niedziela, 27 marca 2016

Rozdział 39

   Rano obudziły mnie mocne promienie słoneczne wdzierające się przez okno w moim pokoju. Nie miałam ochoty otwierać oczu, ani też wstawać. Chciałabym zostać cały dzień w łóżku. Mogłabym tu nawet cały czas leżeć z Jacobem. Przynajmniej będę miała towarzystwo, a spędzać czas z nim było naprawdę przyjemne. Czułam się przy nim inaczej niż przy Niallu. Nie chciałam dopuszczać do siebie tej  myśli, ale miałam wrażenie, że momentami czułam się przy nim lepiej traktowana niż przez blondyna. Jednak nie chciałam tak myśleć. To Nialla kochałam, a nie Jacoba.
   - I jak się spało? - spytał brunet, a ja się delikatnie uśmiechnęłam. Stał przy oknie i odsłaniał zasłony i uśmiechał się do mnie szeroko.
   - Dobrze, chociaż trochę boli mnie głowa - powiedziałam z lekkim grymasem na twarzy.
   - A dziwisz się? Mało wczoraj niewypiłaś, skarbie.
   Zrobiło mi się cieplej na sercu, gdy usłyszałam jego pieszczotliwe słowo skierowane w moją stronę. Był taki kochany względem mnie, że gdybym mogła to podeszłabym do niego i mocno przytuliła, jednak nie mogłam tego zrobić. Mógłby wtedy zrobić sobie niepotrzebne nadzieje, a ja nie chciałam, aby takowych miał. Ja czułam coś do Nialla, a do niego nigdy czegoś takiego nie poczuję. Od zawsze traktowałam go jak przyjaciela.
   - Oh, zamknij się, bo cię czymś walnę zaraz, idioto. - Przekręciłam się na plecy i złapałam się za głowę. Coraz bardziej odczuwałam moją migrenę spowodowaną wypiciem dużej ilości alkoholu poprzedniego wieczoru.
   - Powiem ci, że spałaś jak zabita. Nic nie słyszałaś.
   Usiadł obok mnie i patrzył na mnie z uśmiechem. To dziwne, bo dopiero teraz dostrzegłam, że ma on bardzo ładny uśmiech, a jego brązowe oczy świeciły, gdy patrzył w moim kierunku. Zaczynałam wierzyć w to, że on może nadal coś do mnie czuć. Gdyby okazało się to prawdą to nie wiem jakim cudem on robił dla mnie te wszystkie rzeczy związane z Niallem. Jakbym ja była w kimś zakochana nie potrafiłabym tego robić. Nie umiałabym patrzeć jak ten ktoś jest szczęśliwy z kimś innym. To by mnie rozrywało od środka.
   - Jest ktoś w domu? - zapytałam zaspanym głosem, a on pokręcił głową. - Przyniesiesz mi coś od głowy? Proszę? - Przedłużyłam specjalnie ostatnie słowo i zrobiłam słodką minę, bo byłam pewna, że teraz mi nieodmówi.
   Wstał z lekkim uśmiechem na twarzy i westchnięciem, po czym wyszedł z pokoju. Nie zamykał drzwi, dlatego też słyszałam każde stuknięcie dobiegające z dołu. Jacob, wyraźnie krzątał się po pomieszczeniu i nie mógł tam znaleźć tego o co go prosiłam. A trudne to na pewno nie było, bo wszystko było niemalże na wierzchu i wystarczyło otworzyć jedną szafkę, żeby wyjąć tabletki, a potem wlać do szklanki wody. Filozofia? Nie sądzę. Jednak to typowy facet. Choćby się coś położyło na wierzchu on i tak tego nie zobaczy. Brak słów.
   Po kilku minutach jednak usłyszałam jego kroki wchodzące po schodach. Wszedł do pokoju trzymając w jednej ręce tabletki, a w drugiej wodę. Uśmiechnęłam się lekko i usiadłam ma łóżku. Brunet podał mi najpierw tabletkę, a potem wodę, którą całą wypiłam. Dopiero teraz coraz bardziej zaczęłam odczuwać picie wczorajszego wieczoru i dawało mi się to co coraz bardziej we znaki.
   - Dziękuję. - Podałam mu już pustą szklankę, a on odstawił ją na moje biurko, po czym wrócił obok mnie na łóżko.
   - Masz jakieś plany na dzisiaj? - spytał i obkręcił kawałek moich włosów wokół swojego palca.
   - Nie i szczerze mówiąc chciałabym przez cały dzień wylegiwać się tutaj. A ty jeśli miałbys ochotę mógłbyś zostać ze mną - powiedziałam trochę niepewnie, bo to była dość dziwna propozycja. Jednak Jacob od razu się uśmiechnął i położył na łóżku.
   - To jak, leniuchujemy? - przyciągnął mnie do siebie za biodra, a ja się głośno roześmiałam.
   Wylądowałam tuż przy jego głowie, a on miał ręce na moim brzuchu i wydawało mi się, że nie raczył ich nawet stamtąd ściągnąć. Jego ręce były przyjemne w dotyku, a ja sama czułam się dobrze tak przy nim. Czułam jego ciepły oddech na mojej szyji, co powodowało lekki dreszcz na mojej skórze, lecz przyjemny. Brunet delikatnie musnął płatek mojego ucha, przez co przez moje ciało przeszła fala rozkoszy.  Nie skończył na tym tylko przeniósł usta na moją szyję. Świadomie lub nieświadomie odchyliłam większą część szyji dla niego. To co robiłam to było szaleństwo. W ogóle nie powinnam tego robić, ale coś mnie do niego ciągnęło. Chyba czułam się przy nim tak, jak czuć się chciałam.
   Jego pocałunek stawał się coraz bardziej namiętny, a w jednym miejscu zostawił charakterystyczny ślad. Do tej pory na mojej szyji takie ślady zostawiał tylko i wyłącznie Niall, a w tej minucie uległo to zmianie. Ale czy to dobrze, czy źle. Tego nie wiedziałam. Tak samo jak nie wiedziałam czego tak naprawdę chcę. Co chwilę myślałam co innego i już sama za sobą nie mogłam nadarząrzyć. Zachowywałam się jak najgorsza, niecałe  trzy dni temu zerwał ze mną Niall, a teraz całował mnie inny chłopak, przy czym ja jak było widać nie miałam nic przeciwko.
   - Jacob, nie możemy - powiedziałam, ale on nie miał zamiaru przestać i nadal mnie całował.
   - Czemu niby? Oboje jesteśmy wolni, więc co stoi na przeszkodzie? Pozwól mi się z tobą kochać. - Spojrzał mi w oczy, ale ja nie potrafiłam powiedzieć "tak", a z drugiej strony tak bardzo chciałam poczuć czyjeś ciepło w moją stronę, że byłabym zdolna do wszystkiego. - Nie chcę niczego więcej, bo wiem że nadal kochasz Nialla. Proszę, chcę być najbliżej ciebie jak to możliwe.
   Dla niego to było łatwe, dla mnie nie. Gdy patrzyłam na niego chciałam widzieć Nialla. Zastanawiało mnie co teraz robi, czy w tej chwili bierze narkotyki, czy może pije, a może jest z inną panienką i się z nią zabawia. Tak bardzo chciałam to wiedzieć. Minęło trzy dni i to nie jest dużo, aby o kimś zapomnieć, ale ja nie zrobiłam tego nawet w 1%. Co więcej, ja czułam jakbym przez to rozstanie jeszcze bardziej go kochała. I chciałabym, aby było jak kilkanaście dni temu, żebym mogła się do niego bez niczego przytulić. Próbowałam się łudzić, że on również myśli co u mnie, lecz za dobrze go znałam, żeby nie wiedzieć, że jest teraz z kolejną laską.
   - Nie chcę. On jest, jest... Dla mnie najważniejszy.
   - Wiem, przecież nie chcę zajmować jego miejsca. Nawet nie próbuję, bo to nie miałoby najmniejszego sensu. Chcę tylko tego. Bella...
   Manipulował mną jak małym dzieckiem, a ja coraz bardziej się łamałam. Miał na mnie trochę za duży wpływ, co było teraz widać. Albo to ja tak szybko ulegałam. Sama nie wiem. Nie chciałabym być dziewczynką do łóżka, gdzie tylko do tego będę potrzebna. Chcę być dla kogoś potrzebna, a nie być tak traktowana jak do tej pory. Może zwyczajnie chciałam czuć, że ktoś mnie chce, potrzebuje z płci przeciwnej. To było bezsensu, bo on przed chwilą otwarcie przyznał, że chce tylko tego. A ja ciągle myślałam o swoim byłym. To było błędne koło, z którego nie było wyjścia.
   Brunet nadal całował mnie i zszedł już na dekolt, ale ja zachowałam jeszcze trzeźwy umysł i mimo wszystko potrafiłam to wszystko powstrzymać. Nie byłam taka. Nie potrafiłabym z pierwszym lepszym facetem pójść do łóżka nawet, gdybym go znała. Nie wiem kim musiałabym być, żeby tak postąpić. Dla mnie to byłaby zdrada, choć wcale nią by nie była, bo nie jesteśmy już z Niallem razem, jednak wciąż go kocham.
   - Nie jestem dziwką, żeby chodzić z każdym do łóżka. Nie zrozumiałeś słów, że nie chcę tego? Sypia się z kimś kogo się kocha, a osobą, którą kocham jest Niall, nie ty. Nie wiem co sobie wyobrażałeś, ale między nami nic nie będzie.
   To też była moja wina, gdybym nie zadzwoniła po niego to nic takiego nie miałoby miejsca, a ja nie chciałam stracić przyjaciela przez jeden taki wybryk. Błędem było również to, że spał razem ze mną w jednym łóżku. Powinnam być taka jak wcześniej, a nie jak teraz najpierw robię potem myślę. Moje zachowanie było w każdym stopniu niedorzeczne i nie chciałam żadnego usprawiedliwiania. Powinnam odciąć się kompletnie od facetów, a nie robić nadzieje innemu. A najlepszym rozwiązaniem byłoby dla mnie spędzenie czasu sama, żebym mogła sobie wszystko przemyśleć.
   - A on jest niby lepszy ode mnie, tak? Założę się, że teraz obraca jakąś pannę, a ciebie ma głęboko gdzieś! Może i cię kocha, ale pewnie już mu się znudziłaś i chce teraz mieć kolejną. Przejżyj na oczy, a nie cały czas łudzisz się, że w końcu się zmieni. Muszę cię zmartwić, bo tacy ludzie jak on nie zmieniają się. On jest takim wyrachowanym dupkiem z charakteru. Ale nie, niech dalej wciska ci te wszystkie bajeczki. Ja od tego umywam już ręce, bo żal mi na to patrzeć.
   Stałam i patrzyłam jak Jacob się ubiera, a następnie zbiera wszystkie swoje rzeczy i chowa do plecaka. Chciałam, żeby wyszedł już, a ja wtedy mogłabym zostać sama ze swoimi myślami. Bo wszystko za bardzo się pokręciło jak do tej pory i czas najwyższy, żeby sobie wszystko po układać.
   - I nie dzwoń do mnie więcej. Oboje jesteście siebie warci.
   Męska duma. Czego innego mogłabym się spodziewać. Najlepiej napięcie wyjść i się obrazić nie próbując w najmniejszym stopniu zrozumieć drugiej osoby. Tacy właśnie są. Obrażają się na wszystko i na wszystkich dookoła jak małe dzieci. A to niby kobiety są skomplikowane. Ktoś kto tak stwierdził musiał mieć nieźle pochrzanione w głowie.
   Zamknęłam drzwi, gdyby ktoś z rodzinki nagle zapragnął wrócić do domu, a potem zasłoniłam zasłony w oknie, po czym położyłam się do łóżka i przykryłam, aż do twarzy kołdrą. Co z tego, że było lato, w tym momencie wszystko było mi jedno, bo chociaż relacje moje i Jacoba juz dawno uległy pogorszeniu to kilka minut temu nasza przyjaźń została definitywnie skreślona. Zarówno ja, jak i on nie będziemy chcieli utrzymywać ze sobą kontaktu po tym co się wydarzyło. Jednak było mi źle z tym, że coraz więcej osób traciłam. I to przez co? Przez swoje samolubne zachowanie, jakich cały czas przybywało.
   I nasuwało mi się pytanie czy brunet miał rzeczywiście rację z tym co przed chwilą powiedział o Niallu. Coraz bardziej chciałam dowiedzieć się co u niego. A miało być, przecież wszystko inaczej. Miałam o nim stopniowo zapominać. Ale przecież nic na siłę. Nie powiem do siebie "Chcę o nim zapomnieć" i to się nagle stanie. To tak nie działa. To jest moja pierwsza miłość i wątpię, żebym o nim zapomniała. To było łatwiejsze, kiedy nie byliśmy razem. Teoretycznie nikt z nas nie ranił siebie nawzajem, a praktycznie tak już nie było. Myślałam, że miłość jest mniej skomplikowana, a wychodzi na to, że więcej w tym umartwienia się niż cieszenia się z bycia z drugą osobą.
   Miałam już na wszystko wyjebane i tak dużo osób straciłam przez swoje momentami żałosne zachowanie. Żal mi było samej siebie. Może to i prawda, że byłam jeszcze nie dojrzałą gówniarą, która sama nie wie czego chce.

                             ***Oczami Nialla***

   W jednej sekundzie nie wytrzymałem i przywaliłem mu w szczekę, z której za chwilę zaczęła płynąć krew. Miałem zamiar mu przywalić tak samo jeszcze kilka razy, aby zrozumiał na drugi raz, że przy mnie takich rzeczy się nie mówi. Miałem ochotę rozwalić mu tę nic nie wartą głowę. Zwykły śmieć. Nie miał prawa tego mówić, dlatego teraz tego pożałuje. Jakim trzeba być gnojkiem, żeby powiedzieć takie coś. Może kiedyś też taki byłem, ale teraz jestem trochę inny i widzę jakim dupkiem byłem.
   - Kurwa, Horan jesteś pojebany? Zostaw mnie. - Zakrztusił się krwią, ale na mnie nie zrobiło to żadnego wrażenia i nie powstrzymywałem się przed dalszymi ciosami. Popchnąłem go na ścianę i wymierzyłem kopa w miejsce intymne, a przez ból jaki poczuł zgiął się w pół. - I to przez tę małą dziwkę?! I tak cię kopnęła w dupę, więc o co ci kurwa chodzi?
   - Jesteś tego taki pewny? To, że z nią nie jestem nie upoważnia cię do mówienia takich rzeczy o niej! I pamiętaj, że jak jeszcze raz usłyszę jak mówisz, że chciałabyś ją zerżnąć to już nie będę taki miły.
   - Pierdol się - powiedział, gdy juz miałem odchodzić, ale zawróciłem i wymierzyłem mu ostatni cios, tym razem w brzuch i splunąłem na niego.
   Nie sądziłem, że to się skończy dobrze, dlatego że ta bójka wydarzyła się w barze i za pewne, któryś z pracowników już zawiadomił policję. I było mi wszystko jedno. Za pobicie tego śmiecia Danny'ego było warto. Nikt, kurwa nikt, nie będzie mówił takich rzeczy. Chuj mnie obchodzi, że jest kumplem Chrisa. W tej chwili może się pocałować w dupę co najwyżej. Wisi mi to czy będę musiał za to odpowiedzieć. Skończy się tak jak zawsze, że ojciec wszystko załatwi, bo nie będzie chciał mieć zszarganej opinii przeze mnie. Chociaż i tak już wiele razy słyszałem, że nie pasuję do idealnego obrazu naszej rodziny.
   Kiedy chciałem wyjść z baru jeden z ochroniarzy mnie zatrzymał i posadził na kanapie stojąc obok mnie. Miałem ochotę wyjebać każdemu kto teraz stoi i się gapi, gdyby to było nie wiadomo jakie widowisko. Najlepiej stać i się kurwa patrzeć, a nie zająć się swoim życiem. Jakim trzeba być idiotą, żeby chcieć wiedzieć wszystko co się dzieje wokoło. Wkurwiało mnie takie coś. Facet zasłużył to dostał i nikogo więcej nie powinno to interesować.
   Po chyba 15 minutach do środka weszło dwóch funkcjonariuszy. Od razu ochroniarz doprowadził ich do mnie, a oni na nic nie czekali tylko skuli mnie w kajdanki i wyprowadzili z lokalu. Dzisiaj wyjątkowo nie próbowałem się wyrywać, dlatego zajęło to chwilę gdy usiadłem w radiowozie.
   - I co Horan tym razem? Kolejna bójka. Nie szkoda ci życia? - zapytał ten za kierownicą, a ja prychnąłem pod nosem i wzruszyłem ramionami.
   - Nie powinno cię to obchodzić. Z psami nie gadam. - Odkręciłem głowę i zacząłem z niecierpliwością wpatrywsć się za okno. Mogliby już odjechać i posadzić mnie na ten pieprzony dołek. Nie zrobi to na mnie większej różnicy.
   Gdy w końcu samochód ruszył spod baru uśmiechnąłem się pod nosem. Miałem niewyobrażalną satysfakcję, gdy Danny tak ode mnie dostawał cios za ciosem. Za kogo on się w ogóle miał, żeby przy kilku osobach wypowiadać takie bzdury. Gdy sobie pomyślę, że kiedyś sam byłem takim chujem rzygać chciało mi się na samego siebie. Dopiero teraz widziałem jakie idiotyzmy robiłem. To było nie do pomyślenia. To był największy błąd, że wciągnąłem Ją w całe to towarzystwo, teraz widzę tego efekty, a to jeszcze nie koniec. Może jakimś wielkim cudem odwalą się od niej i tylko ja im zostanę, ale sam nie wierzyłem w to co myślałem.
   Przez te trzy dni sam do końca nie wiedziałem co robiłem: ile wypiłem, ile już się naćpałem czy ile lasek zaliczyłem. Nie wiem kim byłem myśląc, że gdy pójdę z kilkoma przypadkowymi dziewczynami do łóżka do zapomnę o Niej. Ja nawet nie wiem czy kiedykolwiek o niej zapomnę, a co dopiero po tak krótkim okresie. Fakt, nie chciałem z nią być, bo widziałem jak się przy mnie męczy, ale to nie zmienia tego, że się w niej zakochałem i to bardzo mocno. W ogóle jaka przeciętna dziewczyna po tym jakby usłyszała, że chciałem ją tylko pieprzyć by nadal przy mnie została? Żadna, oprócz niej. I to wszystko robiło z niej wyjątkową osobę. Jej przyszły chłopak będzie szczęściarzem to nie ulega żadnej wątpliwości.
   Miałem tylko nadzieję, że nie spotkam jej gdzieś przypadkowo, bo wtedy bym się złamał. Nie byłem pewny czy już wcześniej byłem taki słaby psychicznie w niektórych momentach czy ona ze mnie zrobiła takiego kolesia. To wszystko tak działało na mnie, dlatego że od zawsze każdy mną pomiatał, a teraz nagle ktoś zaczął się o mnie przejmować i "walczyć", żebym stanął na nogi. Najzwyczajniej się w tym wszystkim pogubiłem i bałem się tego. Może też dlatego ją tak traktowałem, ale nie chciałem się teraz usprawiedliwiać, bo i tak byłem dupkiem dla niej.
   Niedługo potym zatrzymaliśmy się pod jednym z londyńskich komisariatów. Te idiotyczne kajdanki cały czas mnie uwierały w ręce i przysięgam, że jeśli miałbym wolne ręce im też bym wyjebał. Wchodząc do środka nie uwierzyłem w to co zobaczyłem. Mój ojciec stał i rozmawiał z jednym z policjantów. Chciałem, żeby mnie stąd wyciągnął, ale teraz będę musiał słuchać jego popierdolonych gadek mimo iż byłem już dorosły i z nimi nie mieszkałem.
   - Nie wierzę, że znowu cię tu widzę. Wydoroślejesz kiedyś czy już zawsze będziesz takim dzieciakiem? - Rzucił słowami w moją stronę od razu, gdy mnie zobaczył. Mogłem się tego spodziewać.
   - Pański syn został zatrzymany za bójkę w barze - odezwał się jeden z tych psów co mnie przywiózł, a ojciec poprosił go gestem ręki do siebie. No oczywiście, a jakby inaczej.
   Rozmawiali chwilę z dala od wszystkich i nie byłem taki głupi, żeby nie zauważyć, że daje mu coś do ręki, a tym czymś z pewnością były pieniądze. Każdy idiota by się domyślił. Już po kilku minutach razem wrócili do mnie i tego drugiego policjanta. Zostały rozpięte mi kajdanki i jeden z nich powiedział coś w stylu, że mają już wystarczająco dużo osób na dołku i nie potrzebują poraz kolejny męczyć się ze mną. Mi to w sumie było na rękę, bo już wiele razy siedziałem w tych celach i nie są to przyjemne miejsca.
   Wyszedłem wraz z ojcem z budynku i zaczynał mnie on denerwować, bo traktował mnie jak małego chłopca przez to jak ciągnął mnie za ramię wprost do swojego samochodu. Nie pozwolę na to, żeby tak mnie traktował.
   - Zostaw mnie, okej? Jestem dorosły, jakbyś zapomniał - burknąłem na niego i poprawiłem swoją skórzaną kurtkę w tym miejsce co mnie trzymał.
   - Uważasz się za dorosłego, a kto przepraszam bardzo płaci za twoje rachunki, kupił ci mieszanie i daje ci pieniądze na konto? Ty czy ja? Bo jakoś nie zauważyłem, żebyś pracował tylko ode mnie bierzesz pieniądze na swoje zachcianki, gdy masz 21 lat! - Zostawiłem to bez komentarza i grzecznie poszedłem za nim do jego samochodu.
   Jakby chciał wiedzieć to pracowałem, ale nie o wszystkim musi wiedzieć i miałem z tego całkiem spore pieniądze, lecz jak chciał to mógł mi płacić za rachunki ja mu tego nie kazałem robić. I tak ma wystarczająco dużo pieniędzy, więc nie zbawi go wydanie na swojego jednego z synów trochę kasy.
   - To może łaskawie powiesz mi co skłoniło cię do tej bójki? - spytał, gdy już odjechał spod komendy, a ja siedziałam na fotelu pasażera z rękoma założonymi na piersi.
   - A co w ogóle cię to obchodzi? Ale jeżeli tak bardzo chcesz wiedzieć to poszło o dziewczynę, moją dziewczynę. - Dwa ostatnie słowa powiedziałem już ciszej, ale wątpiłem, że w tak małym pomieszczeniu jakim jest samochód on tego nie usłyszał. Nie wiedziałem czemu to powiedziałem, poczułem taką  potrzebę.
   - A od kiedy ty masz dziewczynę? W sumie matka coś mi mówiła, ale sądziłem, że to taka sama jak poprzednie. To ta córka moich znajomych, tak? - spytał, a ja kiwnąłem głową. - Długo już jesteście razem?
   - Już nie jesteśmy razem i skończ te przesłuchanie, bo nie mam zamiaru tłumaczyć ci się ze swojego życia.
   Opuściłem się jeszcze bardziej w fotelu i czekałem aż ten samochód się w końcu zatrzyma, bo dusiłem się gdy byłem w jednym pomieszczeniu tak małym jak samochód ze swoim ojcem. To było nie do wytrzymania. Na szczęście ich dom nie mieścił się daleko i już po niecałych dziesięciu minutach byliśmy na miejscu. Nie miałem ochoty w ogóle tu przyjeżdżać, ale nie uśmiechało mi się teraz iść na drugi koniec Londynu do swojego mieszkania.
   - Pobędziesz tu sobie parę dni i przemyślisz sobie co w związku z twoim życiem - powiedział uprzednio zamykając drzwi od domu.
   - Bobby, co się znowu stało? - spytała matka wchodząc na przedpokój. Nie wyśliłem się i nawet nie próbowałem zdjąć butów.
   - A jak myślisz? Znowu wdał się w szczeniacką bójkę i wylądował na policji. Dzięki mnie go tam nie wsadzili. Zresztą jak zawsze.

4 komentarze:

  1. Nie dziwię się, że Jacob chce się odsunąć. Bella zachowuje się jak rozkapryszone dziecko, raz mu pozwala na zbliżenie się do siebie, raz go odtrąca. Mam nadzieję, że zrozumie i doceni go. Ale i tak wiadomo, że z nim nie będzie. To Niall jest głównym bohaterem i choćby przeleciał cały harem, to i tak będzie go kochać.xd 😉

    OdpowiedzUsuń
  2. Im obojgu brakuje siebie nawzajem. Pieprzyć to, że towarzystwo Niall nie jest najlepsze. Przecież Bella spędziła w nim jakiś czas i nadal żyje, ma dwie nogi, dwie ręce i nic jej nie jest. Powinni do siebie wrócić, bo oboje wariują bez siebie i po pierwsze jeszcze długo nie przestaną się kochać, a po drugie nigdy nie zapomną, do czego oboje tak zawzięcie dążą. Czekam na następny :)
    third-time-lucky-jbff.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Dobrze, że Jacob sobie poszedł. Tylko Bella trochę mnie wkurza.. Raz daje mu nadzieje, a raz nie. Nie mniej jednak oczywiście kibicuje Niallowi, ktory nie pozwolił aby jakiś kretyn ją wyzywał! Oby w końcu zrozumiał, że usycha bez niej i poszedł błagać ją o powrót :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Ostatnio wszystkie opowiadanie i seriale ktore czytam/ogldam mnie wkurzaja. Bo nie wiem czy to problem lezy we mnie czy jedank fabule ,ale jakos wszystko ciagnie sie nieskonczonosc i wydaje mi sie takie powtarzajace. Bella drugi raz stworzyla taka a nie inna sytuacje i pozniej jeszcze zastanawia sia co jest nie tak. Mam nadzieje ,ze akcja rozwinie sie i nie bedzie zawierac takich wyszukanych problemow ktore isnieja poniewaz Bella doskonale wie jak Jacob ja postrzega i nie wiem nad czm sie tu jeszcze zastanawiac. Niech mu powie w prost ,ze nie chce z nim by i niestety bedyie sie to wiazac z zakonczeniem tej przyjazni lbo niech sie wezmie w garsc i zacznie tworzyc cos nowego. Bohaterka jest po prostu nie dojrzal i zaczyna mi dzialac na nerwy. Licze na nowy rozdzial z jakimis konkretynymi postepami w zyciu bochaterow.

    OdpowiedzUsuń