Strony

wtorek, 28 czerwca 2016

Rozdział 44

                                      Bella

   Leżałam z głową na klatce piersiowej Nialla przez co czułam jego równe bicie serca. Blondyn obejmował mnie całą i co kilka sekund całował w czoło. Miałam ochotę się na niego wydrzeć za to, że znowu jest pijany, ale się powstrzymałam, bo nie chciałam kolejnej kłótni między nami. Poza tym czułam, że coś jest nie tak, widziałam to po nim, ale nie chciałam drążyć tego tematu.
   - Ty naprawdę gdzieś pracujesz czy to było dla zmyłki? - spytałam, bo od kilku godzin mnie to ciekawiło.
   - Zaczynam od następnego tygodnia.
   Byłam zdziwiona. Nie przypuszczałam, że zacznie od pracować. Wielokrotnie, przecież powtarzał, że odpowiada mu takie życie jakie teraz prowadzi i nie chcę niczego zmieniać. Nie wiem skąd nagle u niego taka zmiana ze wszystkim. To mnie trochę przerażało, bo w ogóle go nie poznawałam i nie wiadomo co niedługo wymyśli. Ale lepiej dla niego, że się tak zmienił.
   - Czemu dzisiaj znowu wypiłeś? Myślałam, że już będzie wszystko okej i nie będziesz się upijał. - Blondyn westchnął i podniósł się do pozycji siedzącej, po czym rozczochrał swoje włosy.
   - Musiałem odetchnąć. Alkohol to moja jedyna ucieczka. Obiecuję, że wieczorem ci wszystko wyjaśnię, ale teraz nie mogę.
   Również się podniosłam i pocałowałam go w bark po czym objęłam od tyłu jak to on zawsze robił. Mimo, że było lato i to było naturalne Niall był cały gorący. Musiał się czymś denerwować i to bardzo. Chciałam mu pomóc, ale nie miałam kompletnie pojęcia jak. On zawsze starał się mi pomóc, gdy ja nawet tego nie potrafiłam w odwrotną stronę. Czułam wyrzuty sumienia.
   - Kocham cię najbardziej na świecie. Jesteś całym moim światem. Nie mogę znieść tego jak cię wcześniej traktowałem. I jeszcze to co chciałem ci zrobić. Przepraszam, skarbie.
   - Nie przepraszaj mnie już za to. Wybaczyłam ci już dawno. Teraz mamy inne problemy i nie wracajmy już do tego, dobrze? - Musnęłam płatek jego ucha i jeszcze mocniej go objęłam, po czym położyłam głowę na jego plecach. Jak zwykle pachniał dobrze. Kochałam go ponad wszystko.
   Siedzieliśmy tak w ciszy przez dobre kilkanaście minut i cieszyliśmy się swoją obecnością. Nie było nic lepszego niż być w towarzystwie ukochanej osoby, gdy się nic nie mówi. To nie była niezręczna cisza tylko wręcz przeciwnie; ta była bardzo przyjemna. Mogłabym tak siedzieć godzinami i nic się nie odzywać. Było między nami pięć lat różnicy, ale ja tego nie odczuwałam w przeciwieństwie do niektórych ludzi, ale ich zdanie miałam głęboko gdzieś.
   - Chodź spać. Powinnaś już się położyć. Tylko nie spoliczkuj mnie znowu, bo ten policzek już i tak mnie wystarczająco boli. - Zaśmiał się, po czym położyłam się, a on zaraz za mną.
   Blondyn objął mnie ramieniem i patrzył w sufit chciałam mu zadać jedno pytanie, ale nie wiedziałam czy to nie jest za wcześnie. Zresztą nie byłam  przekonana do takiej rozmowy. Było mi tak przyjemnie przy nim, że ledwo zdąrzyłam zamknąć oczy i odpłynęłam w swoją krainę snu, w której śniłam o swoich marzeniach, które nie mają prawa się spełnić.

                                        Niall

   Nie przespałem całej nocy. Cały czas myślałem i patrzyłem na Bellę. Nie mogłem oderwać od niej oczu. Była taka piękna i niewinna. Nie zasłużyła na to wszystko. Chciałabym do niej tu wrócić po południu i powiedzieć, że od teraz będzie już wszystko dobrze i nic nam nie zagraża, jednak coraz bardziej w to wątpiłem. Bądź co bądź i tak musiałem stawić temu czoła.
   Kiedy wybiła godzina ósma wstałem delikatnie z łóżka, tak aby nie obudzić Belli i podeszłem do jej biurka. Chwyciłem za długopis, który leżał na wierzchu, a potem wyjąłem kartkę z jednej szuflady i zacząłem pisać:

Chciałbym ci dużo powiedzieć, ale nie mam na to czasu. Gdyby coś się stało pamiętaj, że kocham cię najmocniej na świecie i tego brzdąca też. Jesteś moim największym skarbem dzięki któremu żyję. Robię to dla ciebie, żebyś była bezpieczna, bo inaczej grozi wam niebezpieczeństwo. Gdybyś chciała pobyć sama, a mnie by już nie było zostawiam ci tutaj klucze do swojego mieszkania na wszelki wypadek. Proszę cię tylko o dwie rzeczy; miej w dupie, że ja kiedyś istniałem i że tak bardzo cię kochałem - ponad wszystko. Zapomnij o mnie wraz z jutrzejszym dniem i żyj swoim życiem wychowując naszego dzidziusia. I jeszcze jedna mała prośba; jeżeli to będzie dziewczynka nazwij ją Hope. Proszę.
Zawsze będę przy tobie.

   Dopiero po przeanalizowaniu treści tego listu zdałem sobie sprawę, że pisałem o sobie jakbym szedł na skazaną śmierć, a przecież nic nie było jeszcze wiadome. Ale chyba chciałem oszukać samego siebie. Wszystko było pewne. Pamiętam jak powiedziała mi o ciąży moją pierwszą myślą było to, że będę miał małego mnie i byłem szczęśliwy co mnie samego dziwiło. To byłoby piękne patrzeć jak mała istotka dorasta, która dodatkowo powstała dzięki tobie.
   Wstałem z krzesła i zostawiłem list na biurku. Popatrzyłem na Bellę, która gdy spała wyglądała jak niewinna dziewczynka. Gdybym miał taką możliwość zostałbym tu z nią i nigdy nie puścił jej ze swoich ramion. Pocałowałem ją w czoło i odgarnąłem włosy, które spadły jej na twarz. Ostatni raz obdarzyłem ją jakimkolwiek spojrzeniem i wyszedłem z jej pokoju. Jeżeli ktoś z jej rodziny jest na dole to trudno, mam to już gdzieś i tak nic nie zrobią Belli.
Mogły to być moje ostatnie odwiedziny w tym domu.
 
                                        Bella

   Budząc się rano od razu się uśmiechnęłam na myśl, że Niall leży obok mnie. Gdybym była pełnoletnia tak mogłoby być codziennie, ale niestety jeszcze trochę mi do tego brakuję. Otworzyłam oczy i się rozczarowałam, gdy obok mnie nie zobaczyłam Nialla. Miałam nadzieję, że zastanę go jeszcze ze mną w łóżku, ale jak prawie zawsze się rozczarowałam, bo jak zawsze znikał rano. To mnie trochę irytowało.
   Nie dość, że go nie ma to nie wiem o co mu chodziło, gdy mówił w nocy, że coś ma się dzisiaj wydarzyć, ale nie może mi powiedzieć na razie o co chodzi tylko zrobi to dopiero po południu, a mnie coraz bardziej to ciekawiło i nie dawało spokoju. Rozglądając się po pokoju zauważyłam kartkę leżącą na biurku, która wyraźnie była do przeczytania. Sięgnęłam po nią ręką, po czym przetarłam oczy i zaczęłam czytać tekst, który już po pierwszych słowach zmroził mi krew w żyłach.
"Gdyby coś się stało pamiętaj, że kocham cię najmocniej na świecie i tego brzdąca też." - Po tych słowach miałam już łzy w oczach. Miałam wrażenie, że znowu chce zrobić coś nieodpowiedzialnego, a coś mu się stanie.
"Proszę cię tylko o dwie rzeczy; miej w dupie, że ja kiedyś istniałem i że tak bardzo cię kochałem - ponad wszystko." - To zdanie wywołało u mnie falę histerii. Zaczęłam wyć jak małe dziecko, które upadło na ziemię. Pisał o sobie w czasie przyszłym i nie mogłam tego przeżyć.
"Zawsze będę przy tobie." - "Oczywiście, że będziesz zawsze tutaj przy mnie, bo nigdzie się nie wybierasz." - Pomyślałam, gdy przeczytałam cały tekst.
   Chciało mi się wyć jeszcze bardziej najgorsze było to, że czułam się bezsilna, gdyż nie wiedziałam gdzie jest i co mu chodzi po głowie. Postanowiłam, że stanę na rzęsach, powstrzymam go przed tym czymś co chce zrobić. On nie może mnie zostawić. Mnie i tego nienarodzonego dziecka. W dupie mam, że twierdzi, iż nie byłabym bezpieczna; jak zawsze byśmy coś razem wymyślili i byłoby dobrze. Jednak musiałam przestać myśleć, bo myśleniem nic nie zdziałam. Odszukałam wzrokiem swój telefon, otarłam łzy i w liście kontaktów odszukałam Harry'ego. On musiał wiedzieć.
   - Halo? - Usłyszałam jego głos na co odetchnęłam z ulgą, że odebrał.
   - Masz mi w tej chwili powiedzieć gdzie jest ten idiota! Zostawił mi list, w którym pisze, żebym zapomniała, że kiedyś istniał. Harry co on kombinuje?
   Szatyn westchnął i przez chwilę się nie odzywał, a ja miałam wrażenie, że ta chwila jest wiecznością i nigdy nie dowiem się tego co chcę usłyszeć.
   - Jezu Bella to jest skomplikowane. On to robi dla ciebie. Ktoś zagroził mu, że cię skrzywdzi jak wtedy nie byliście razem. Doszedł do wniosku, że jak nie będziecie razem to będziesz bezpieczna i zerwał z tobą, ale potem wszystko się skomplikowało i nie chciał ciebie zostawić. Nie miej do niego pretensji on...
   Musiałam mu przerwać, bo miałam dosyć tego jego mówienia o gównie, kiedy Niallowi mogło się teraz coś stać.
   - Zamknij się! Gdzie on jest? Proszę powiedz. Musisz mi pomóc go powstrzymać, bo to się źle skończy. Harry proszę... - Mój głos coraz bardziej się załamywał i nie miałam na to wpływu. Musiałam coś zrobić, żeby nic mu się nie stało.
   - Kurwa on mnie za to zabije, ale okej. Będę u ciebie najszybciej jak się da.
   Ucieszyłam się, że zgodził się mi pomóc chociaż i tak było mi daleko chociaż do małego uśmiechu. Musi być kurwa dobrze i będzie. Niall chce zrobić dobrze, ale tak nie będzie jeżeli coś mu się stanie i myślę o czymś naprawdę poważnym, a nie o byle czym. Bałam się jak chyba nigdy dotąd.

                                          Niall

   Siedziałem w samochodzie i parę razy natknęła mnie myśl czy może nie zawrócić, olać to i zabrać Bellę gdzieś daleko, ale z drugiej strony byśmy musieli się przez dłuższy czas się ukrywać, a to nie jestem dobry pomysł, więc zmierzę się z tym. Byłem tak bardzo zdenerwowany, że jadąc samochodem paliłem papierosa i popijałem piwo. Wyładowywałem tak w pewien sposób swój stres albo pogarszałem swoją sytuację. Sam już nie wiedziałem. Miałem tak pomieszane w głowie, że mało co do mnie docierało i nie umiałem normalnie myśleć.
   Wyrzuciłem peta przez szybę, gdy dotarłem do opuszczonej fabryki na obrzeżach Londynu. Nie stał przed nią jeszcze samochód Michaela, więc jeszcze go nie było co oznaczało, że miałem jeszcze chwilę, aby zaczerpnąć świeżego powietrza. Byłem tak mocno poddenerwowany, że nie poznawałem własnego zachowania. Nigdy, ale to nigdy się niczego nie bałem, ale teraz czułem jakbym zaraz miał narobić w gacie.
   Wyjąłem z tylnej kieszeni spodni telefon i przejechałem kciukiem po dotykowym ekranie, żeby go odblokować. Wszedłem w galerię, w której tak naprawdę nie miałem dużo zdjęć. Bardzo dużo robiłem zdjęć z Belli w ukryciu przez co to prawie tylko jej zdjęcia zapełniały pustki w telefonie. Zawsze starała się być radosna nawet jak wszystko się waliło to ona szukała jakieś szczęśliwej opcji i tego najbardziej się od niej nauczyłem. Nie pojmowałem jak ja mogłem w ogóle się w kimś zakochać, ale ją pokochałem ponad wszystko. Miałem żal sam do siebie. Jakbym nie wrócił do niej to ta sytuacja mogłaby być nie potrzebna, ale nie chciałem, żeby cierpiała. Odwdzięczę się teraz jej za wszystko co dla mnie kiedykolwiek zrobiła.
"Mój mały aniołek" - pomyślałem i dotknąłem delikatnie dotykowy ekran tam gdzie była wyświetlona Bella.
   Już wcześniej zdawałem sobie sprawę, że mam przy sobie skarba, ale teraz zacząłem ją jeszcze bardziej doceniać. Była zawsze, gdy coś odwaliłem i miała gdzieś co mówią o mnie inni, a ja ją tak podle traktowałem przez większość czasu, ale chuj. Nie zmienię tego co było.
   Nie zauważyłem nawet, kiedy pod fabrykę podjechało czarne BMW. Zdziwiłem się, bo Michael nie siedział sam, ale obok niego na fotelu pasażera była jego siostra. Nie wiem co on kombinuje, ale to nie wróży niczego dobrego. Będzie gorzej niż przypuszczałem. Ta mała zdzira jak zwykle ubrała się jak dziwka z burdelu; wysokie szpilki, krótkie spodenki takie, że było jej widać połowę pośladków. Nie wiem gdzie miałem głowę, gdy z nią szedłem do łóżka. Może i była ładna, ale inteligencją nie świeciła ani trochę.
   Gdy tylko mężczyzna wyszedł z auta, podszedł do mnie i przywalił mi kolanem w brzuch. Nie zdążyłem nawet się obronić, a gdy czarnoskóry od razu ode mnie odszedł. Upadłem na kolana i przez chwilę zwijałem się z bólu, bo jego cios był naprawdę mocny. Jednak musiałem wziąć się w garść. Dla Belli i dla dziecka.
   - Pieprzony śmieć. Zasługujesz na wszystko co najgorsze. Zniszczyłeś mi życie, rozumiesz? Zaciągnąłeś mnie do łóżka i wykorzystałeś moją naiwność, bo chciałeś zapomnieć o tej swojej dziuni. I co się tak patrzysz? Jakbyś nie pamiętał, że cały czas o niej gadałeś. I wiesz co ci jeszcze powiem? Byłam w tobie zakochana, ale kurwa teraz widzę jakim jesteś dupkiem. Ta twoja ciężarna suka musi być tak samo popierdolona jak ty.
   Nie wytrzymałem i skoczyło mi ciśnienie. Nikomu nie pozwolę jej tak nazywać. Nigdy nie podniosłem ręki na dziewczynę, ale ta dziwka będzie wyjątkiem. Skorzystałem z okazji, że stała obok mnie i walnąłem ją w policzek. Michael od razu pojawił się przy niej i popchnął mnie na mój samochód.
   - Jeszcze raz ją tkniesz, a przysięgam, że rozwalę ci ten twój popieprzony łeb.
   - Taki jesteś mądry? To chyba nie wiesz jak twoja siostrzyczka się pieprzyła. Swoją drogą to niezła jest w łóżku jak na swój wiek, nie sądzisz, że ma nie małe doświadczenie? I kurwa nigdy więcej nie waż się powiedzieć na moją dziewczynę, że jest popierdoloną suką, bo nie jest psem. Ewentualnie ty możesz nim być.
   - Stul pysk, Horan, bo...
   - Bo co? A może chcesz zobaczyć filmik z twoją siostrą w roli głównej? Poza tym mieliśmy niezłą bekę z niej. Sprawdź swój telefon.
   Zaśmiałem się mu prostu w twarz. Tak, nagrałem ją, bo miałem z niej niezły ubaw jak biegała za mną, a później jak tylko kiwnąłem palcem rozłożyła przede mną nogi. Największa kurwa z jaką się pieprzyłem i niby ona ma piętnaście lat. Może i ma, ale chyba pierdoli się od kilku lat.
   Michael zrobił krok w tył i włączył telefon. Musiał wcześniej nie przeglądać komórki, że tego jeszcze nie obejrzał lub olał przychodzące wiadomości. Obserwowałem jego reakcję, gdy oglądał z dużym zaciekawieniem film porno z jego ukochaną siostrzyczką; zresztą kto by nie chciał się patrzeć na taką małą dupę.
   - Jesteś większym sukinsynem niż przypuszczałem. Jak kurwa mogłeś zrobić to mojej siostrze? Ona ma dopiero piętnaście lat.
   - A jak ty kurwa mogłeś grozić mojej dziewczynie i mojemu nienarodzonemu dziecku?! Oni nic ci nie zrobili, może ja, ale nie oni. A co do twojej siostry to chyba powinieneś mieć do niej pretensje, że tak szybko rozkłada przez każdym nogi, a nie do mnie. Ja tylko wykorzystałem okazję.
   I znowu chciał mnie uderzyć, ale tym razem byłem szybszy i to on dostał po mordzie. Powaliłem go na kolana i zacząłem walić w jego nos i szczękę. Nawet ta mała zdzira nie potrafiła mnie powstrzymać. Dopiero jak Michael odzyskał lekką świadomość popchnął mnie na ziemię przez co walnąłem się w głowę i to dosyć mocno. Teraz to on robił ze mną co chciał, ale ja powiedziałem, że nie dam za wygraną. I słowa dotrzymam.

                                        Bella

   - Po co ci to? - spytałam, gdy Harry zatrzymał samochód i wyjął ze schowka pistolet.
   - A myślisz, że Horan tego nie ma? Gdy jest się w narkotykowym środowisku to jest niezbędne, a on ma talent do pakowania się w kłopoty.
   Chciałam zacząć krzyczeć, bo miało być dobrze i lepiej, a nie jest. Dowiaduję się coraz to gorszych rzeczy o nim, ale mam to gdzieś. On tyle dla mnie  teraz, w tym momencie poświęca, że nie chcę i nie będę mu niczego wypominać.
   - Bella, nie denerwuj się. Będzie dobrze. On nie da sobie niczego zrobić. Ma teraz dla kogo żyć. - Harry przyjaźnie się do mnie uśmiechnął, a ja oddałam uśmiech. Chcę wierzyć, że będzie tak jak powiedział. - On cię naprawdę kocha. Jesteś dla niego wszystkim. Nawet nie wiesz jak on dużo gada o tobie, gdy ciebie nie ma w pobliżu.
   - Ja też go bardzo kocham. Jest dla mnie najważniejszą osobą i gdy coś mu się stanie to ja nie wybaczę sobie tego.
   Rozpłakałam się, bo sama myśl o tym, że coś by mu się stało rozrywała mnie od środka.
   - Nie płacz, skarbie. Musisz być teraz silna. Dla niego i dla tego waszego bobasa. Obiecuję ci, że zrobię wszystko, aby Niall wyszedł z tego bez szwanku, ale teraz weź się w garść, okej?
   Pokiwałam głową, wytarłam łzy i wróciłam na swoje siedzenie. Harry miał rację, musiałem wziąć się w garść. Płaczem niczego nie zdziałam. Sama boję się jak to zaraz będzie, gdy dojdziemy za kilkanaście sekund na miejsce.

                                        Niall

   Wytarłem krew, która leciała mi z nosa i podniosłem się z ziemi. Moje całe dresy były brudne od ziemi, a ja byłem w chuj wkurwiony. Wyglądałem gorzej od tego skurwysyna. Trzeba to zakończyć raz na zawsze. To koniec. Albo ja albo on wyjdziemy z tego żywi i będę to ja. Nie pozwolę narażać na niebezpieczeństwo Belli i naszego dziecka.
   - Czy ciebie pojebało Horan? - krzyknął, gdy wyjąłem broń. Muszę to zrobić zrobić. Muszę. - Zanim zrobisz coś czego będziesz żałował to spójrz w tył.
   Nie ufałem mu, gdy powiedział, żebym się odwrócił, ale mimo wszystko to zrobiłem stając bezpiecznie, aby nie miał pola manewru. Gdy spojrzałem - nie mogłem uwierzyć. Nie wiem na kogo byłem bardziej zły na nią czy na niego. Głupi pojebany chuj dobrze wie co chcę zrobić, ale mimo wszystko przywiózł tu Bellę. Chciałem podejść i na ich oboje nakrzyczeć. Zobaczyłem jak Bella wychodzi z samochodu i biegnie w moją stronę, a Harry niespodziewanie strzelił w moją stronę, lecz to nie był strzał we mnie tylko w kogoś za mną. Ja już czułem ból. Dotknąłem swojej klatki piersiowej, z której płynęła krew.
Ostatni raz spojrzałem na brunetkę i upadłem na ziemię.
Czułem niesamowity ból, a przed oczami stanęły mi wszystkie wspomnienia ze swojego życia.
Czułem, że to koniec.
Koniec wszystkiego.

2 komentarze:

  1. Ten rozdział jest świetny yduwi >>>> Jeny to jak Niall zmienił się od 1 rozdziału aż do teraz względem Belli to łał.Słodkie imię wybrał dla dziecka.Mam nadzieję, że temu głupkowi nic się nie stanie.Szkoda, że zaraz koniec opowiadania, bo jest świetne i widać, że wkładasz w to dużo pracy.Nie mogę się doczekać kolejnego opowiadania i rozdziału >>>>
    Pozdrawiam, Ola 💞

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG co moge powiedziec to byo tak piekn. Niall t yidioto oby ci sie nic nie stalo :D.Widze ,ze imie (Hope) wybralas z the originals. Fanka wampirow imiona ,ze zmierzchu i the originals. Szkoda ,ze bella nie nazywa sie elena ;). Musi byc ten pieprzony happy end.

    OdpowiedzUsuń