie co do czego to, przecież nie będę mógł jej poraz kolejny zostawić, a w szczególności, że jest w ciąży.
- Co jest stary? - Usłyszałem głos szatyna w telefonie i od razu przeszłem do rzeczy:
- Bella jest w ciąży. Ona jest tym załamana. Obiecałem jej, że zaopiekuję się nią i dzieckiem i wróciłem do niej. Stary, wiem że to nie był najlepszy pomysł, ale musiałem to zrobić. Kurwa, co ja mam teraz zrobić? - Harry głośno westchnął i przez chwilę w słuchawce panowała cisza, aż w końcu się odezwał:
- Ty to wiesz jak skomplikować sobie życie, naprawdę. Po chuj to robiłeś? Serio chcesz, żeby coś się jej stało? Zawsze musisz patrzeć tylko na siebie? Horan, mogłeś spojrzeć chociaż na to, że jest w ciąży, a nie patrzeć na to, że ma tyłek i cycki.
- Kocham ją i będziemy mieli razem dziecko, więc tak bardzo się dziwisz, że do niej wróciłem? Nikt nie musi wiedzieć, że jesteśmy razem, ale musisz mi w tym pomóc.
Zacząłem tłumaczyć Harry'emu cały mój plan po kolei, a on mi cały czas przytakiwał, chociaż nie był do tego tak bardzo optymistycznie nastawiony jak ja. Dla niego najlepszym rozwiązaniem byłoby, gdybym wcale do niej nie wrócił, ale nie umiałbym tak postąpić. Nie zostawił bym jej samej. Zachowałbym się wtedy jak ciota, a ja chcę mimo wszystko zająć się nią i dzieckiem. Perspektywa bycia ojcem była z jednej strony niesamowita, a z drugiej strasznie się tego bałem. Nie wiedziałem czy sobie we dwoje poradzimy. Jak zareagują jej rodzice, gdy się dowiedzą. Już teraz powinienem wiedzieć, że będą próbowali mnie zabić za to.
Kiedyś myślałem, że jak zaliczę z jakąś dziewczyną wpadkę będę cholernie zły i będę kazał usunąć jej ciążę, a stało się zupełnie coś innego. To chore jak jedna dziewczyna potrafiła mnie zmienić nie do poznania i moje myślenie. Potrafiłem się cieszyć z tego faktu w końcu mnie i Bellę coś, a raczej ktoś już na zawsze połączy.
Wszedłem do kuchni i wyciągnąłem z lodówki butelkę zimmego piwa. Zrobiłem od razu dużego łyka. Chciałem sobie wszystko poukładać w głowie, żeby przypadkiem nie zrobić głupiego błędu, który będzie mnie kosztował utratę Belli. Będę musiał to tak rozwiązać, żeby o niczym nie wiedziała i nic się jej nie stało. Gdyby nie ta ciąża nie wrócilibyśmy do siebie, ale nie chodzi o to, że tego żałuję, ale wtedy byłaby bezpieczniejsza, a teraz się o nią będę non stop bał.
Odstawiłem butelkę na blat i po cichutku udałem się do sypialni, żeby napatrzeć się na nią póki mam na to czas. Powtarzałem sobie, że zrobię to dla niej i nie ma innego wyjścia, a dopiero wtedy będziemy mogli być szczęśliwi i żyć spokojnie. Mogłem udawać twardziela teraz przed Harrym, ale w środku bałem się jak jeszcze nigdy wcześniej. Teraz to nie była zabawa. Jednak to było jedyne wyjście z tego wszystkiego. Musiałem to zrobić.
Patrzyłem na nią jak słodko spała i nie mogłem się na nią napatrzeć. Wyglądała jak słodki niewinny dzieciaczek, który tak naprawdę nie jest niczemu winny, a musi teraz cierpieć.
- Chodź tutaj, a nie się czaisz. - Uśmiechnąłem się od razu jak zobaczyłem jej uśmiech. Był najpiękniejszy na świecie. Przysięgam.
Położyłem się obok niej na łóżku i przyciągnąłem ją do siebie, po czym objąłem ją w biodrach. Pachniała tak jak zawsze, czyli pięknie. Już nawet nie pamiętam jak to było żyć, gdy jej nie było przy mnie. Spotkanie jej było najlepszą rzeczą jaka mi się przydarzyła, a teraz na dodatek będziemy mieć dziecko. Chociaż była taka młodzoutka to byłem pewien, że sobie poradzimy. Zrobię wszystko, żeby jej życie jak najmniej się zmieniło, gdy za kilka miesięcy urodzi małego szkraba.
- Piłeś - powiedziała, kiedy tylko zdąrzyłem się położyć.
- Tylko jedno piwo, daj spokój.
- Musisz z tym skończyć. Z piciem i narkotykami. Nie chodzi o mnie, że tak mi się podoba, ale o twoje zdrowie. Zniszczysz się, jeżeli dalej będziesz miał taki styl życia.
Westchnąłem, bo już momentami miałem dosyć tych jej gadek, które coraz częściej się powtarzają. Szepnęłem jej do ucha, żeby odwróciła się w moją stronę, a ona tak jak prosiłem położyła się na plecy.
- Nie musisz mi tego ciągle powtarzać. Jestem dorosły i wiem co robię. Pamiętasz co ci powiedziałem kilka dni temu i kilkanaście minut temu? Powiedziałem, że chcę z tym skończyć, ale musisz mi w tym pomóc.
Podgiąłem jej bluzkę i położyłem rękę na jej brzuchu. Nie mogłem sobie wyobrazić, że właśnie tam będzie rozwijała się nowa istotka. To jest niemożliwe, że się tam zmieści. Samo moje podejście do tej ciąży się mnie zaskakiwało. Byłem podekscytowany na myśl, że będę tatą. Było to coś nowego, dzięki temu miałem szansę, żeby wszystko naprawić.
- Wiem, chcę dla ciebie dobrze. Jeszcze teraz te dziecko...
- Nie zawracaj sobie tym głowy. Obiecałem, że się tobą i nim zaopiekuję i słowa dotrzymam, zaufaj mi.
Zawisłem nad jej ciałem i zacząłem ją powoli całować. Bella powoli zaczęła oddawać pocałunek i oplotła swoimi rączkami moją szyję. Jak zwykle całowała słodko. Gdybym miał taką możliwość to bym nigdy nie wypuszczał jej ze swoich rąk. Cały czas bałem się, że coś jej się stanie. Nieważne czy z mojej winy czy przypadkowo, była moim skarbem i nie chciałem jej stracić.
Gdybym tylko wiedział, inaczej bym to wszystko rozegrał.
Położyłem dłonie na jej plecach pod bluzką i delikatnie zacząłem nimi sunąć po nich. Miałem wrażenie jakbym nie był tak blisko niej wieczność, a minęło dosłownie pare dni odkąd ostatni raz się ze sobą przespaliśmy. Była taka krucha, że za każdym razem bałem się, że ją skrzywdzę. Gdy już miałem zdjąć jej bluzkę zaczął dzwonić mój telefon. Nie chciałbym być teraz w skórze osoby, która wykonuje do mnie połączenie.
- Odbierz - powiedziała, a ja już i tak miałem na to wyjebane, bo z moich planów nici.
Wyjąłem z tylnej kieszeni spodni komórkę i zanim bym odebrał to spojrzałem kto dzwoni. Chris. Spojrzałem niepewnie na Bellę, która mi się przypatrywała i powiedziałem szybko, że zaraz wracam, bo nie musiała wszystkiego słyszeć.
***Oczami Belli***
Niall wyszedł nagle z sypialni, po czym słyszałam, że odebrał telefon. Nie obchodziło mnie z kim rozmawiał, ale jedyne czego chciałam to, żeby nie wpakował się w niepotrzebne kłopoty. Nie wiedziałam co mam myśleć odnośnie jego zachowania o mojej ciąży. Zaskoczył mnie. To ja panikowałam, nie on. Niby miałam już za sobą najgorsze, ale tak naprawdę najgorsze było dopiero przede mną, a mianowicie moi rodzice. Nie zamierzałam się z tym spieszyć, żeby im to powiedzieć, bo chcę to zrobić dopiero jak już będzie taka konieczność, jednak chciałabym, żeby zaakceptowali Nialla. Teraz w końcu muszą to zrobić.
Porównując tego Nialla i tego sprzed kilku tygodni wychodzi na to, że są to dwie różne osoby. Obydwojga kocham, ale Niall się zmienił zdecydowanie na pozytywną stronę z czego się cieszyłam. W tym momencie był dla mnie najważniejszą osobą i gdyby coś mu się stało przez jego beznadziejne towarzystwo nie chciałam myśleć co by się mną stało.
Myśl, że noszę w sobie nasze dziecko była czymś nieprawdopodobnym. To było niesamowite i przerażające. Mam dopiero szesnaście lat, a już spodziewam się dziecka, ale to nic; poradzimy sobie, wierzę w to i tak będzie.
~#~
Rozdział krótki, ale taki miał być. Nieubłagalnie zbliżamy się do końca i płakać mi się chcę, ale nieważne nie chcę wam niczego zdradzać.
ask.fm/juliaa650
ask.fm/niallhoran_updates
ask.fm/daniellecampbell_updates
https://mobile.twitter.com/m_julcia
15 KOMENTARZY=NOWY ROZDZIAŁ